Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka
Nie mam w pracy dostępu do poczty dlatego w wolnej chwili piszę listy, drukuję je a w domu skanuję i dopiero wysyłam. Dziś napisałam do Małgosi i po przeczytaniu stwierdziłam, że prawie każdy czytelnik mógłby ten list otrzymać dlatego publikuję go tu.
Miłego wieczoru.
Gdy budowaliśmy dom ( dzieci były u progu dorosłości i samodzielności) miałam schizę, by był wystarczająco duży, aby dzieci zawsze (ZAWSZE) miały gdzie wrócić. W ubiegłym roku dom sprzedaliśmy i kupiliśmy pół bliźniaka, o ponad połowę mniejszej powierzchni niż był nasz dom. Jeszcze go poprzerabialiśmy tak, by spełniał już tylko nasze potrzeby. Z 5-ciu istniejących pokoi zrobiliśmy 3, tworząc salon i po sypialni dla nas, a pozostałe dwa adaptując na pralnię i zamkniętą kuchnię. Czasem nachodzą mnie myśli, że symbolicznie wyrzuciłam dzieci z domu... no wiem, że to głupie myślenie. Niemniej żadne z Nich nie miałoby dokąd wrócić. I choć uwielbiam mieć swój pokój (nigdy go nie miałam), to czasem mam poczucie winy. Durne to, prawda?
skończył się pewien etap w ich życiu, nie potrzebują wić gniazda w gnieździe bo mają własne niezależne. A gdyby stało się coś, co zmusiłoby któreś z nich do chwilowego powrotu do Was to w opisanej powierzchni można śmiało zmieścić kilka osób.
Kochana Małgosiu! Tak ładnie do mnie piszesz. Co tam u Was? Ja mam wreszcie wolny dzień i od rana nadrabiam zaległości choć zarzekałam się, że w weekend nie usiądę przed monitorem. Poza tym... Kupiłam sobie.. ............ Przesyłam serdeczności - Klarka
Kochana Klarusiu! Jak ja sie ciesze, ze Ty sie cieszysz z mojego pisania. Ty mi piszesz, ze ja Ci pisze.... Klarusiu, dziekuje Ci za pytanie co u was slychac. A no u nas stara bida, Franek w szpitalu, babcia dogorywa, ta psiunkrew kocica znow sie okocila. Swiat sie konczy. Dobrze, ze Ty chociaz sobie cos kupisz... A przed monitorem nie siedz ciagle, bo Ci kregoslup znow sie przypomni. Przesylam serdecznosci, zycze duzo zdrowia, pozdrow mezusia, kociatka, psinke i sasiadow... Ps. Ja o wolnym nawet nie moge pomarzyc.
Zente...Mieszkam teraz na wsi. I dookola mam wille postawione za plantacje tytoniu. Kiedys. Z mysla o tym, ze musi to byc duzy dom, bo sa dzieci. A dzis w tych molochach zostalo dwoje 60plus i mieszkaja praktycznie w dwoch pomieszczeniach. Caly dom ma ...300m kwadratowych! Kolejne kondygacje sa nawet nie wykonczone. Dzieci poszly w swiat i nie widza przyszlosci na zabitej wsi dechami. Ale ... wrocili emeryci ze Slazka! Ci z emerytura gornicza. Juz madrzejsi, bo stawiaja domek dla krasnoludkow, zeby wystarczylo na jego utrzymanie. Ja tez zaczelam mieszkac w domu do generalnego remontu. I przyznaje- sporo mnie kosztuje myslenie o tym, ze jezeli zrobie ten remont, to ...dla siebie! Bez myslenia o tym, ze kiedys moze ktores z moich dzieci tu zamieszka. I lapie sie na niekonsekwecji w mysleniu! Dla siebie...dla siebie...dla siebie... No ucze sie, nie!?
Sobiegrajko a ja się powoli rozglądam za dużym domem do wynajęcia na takie działanie jak Ty masz czyli goście prawie cały czas :) tylko Ty przyjmujesz gości czym chata bogata i nikt Ci nie płaci za Twą gościnność co jest piękne i prawie już niespotykane a ja chciałabym i mieć gości i żyć z tego
Przeczytałam. I zamyśliłam się. Ja mam duży dom, bo jak się do niego wprowadzaliśmy to miałam troje dzieci. To znaczy dalej je mam, ale wszystkie już się wyprowadziły. Ostatnie w zeszłym roku w październiku. A ja mam jeszcze dużo ich rzeczy i jakoś tak, niech sobie leżą :-)) Synowie nie wrócą na stałe do domu, ale Córka? Jest jeszcze taka młodziutka... Niech ma gdzie wracać :-D Ale koci pokój właśnie projektujemy :-)
najważniejsze, żeby wyprowadzili się z domu rodzinnego z wyboru a nie z konieczności, wtedy są przyjaciółmi i wpadają bez zapowiedzi kiedy tylko chcą, dzwonią pytając, czy trzeba coś pomóc i nigdy nie oczekują obsługi należnej gościom
Kochana Klarko, Jak miło czytać, że w ramach pracy możesz spacerować po krakowskich plantach. Pamiętam je doskonale. Mają w sobie magiczny urok. Tylko te marmurowe schody jakoś takie przerażające! Proszę, trzymaj się poręczy. Cieszę się, że poznałaś urok posiadania własnego pokoju :)) Sama taki posiadam od dwóch lat, tylko muszę wyprowadzać się z niego, gdy mamy na noc gości. Najpiękniejsze jest jednak to, że ludzie ciągle listy do siebie piszą i dzielą się kawałkiem swojego życia. Pozdrawiam, I
schodzę z nich wyjątkowo ostrożnie, to piękna kamienica i nie wiem, dlaczego mi się tak źle kojarzy.
Kilka lat temu dostawałam codziennie tak dużo maili, że siedziałam nad nimi do późna w nocy albo wstawałam o piątej by się z nimi uporać teraz porady kocie przejęła Gosia Wrocławianka.
Psychopaci i wielbiciele (w sumie to prawie to samo) też odpuścili.
Z żalem przyznaję, że zaniedbałam wiele przyjaznych mi osób nie umiejąc wybrać a teraz nie ma czasu na nic
Klepsydro, zapraszamy! :) Klarko, nie dziw się, że ludzie mają obawy, albo ich to po prostu nudzi. Poza tym jak dobrze wiesz mamy w nosie blogowe zasady i to również może odstraszać. Ostatnio gdzieś już pisałem o tym, że możemy być odbierani jako banda bufonów i hermetyczna grupa TWA. Przecież nawet Szczur doszedł do wniosku, że wydawało mu się że to on jest najbardziej popieprzony, a tu cała banda co najmniej tak samo "pomerdana" jak i on! :D :D :D
Kneziu cała tajemnica Kneziowiczów polega na tym zakręceniu i umiejętności odjechania raz na jakiś czas od codzienności, a nie widzę nic popieprzonego w Szczurze, chyba ten przymus noszenia krawatu :x
Kochana Szefowo, mam nadzieję że Lubisz swojego listonosza? bo za niedługo może już włąściwie Ci coś przyniesie, a no i nie szczuj go kotem, bo wtedy marne szanse że dostaniesz to ci on dla Ciebie ma :) ni a tak ogólnie co tam u Was? :)Planty są cudowne bym chodził jakbym miął bliżej, byśmy sę umawiaki na ławkę :) Twój K mógłby z Nami :) Nieustająco pozdrawiam :*** PS chodzenie we szpilkach po schodach zwłasza marmurowych to zabjstwo dla nóg,...
Wiesz, czuję się jakby i do mnie faktycznie był ;) Przypomniało mi się jak byłyśmy w Kawiarni dla Emerytek z Arturem :) Jakie to było sympatyczne spotkanie :)
wszystkich znajomych poznanych na blogu zapraszałam zawsze do tej kawiarni, przyjaznej, ciepłej i miłej. a Artura zaprowadziłam do lochu, takiej kawiarni położonej w piwnicy na trzecim poziomie pod ziemią, ciemnej, ponurej i strasznej! Nazywała się albo Tygiel albo Zaćmienie. Straszne miejsce i pewność, że normalny znajomy tam nie trafi! Taką miał próbę ;) Chyba plotkuję ;X
Więc wszystko przede mną jeszcze.... Jedna córka skończyła 17 lat, druga 15 lat. Jak sobie pomyślę, że mam zostać sama- masakra- na razie cieszę się urokami bycia mamą. Pozdrawiam serdecznie.
Gdy budowaliśmy dom ( dzieci były u progu dorosłości i samodzielności) miałam schizę, by był wystarczająco duży, aby dzieci zawsze (ZAWSZE) miały gdzie wrócić. W ubiegłym roku dom sprzedaliśmy i kupiliśmy pół bliźniaka, o ponad połowę mniejszej powierzchni niż był nasz dom. Jeszcze go poprzerabialiśmy tak, by spełniał już tylko nasze potrzeby. Z 5-ciu istniejących pokoi zrobiliśmy 3, tworząc salon i po sypialni dla nas, a pozostałe dwa adaptując na pralnię i zamkniętą kuchnię. Czasem nachodzą mnie myśli, że symbolicznie wyrzuciłam dzieci z domu... no wiem, że to głupie myślenie. Niemniej żadne z Nich nie miałoby dokąd wrócić. I choć uwielbiam mieć swój pokój (nigdy go nie miałam), to czasem mam poczucie winy. Durne to, prawda?
OdpowiedzUsuńskończył się pewien etap w ich życiu, nie potrzebują wić gniazda w gnieździe bo mają własne niezależne. A gdyby stało się coś, co zmusiłoby któreś z nich do chwilowego powrotu do Was to w opisanej powierzchni można śmiało zmieścić kilka osób.
UsuńKochana Klarusiu!
OdpowiedzUsuńW pierszych slowach mego listu, chcialam Ci bardzo podziekowac....
...Ale sie rozpisalam. Ucalowania.
Kochana Małgosiu!
UsuńTak ładnie do mnie piszesz. Co tam u Was? Ja mam wreszcie wolny dzień i od rana nadrabiam zaległości choć zarzekałam się, że w weekend nie usiądę przed monitorem.
Poza tym...
Kupiłam sobie..
............
Przesyłam serdeczności - Klarka
Kochana Klarusiu!
UsuńJak ja sie ciesze, ze Ty sie cieszysz z mojego pisania. Ty mi piszesz, ze ja Ci pisze.... Klarusiu, dziekuje Ci za pytanie co u was slychac. A no u nas stara bida, Franek w szpitalu, babcia dogorywa, ta psiunkrew kocica znow sie okocila. Swiat sie konczy. Dobrze, ze Ty chociaz sobie cos kupisz... A przed monitorem nie siedz ciagle, bo Ci kregoslup znow sie przypomni.
Przesylam serdecznosci, zycze duzo zdrowia, pozdrow mezusia, kociatka, psinke i sasiadow...
Ps. Ja o wolnym nawet nie moge pomarzyc.
Małgosiu, a słyszałaś o sterylizacji?
UsuńZente...Mieszkam teraz na wsi. I dookola mam wille postawione za plantacje tytoniu. Kiedys. Z mysla o tym, ze musi to byc duzy dom, bo sa dzieci. A dzis w tych molochach zostalo dwoje 60plus i mieszkaja praktycznie w dwoch pomieszczeniach. Caly dom ma ...300m kwadratowych! Kolejne kondygacje sa nawet nie wykonczone. Dzieci poszly w swiat i nie widza przyszlosci na zabitej wsi dechami. Ale ... wrocili emeryci ze Slazka! Ci z emerytura gornicza. Juz madrzejsi, bo stawiaja domek dla krasnoludkow, zeby wystarczylo na jego utrzymanie. Ja tez zaczelam mieszkac w domu do generalnego remontu. I przyznaje- sporo mnie kosztuje myslenie o tym, ze jezeli zrobie ten remont, to ...dla siebie! Bez myslenia o tym, ze kiedys moze ktores z moich dzieci tu zamieszka. I lapie sie na niekonsekwecji w mysleniu! Dla siebie...dla siebie...dla siebie... No ucze sie, nie!?
OdpowiedzUsuńAno właśnie. To dobre określenie i moich wątpliwości: jestem w tym wszystkim niekonsekwentna.
UsuńSobiegrajko a ja się powoli rozglądam za dużym domem do wynajęcia na takie działanie jak Ty masz czyli goście prawie cały czas :)
Usuńtylko Ty przyjmujesz gości czym chata bogata i nikt Ci nie płaci za Twą gościnność co jest piękne i prawie już niespotykane a ja chciałabym i mieć gości i żyć z tego
Przeczytałam. I zamyśliłam się. Ja mam duży dom, bo jak się do niego wprowadzaliśmy to miałam troje dzieci. To znaczy dalej je mam, ale wszystkie już się wyprowadziły. Ostatnie w zeszłym roku w październiku. A ja mam jeszcze dużo ich rzeczy i jakoś tak, niech sobie leżą :-)) Synowie nie wrócą na stałe do domu, ale Córka? Jest jeszcze taka młodziutka... Niech ma gdzie wracać :-D
OdpowiedzUsuńAle koci pokój właśnie projektujemy :-)
Córka zabrał wszystkie swoje rzeczy, ale rzeczy Syna, w sporej ilości przewieźliśmy do nowego domu. I tyle. Miejsca dla Niego samego już nie ma...ech
Usuńnajważniejsze, żeby wyprowadzili się z domu rodzinnego z wyboru a nie z konieczności, wtedy są przyjaciółmi i wpadają bez zapowiedzi kiedy tylko chcą, dzwonią pytając, czy trzeba coś pomóc i nigdy nie oczekują obsługi należnej gościom
UsuńDo Watrowiska 230 dni! :)
OdpowiedzUsuń26 maja! Tym razem nieco wcześniej, więc i czekania mniej. :D :D :D
zapomniałam tu napisać o tym rewelacyjnym napoju Wachmistrzowym sporządzonym z jogurtu
Usuńmam nadzieję, że w do maja dojrzeje następna porcyjka?
To był "Jogurt Wachmistrza"! :D :D :D
UsuńA dzis juz tylko 229 dni do Watrowiska::)
UsuńJak zostanie tylko 200 dni to moze ulegne namowom ,przelamie niesmialosc i tez sie wprosze:)
Małgosiu Jogurt Wachmistrza doskonale przełamuje nieśmiałość, wiem to na pewno!
UsuńPodejrzewam ze ten slynny Jogurt jest napojem procentowym:)
UsuńAle nisko - przecież to tylko jogurcik! :D :D :D
UsuńKochana Klarko,
OdpowiedzUsuńJak miło czytać, że w ramach pracy możesz spacerować po krakowskich plantach. Pamiętam je doskonale. Mają w sobie magiczny urok. Tylko te marmurowe schody jakoś takie przerażające! Proszę, trzymaj się poręczy.
Cieszę się, że poznałaś urok posiadania własnego pokoju :)) Sama taki posiadam od dwóch lat, tylko muszę wyprowadzać się z niego, gdy mamy na noc gości.
Najpiękniejsze jest jednak to, że ludzie ciągle listy do siebie piszą i dzielą się kawałkiem swojego życia.
Pozdrawiam,
I
schodzę z nich wyjątkowo ostrożnie, to piękna kamienica i nie wiem, dlaczego mi się tak źle kojarzy.
UsuńKilka lat temu dostawałam codziennie tak dużo maili, że siedziałam nad nimi do późna w nocy albo wstawałam o piątej by się z nimi uporać
teraz porady kocie przejęła Gosia Wrocławianka.
Psychopaci i wielbiciele (w sumie to prawie to samo) też odpuścili.
Z żalem przyznaję, że zaniedbałam wiele przyjaznych mi osób nie umiejąc wybrać a teraz nie ma czasu na nic
Tyle fajnych rzeczy słyszałam o tym Watrowisku, że zazdrość zalewa mi żółcią źrenice. :D
OdpowiedzUsuńa zaglądasz na Kneziowisko? Bo myślę, że podobałaby Ci się tamtejsza forma (multiblog) i publikacji, i dyskusji
UsuńKlepsydro, zapraszamy! :)
UsuńKlarko, nie dziw się, że ludzie mają obawy, albo ich to po prostu nudzi. Poza tym jak dobrze wiesz mamy w nosie blogowe zasady i to również może odstraszać. Ostatnio gdzieś już pisałem o tym, że możemy być odbierani jako banda bufonów i hermetyczna grupa TWA. Przecież nawet Szczur doszedł do wniosku, że wydawało mu się że to on jest najbardziej popieprzony, a tu cała banda co najmniej tak samo "pomerdana" jak i on! :D :D :D
Dzięki za zaproszenie :) Dziś będę nadrabiać zaległości na Kneziowisku :)
UsuńKneziu cała tajemnica Kneziowiczów polega na tym zakręceniu i umiejętności odjechania raz na jakiś czas od codzienności,
Usuńa nie widzę nic popieprzonego w Szczurze, chyba ten przymus noszenia krawatu :x
Matki doroslych dzieci sa na innym Level'u, :)
OdpowiedzUsuńI tak ma byc, bo dzieci sa dziecmi dalej, ale to jednak juz dorosli ludzie:)
Pozdrawiam:)
życie z obcymi dorosłymi ludźmi w tym samym mieszkaniu byłoby dla mnie nieznośne, z trudem wytrzymuję kilka tygodni np w sanatorium
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochana Szefowo,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że Lubisz swojego listonosza? bo za niedługo może już włąściwie Ci coś przyniesie, a no i nie szczuj go kotem, bo wtedy marne szanse że dostaniesz to ci on dla Ciebie ma :) ni a tak ogólnie co tam u Was? :)Planty są cudowne bym chodził jakbym miął bliżej, byśmy sę umawiaki na ławkę :) Twój K mógłby z Nami :)
Nieustająco pozdrawiam :***
PS chodzenie we szpilkach po schodach zwłasza marmurowych to zabjstwo dla nóg,...
od pewnego czasu listonosz jakby..zniknął
Usuńa na jego miejscu pracuje bardzo miła i sympatyczna a co najważniejsze kompetentna pani
Wiesz, czuję się jakby i do mnie faktycznie był ;) Przypomniało mi się jak byłyśmy w Kawiarni dla Emerytek z Arturem :) Jakie to było sympatyczne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńwszystkich znajomych poznanych na blogu zapraszałam zawsze do tej kawiarni, przyjaznej, ciepłej i miłej.
Usuńa Artura zaprowadziłam do lochu, takiej kawiarni położonej w piwnicy na trzecim poziomie pod ziemią, ciemnej, ponurej i strasznej! Nazywała się albo Tygiel albo Zaćmienie. Straszne miejsce i pewność, że normalny znajomy tam nie trafi! Taką miał próbę ;) Chyba plotkuję ;X
ostatni akapit szczególnie mi przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuńJa zrobiłam z jednego pokoju po synu koci pokój i tam trzymam tymczaski, walczę, aby nie zrobić tego z drugim pokojem... :)
OdpowiedzUsuńtaki piękny dom zmienić na kociarnię, eee jeden pokój w zupełności wystarczy!
UsuńWięc wszystko przede mną jeszcze.... Jedna córka skończyła 17 lat, druga 15 lat. Jak sobie pomyślę, że mam zostać sama- masakra- na razie cieszę się urokami bycia mamą. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLepszy brak poczty, niż posiadać taką monitorowana przez szefa
OdpowiedzUsuńPozdrawiam