Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka
sobota, 10 lutego 2018
uśmiechamy się do siebie
Zamiast potępiać zło, czyń dobro.
W wielkim, czerwonym gmaszysku naprawia się zepsute serca. W białej pościeli leżą drobni, wylęknieni ludzie. W szpitalnym łóżku każdy człowiek wygląda krucho i bezbronnie. Obolałe, pocięte świeżymi ranami ciała odmawiają posłuszeństwa i nic już nie jest oczywiste ani proste.
W takim miejscu miałam czas, aby pomyśleć o wdzięczności. O tych, którzy coś dla mnie zrobili choć nie musieli. Czasem to byli całkiem obcy ludzie. Po prostu dobrzy.
Kobieta, która dała mi w pociągu kanapkę.
Podróż miała trwać kilka godzin a trwała znacznie dłużej. W domu nie miałam nic do jedzenia, zamierzałam kupić precla albo jakąś bułkę na dworcu. Byłam w ciąży, w poprzedni dzień jadłam mało a rano miałam mdłości więc tylko wypiłam herbatę. Dodam, że mieszkałam całkiem sama i nikt się o mnie nie troszczył, jeśli sobie czegoś sama nie zrobiłam, nie kupiłam, to nie miałam.
Staliśmy w tym pociągu gdzieś między Brzeskiem a Bochnią i z głodu zrobiło mi się słabo. Jedna z siedzących w przedziale pań zauważyła to i zapytała, co się dzieje. Powiedziałam, że jestem bardzo głodna a nie mam nic do jedzenia. Wówczas pani napadła na mnie - jak można być taką głupią żeby nie zjeść nic na drogę, żeby nie zabrać kanapek i termosu z ciepłym piciem. I tak nakręcała się coraz bardziej, a siedząca po drugiej stronie przedziału inna pani sięgnęła do torby, wyjęła zawiniątko i podała mi je za słowami "smacznego, jedz dziecko powolutku bo cię zemdli jeśli od rana nie jadłaś". I nalała mi pół kubka gorącej, słodkiej herbaty.
To był mój najlepszy posiłek w życiu. Ta pani na pewno tego nie pamięta a ja widzę jej zatroskaną twarz do dziś i pamiętam smak tamtego chleba.
W swoim życiu spotkałam wielu dobrych ludzi. Bezinteresownych.
Drobne gesty w codziennym życiu, nic heroicznego. Pomoc przy wnoszeniu wózka. Skasowanie biletu. Ulubiona zupa do słoika "na jutro". Daj te recepty, ja ci wykupię a ty już idź leżeć. Nawet tego nie zauważamy. Ktoś coś robi choć nie musi.
Ale chce i ma ręce pełne dobrych uczynków, a kiedy dziękujemy, mówi "nie ma za co".
Dziś też Cię kocham.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak bywa w życiu ,że spotykamy dobrych ludzi na swojej drodze i jedyne co możemy to powiedzieć dziękuję i pamiętać o nich przez całe życie.
OdpowiedzUsuńNa takim oddziałe w szpitalu na pewno nie jest miło, współczuję i zdrowia życzę bo tyle tylko mogę ...
nikt nie lubi szpitali.pamiętam jak chodziłam do mamy.
OdpowiedzUsuńDobrze że dobrzy,bezinteresownie dobrzy ludzie jednak stają na naszej drodze.
Rekonwalescentce zdrowia.
Dobrem powinniśmy dzielić się jak chlebem. Dziękuję za ten wpis, wiele dobrych ludzi mi przypomniał. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia i do dobrych bezinteresownie ludzi.
OdpowiedzUsuńSa tacy ludzie, ktorzy nawet nie musza nic robic, wystarcza ich usmiech, spojrzenie, pogodna mila twarz, podana ciepla dlon i juz jest lepiej, juz wszystko co zle wydaje sie drobiazgiem i wiadomo, ze bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńOdrobiłam lekcję i nie lubię Twojej teściowej....
OdpowiedzUsuńJest duzo dobra wokol nas tylko czesto tego nie dostrzegamy, milo, ze Ty dostrzegasz i pamietasz.
OdpowiedzUsuńTez mialam w zyciu wiele takich przypadkow kiedy pomogl zupelnie obcy czlowiek i zawsze bede za to wdzieczna.
Staram sie tez te pomoc oddac innym potrzebujacym, bo niekoniecznie trzeba dobro oddac dawcy, wazne zeby go czynic jak jest okazja.
Tez pamiętam takie okruchy dobroci, które czasem tak wiele znaczą.Myślę, ze ci "dobroczyńcy" o ty nie pamiętają, tak, jak przecież i my nie pamiętamy takich gestów, bo wydaja się nam oczywiste:)
OdpowiedzUsuńKlarko, jak zwykle, mądrze pisze. Proste rzeczy, drobiazgi uczynione z serca są najcenniejsze . I lepsze od dobroczynności na pokaz.
OdpowiedzUsuństaram się sypać taka drobna pomocą z uśmiechem i często równiez otrzymują drobne pomocne wsparcie.
OdpowiedzUsuńDziś miła sytuacja w osiedlowym sklepiku: z usmiechem wchodzimy ze starszym Panem, bo się spotkalismy w wejściu i mimo głośnego dzien dobry, kilka osób w sklepie gdy mnie widzi ponownie wesoło mówi dzień dobry. .........
Uśmiechem i życzliwością można tak wiele zdziałać!
OdpowiedzUsuńZostawiam uśmiech :)
powtorze za Panem Bartoszewskim: warto byc przyzwoitym. W tym zawier sie tez dobroc. To wraca.
OdpowiedzUsuńAlbo jest tylko 2 stopniem egoizmu :D:D:D
Takich ludzi warto spotykać i takim człowiekiem warto być😀
OdpowiedzUsuńMiło się czyta. Zarówno Twoją opowieść Klarko jak i komentarze. Wszyscy chcemy spotykać dobrych ludzi i czuć ich pomocną dłoń, czy łaskawe słowo.
OdpowiedzUsuńSami o sobie nie piszemy: - Zrobiłem to, czy tamto, bo wrodzona skromność nam na to nie pozwala.
Zobaczmy jak ważne jest danie świadectwa o dobrym człowieku i jego dobrym postępku. Poczytaliśmy, pochwaliliśmy i jakby co,to pójdziemy śladem dobrego uczynku, a nie śladem owej skrzeczącej baby z przedziału kolejowego, którym jechała Klarka
ja się czasem chwalę ;)
UsuńStaram się zapamiętywać tylko dobro, które mnie spotkało, ale czasami, choć naprawdę bardzo się staram jedno zło przykrywa te dobre zdarzenia.
OdpowiedzUsuńPrzekaż, proszę, siostrze życzenia szybkiej poprawy zdrowia- będzie dobrze, musi być! Tchnij w Nią optymizm- to ważne teraz. Bo bo tej operacji trudno każdemu z pacjentów uwierzyć, że wrócą do zdrowia.
Dziękuję, przekażę.
Usuńnie wiem czemu moje komentarze znikają;( nie tylko u ciebie...
OdpowiedzUsuńbyły w spamie :(
UsuńWitaj Klarko, tak to już z ludźmi jest, ze to co złe szybko zauważają, a to co dobre często im umyka. Warto dostrzegać chociażby te maleńkie gesty życzliwości. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNie każdy to widzi, wielu patrzy przez pryzmat... siebie? nastroju? Nie wiem, jak to nazwać. Rozzłoszczony człowiek wyłapie, że ktoś kogoś popchnął, ktoś na kogoś źle spojrzał, ktoś był dla kogoś nieuprzejmy. Znowuż zadowolony z życia dostrzeże te drobiazgi, drobne gesty bezinteresownego dobra. Wiem, banały prawię, ale przypomniał mi się dialog z pewną panią, której mówiłam, że w Krakowie wcale nie jest tak źle z kierowcami, jak mówią np. w "Jedź bezpiecznie". Całkiem często widzę, że przepuszczają się, wpuszczają itp. A niejeden powie, że strach na ulicę wyjeżdżać inaczej niż czołgiem. Odpowiedziała, że skoro widzę takie gesty, wcale nie jestem taka ponura jak mi się wydaje. Otoczenie jest naszym lustrem, wyłapujemy emocje podobne do odczuwanych. Może i coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńTakie historie po latach wspomina się najmilej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUśmiecham się do Twojego wpisu :)
OdpowiedzUsuńCo do tych złych uczynków, wierzę, że wiele z nich jest popełnianych przez przypadek,roztargnienie a nie tylko ze złej,świadomej woli.
Pozdrawiam :))
Piękny opis ludzkiej bezinteresownej dobroci.
OdpowiedzUsuńJa Ciebie tez kocham, Klarko! Twoje opowiastki sa takie cieple i chwytajace za serce! Nie zlicze nawet ile razy sie poplakalam czytajac Twoje posty! :*
OdpowiedzUsuńGrypę mam... Napiszesz coś dla mnie, na pociechę...?
OdpowiedzUsuńMBI
Wzruszyłam się Klarko....
OdpowiedzUsuńTak z takich wydawać by się mogło drobnych rzeczy sklada się całe nasze zycie.Kiedys pomoglam starszej Pani wniesc b.ciężkie zakupy,nikt nigdy nie byl tak wdzięczny jak ona..
Czasami sama doświadczalam przeroznych pomocnych gestów,ktore pomagały mi w danych sytuacjach.
Jakis czas temu szukalama pielegniarki która odpłatnie pobierze krew tacie...Chodzilam po przychodniach,w jednej mialam wykład 15 min...nie docierało ze tato leczy sie prywatnie..w ostatniej pani bez komentarzy dala mi wizytowke takiej pielegniarki,myslalam,ze ją ozloce.