poniedziałek, 17 stycznia 2022

burza śnieżna

 Było cicho i spokojnie a tu nagle jak... bo w poniedziałek zawsze mamy bardzo dużo pracy, więc na hotelowych piętrach słychać tylko szum wody w łazienkach, przesuwanie drzwi w szafach a pod koniec dniówki warkot odkurzaczy. 

Nagle zadzwonił do mnie Krzysiek i jak nakręcony zaczął mi opowiadać, że nadciąga nad Kraków burza i żebym na siebie uważała, a jeśli skończę pracę i będzie nawałnica to mam czekać na niego, przyjedzie po mnie abym nie ryzykowała jazdy autobusem. 

Miło, ale za oknem też było tak sobie nic oprócz alertu w telefonie nie zapowiadało zmiany pogody a ja nie mam czasu zaglądać do okien gdy dwadzieścia łóżek czeka na zaścielenie. Podziękowałam i wróciłam do pracy, gdy zrobiło się ciemno. W samo południe. A po chwili jak grzmotnęło, a potem znów błysnęło! O jasny gwint! 

W pracy się burzy nie boję ale w domu został mój ukochany komputer wpięty do gniazda, a jeszcze czytnik równie kochany, i ładowarki, i to wszystko mogło się popalić z powodu styczniowej burzy!

Muszę zastanowić się  dlaczegóż to w pracy się burzy nie boję a w domu owszem, bardzo. 

Ale do brzegu. Trzaskało, błyskało, prało śniegiem i lodem - tak chyba wygląda śnieżna burza albo nie wiem jak to inaczej nazwać. Zło czaiło się nad hotelem, powiało lodowatym powietrzem, zewsząd słychać było ogłuszające wycie i już wiedzieliśmy, że wszyscy zginiemy a  ja nie doczekam operacji na zespół cieśni nadgarstka. 

Zanim pościeliłam tysiąc czterysta dziesięć łóżek i weszłam jakieś pięćset razy do kabiny prysznicowej, za oknem pojaśniało. I kiedy wychodziłam z pracy, miasto uśmiechało się w promieniach zachodzącego słońca, a kiedy dojechałam do swojej wsi, nad dachem sąsiada wisiał ogromny, okrągły księżyc,  a ogród skrzył się cały w śniegu. 

Dziś też :) wiadomo co. 


21 komentarzy:

  1. Ach, tak piszesz,że chciałoby się tam być w tym oku burzy❣

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też była burza z piorunami. Przez okno można popatrzeć i posłuchać, ale być w takim momencie na dworze- nic miłego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, działo się, mój mąż miał wyjść po chleb, a tu burza z piorunami i nawałnica! w styczniu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że dojechałaś, Osobisty ledwo wrócił do domu, wszystko oblodzone, bo przecież śnieg w połowie dnia, 😉, w styczniu, poza godzinami szczytu jest nie do opanowania. Stały autobusy, stały auta, kilka nie słuchały. A reszta, jak w opisie, ciemno, zło czaiło się wszędzie, a śnieg i lód chciał siłą wejść przez zamknięte okna

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie tylko wialo strasznie! Burzy nie boje się nigdzie, tylko w domu🤔.Chociazjak mnie kiedys zastala w hotelu, to zeszlam do baru, miedzy ludzi🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. No popatrz, a ja obserwowałam radar i było widać, jak ten front gdzieś 30 kilometrów na północ od nas rozdziela się- jedna część poszła bokiem na Ostrawę, druga bokiem na kraków. A u nas tylko trochę popadało, ale wiało solidnie.
    Bardzo boję się burzy, i Beza też. przeważnie zdychamy ze strachu razem w łazience.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja dziś w Warszawie rano byłam i było jak mówisz, tyle ze tutaj rano, ok 9. Najpierw myślałam, że cos się zawaliło, huk się zrobił straszny, ale po chwili zrobiło się ciemno i jak zaczęło wiać, śnieżyć i trzaskać! W ciągu kilku minut wszędzie było biało, pioruny waliły jak oszalało, ale wszystko to trwało jakieś pół godziny, a już o 11 świeciło piękne słońce i nawet wiatr na chwilę przycichł.
    Na wsi jednak gorzej, bo strat narobiło, porwało, podziurawiło, a to jeszcze nie koniec bo naprawić, dopóki wieje, się nie da, a nie wiadomo czy kolejną noc przetrzyma. Też boję się burzy w domu, a "gdzieś" jakoś mniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Burzy się nie boję, gradobicia natomiast i owszem. W tym roku w czerwcu w Ojcowie zażyłam wrażeń i chyba mi starczy do końca życia. Powtarzać bym nie chciała, za żadne skarby..

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas dziś były cztery pory roku. Wiosenny deszcz, letnia burza z gradobiciem, jesienny wicher i zimowy śnieg. Po co jeździć do egzotycznych krajów, u nas pełen serwis!

    OdpowiedzUsuń
  10. Stażystki z ciepłych krajów siedziały wcześniej w oknie i narzekały, że śnieg miał być, a nie ma. Dostały alert i czekały z niecierpliwością. Aż tu nagle... jak u Klarki 😁
    - Tegoście chciały? Zadowolone?
    Jakie szczęśliwe wyszły na ten śnieg! Takim to nawet burza z piorunami nie przeszkadza 😂

    OdpowiedzUsuń
  11. Mistrz i Małgorzata. Dziś też Cię bardzo, ale to bardzo lubię, Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  12. Tu grzmotnęło tylko raz, ale porządnie, od razu leciałam wyłączyć komputer :-) Potem wiatr, deszcz, grad, śnieg, a pod wieczór słoneczko :-)
    Pozdrawiam!
    MBI

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę, taka atrakcja mnie ominęła! Wszystko przespałam (pod narkozą). Dobrze tylko, że prądu nie wyłączyli...
    Serdecznie pozdrawiam! Grażyna R.

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie też mały Armagedon. Burza złapała nas (mnie i psicę) na porannym siusiu (sisiała tylko psica, jak grzmotnęło omal ja nie dołożyłam dwójki ze strachu). Szczęśliwie udało nam się nie zgubić, bo do domu szłyśmy po omacku, pod wiatr (wiadomo, biednemu...), bo śnieżne grudziny padały poziomo. Niestety, w okolicy powaliło kila drzew, zerwało kilka dachów. Dobrze, że u Ciebie wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  15. A u mnie na osiedlu zamarzł paczkomat i nie mogłam paczki wydostać...
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana
    Byłam wtedy w autobusie w Krakowie (jeżdżę na rehabilitację) jak zabłysło i padał śnieg- zjawisko dziwne, burza w zimie!
    I dziś zawierucha, a ja muszę jechać na cd. zabiegu.
    Pozdrawiam cieplutko kochana i życzę wszelkiej pomyślności na cały 2022r.💚🍀🤗
    Przede wszystkim dużo zdrówka dla Ciebie i Twoich bliskich🌹😊💖

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz