środa, 28 września 2022

jesień



 Wszyscy chwalą się grzybami i jak co roku  podziwiam  odwagę grzybiarzy a zamiast grzybów wklejam zdjęcie jabłka. Też ładne. I na pewno nie jest zatrute.


Mój tata, który zawsze zaopatrywał mnie w suszone grzyby na wigilijne uszka już tego nie zrobi ale tradycję podtrzymuje siostra, która ma zasady dotyczące grzybobrania i o tym dziś napiszę. 
Zbiera grzyby tam, gdzie wie, że rosną od lat. Ale nie każdy mieszka w pobliżu lasu! - przerywam. To prawda. 
Tata wywalił mi raz pół koszyka - opowiadała. I to nie dlatego, że znalazł w nim trujące osobniki. Malutkich grzybków nie zbieraj! - pouczał. Nie wiadomo, co z nich wyrośnie. Ale malutkie są najlepsze do marynowania - protestowałam. 
Dyskutować nie ma sensu bo skoro od pięćdziesięciu lat nie zerwałam żadnego grzyba to nie mam prawa głosu. Ale zawsze będę się zastanawiać, dlaczego ludzie tak zawzięcie jeżdżą na te grzyby, łażą po lesie, łapią kleszcze, mokną, wywracają się na liściach i na obślizłych konarach a potem przywożą do domu wiadra pełne zdobyczy i spędzają długie godziny na oczyszczaniu i przetwarzaniu. O długim pobycie w szpitalu lub ostatecznym pożegnaniu nie wspomnę. 




21 komentarzy:

  1. Doskonale Cię rozumiem, też nie przepadam za zbieraniem grzybów, a potem czyszczeniem ich. Grzyby na uszka i pierogi przeważnie kupuję. KRYSTYNKAR@GMAIL.COM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę się zalogować przez Google.
      KrystynkaR

      Usuń
  2. Zbieram grzyby, ostrożnie, uwielbiam to. Łażę po lasach - no jak nie zebrać, kiedy takie śliczne rosną? Las nie jest straszny, kleszczy mniej w tym roku u nas niż w zeszłych latach chociaż media histeryzują, spacer to samo zdrowie. Przewrócić można się również w domu. Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. O! nareszcie ktoś, kto też nie zbiera grzybów!( ostatnio nawet sklamalam, ze tez to uwielbiam, bo taksowkarz tak sie zachwycal. ze az balam się przyznać- wysadzi mnie albo wywiexie ze zlosci🤔) Ostatni raz wieki temu i nigdywiecej😀nudj brudno ( maslaki), niebezpiecznie( kleszcze, sromotniki) Dobregodnia, Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałam komentarz, ale poleciał w kosmos😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno temu przynieśliśmy z rodzinnej wyprawy do lasu kilkanaście kilo maślaków, podgrzybków, kozaków, a także borowików. Prababcia, zobaczywszy nasz plon, zakrzyknęła:
    - Dzieci! Wyrzućcie to! Ten, ten i ten — wskazała widoczne borowiki — to są grzyby, a reszta to psiaki!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam zbierać i uwielbiam jeść grzyby. Tak już mam i co tam :) Oczywiście stosuję naczelną zasadę - zbieram tylko te, których jestem pewien na 100%. Żadnego ryzyka, żadnego "eeeej to chyba kurka". Zbieram generalnie tylko rurkowe, bo nie ma wśród nich zabójców. Nawet jak zjesz, to dopadnie cię najwyżej sraczka. Uwielbiam łazić po lesie, nawet jak nie ma grzybów.

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, nie zbieram, nie obieram i nie jem :) Pieczarek również.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mieszkam blisko lasu. Niestety to nie jest typowo grzybowy las : dużo w nim jeżyn...
    Ale są miejsca że można znaleźć podgrzybki, bociany/kanie a w tym roku nawet piękne okazy prawdziwków! Już się nie mogę doczekać kiedy pójdę przedzierać się przez jeżyny i ogarniać od całych chmar komarów.
    Ale marzy mi się wyprawa do czystego sosnowego lasu gdzie w ściółce lub mchu rosną podgrzybki.
    Kilka lat temu rodzice odkryli miejsce gdzie rosną rydze... Pycha...
    Ogólnie lubię chodzić po lesie. To dzięki rodzicom jest ta miłość. W dzieciństwie gdy jechaliśmy odwiedzić babcie lub ciocie na wsi to każda wizytę zaczynaliśmy od spaceru po lesie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinnam mieć traumę, bo... Tata mnie kiedyś zgubił w lesie właśnie na grzybobraniu.
    Ale!
    Uwielbiam grzyby! Dziś pamiętam jak po raz pierwszy znalazłam się w lasach naszej okolicy, która wtedy była jeszcze mi nieznana. Przyjechałam do OM na kilka dni w wakacje (wrzesień), wtedy jeszcze nawet nie narzeczona. Już na stacji PKP widziałam grzybiarzy z ogromnymi koszami pełnych grzybów. A w lesie...łomatko , człowiek musiał uważać, żeby nie rozdeptać. Do DM wróciłam z dużą torbą podróżną wypełnioną grzybami- pieruńsko ciężką.
    Nie jestem znawcą- zbieraczem, bo odważam się zbierać tylko podgrzybki, jeśli już. Za to odkąd mieszkam przy lasach puszczy noteckiej, to jestem obdarowywana grzybami. Od kilku lat od razu suszonymi, bo bez uszek, to ja sobie świąt BN nie wyobrażam... Nie mówiąc o pierogach. Marynowane również dostaję, w tym rydze od przyjaciół z gór. Świeże od razu pożytkuję na sos, a jak dostaje ich więcej, to zamrażam. I tyle. Bardzo lubię łazikowanie po lesie, niekoniecznie po grzyby, ale jak przyjeżdża do mnie przyjaciółka, to zawsze idziemy do lasu, niezależnie od pory roku i bywa że te grzyby znajdujemy. Zawsze mnie martwi susza, m.in. z obawy, że grzybów nie będzie. Ale! Mam jeszcze dwa pojemniki 3l suszonych zeszłorocznych, więc tegoroczne BN jest niezagrożone ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś niektórzy to już w autokarze, w drodze na grzyby, tak byli struci, że nie mogli sobie przypomnieć, po co do tego lasu jechali. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Polscy grzybiarze to jedyni grzybiarze w AU. Australijczycy uwazaja, ze wszystkie grzyby poza pieczarkami to trucizna. A czesto jesienia mamy taki wysyp rydzow, ze mozna doslownie na jednej polanie uzbierac ich worek. Ale poza rydzami sa tylko maslaki i czasem podgrzybki .Innych grzybow nie spotkalam. Ale rydze sa tak pyszne , ze wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem grzybiarzem. Wolę w tej sprawie polegać na innych. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja od dzieciństwa uwielbiam grzybobrania, nawet późniejsze oczyszczanie i przetwarzanie grzybów mnie nie zniechęca . Tą pasją zaraziłam córkę, teraz pracujemy nad wnukami- idzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham łazić po lesie, może być że za grzybami, ale dawno nie miałam okazji. Już bym się nie odważyła tak zbierać jak w dzieciństwie. Mając lat 7 i więcej co roku słyszałam często " Maryś, skocz do lasu po parę grzybków, bo nie ma nic do ziemniaków". Mama sprawdzała co przyniosłam, ale byłam wtedy już dobrze wyszkolonym grzybiarzem. Grzybów było mnóstwo i przeróżne. Z ośmiu rosnących tam rodzajów gołąbków jedliśmy dwa. I wszyscy żyją (oprócz tych co pomarli ze starości).
    Dziękuję, Klarko, za okazję do wspomnień.
    DTCK! Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a w sezonie na borówki - jak chcecie pierogi to przynieście z lasu borówek, litr najmniej

      Usuń
  15. mam tę sama zagwodke )))

    OdpowiedzUsuń
  16. Stare powiedzenie głosi że wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre tylko raz

    OdpowiedzUsuń
  17. Na grzybobraniu kiedyś byłam, podziwiałam piękne widoki, drewa i inne takie tam. Fajnie było, ale bez zebranych grzybów, nie mam presji...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz