poniedziałek, 8 października 2018

o prosiaku na spacerze

Całą sobotę spędzaliśmy z wnuczką a pogoda była piękna więc Krzysiek postanowił objechać wózkiem okolicę. Hania zabiera na spacery ulubieńca - różowego prosiaka. Taki nieodłączny towarzysz życia do spania i do spacerów.
Dziecko do wózka, prosiak do wózka i w drogę. Pojechali.
Wrócili za godzinę i Krzysiek opowiada -
byliśmy niedaleko bo jadę jadę i w pewnej chwili zorientowałem się, że Hania bawi się zawieszką od smoczka a prosięcia nie ma w wózku! To zawróciłem, jedziemy i szukamy. Ale się bałem że ktoś go zabrał!
- I co?
- I leżała świnia w rowie!

Na fp jedna z dziewczyn napisała, że fajnie byłoby mieć takich dziadków jak my. Nie mogę przestać o tym myśleć bo uświadomiłam sobie, że nie w każdej rodzinie jest różowo, nie zawsze w razie "awarii" jest z kim zostawić dzieciaki.

Znam osoby, których nigdy nie poprosiłabym o zaopiekowanie się dzieckiem. Znam rodziców, którzy otwarcie mówią, z kim nie zostawiliby swojego dziecka.
Zaufanie - tego się nie kupi.
Dziadek popijający piwo i palący przy dziecku papierosy niech się nie dziwi,  że synowa odwiedza go rzadko i niechętnie.
I nie jest to patologia, takich dziadków jest wielu.
Babcie zabierające wnuki do szmateksów. Co to za spacer, pytam się?
Piszę to i przypominam sobie opowieść Madzi. Madzia spędzała w wakacje czasem całe dnie z babcią swoich kuzynów. Od rana do wieczora był włączony telewizor dla dzieci a babcia siedziała w swoim pokoju, słuchała radia katolickiego i od czasu do czasu wołała dzieci, aby się wraz z nią modliły. To nie była stara kobieta. Nie wiem co na to rodzice. O wielu rzeczach dowiadujemy się po latach.
Być może z wiekiem stałam się ostrożniejsza i dlatego widzę więcej zagrożeń, być może ogólnie jesteśmy bardziej świadomym społeczeństwem. Parę lat temu pisałam na onecie - uważajcie na babcie. Coś w tym jest.


9 komentarzy:

  1. "0" zdziwień - świnie przeważnie leżą w rowie/ chyba że ma odpowiednią legitymację to wtedy odpoczywa/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie szczęście, że nikt prosiaczka nie przywłaszczył:) oj, byłoby , było:) wiem cos o tym, bo nasza wnuczka ma towarzyszkę krowę! Kiedyś, w porze spania druga babcia dowiozła bydlę taksówką, bo krowa się zawieruszyła w jej domu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobrze, że Prosiaczek się znalazł, bo mogło być tak:
    "Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było".

    OdpowiedzUsuń
  4. Wakacje u Babci? Rano obowiązkowa jajecznica :) Później wielka pajda swojego pieczonego w wielkim piecu chleba ze smalcem i pęczkiem szczypiorku i hasło "ano na pole". I ten gest kreślonego nożem krzyża od spodu chleba zanim ukroiła pierwszą kromkę. Na obiad ziemniaki z jajkiem albo zsiadłym mlekiem. Na deser pajda chleba z masłem i cukrem. I wieczór: szorowanie w balii za studnią, w której się woda grzała od południa, resztę Babcia grzała na piecu i dolewała. Później kolacja: własna bułka drożdżowa z masłem, które same z siostrą ubijałyśmy, własny dżem z truskawek i kubek mleka prosto od krowy. I pod wielką pierzynę, która cały dzień wisiała na dworze. Po drodze zabierałyśmy kota. Brzuchy pełne, pierzyna pachniała wiatrem i wilgocią, kot zachwycony mruczał pod pierzyną. Boże jakie to były cudowne chwile. Jedyne obowiązki to pozamiatać podwórko, pozbierać jajka i zagonić ptactwo do kurnika wieczorem. Biedne te nasze dzieci, które mają Babcie na trzecim pietrze w bloku...

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny prosiaczek, przeżył stres! Ja to jetem okropna babcia- wpierw się pytam o której dokładnie mam Krasnali wysłać do łóżek, potem pilnuję tych 15 minut na ewentualnie czytanie a potem każdego pokiciam po pleckach i...gaszę światło i drzwi zamykam. I gdy starszy miał zakaz gier- z bólem serca też nie pozwalałam grać. No wredna babcia jestem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja miałam kiedyś pluszowego pieska, był moją ulubioną zabawką, ale w wieku czterech lat zostawiłam go w jakiejś lokomotywie w skansenie pociągów. Zorientowaliśmy się, że go nie ma dopiero po powrocie do domu, a kiedy tata pojechał nie było go nigdzie, widocznie ktoś go zabrał.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz