Marek jest człowiekiem
bardzo pracowitym, potrafi nie tylko sobie ale i każdemu z otoczenia,
zagospodarować każdą chwilę. Ma to po matce, która najbardziej na świecie
nienawidzi leni, pasożytów i obiboków. Jak można komuś płacić za to, że śpiewa
albo pisze książki i jeszcze nazywa to pracą? – oburza się mama Marka. No, może
malarzowi można zapłacić stówkę albo dwie, zależy, jaki duży obraz.
Marek ożenił się z
Basią i bardzo szybko rok po roku przyszło na świat troje dzieci. W tym czasie
przy pomocy całej rodziny stanął ich dwukondygnacyjny dom. Marek pracował a
Basia niańczyła dzieci. Nikt mi nie powie, że przy trójce chłopców nie ma co
robić, ale mama Marka tak właśnie twierdziła – synowa jest leń bo co to za robota w domu przy dzieciach. Co prawda
rozumiała, że dzieci wymagają opieki, ale ciągle wymyślała dla Basi jakieś zajęcia
zarobkowe – a to mogłaby dziergać sweterki, szyć robocze rękawice, kleić
koperty czy składać długopisy. A tak to siedzi w domu i nic nie robi.
Basia i Marek byli
dobrym małżeństwem, Basia rozumiała, że każdy człowiek ma swoje wady i cierpliwie
znosiła docinki teściowej. Raz jej doradziłam, aby poprosiła teściową o pomoc –
niech wyjadą z Markiem gdzieś na weekend a babcia zostanie z chłopcami, zobaczy
wtedy, czy z nimi nie ma roboty.
Fortel się nie udał bo
po powrocie młodzi dowiedzieli się, że dzieci są źle wychowane, nic nie
potrafią robić tylko się bawią, a taki Konrad, najstarszy, ma sześć lat więc
już dawno powinien umieć odkurzyć cały dom, obrać ziemniaki i umyć schody.
Marek też się potrafił
czepiać o byle co. Na przykład nie lubił, kiedy Basia czytała książki a Basia
bez książek nie umiała żyć. Kiedyś się żalił – przyjechałem w ciągu dnia do
domu po jakieś papiery a moja żona siedzi sobie na kanapie i czyta, jakby była
chora!
Dowodem lenistwa jest u
kobiety opalenizna, tylko próżniaki marnotrawią czas na opalanie. Nie wyobrażam
sobie, jak nazywa kobiety, które tak jak ja, leżą czasem w ogrodzie z książką opalając
się a trawa błaga o koszenie.
Kiedyś na babskim
spotkaniu któraś palnęła – on nie chce, żebyś czytała, ponieważ się boi, że będziesz
mądrzejsza od niego. Basia gorąco zaprzeczyła, nie widziała złych intencji w postępowaniu męża. On to z domu wyniósł, żeby nie marnować czasu.
Postaw na środku salonu odkurzacz, koło pralki miednice z
praniem, deska z prasowaniem ma być zawsze rozłożona – od razu widać, że coś
się robi. Wtedy możesz sobie spokojnie czytać.
Basia opanowała te rady
do perfekcji i wkrótce wszyscy mówili – ta kobieta wiecznie sprząta, pierze a w
ogródku nie rośnie ani jeden chwast, tak pilnuje. Uczyłam się w szkółce dla rolników czym się
tępi chwasty więc tą wiedzą dzieliłam się chętnie. Wcale nie trzeba klęczeć i w
pocie czoła wyrywać ich gołymi dłońmi.
Dzieci rosły i poszły
do szkoły, do szkoły poszła również Basia. Zdała maturę i poszła na studia w
dużej mierze dzięki pracowitemu mężowi, który zarobił na wszystko. Tworzą doskonałą
parę, ona prowadzi księgowość w ich firmie a on pilnuje robotników, aby się
żaden nie obijał. Czasem Basia mówi do Marka – kiedy słyszysz betoniarkę to
wcale nie znaczy, że praca na budowie wre.
To moja teściowa??:)
OdpowiedzUsuńTeraz to te kobiety mają dobrze - pralka pierze, w piecu nie trzeba palić, pola obrabiać...
Miłej soboty!
...a pościel to sobie z kory kupują, żeby nie trzeba było wygotowywać i krochmalić (zasłyszane na przystanku autobusowym)
Usuńa od krochmalonej pościeli można dostać ciężkiej alergii bo to idealne pożywienie dla roztoczy
UsuńNie, to o mojej teściowej jest :)
UsuńŻarty żartami, ale faktycznie jakbym czytała o mojej teściowej.
Ja mam bardzo spoko teściową - wykształconą i mądrą:) Często jej się radzę w sprawach zawodowych i nie tylko.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zula
Ja to nawet sobie na co dzień nie zdaję sprawy, jak dobre życie ja miałam przy trojgu dzieciach i swoich teściach :-)
OdpowiedzUsuńTen trick z rozstawioną deską do prasowania itp to dawna sztuczka mądrych kobiet z czasów tych kiedy kobiety domem się zajmowały. wszelkie prace odkładały na czas kiedy spodziewali się męża z pracy. Chustka na głowę i heja schody wycierać . Takie przywitanie zawsze miało ten skutek ,że mąż chwalił pracowitą żonę przed swoją mamusią. Pogaduszki z sąsiadkami wyłącznie pod nieobecność małżonka.
OdpowiedzUsuńO, ja... a nie dość że czytam, to piszę :)) O, ja bezwstydnie leniwa :)
OdpowiedzUsuńObym nigdy nie musiała ....udawać przed najbliższymi. Współczuje.
OdpowiedzUsuńIza R
niestety nie tylko w domu tak jest, w pracy też trzeba biurko zawalić dokumentami i to całkiem niepotrzebnymi by wyglądało, że się jest mocno zawalonym pracą. Niewskazane jest sprzątanie zaraz po wykonaniu danego zadania i uporządkowane biurko...
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym moimi wszystkimi koniczynami.
Usuńgenialny tekst
OdpowiedzUsuńgenialny! :D
boszzz ile ja zycia trace tak robiąc te zdjecia! ;)
a dobrze Ci za nie płacą? ;))
Usuńuwielbiam Cie Klarko :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonuje mnie ta sielanka. Ja nie cierpię stosowania gierek i forteli; ktoś, kto nie umiałby zaakceptować mojej czytelniczej pasji, przepadłby u mnie z kretesem. Na szczęście nie wiem z autopsji, co to jest "teściowa". I niech tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńJa też Cię uwielbiam, Klarko, żeby mi tu było jasne:-)!
OdpowiedzUsuńwszystko się poukładało ale ja i tak tego Marka nie lubię i nie chciałabym mieć tego majątku w pakiecie z nim
UsuńNawet ja go nie lubię.
Usuń:)
I teściowa- i sąsiedzi tez czasem nie lubią. jak się siedzi na werandzie i opala, albo czyta się, albo pisze...albo griluje...tak to jest.:) http://jedenusmiech25.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCóż teściowe bywają różne a i synowe też :-)))
OdpowiedzUsuńGrunt to tolerancja i umiejętność radzenia w różnych sytuacjach
dla dobra ogółu ;-)
I rozwodu nie trzeba było uskuteczniać. Mądra kobieta z Basi):)
OdpowiedzUsuńserdeczności dla Basi i Marka :-)
OdpowiedzUsuńNie lubię pracowitych ludzi. Są ponurzy i nudni, boję się ich. Dużo bardziej imponują mi osoby, które koncertowo potrafią się obijać, dlatego doceniam fortel z rozłożonym odkurzaczem i chwastami.
OdpowiedzUsuńCzytać Twoje notki to sama przyjemność
OdpowiedzUsuńNie lubię ani Marka, ani jego matki, a Basia mogłaby się postawić i nie udawać. Kurczę,czy kobieta musi zawsze stosować fortele, żeby zaznać trochę przyjemności w życiu?
OdpowiedzUsuńNie wytrzymalabym chyba dluzej niz 3 miesiace w malzenstwie, w ktorym nie moglabym byc soba. A gdzie w tym wszystkim milosc? Przeciez milosc to nic innego jak akceptacja.
OdpowiedzUsuńPracuję u takiego Marka , dla niego dzień się nigdy nie kończy,
OdpowiedzUsuńPracoholizm to choroba gdzie cierpią inni .
Pracoholizm najczęściej się bierze z samotności,braku akceptacji,miłości,rodzinnego ciepła.Często ludzie niespełnieni życiowo uciekają w pracę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,I.
Dużo słońca dla Basi, a dla Jej koleżanki Klarki tyleż samo za mądre podpowiedzi.
OdpowiedzUsuńdobra jesteś Klarko , bardzo dobra.
OdpowiedzUsuń