Dziś Was postraszę.
Zamiast tego czujnika lepsze byłoby zdjęcie nieżywego człowieka z wywalonym
czarnym jęzorem, ale musi wystarczyć to, co jest.
Czujnik dostałam od
syna w dowód miłości. Tak właśnie. Kiedy się wyprowadził z domu, zaczął
dostrzegać rzeczy, o które nie dbałam i którymi się absolutnie nie przejmowałam
w myśl zasady – to się trafia innym ale mnie się nie trafi.
Piec gazowy wisi w
środkowej części domu i ten piec ogrzewa i dom, i wodę. Do tego w pobliżu stoi
kuchenka gazowa. Wentylacja jest porządna bo okna są nieszczelne i wiatr sobie
hula po całym domu przez co oprócz połowy lipca zawsze mamy zimno albo bardzo
zimno. Piec nie jest nowy, ma kilkanaście lat. Pewnej zimy zakleiłam kratkę
wentylacyjną w łazience bo marzłam w kąpieli.
Teraz rozumiecie,
dlaczego dostałam od dziecka czujnik, który postawi w razie czego na nogi pół
gminy. Przesadzam, ale ten świdrujący dźwięk z pewnością słychać u sąsiadów.
Czy wiecie, że w naszym
kraju co roku w wyniku zaczadzenia umiera kilkaset osób? Ludzie kąpią swoje
dzieci i kładą je spać, mają na jutro wyprasowane bluzki do pracy, kupiony
bilet miesięczny. I już się nie obudzą. Albo obudzą się, ale już nie będą mieć
dla kogo prasować i robić kanapek do szkoły.
Przeważnie wożą też
swoje dzieci w fotelikach i zapinają pasy bezpieczeństwa bojąc się mandatów,
choć wielu robi to świadomie wiedząc, że tu chodzi o zdrowie i życie. Ale pasy
są przymusowe a czujnik czadu i dymu nie. Dlatego w naszym kraju jeszcze dużo
ludzi umrze cicho i nagle we własnych domach lub spłonie żywcem. Żadne mieszkanie nie jest całkiem
bezpieczne. Można się zaczadzić przez wentylację od sąsiada, który zainstalował
sobie kozę w salonie, bo taka moda. Na nic tłumaczenie, że w mieszkaniu
wszystko na prąd.
Koniec straszenia.
Teraz proszenie.
Zacznijcie od rodziny.
Tam, gdzie są przestarzałe instalacje, gdzie mieszkają starsi ludzie, którzy
bardziej marzną, tam, gdzie wymieniają okna na najszczelniejsze na świecie –
zróbcie to, co mój syn. Kupcie czujnik, przypnijcie do ściany i już. Bez zbędnego gadania,
w dowód miłości.
PS. Chwytliwy tytuł to podstawa pisania.
a widzisz ja też o tym często myślę, ale jeszcze nie kupiłam:( chyba mnie zmotywowałaś, to rzeczywiście żaden wydatek w porównaniu z wartością życia, a Tobie życzę aby nigdy jednak nie miał
OdpowiedzUsuńJa należę do tych co zpinają dziecko ze względu na jego bezpieczeństwo, a nie ze strachu przed mundurowymi. Pracując przez krótki czas na Komendzie Policji popatrzyłam na to i owo, więc wiem jakie to ważne. Co do tego czujnika muszęposzukać, bo uświadomiłaś mi, że moi rodzice mają w domu piec od centralnego ogrzewania, co prawda nowy, bo kupiony w tamtym roku ale może nie zaszkodzi zainwestować w czujnik.
OdpowiedzUsuńNasza babcia ma czujnik w łazience.
OdpowiedzUsuńZaklejenie otworów wentylacyjnych to jest TO!!! :D
ale jaką miałam uciechę bo co ktoś wlazł do łazienki i zauważył, to słychać było (ojapierdolę!) a po wyjściu delikatne uświadamianie zaczynające się od słów - wiem, że nie jesteś głupia (haha) ale wiesz, ta folia na kratce...
UsuńNo to chyba odkleję tę wentylację w łazience, w dowód eee miłości, niech będzie ;)
UsuńBrawo Klarko :) Trzeba o tym przypominać, najlepiej regularnie,
OdpowiedzUsuńze dwa razy w roku. Pozdrawiam serdecznie. TSC czyli Twoja Stała Czytelniczka :)
My też kupujemy :)
OdpowiedzUsuńKlarka, dotknęłaś czułego miejsca w moim sercu...kilkanaście lat temu w łazience zaczadziła się moja siostra, cudem uniknęła śmierci...do dziś pamiętam ją leżacą w wannie...winny był piec gazowy. Choć ten obraz siedzi głęboko we mnie do dziś nie mamy czujników...zaraz po tym wydarzeniu tata budował nowy komin wentylacyjny, w tamtych czasach nie były jeszcze dostępne czujniki, ale dziś??? Nic nas nie usprawiedliwia...a Ty masz bardzo mądrego syna... Magda
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio czujnik i przy tym piecyku chyba też kupię.
OdpowiedzUsuńgdzie się takie czujniki kupuje?
OdpowiedzUsuńnie wiem, może wklep w google?
UsuńNa allegro jest dużo do wyboru
Usuńbardzo mądry wpis Klarko (i bardzo sprytnie zatytułowany ;)) I chyba sprawimy moim teściom takie cudo, bo okna wymieniają na szczelniejsze, a piec stary jak świat :(
OdpowiedzUsuńswoją drogą to ciekawe, że mimo tylu wypadków nic się w Polsce nie zmienia ani pod względem prawa ani nawyków - kilka lat mieszkałam w Anglii i tam chyba takie czujki są obowiązkowe, bo były w każdym domu, który odwiedzałam a do tego jeszcze w TV było pełno reklam/ogłoszeń społecznych o tym jakie one są ważne. Czemu u nas tego nie ma?
O tych czujnikach ostatnio dużo się mówi, mała rzecz, a może uratować niejedno życie.
OdpowiedzUsuńJak się wypadek zdarzy jakiemuś celebrycie (albo masowy jakiś) to się mówi. Tak było w zeszłym roku, kiedy zeszła jedna młoda artystka i dwa lata temu jak cała rodzina zaczadziała.
UsuńPoza tym to dość cicho w temacie.
ale tytuł!
OdpowiedzUsuńmy nie mamy czujnika ale zamiast tego wizytę kominiarza raz w miesiacu? wystarczy???
no a folia na kratce...nie skomentuję!
W naszej gminie była w zeszłym roku prelekcja na ten temat i prezentacja różnych czujników. Każdy kto przyszedł, miał szanse wylosować jeden. Nam sie udało i 19 innych osób może spać bezpiecznie, a nawet więcej bo widziałm, że pechowcy też kupowali.
OdpowiedzUsuńWłaśnie montuję kominek w domu,bo gaz cholernie drogi i nie stać mnie na ogrzewanie mojego domu gazem.Czujnik dostałam od firmy sprzedającej kominy.W standardzie.A mam kozę w sklepie i odkąd ją mam siedzę w strachu:)Więc szybciutko zakupię taki czujnik,a nóż się przyda,szkoda byłoby odejść w taki sposób:)
OdpowiedzUsuńHa, coś w tym jest , ze u innych widzimy od razu i robimy raban, a u siebie nie.. bo nam się nic nie stanie. Przypadek sprawił, że kupiłam nową kuchenkę (kompletnie nie mając w planach wymiany posiadanej dobrej 7 letniej kuchenki) mającą ustrojstwo odcinające gaz w przypadku zalania, no i dzięki temu żyję:-))) Ostatnie gotowanie weków skończyłoby się beze mnie.
OdpowiedzUsuńTo się nazywa chwytliwy tytuł:-). Pełna profeska! Jak to, zaklejać kratki? Do głowy by mi nie przyszło... Czujnik powinien być standardem, nie byłoby tych hiobowych wieści w DTV.
OdpowiedzUsuńKlarko, to bardzo chwytliwy tytuł! Bo dlaczego tu jestem? ;)
OdpowiedzUsuńMój dzisiejszy też chwytliwy - miałam dziś już tyle odwiedzin, że w szoku jestem :)
Dziś lub wczoraj, mówili w Trójce, że 1% Polaków ma czujniki!!! Ja do tego % się nie zaliczam :/
A czytając opis Twojego mieszkania to tak jakby swoje widziała! Poza oknami - u mnie szczelne. Rok temu zimą, też zatkałam kratkę w łazience, bo nie dało się wykąpać :/. Wiatr hulał mi przez junkers (komin wychodzi na dwór). Dlatego wczoraj zlikwidowałam junkers w łazience, a ciepłą wodę mam z kotła z piwnicy :).
Tak czy siak, czujnik muszę kupić!
Pozdrawiam CIEPŁO ;) Klarko :)
Poruszyłaś bardzo ważną sprawę. Od 4 lata małżonek kupuje czujnik na działkę, dzisiaj pogonię go, aby kupił!
OdpowiedzUsuńI jeszcze podpowiem, żeby wstawić parę do "Jo concept", reklama dźwignią handlu, ale dużo lepszą straszenie. :D
OdpowiedzUsuńRacja Pani Klarko. Też taki czujnik mam. Faktycznie - wyje strasznie:)
OdpowiedzUsuńTytuł posta jak najbardziej uzasadniony.I gratuluję mądrego syna.
OdpowiedzUsuńPo którymś z kolei pękniętym piecu opałowym powiedziałam dość i kotłownia przeniosła się z piwnicy do garażu.
Bardzo potrzebna rzecz. Zabrakło jej w mieszkaniu rodziców mojego kolegi - chłopak zatruł się czadem podczas kąpieli, mając tylko 14 lat. Zabrakło go również u mojej przyjaciółki, gdzie tata podtruł się czadem z piecyka przy okazji golenia - na szczęście przeżył. Dlatego ja, moi rodzice i dziadkowie mamy czujniki w domu.
OdpowiedzUsuńWidziałam ofiarę braku takiego czujnika... Ten widok zostanie mi w głowie do końca życia. Dobrze, że o tym piszesz i jeśli chociaż jedna osoba z deklarujących się tu, rzeczywiście taki czujnik zakupi, to już będzie sukces. Dziękuję Ci za ten wpis.
OdpowiedzUsuńBardzo kocham moje dzieci, wiec czujniki mam. ;) I te na dym i na czad. I nie musza byc w gniazdku, my mamy na baterie. Nie ma szans, zeby zapomniec o wymianie. Kiedy bateryjki sie wyczerpuja, czujniki co kilka minut denerwujaco "pipcza". A jak kiedys przypalilam obiad i ten na dym sie wlaczyl, to rzeczywiscie chyba cala ulica slyszala! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo udane lokowanie produktu;) Wybacz, ta złośliwa jędza we mnie nie mogła sobie odmowić.
OdpowiedzUsuńAle popieram w całej rozciągłości i przyłączam się do apelu: montujcie sobie czujniki!
jeśli coś reklamuję to zawsze podkreślam, że tekst jest sponsorowany, bardzo tego pilnuję
UsuńOj, przecież żartowałam... :)
UsuńJa też zaklejam kratkę w łazience na czas kąpieli, ale na szczęście nie mam piecyka w łazience. Jedyne co mam to kuchenny piec gazowy, ale to i tak za dużo, jak na moje schizy :)
OdpowiedzUsuńNa działce kratka na wylot wywiewa wszystkie dymy z pokoju, I okno troszkę uchylone, mąż dba o to bardzo. Kuchenki gazowe są sprawdzane raz w roku przez fachowców.
OdpowiedzUsuńAle mnie zmartwiło co innego bo na wyspach wcale nie dbają, córcia jest agentem nieruchomości już trzy razy weszła do mieszkania gdzie gaz śmierdział niemiłosiernie. Ech ludzie wszędzie lekceważą swoje życie i zdrowie,
Oczywiście masz rację. Kto ma domek lub mieszkanie i nikt tego nie pilnuje kupcie taki czujnik.
OdpowiedzUsuńU nas spółdzielnia tego pilnuje i raz na kwartał przychodzi kominiarz i bada wentylację, szczelność połączeń gazowych itd. Musielismy np. zdemontować wentylator elektryczny z wyciągu na kuchenka gazową. Żartów nie ma bo jak sie ktos nie dostosuje to spółdzienia wystepuje do gazowników i ci zamykają dopływ i zabieraja licznik.
Pozdrawiam
Siemka...absolutna racja z tym PS.
OdpowiedzUsuńZawsze mówiłam, ze w domu będę miała czujniki i czadu i dymu, nie mam do tej pory, bo zawsze coś innego wyskoczy, bo się zapomni, bo lato, bo to, o tamto, bo siamto. Uważam, ze powinny być obowiązkowe, wtedy bym się zmobilizowała
OdpowiedzUsuńU nas takie czujniki sa obowiazkowe.Wszystkie domy i mieszkania musza je miec.
OdpowiedzUsuńNiniejszym wstydze bardzo! Firma, w ktorej pracuje rozdala wszystkim pracownikom takie czujniki jako prezenty gwiazdkowe.
OdpowiedzUsuńw 2010 roku!
Moj lezy w piwnicy i sie kurzy...
tez Monika
Jesteś Klarko niezawodna :)))
OdpowiedzUsuńPrzypominasz o rzeczach ważnych i najważniejszych i to jeszcze tak, że nie sposób przejść obojętnie :)
Idę szukać czujników :)
Jesteś lepsza niż niejedna kampania społeczna;-)))
OdpowiedzUsuńMelduję, że lawendowa przesyłka dotarła:)))
Klarko, syn dał Ci odpowiedź przed zadym pytaniem - masz ją na ścianie:))))
OdpowiedzUsuńzadanym...* :)
UsuńŁukasz jak zwykle, praktyczny miał pomysł:))
OdpowiedzUsuńProszę tylko zróbcie zapas baterii, żeby to się zawałem nocnym nie skończyło;)
Z tymi fotelikami i pasami to różnie bywa. Moi znajomi bardzo mnie przekonywali do zainstalowania fotelika dla mojego starszego syna - wtedy jeszcze to nie było obowiązkowe. Przekonywali mnie tak długo, aż stał się dramat. Wskutek niegroźnej stłuczki ich samochód na środku drogi się zapalił. Ich dzieci siedziały przypięte na tylnej kanapie w fotelikach. Jedno dziecko zdążyli wypiąć. Drugie spłonęło żywcem w samochodzie. Przypięte do fotelika. Znajoma oprócz spalonych rąk, włosów i twarzy ma do dziś spaloną duszę. A po tym wydarzeniu z mojego samochodu fotelik wyleciał lotem koszącym.
OdpowiedzUsuńKrótko później wprowadzono obowiązek wożenia dzieci w fotelikach.
no dokładnie
OdpowiedzUsuńtrafnie poruszony temat
"Jeśli nie chcesz mojej zguby, czujnik czadu kup mi luby".
OdpowiedzUsuńKlaro! Jestem fanką czujników dymu, we wszystkich moich domach dla bezdomnych, barakach, kaplicach wiszą i są sprawdzane. Dwa razy nas uratowały, choć w pierwszym przypadku czujnik nie zadziałał, bo psychiczny mieszkaniec wyjął baterię, Zadziałał dopiero czujnik w sąsiednim pokoju, a pół pierwszego było już w ogniu. Ale i tak- opłacało się. Najtańszy czujnik dymu/nie czadu/ kosztuje ok.30 zł. Czadu jest troszkę droższy, gazu też. Polecam wszystkim i pilnujcie zmiany baterii!!
OdpowiedzUsuń