Na śniadanie była zupa mleczna, żółty ser, wędlina i pół pomidora. Jedzenie jest smaczne, poprawiło się już w pierwszym tygodniu, gdy znana blogerka wstawiła na fejs zdjęcie miski z marmoladą.
Potem miałam mój ulubiony masaż na łóżku wodnym, szkoda, że tak krótko, to najlepszy zabieg jaki mi się trafił.
O dziesiątej ubrałam na siebie pół szafy bo na polu gwizdało i było przeraźliwie zimno i poszłam do apteki, aby odkupić antybiotyk. Z tym antybiotykiem to był cyrk, bo zachorowałam w piątek wieczorem i pielęgniarka rozłożyła bezradnie ręce, każąc mi jechać po leki do apteki do Gorlic, a to jest godzina jazdy autobusem. Ja tego miasta nawet nie znam a poza tym byłam przecież chora. Tu niedaleko jest szpital urologiczny i drugi psychiatryczny a dla normalnych ludzi nie ma leków w dyżurce to trochę dziwne. Po kolacji poszłam jeszcze raz i była lekarka, która dała mi pięć tabletek i receptę, dlatego dziś byłam na dole, odkupiłam i oddałam.
Przy okazji kupiłam mleko i owoce. Na dole nie było zimno, spacer był bardzo przyjemy.
Teraz wróciłam, moje współlokatorki śpią przy włączonym radiu, dodatkowo jedna chrapie, to mi bardzo przeszkadza, dlatego znów mam w uszach słuchawki. Myślę, że niedługo trafię do jednego z tych dwóch szpitali które są na dole.
Teraz muszę się przebrać i iść na gimnastykę w basenie więc trochę ochłonę. Nie wiedzieć czemu w pierwszy dzień pobytu woda była ciepła a teraz jest coraz zimniejsza. Może zapominają dolać ciepłej, nie wiem. To do następnego razu.
o jej.No cyrk z tymi lekami! Ale cóż.Młoda moja jak była w sanatorium to też wymagano od nas dowozu leków;/
OdpowiedzUsuńz wodą też dziwnie.Może oszczędzają na podgrzewaniu? Bo na początku było cieplej oglnie,to łatwiej wodę nagrzać? A moze bylaś później kiedy to hm....kuracjusze zdązyli ją ocieplić ? ( nie chcę pisać ciepłym moczem ale...;)))
Może wychodzą z założenia, że zimna woda zdrowia doda ? Dobrze, że trafiłaś na życzliwą duszę i nie musiałaś się błąkać po Gorlicach . Współczuję tego zagęszczenia w pokoju, mi też ciężko byłoby znieść taki kołchoz... Ale już niedługo tych wywczasów, dobrze, że choć na fajne zabiegi chodzisz, tego to troszkę Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńhmm, nie ma to jak koszmarny sen na dobry dzień (po takim śnie chyba każdy dzień wydaje się cudny)
OdpowiedzUsuńBrrr, koszmarny sen ;-) dobrze ze jedzenie lepsze. A woda coraz zimniejsza zeby szoku nie bylo, ciekawe jaka bedzie ostateczna wersja ;-)
OdpowiedzUsuńI zdrowka.
Sen rzeczywiście straszny - chyba szukałaś przez sen ciepła, skoro
OdpowiedzUsuńwylądowałaś buzią w kaloryferze. No cóż, sanatorium nie przewiduje, że kuracjusz może wymagac interwencji lekarskiej i jakiegoś leczenia.
Mam nadzieję, że zakupiłaś przy okazji jakiś osłaniacz typu Lakcid lub Biotic. Większośc moich znajomych wraca z sanatorium chora - jak nie jakaś tajemnicza infekcja wirusowa grypo-podobna to jakieś kłopoty żołądkowe. Mąż koleżanki poderwał w sanatorium wirusowe zapalenie płuc i wylądował w szpitalu a moja własna ciotka pojechała do Ciechocinka cała i zdrowa a wróciła na noszach, karetką. Jej lekarz warszawski stwierdził, że miała zle dobrane
zabiegi i że było ich za dużo na raz. A zgłaszałyście, że woda w basenie jest zbyt chłodna? Ta woda jest dla Was, a nie dla personelu, więc jej temperatura ich nie interesuje i jej nie sprawdzają.
Klarko - odpuszczanie takich rzeczy jak właściwa obsługa kuracjusza powoduje, że z roku na rok obniża się poziom usług sanatoryjnych. Przecież za te usługi sanatorium dostaje pieniądze - jak nie bezpośrednio od kuracjuszy to z NFZ i nie widzę powodu dla którego maja dostawac forsę za zle wykonana pracę.
Nie daj się Klarko "robic w konia".
Miłego, ;)
coś czuję, że z przyjemnością wrócisz do domu :) i od razu będziesz zdrowsza kiedy odkręcisz kurek ze zwykłą wodą w zwykłej wannie we własnej łazience :)
OdpowiedzUsuńpewnie przez te zimne noce woda nie zdąży się ogrzać przy porannym słońcu... Zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńdobrze, żeś wytłumaczyła, bo już zdążyłam pomyśleć : nie mówi się odkupić, tylko wykupić....;-)
OdpowiedzUsuńtrzymaj się znana blogerko, już niedługo ;-)
No to jednak gołym okiem widać potęgę internetu - jak nawet jedzenie się poprawiło... Mam nadzieję że będzie smaczne także jak ta blogerka wyjedzie :-)
OdpowiedzUsuńA dlaczego one śpią o 11-tej!? Gdyby spały od wczoraj, to byłoby w jakiś sposób zrozumiałe. Lecz zwlekać się o szóstej, po to żeby za kilka godzin się kłaść, nieeeee...
OdpowiedzUsuńśpią bo ja się tłukę o szóstej, odsypiają
UsuńA widzisz Klarko, zawsze jest dobrze zwierzyć się ze swoich trosk dnia codziennego znanej blogerce. Ineternet to potęga.
OdpowiedzUsuńIleż to jeszcze czasu Ci pozostało w tych wysowych kazamatach z biczami ( na szczęście Ci nie przydzielili?) i zimną kąpielą?
Współczuję złego samopoczucia, B
jeszcze pięć dni, w sobotę będę w domu:))))
UsuńDlaczego miałabyś się znaleźć w psychiatrycznym to wiadomo, teraz mamy też jasność dlaczego w urologicznym. Ja już chyba nie chcę tego sanatorium :-(
OdpowiedzUsuńdo Krynicy sobie jedź
UsuńTak czytam i czytam i zastanawiam sie, czy wrócisz bardziej zdrowa fizycznie, czy bardziej chora psychicznie...;)
OdpowiedzUsuńPoza tym pozdrawiam serdecznie z Krakowa, z którego zaraz wracam do Wrocławia;)
.. chyba sobie założę konto na fejsie;)
OdpowiedzUsuńRóżne rzeczy sobie kuracjusze przywożą z sanatorium... Znajomy np. przywiózł Ukrainkę! Na dwa tygodnie, bo się pani przyznała, że od 15 lat nie miała urlopu... To zapewnił urlop!
OdpowiedzUsuń