poniedziałek, 11 maja 2015

ach, jaka niespodzianka!

Długo nie umiałam przełamać w sobie bariery z dzieciństwa związanej z proszeniem lub domaganiem się czegoś. Byłyśmy skromne i nauczone, że nie wolno się "napierać" bo to nieładnie i niegrzecznie. Nawet jeśli czegoś bardzo pragnęłam to rzadko o to prosiłam. 
Samej brać niczego nie należało, dopiero gdy ktoś częstował, wręczał lub dawał. 
I  do tej pory zawsze pytam - na pewno chcesz mi to dać? Bo jak to tak bez okazji i za darmo. 

Nie znaczy to, że prezentów nie lubię. Przeciwnie - uwielbiam te chwile, gdy czuję się jak dziecko na Mikołaja. To jest taka czysta radość, uśmiech i chęć natychmiastowego powiedzenia komukolwiek - ach, jaka mnie spotkała przyjemna niespodzianka!

Niedawno na portalu społecznościowym zobaczyłam wpis z zapytaniem, czy ktoś chce płytę Piasecznego. Bez zastanowienia napisałam, że chcę bo lubię. Czyli klasycznie się "napierałam". 
I co? Dziś już się powoli szykuję do szpitala (śmiejcie się śmiejcie, dla jednych banalny pęcherzyk a dla mnie robienie dziur w brzuchu człowiekowi, który śpi a więc nie może się wyrwać i uciec choćby nie wiem jak chciał!) a to szykowanie polega na zastanawianiu się nad napisem na brzuchu (właśnie - jak myślicie, napisać sobie "kocham cię doktorku" czy coś innego?) dostałam paczkę. Trochę się przy bramie zastanowiłam bo płyta to się zmieści do koperty a ja dostałam pokaźną przesyłkę.  Nie-Matko   dziękuję za popołudnie pełne radości.


30 komentarzy:

  1. no to jednak pożyjesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artek a może taki napis "uwaga, blogerka!" co?

      Usuń
    2. z tym napisem o blogerce to nie wiem czy nie uznali by Cię za samobójczynię;-)

      Usuń
  2. to ja napisze jako pierwszy od wieków że mam Ci sznse jedną na miliaard zobaczyć czy
    Andrzej śpiewać potrafi :)
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idziesz na koncert Piaska?

      Usuń
    2. jak mnie ktoś weźmie podwiezie do miejsca gdzie soę Piasek rozsypie to i owszem :)
      Raf

      Usuń
  3. Ja bym napisała adres bloga :)
    Reklama droga jest,a co :)

    OdpowiedzUsuń

  4. Poproś o odessanie tłuszczyku z brzucha i założenie kolczyka w pępku.Ja żałuję że tego nie zrobiłam , bo potem lekarze mówili,że mogłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, dobrze znam tą niezdrową skromność...
    niespodziankę miałaś ekstra :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja babcia miala takie powiedzenie "siedz w kacie - znajda cie" a ja uwazam, ze jednak reklama jest dzwignia handlu:)))
    Nigdy nie lubilam katow;)
    Mama z kolei mowila "latwiej sie zmiescic z wielka dupa niz wielka geba" a ja znow cale zycie tyle mam ile wypyszczylam:)))
    Czyli psom buty szyc z takich madrosci ludowych jak mawial Zagloba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś ten pasek po prawej kłamie, nie pokazuje skąd naprawdę pochodzi czytacz bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokazuje skąd ciągnie internet. Mnie zawsze wyświetla jako Szczecin, a geograficznie bliżej mi raczej do Słupska ;)

      Usuń
    2. Marchev ka toż my sąsiadki w takim razie!

      Usuń
    3. Żeby się nie okazało, że może jeszcze przez ścianę :D

      Usuń
    4. Boże broń, bo byś biedaczko miała w domu chroniczny deficyt kawki :) przez taką sąsiadkę jak ja.
      Nawet jeśli, to nie przyznawaj się bo się zmrowię :P

      Usuń
    5. Strach się bać :P
      Hahahaha. Nie no, AŻ TAKICH zbiegów okoliczności to jednak nie ma ;))

      Usuń
    6. Nastraszyć Cię chciałam aż by się natka zatrzęsła :)
      Ale widac te dzisiejsze Marchev ki niezbyt płoche :)

      Usuń
  8. tez lubię to w blogowaniu. tyle radości daje........
    :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech Ci ten Piasek w szpitalu umila co niemiłe...

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko, napisz: "Pamietaj, ze o lekarzach na blogu tez pisze! "
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, też tak miałam/mam, nie umiem się dopominać, bo "to nieładnie".
    Fajna taka paczuszka :-)
    A na brzuchu może zwykłe "a kuku" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna niespodzianka :) A pomysł z "Kocham Cię doktorku" - przedni :) Może napisz koham cie - wprawi go to w lepszy humor może ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To żadne napraszanie - zapytano (kto chce?) to grzecznie odpowiedziałaś - ja! I po kłopocie.

    OdpowiedzUsuń
  14. To masz miły prezent z tą dziurą w brzuchu:))
    A swoją drogą, ten ktoś, kto będzie Ci ją wiercił jest z pewnością baaaardzo namolny.

    Pozdrowienia:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko ja wspieram i przytulam.Wcale się nie śmieję.Wracaj zdrowsza i spokojniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  16. wracaj zdrowsza.A na brzuchu napisz - to mój kochany brzuchol.NIE zrób mu krzywdy i pięknie zaceruj!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja ostatnio się pytałam wśród znajomych, czy ma ktoś do sprzedania całą sagę Gry o tron (nawet niekoniecznie całą, mogą być poszczególne tomy) i jedna osoba postanowiła mi przesłać dwa tomy trzeciej części zupełnie bez zobowiązań, bo jej nie są już potrzebne :-)

    A napis na brzuchu jakikolwiek by nie był - i tak jest fajnym pomysłem na rozładowanie napięcia przed zabiegiem ;)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz