środa, 27 marca 2019

czas

Hania pokazuje wszystkim język - poskarżyła się pani w żłobku.
Sprawka babci. Opiekując się dziewczynką w czasie choroby korzystałam z okazji, by trochę poćwiczyć buzię i język przed lustrem. Taka gimnastyka pomaga w nauce mówienia. Ćwiczyłyśmy pokazywanie języka, sięganie językiem do nosa, w prawo i w lewo, dmuchanie w rurkę do napojów itd. Moja półtoraroczna wnuczka mówi już bardzo dużo, potrafi składać krótkie zdania, np pyta "co to jest" ale też używa swoich własnych słów - świrświr mniam mniam" oznacza, że ptaszek dziobie ziarno w karmniku.
Chyba powinnam umieścić na bramie ostrzegawczy napis "tu kończą się zasady rodziców a rządzi babcia" ale nie wiem jak by się to skończyło.

Kserowałam stertę świadectw pracy. Jedni mają jedno świadectwo przez całe życie aż do emerytury a inni pod koniec pracy zawodowej mają cały plik. Pierwsza praca w 1979 roku. Co zmiana miejsca zamieszkania to zmiana pracy. Teraz jest odwrotnie - ludzie pakują dobytek i jadą tam, gdzie jest dobra praca. Ja już nie mam na to sił. Podziwiam ludzi zmuszonych do emigracji zarobkowej, zwłaszcza tych wyjeżdżających na kilka miesięcy, wracających i znów wyjeżdżających. Strasznie bym tęskniła.

Świat jest mały. W szpitalu dla chorych na serce można niespodziewanie spotkać tych, co uważali się za niezniszczalnych, te, co niczego się nie bały i z nikim nie liczyły. Jeszcze myślą, że nie są równi i należy im się więcej. Jeszcze chcą wstawiać do kąta, wywoływać do tablicy, grozić palcem, pouczać.

Jeszcze jest czas na wybacz, przepraszam, dziękuję.

Dziś też Cię kocham.






13 komentarzy:

  1. Szpitalna refleksja Klarko, nic dodać nic ująć, celnie w punkt, jak zawsze u Ciebie:-)
    Mam ograniczone zaufnie do ludzi, którzy nie potrafią poprosić ani przeprosić. Ograniczone tzn., że ich obserwuję, jeżeli sprawią przykrość raz i drugi, i nie przeproszą albo wezmą co moje jak swoje, to fora ze dwora.
    Za stara już jestem na na tłumaczenie kogoś, rozumienie i całą tą psychoterapeutyczną rozkminę... Całe życie tłumaczyłam innych z błędów, starałam się zrozumieć, wybaczyć, często to ja przepraszałam. Tylko po co i za co?...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolei podziwiam tych przymuszonych do emigracji, którzy szybko się adaptują w nowej przestrzeni. Wyemigrowałam do Szwajcarii z planem pozostania tu do emerytury i nadal nie uważam, że się zaadaptowałam. Zresztą nigdy nie chciałam opuszczać kraju.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tesknoty boję się najbardziej. Ale czy ja mam jakikokwiek wybór...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja emigracja nieco nietypowa- nie zarobkowa, ale rodzinna. W Polsce już nie mamy rodziny, albo już pomarli, albo wyjechali. A ja jakoś dziwnie szybko dobrze się tu poczułam, chwilami mam wrażenie, że mieszkam tu od zawsze a Warszawa jest odległym wspomnieniem. Zresztą ja się przywiązuję do ludzi, nie do miejsc.
    Pacjenci szpitalni to świetny materiał socjologiczny- można zrobić niezłą pracę nie tylko magisterską z tej dziedziny.
    Co do świadectw pracy- w PRL jeśli się chciało dostać podwyżkę często jedynym sposobem była zmiana pracy. Też nazbierałam sporo tych papierków;)
    Miłego i....zdrowienia dla Twych pacjentów kardiologicznych;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tęsknota za rodziną - dlatego mój mąż nigdy nie chciał wyjechać i zostać w innym kraju, a ja bez niego nigdzie się nie ruszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Osobistemu powiedziałam, że może jechać, ale to długo nie potrwa w takim układzie. Nie umiałabym na odległość, mnie jest źle, jak jedzie na parę dni, a co dopiero tak długo

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma ludzi niezniszczalnych, tylko niektórzy o tym jeszcze nie wiedzą, albo tego nie zauważyli, a może nie zechcieli przyjąć tego do wiadomości.
    Nie mam za dużo świadectw pracy, są nimi zaświadczenia z różnych miejsc, gdzie pracowałam na zlecenie. I póki co nie mam świadectwa pracy z nowego miejsca, gdzie teraz pracuję. I obym nie musiała go już wystawiać...
    Powodzenia dla Ciebie Klarko - zawodowo i prywatnie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Babcia sie nie tlumacz z tego jezyka :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie doświadczam powoli swego poczucia niezniszczalności...
    Mądra z Ciebie babcia:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobrze, że w tym domu rządzi babcia, bo jakże by inaczej !? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Babcie górą!A co do pracy - ja całe zawodowe życie w jednym miejscu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciesz sie Hania, bo czas szybko ucieka, wiem cos o tym:-) Babciowanie jest cudne, gdy wnuki male, potem juz tak chetnie na kolana nie wskakuja, buziaka nie daja, nie cwicza z babcia pokazywania jezyka:-) Choc kochaja, ale inaczej.
    Powodzenia w nowej pracy.
    Zawsze jest czas na wybacz, przepraszam, dziekuje, ale zadra w sercu pozostaje, a jesli osoba nadal nie widzi swoich bledow i tego, ze "bladzila", delikatnie mowiac, to trudno, nie zmienia sie (ale te typy tak maja).

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzeczywiście czas ucieka niesłychanie..:) Moja wnusia będąc mniej więcej w wieku Hani mówiła o sobie w trzeciej osobie:)) Np. "daj jej","ona nie chce" i najczęściej powtarzane: "babcia jej to kupi"..wszak powszechnie wiadomo,że babcie są od kupowania:)) powodzenia,Klarko!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz