kota widać dopiero po kliknięciu |
Zadzwoń po strażaków bo ja sam nie zejdę, zabiję się! - wołał rozpaczliwie Kiciul, który wlazł na dach z pomysłem głupim i złośliwym, miał bowiem zamiar pokazać Hani, że koty mogą chodzić po dachu a dzieciom nie wolno i dlatego jest ważniejszy od niej.
- Strażacy nie mają czasu, poszli do kościoła na procesję - powiedziała Babcia i nie przejmując się jękami kota, poszła do ogrodu zrywać poziomki, bób i zielony groszek.
Hania lubi przyjeżdżać do domu Babci i Dziadka. Może biegać boso po trawie, może chlapać się w wodzie w baseniku, może bawić się w piaskownicy, huśtać na huśtawce dużej i małej, w zasadzie może wszystko bo Babcia na wszystko jej pozwoli, tylko Hania na razie o tym nie wie.
Z małego delikatnego jak płatek śniegu dziecka wyrosła śliczna, niebieskooka, wiecznie uśmiechnięta dziewczynka. Ponieważ kot czuje się niepewnie w jej obecności, Babcia nie nalega i tych dwoje nie zaprzyjaźniło się. Hania kocha wszystkie psy - duże i małe, żywe i pluszowe. Dlatego pewnego dnia siostra Babci napisała specjalnie dla niej (klik)
Zawsze mnie wzrusza, jak wielcy faceci rozkładają wielki sprzęt żeby uratować małego kotka
OdpowiedzUsuńIdę czytać bajeczke
Co jest z tymi kotami, że włażą wszędzie i zejść nie mogą... ? O_o'
OdpowiedzUsuńMój właził na brzozę w pt.jak jechałam na zjazd na studia .Schodził tylko na moją prośbę w nd.jak wracałam. Kiciula już nie ma odszedł...Był podrzutkiem. Mam nadzieję że jest mu lżej po tamtej stronie . Dorośli nie są jak Hania..Odrzucają. Porzucają .
OdpowiedzUsuńŚliczny wierszyk:-)
OdpowiedzUsuńBajeczka dla Hani...super! A ja narobiłam zaległości czytelnicze �� uwielbiam do Ciebie zaglądać ��
OdpowiedzUsuńMoje koty zawsze sobie radziły same, strażacy nie byli nigdy potrzebni.
OdpowiedzUsuńKota widać, a jakże !!! Na dachu sobie siedzi i udaje, że go tam nie ma. Wierszyk siostry Babci dla Haneczki - śliczny ! Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńKlarko
OdpowiedzUsuńPewnie cudnie jest być Babcią?;)
Ja nadal czekam.
Pozdrawiam:)
Sasiedzi znajomego kiedys wezwali straz kiedy ich kot utknal i dwa dni darl sie z drzewa, a bylo za wysoko zeby wdrapac sie po niego po drabinie. Za akcje wlepili im taki rachuneczek, ze kiedy glupie stworzenie utknelo kolejny raz, stwierdzili, ze albo zlezie, albo spadnie. Znajomy powiedzial, ze po trzech dnia mialczenie ucichlo, ale bal sie pytac co sie z kotem stalo. ;)
OdpowiedzUsuńZjadł. Zapewniam Cię że zgasł. Jak chcę to zejdzie😊
OdpowiedzUsuń