strzeż się sprzątaczki

 

W pewnym hotelu, w Bydgoszczy naturalnie bo gdzieżby indziej, sprzątaczka musiała czyścić przeszklenia. Zbliżały się święta a w Święta tradycyjnie każda szybka musi być błyszczeć niczym betlejemska gwiazda, bo kto okien nie wyczyści ten udławi się ością choćby nawet jadł polędwicę z dorsza, udławi się i koniec. Albo nawet święta zostaną odwołane, może tak być.

 

Jedna sprzątaczka czyściła przeszklenia a druga miała znacznie gorsze zadanie, musiała bowiem szorować  fugi na schodach wodą z domestosem. Jak święta to święta, trzeba wszystko wyczyścić,  wybielić i na koniec paść trupem. Przynajmniej w Bydgoszczy tak robią a jak jest gdzieś indziej to nie wiem bo zarobiona jestem, telewizji nie oglądam a w nocy nie słucham radia tylko książek.

I te sprzątaczki były złe, bo ta pierwsza poleruje i poleruje a kierownik co chwilę przychodzi i pokazuje  – o, jeszcze tu jest smuga, i tu, i tam! Aż wreszcie kobieta wkurwiła się nie zapanowała nad emocjami i trzymanym w lewej ręce płynem do mycia szyb psik! Psik! Prysnęła w okulary swojemu kierownikowi wołając – wyczyścić se pan okulary to nie będzie smug! Wytarł się i wydarł się i poszedł do tej drugiej, czyszczącej fugi na schodach, i zaczął pokazywać, gdzie jeszcze jest brud, a ta zamachnęła się szczotką i powiedziała tylko tyle – idź pan stąd bo jak lunę! I poszedł.

A jak tam było naprawdę to nie wiadomo.

Nie pytajcie, dlaczego w Bydgoszczy. Bo tak.