czyje to? |
Nawet nie wyobrażacie
sobie, ile rzeczy zostawiają ludzie na stoisku. Portfele, telefony, okulary,
parasolki, zakupy, książki i dokumenty. Bywa, że wystraszona właścicielka
przybiega i ze łzami w oczach pyta, czy ktoś nie widział takiej a takiej
portmonetki bo miała w niej pieniądze przeznaczone na życie do końca miesiąca i
co teraz będzie. Albo okulary, drugie w tym miesiącu. Parasolkę, taką z jednym
zepsutym drutem.
Sprzedawca cierpliwie
przechowuje zostawione rzeczy miesiąc lub dłużej. Zawsze staramy się odszukać
właściciela. Ostatnio dziewczyna zostawiła legitymację szkolną. Bez trudu
znalazłam pannę na facebooku i napisałam
do niej wiadomość. Nie odpowiedziała do dziś.
Notatki, pracowicie
skserowane, widać, że ktoś się z nich pilnie uczył, ponieważ na marginesach
porobiono wiele uwag. I niestety, nie są podpisane, szukaj wiatru w polu.
Raz mi się zdarzyło
zgubić torebkę w markecie, nie do wiary, ale zrobiłam to. Miałam w niej
wszystko – pieniądze, karty, dokumenty samochodu i klucze. Nikomu nie życzę
tego, co wówczas przeszłam. Pani w informacji powiedziała mi, że ochrona jest
od pilnowania złodziei kradnących mienie sklepu i na pewno mi nie pomogą. Nie
wiedziałam, czy lecieć na parking pilnować auta czy wracać na halę szukać
torebki. Wróciłam i przeszłam całą drogę szukając z uwagą w miejscach, gdzie
się zatrzymywałam i znalazłam ją za stołeczkiem do mierzenia butów, wszystko,
cała zawartość, była na miejscu. Wtedy dopiero się rozpłakałam ale tak, że się
nie mogłam uspokoić.
Rękawiczki gubię bez
przerwy i już nawet wiem, dlaczego. Jadąc samochodem ściągam je i kładę na
kolanach a jak wysiadam to rękawiczki wypadają mi na ziemię i tego nie
zauważam. Teraz mam takie dziady za 15 zł to jeszcze ich nie zgubiłam a jak
miałam takie piękne, długie, ukochane od pierwszego włożenia to posiałam w dwa
tygodnie. I to jest niesprawiedliwe.
Pilnujecie swoich
rzeczy?
Czasem się zdarza. Ostatnio w Ikei zostawiłam kurtkę, a w niej dokumenty i kluczyk do auta. Wróciłam po swoich śladach mając dziwne uczucie, że jednak cały czas ją miałam przy sobie dopiero przed chwilką gdzieś się zapodziała. No nic, cała rodzinka zaangażowana do szukania...a ona leżała sobie na pewnym krześle i faktycznie było to o krok ode mnie, ale ze stresu zapomniałam! :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam (!) wieczny problem z rękawiczkami! Jako, że wstydu pozbawiona jestem, to sobie w tym roku sznurkiem połączyłam rękawiczki (tak jak się dzieciom robi) i jeszcze nic nie zgubiłam!:D
OdpowiedzUsuńsznurek to żaden wstyd
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę! Sznurki mam nawet pod kolor rękawiczek :0
Usuńno pięknie, wywaliłam Ci dobry komentarz a ten został
UsuńA mnie zdarzyło się oddać moje własne ukochane rękawiczki :)))
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to były już noszone przez córkę. Wracałyśmy wieczorem z miasta, przystanek przed naszą wsią wysiadało małżeństwo z dzieckiem, podniosłam leżące na podłodze rękawiczki, dałam panu myśląc, że to jego żony.
Dopiero , gdy my już wysiadłyśmy , córka stwierdziła brak swoich :)))
Znałam tych ludzi, zaraz wykonałam do nich telefon, mówiąc o swojej pomyłce, lecz oni zaprzeczyli posiadania nie
swoich. Tylko jakoś dziwnie identyczne były, gdy widziałam je na dłoniach tej pani, jak spotkałyśmy się po kilku dniach -:(
jak tej babie nie wstyd, chytrzyć się na rękawiczki, ech, i przy okazji dziecko ma lekcję mamusinej "zaradności", nazywając rzecz wprost - złodziejstwa
UsuńDzieciątko było niemowlakiem na rękach mamusi. No cóż, nie nazywałabym aż tak dosadnie, ale mamusię omijam szerokim łukiem :)))
UsuńKlaruś, wiadomości od obcych na Facebooku znajdują się w folderze pod nazwą "inne" i jak ktoś tego folderu nie sprawdza to nie wie, że ma tam wiadomość. Ja sama od niedawna sprawdzam dopiero, bo czasem znajduję tam ważne wiadomości. Możliwe więc, że dziewczyna nie wie do dziś, że chcesz jej zwrócić legitymację... Co do gubienia rzeczy, to też mi to nieźle wychodzi. Ostatnio znalazłam kluczyk od mojego auta, które od czerwca stoi u taty na podwórku, bo kluczyk wcięło, a miałam jeden. Wymiana stacyjki, zamka i dorobienie kluczyka ok 500 zł. Akurat na debecie byłam. I na szczęście, bo się kluczyk znalazł po kilku miesiącach w miejscu całkiem nieprawdopodobnym, bo pod dywanikiem w aucie szefa mojego męża, które nieraz użyczam. I gdyby nie kolejne użyczenie i sprzątanie w tymże aucie to pewnie nigdy bym nie znalazła. Jak się tam znalazł - chyba na zawsze pozostanie tajemnicą ... Aniutka81
OdpowiedzUsuńuwierz mi, ten rocznik zna największe tajemnice fb;)
Usuńtrzeba będzie wysłać pocztą i tyle
Usuńmnie się rzadko zdarza coś zgubić aby całkiem przepadło, często po czasie znajduje się gdzieś w szafce, szufladzie, samochodzie lub zupełnie dziwnych miejscach
OdpowiedzUsuńpilnuję. ale bez przesady ;-).
OdpowiedzUsuńrękawiczki zgubiłam parokrotnie. parę par odnalazłam :-)
a w autobusie zostawiłam ulubiony sweter. do dziś nie mam następcy ;-)
Zdarzyło mi się to zagranicą i już kiedyś to opisywałam w komentarzu na jakimś blogu, bo do dziś uważam, że jest to niesamowita historia. Byliśmy z Panem M. w Irlandii i pewnego dnia przyjechaliśmy do Londonderry i poszliśmy zameldować się w schronisku, w którym nocowaliśmy. Pogawędziliśmy miło z dziewczyną z recepcji i ledwie weszliśmy do swojego pokoju a ona przybiega z telefonem w ręce i mówi, że dzwoni ktoś kto znalazł mój portfel. Ja na to: "Niemożliwe, przecież ja nie zgubiłam portfela...", ale kiedy Pan M. kazał mi go pokazać na dowód, że go mam to okazało się, że go nie mam... dobry człowiek który znalazł portfel obcokrajowca na ulicy przy której jest hostel nie tylko postanowił go oddać ale jeszcze wpadł na to, że pewnie najłatwiej mnie znaleźć w tym hostelu... Irlandczycy to bardzo porządni ludzie!
OdpowiedzUsuńOj znam ten ból ostatnio zgubiłam futerał od okularów, z długopisami, który służył jako piórnik. Trzy lata temu przesiałam 2 telefony komórkowe, a na pierwszym roku pendriva 16GB. Zawsze coś zapodzieje, bo przecież drugiego takiego roztrzepańca jak ja to chyba ciężko znaleźć. Dlatego portfela i kluczy pilnuje jak oka w głowie
OdpowiedzUsuńA nie ma tam nazwy szkoły? Tam gdzie ja chodziłam były inne :)
OdpowiedzUsuńJejku, nie cierpię gubić rzeczy. Szczególnie jak mi się zapodzieją we własnym domu, a to się często zdarza... :))
OdpowiedzUsuńBo one się nie zapodziewają, tylko dematerializują - na szczęście czasowo. Wielokrotnie szukam zagubionej rzeczy, a potem znajduję w miejscu, w którym kilka razy szukałam (i nie było, naprawdę!). Ty pewnie też:-)
UsuńW listopadzie zgubiłam dowód osobisty, nowy jest w trakcie wyrabiania, w sobotę wybrałam się na przegląd jarmarków w Berlinie, i oczywiście zatrzymali nas na granicy...na szczęście bez mandatu a w niedzielę wieczorem Policja dostarczyła zgubę...Renia
OdpowiedzUsuńktoś dzisiaj nosi pieniądze w torebce??? chyba już nie te czasy,ale zgubienie dokumentów jest bardziej dotkliwe.
OdpowiedzUsuńEla
to gdzie mam nosić, w bucie? w makro płaci się wyłącznie gotówką
Usuńja wkladam gotowke do stanika albo do gaci. W zaleznosci od tego, gdzie, z kim i za ile sie stosunkuje.
UsuńNajczęściej gubię pilniczki, bo ich potrzebuję, szczególnie na mrozie, kiedy moje paznokcie są najbardziej wrażliwe na pękanie, to chcę zawsze mieć jakiś przy sobie. A tu się zdarza, że coś włożę i zapomnę, do której torby.
OdpowiedzUsuńRaz "zapomniałam" torebkę w szafie pancernej w pracy, na całe święta... to był horror!
Taaaa, w zasadzie nic nie gubię, poza... kluczykiem do samochodu który zgubiłam już kilka razy. To znaczy, nie zgubiłam ale zostawiłam przy kasie w jakimś sklepie. Na szczęście tutaj uczciwie jest i zguba zawsze się znalazła, ale wyobraźcie sobie co przeżyłam, jak po udanych zakupach w centrum handlowym, po pierdylionie odwiedzonych sklepów, podchodzicie do samochodu a tam... kluczyka ni ma! No to najpierw telefon do męża że jakby co to niech się szykuje żeby mi przywieźć zapasowy (chwała bogu, mam zapas!), a potem apiać od nowa, wędrówka po sklepach. Zawsze znajduję go przy kasie :-)
OdpowiedzUsuńRaz zgubiłam legitymację szkolną i została mi dostarczona do domu.
OdpowiedzUsuńCzęściej za to jestem znalazcą zgub. Raz znalazłam saszetkę z dokumentami: dowód osobisty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny, KLUCZE OD DOMU, karty bankowe i masę innych rzeczy. Odniosłam właścicielowi - myślałam, że pan mnie ozłoci, dostałam potężne znaleźne, jak na 15-letnie dziecko. Nie chciałam wziąć, ale pan nie chciał mnie wypuśćić ;) Innym razem znalazłam portfel, w którym było ponad sto złotych, a kiedy oddałam właścicielowi, zostałam posądzona o kradzież, bo podobno w portfelu było 200 zł przed zgubieniem. Od tamtej pory jeśli coś znajdę, to odsyłam pocztą - nawet na policję nie zanoszę. Wolę być anonimowym pomagaczem, niż ujawnionym złodziejem.
Parasolki, okulary i rękawiczki. Tego teraz wyjątkowo pilnuję, bo zgubiłam już tego wystarczająco dużo...
OdpowiedzUsuńJa, warszawianka, w Szczecinie będąc, przy wysiadaniu z pociągu zgubiłam dowód osobisty i bilet powrotny do Warszawy. Już po powrocie do domu dostałam list od pani ze Szczecina, której syn znalazł moją zgubę i przy następnym pobycie w tym pięknym, portowym mieście odebrałam swoją własność. Gubię wszystko i wszędzie, pilnuję telefonu jak oka w głowie bo bez niego czuję się jak bez ręki. A i tak oczywiście :-) telefon na kolanach w samochodzie i ląduje na parkingu. Raz miałam karteczkę za szybą, że telefon do odebrania na laryngologii :-D
OdpowiedzUsuńMam taką teorię. Są przedmioty, które nas lubią, żeby człowiek nie wiem jak się starał, zawsze powrócą, wiatr je przywieje. Opisane jest to w jednej z moich ukochanych książek "Ukryte skrzypce". Baardzo fajna.
Pozdrawiam wszystkich podopiecznych świętego Antoniego :-)
No, masz, ja też analogicznie względem rękawiczek postępuję za każdym razem kiedy wstaję.
OdpowiedzUsuńCo do tych zgubionych rzeczy, przynajmniej wiedzą, gdzie ich mają szukać. Gdzieżby indziej, niż na Twoim (popularnym) blogu:-))).
Ja też kiedyś zostawiłam torebkę w sklepie. Wiem co czulas! Oby nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńMądra kobieta gubi w markecie torbę wraz z zawartością sprytnie ją zostawiając ukrytą za stołeczkiem do mierzenia butów. Kobieta głupia idzie w markecie do kibla, wiesza na wieszaku torbę, a w niej pieniądze, karty kredytowe, dokumenty, klucze do domu, tylko do samochodu nie, bo nie ma prawa jazdy - po czym beztrosko opuszcza kabinę ze smętnie zwisającą z wieszaka torbą. Dlatego moja opowieść nie kończy się tak dobrze...
OdpowiedzUsuńpewnie jestes blondynka????
Usuńi to jaka jasna...!
UsuńObecnie "mam na stanie": trzy parasolki, 2 pary okularów, 2 szaliki, 3 czapki i kurtkę skórzaną. Nikt jednak nie przebił historii sprzed kilku lat. Na fotelu została duża torebka. Trzeciego dnia komisyjnie otworzona: dokumenty, karty płatnicze, klucze domowe i do samochodu itp, itd. Po wizytówkach trafiłam do męża. Odbierając zgubę skomentował: Ach! żona nie zauważyła - to takie kobiece ;)
OdpowiedzUsuńPrzez 4 dni nie zauważyła???
Pozdrawiam :)
No chyba zartujesz!,?
Usuń:) Skąd - poważna kobieta jestem - a przypadek autenyczny, nie wymyśliłabym!
UsuńNo fakt
UsuńChyba że jesteś Bardzo Zdolnom Pisarkom :P
mam bardzo wyrozumialego meza i dosc duzo kasy, samochodow i aut, wiec jedni mniej nie zostalo zauwazone. Czasami tak bywa
UsuńRaz zgubiłam nowiuśki dotykowy telefon. W lesie na Mazurach, ale dość szybko się zorientowałam, wracałam po śladach i na odgłos dzwonka ( dzwoniłam z innego). Ufff, znalazłam, leżał w rowie, zarośniętym po pas trawskiem. Musiał mi wypaść, kiedy ten rów przeskakiwałam, na szczęście był bez wody. Pomniejszych zgub nie liczę, rękawiczki, parasole........nie zliczę.......
OdpowiedzUsuńniestety wszystko gubię. Hitem wiosny było zgubienie płaszcza!
OdpowiedzUsuńTo gdzies na golasa latala wczesna wiosna? Na drodze od Swiecka cie widzialem
UsuńZgubiłam parę rzeczy zegarek gdzieś w krzakach bo bardzo się chciało. :) Czapkę też :) a rękawiczek? no sporo. Bywa ze się zgubi coś w domu, męż :) nie jest w stanie znaleźć latarki. Przeszukał już wszystko. :)
OdpowiedzUsuńja nie znoszę gubić rzeczy, to mnie bardzo zawsze dołuje i martwi, raz tylko w życiu zgubiłam portfel i do teraz pamiętam ten pot na plecach jak się zorientowałam...
OdpowiedzUsuńdzisiaj w pracy zapodziałam kluczyk do bardzo ważnej szafy z dokumentami, szukałam wszędzie, nawet w śmietniku! (okazało się potem, ze kumpela miała go w kieszeni ;-)
Na szczęście!
UsuńParasolki gubię namiętnie od dziesiątego roku życia...
OdpowiedzUsuńja po zapodziewaniu rękawiczek z kolan stwierdziłem, że lepiej na nich siedzieć i teraz po ściągnięciu wygodnie na nich się usadawiam. Jak wstaję z miejsca zawsze oglądam miejsce czy nic nie wypadło mi z kieszeni to o zapomnieniu rękawiczek nie może być mowy.
OdpowiedzUsuńMogę stwierdzić zdecydowanie, że to nie moje.Ja również miałem ostatnio zdarzenie z cyklu zgubione znalezione
OdpowiedzUsuńMam to samo z rękawiczkami.Od kiedy zgubiłam moje ulubione starałam się nie kłaść ich na kolanach ale ostatnio znów położyłam na kolanach i nie ma następnej pary......
OdpowiedzUsuńwkurzona jestem na siebie
Ela z Gdańska
Raz zgubiłam klucze od domu. Po wymianie zamków i kiedy już każdy miał nowy komplet, znalazły się pod biurkiem, wleciały (nie wiem jakim cudem) pod wykładzinę dywanową i wpadły w taki kąt, że ani nie było ich widać ani nie można było wyczuć jak się przejechało ręką.
OdpowiedzUsuńRozladowanej komorki sie latwo nie znajdzie... Tak wypadla w samochodzie, ze pomimo macania, szukania, swiecenia latarko pod fotelami - znikla. Nastepnego dnia po modlitwie do Sw. Antoniego - sie znalazla. byla tam gdzie poprzednio szukaly 4 rece i 2 latarki...
OdpowiedzUsuńtez Monika
Koleżanka zgubiła na zagranicznej wycieczce bardzo drogą biżuterię - obrączkę z monogramem i dwa pierscionki (najprawdopodobniej zostawiła na umywalce).Komentarz jej męża: - kochanie,to tylko przedmioty,kupię ci jeszcze ładniejsze:)
OdpowiedzUsuńIza
Co za ciapa pisana bez a. Brać klejnoty na zagraniczną wycieczkę! Zostawiać na umywalce! Oj, aj i eh!
UsuńJeśli gubię,tłukę,zapodziewam to rzeczy absolutnie najulubieńsze.Do tego stopnia,że kubek najcenniejszy(bynajmniej nie materialnie)stoi nieużywany,boję się zbic;)Kluczyki od samochodu po sklepach to już norma.Ale cieszę się,że dziecka nigdy nie zgubiłam.Szwagier zgubił telefon na polu ze sprasowaną w kostke słomą.Znalazła się,przeżyła w środku takiego balota,działała,maszyna jej nie utłukła.Cała rodzina biegała po polu nadsłuchiwała melodyjki dzwonka.
OdpowiedzUsuńJa tak kiedys "zgubilam" calutka torebke ze wszystkimi pieniedzmi, dokumentami i kluczykami do samochodu. Ogladalam kupe rzeczy i odkladalam je na bok, a torebke polozylam na laweczce. Nawet nie wiem kiedy zostala pogrzebana pod warstwa dupereli, a ja odeszlam zostawiajac ja tam. Zorientowalam sie dopiero przy kasie, dobre pol godziny pozniej. Ze lzami w oczach bieglam spowrotem w tamto miejsce, przekonana, ze ktos napewno juz ja wzial, ale na szczescie byla tam gdzie ja zostawilam. :)
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj znalazłam na poboczu taki przyrząd na buty antypoślizgowy. Mój rozmiar ale tylko jedna sztuka. Zostawiłam na miejscu znalezienia. Jak sobie ktoś zgubił to niech sobie szuka i znajdzie. Z rękawiczkami tak samo. Tylko pojedyncze egzemplarze: mokre, brudne, spłaszczone. We własnych rękawiczkach wieszam je na gałązkach, słupkach... niech je ktoś znajdzie i od ratuje. Ja jak gubię rękawiczkę to też jedną. Z zasady kupuję zwykle dwie pary wiec co tam gdy zgubię jedną z czterech?
OdpowiedzUsuńRękawiczki gubię non stop, kiedyś nawet wpadłam na pomysł, ze doszyje takie sznurki do nich i przewieszę przez rękawy (jak mają malutkie dzieci), gdy je ściągnę będą zawsze przy mnie :) bo przecież ileż można kupować tą samą rzecz...???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Gosia Sosnowiec
Dzisiaj byłem świadkiem, jak przy bankomacie pewien starszy pan trudził się niemiłosiernie nie mogąc włożyć weń karty bankomatowej. Próbował jednym końcem, potem drugim. To samo po odwróceniu karty na drugą stronę i bez skutku. Aż nagle bankomat zaszumiał, zawarczał, zaklekotał i wypluł jakąś inna kartę.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że starszy pan znał panią, która stała przed nim przy tym bankomacie. Była to jego sąsiadka. Nazwisko na karcie się zgadzało.
Gubić można różne rzeczy.
Do lekarz pierwszego kontaktu wchodzi bez kolejki miła pani.
- Przepraszam, czy nie zostawiła przypadkiem u Pana biustonosza?
- Niestety nie widzę, Więc chyba nie.
- To jeszcze raz przepraszam. Musiałam go zostawić u dentysty!
To podobnie jak w starym dowcipie o Icku i zgubionym parasolu:) Poradzono mu,żeby odmawiał 10 przykazań : jak doszedłem do "nie cudzołóż",to przypomniałem sobie,że parasol w burdelu zostawiłem:))
UsuńRaz udało mi się zgubić rękawiczki Twoim sposobem, ale ja szybko się uczę na własnych błędach. Poza tym - na szczęście nie gubię ważnych przedmiotów - portfeli, dokumentów, torebek. Za to moja siostra słynie z talentu w tej dziedzinie...
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki - wiesz, że ta książka jest warta około 120 złotych? Używają jej uczący się hiszpańskiego licealiści i studenci. Wiem, bo sprzedaję podręczniki i tych też kilka w tym roku sprzedałam... Niech ją Krzysiek trzyma pod ladą, może ktoś zapyta o zgubę?