Wieczorem dostałam od koleżanki (dziękuję najpiękniej) zabawki dla Hani, wśród nich takie oto młotki.
przy uderzeniu wydają dźwięki |
Wypróbowałam na Krzyśku. Konkretnie waliłam go tym młotkiem po siwym łbie. Patologia. Stało się. Przemoc w rodzinie. Biliśmy się. Goniliśmy się z piskiem (ja piszczałam) po całym domu. Kot uciekł i nocował w piwnicy, choć koło drugiej zmienił zdanie i tak się darł do okna że nas pobudził.
Piątek, jakoś zleci w orce a potem weekend, jak zwykle trwający minutę albo dwie.
Do świąt daleko.
Mam nadzieje ze walilas Krzyska mlotkiem spiewajac wiadomo jaka piosenke ::)))
OdpowiedzUsuńMlotologia lepsza niz lopatologia! Bestroskie igraszki malzenskie, ot co!
OdpowiedzUsuńDlugo trwa Twoj weekend, inni mowia, ze to tylko chwilka (Ile minut moze miec chwila?)
Chwila mojego męża trwa trzy godziny wzwyż
UsuńAngelo, wielu słodkich chwil!
UsuńŚwięta już minęły
OdpowiedzUsuńChcialabys ! :))) Zupelnie nie pojmuje dlaczego Rybka boi sie swiat::))
UsuńJa się tylko bojam że przyjdom za wcześnie, tak ten czas zapiernicza
UsuńGdzie te święta daleko?-ręka mnie boli, wszystko robię dwa razy dłużej niż zawsze i zastanawiam się jak zdążę, bo szykuję święta na dwa domy.Najgorzej jest z krojeniem. Młotki wydające dżwięk- masakra, podobnie jak wszystkie inne zabawki wydające niekontrolowany dźwięk. Na ogół po 15 minutach zabawy nimi cała rodzina ma dość a zabawka dyskretnie znika z oczu dziecka.Kiedyś mój własny mąż kupił córce (w Sojuzie) lokomotywę,(na baterie) która jeżdżąc co 2 minuty gwizdała. Po godzinie odłączyliśmy z ulgą gwizdek, a dziecko nie miało do nas o to żalu.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
kiedyś chciałam kupić chrześniakowi trąbkę:), ale zrezygnowałam, gdy przyjaciółka ostrzegła, że zawsze ją będzie zabierał do nas:) I tylko do nas,a w domu schowają, żeby nie zepsuł:):):) no i nie kupiłam:)
Usuńboskie :)))
UsuńTo dobrze, że macie w sobie coś z dziecka.
OdpowiedzUsuńMy po śnieg do babci musimy jeździć, bo u nas nie ma nic, a niby tylko 25km. Wczoraj syn aż się popłakał w domu z żalu za śniegiem.
Uważajcie na kota, bo doniesie i założą Wam Niebieską Kartę.
OdpowiedzUsuńregian
Gdy moja mama kupowała zabawki dla naszego syna zapowiedziałam, że wszystkie piszczące, wyjące i głośne zabawki odeślę dziadkom do domu. O bateriach nie wspominam...
OdpowiedzUsuńNo i przypomniałaś mi śliczny, gumowy, żółciutki, zagraniczny młotek do zabawy mojego dziecka. Ten młotek to był prezent od tatusia dziecka i od razu został na tatusiu wypróbowany. Młotek co prawda nie wydawał żadnego dżwięku, za to tatuś wydał po kontakcie z ową zabawką dźwięk tak donośny, że słychać go było w całej okolicy. Oszalały z bólu tatuś wyrwał dziecku młotek z rąk i dokonał owym młotkiem aktu zniszczenia paru sprzętów w mieszkaniu, w tym stołu, na którym do dzisiaj są ślady. W sumie to dobrze się stało, bo co by było gdyby dziecię chciało wypróbować zabawkę na kolegach i koleżankach? Jak nic doszłoby do aktu przemocy w przedszkolu, a tak skończyło się na rodzinie:-)
OdpowiedzUsuńTen młotek, to była dopiero zabawka szalonego wytwórcy zabawek. Gwoździe można było nim wbijać:-(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUrocze młoteczki;)
OdpowiedzUsuńIgraszki małżeńskie zawsze w cenie :) I zaraz Niebieska karta, bez przesady....
OdpowiedzUsuńTakie młotki są doskonałym narzędziem słodkich tortur :), dobrze, że je wykorzystaliście stosownie do przeznaczenia. Kot zawsze swoje miejsce znajdzie nawet wśród przemocy domowej :)
OdpowiedzUsuń