Nie będzie o kotach bo musiałabym się przyznać, że niewiele brakowało, a jeden z drugim dostałby szmatą bo ludzkie pojęcie przechodzi, co wyczyniają. We łbach się im przewraca, biją się aż kłaki fruwają. Zbójca znienacka skacze na Kiciulka z szafki na buty, zawału można dostać. Nie mają o co, dla rozrywki się tak tłuką. Nie lubią się od pierwszego wejrzenia, nie i koniec.
Kiedyś pisałam o zjawisku zwanym "kanapka". Chodzi o średnie pokolenie, żyjące między starzejącymi się rodzicami a dorosłymi dziećmi. Wielu wśród nas tak ma więc nie tłumaczę więcej. Martwimy się i o jednych, i o drugich.
Ten tydzień taki mam właśnie. Mój tata jest ciężko chory, nie ma dobrych wieści. I nie będzie.
Mojego syna pocięły osy, a jest alergikiem i w jednej chwili przypomniały mi się te ciężkie momenty, gdy dziecko się dusi a matka jest bezradna. Nieważne, że jest dorosły, dziecko zawsze dla matki jest dzieckiem.
Telefon o piątej rano to nic dobrego. Dzwoniła mama męża, że źle się czuje i trzeba z nią jechać do szpitala. Tu akurat tym razem skończyło się na podaniu leków i odwiezieniu do domu.
Dlatego nie czuję się "blogowo".
W weekend na pewno napiszę weselej.
trzymaj się cieplutko,oby to co złe szybko minęło
OdpowiedzUsuńzdrówka dla wszystkich, a dla Ciebie spokoju
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno :*
OdpowiedzUsuńWspieram ciepłymi myślami:);)
OdpowiedzUsuńNo to ci się wszystko do kupy tak nieszczęśliwie złożyło... Trzymaj się ciepło, co się ma ułożyć to się ułoży, a co nie, to... lepiej nie mówić.
OdpowiedzUsuńJest środa a ja codziennie w tym tygodniu odwiedzam lekarzy..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę wszystkiego dobrego Twoim bliskim i Tobie!
OdpowiedzUsuńKiciusie muszą sobie czasami pofolgować:)
Trzymaj sie Klarko!
OdpowiedzUsuńKlarko, co tam blogi wobec takich problemów! Trzymaj się, kochana!
OdpowiedzUsuńPrzytulam wirtualnie , bo po to przecież także mamy blogowych przyjaciół Klarko. Na dobre i na złe. A koty, moje także rozrabiają. Szczególnie Tygrysek. Pazurami targa tapety ze ściany. Dlatego teraz wszystkie muszą siedzieć w dolnej części domu. Zresztą tam jest kotłownia i mają luksus, bo i ciepło, i możliwość wychodzenia i wchodzenia kiedy tylko chcą przez otwarte okratowane okno.Zdrowia życzę tobie i twoim bliskim-;))
OdpowiedzUsuńtrzymaj sie...
OdpowiedzUsuńTak, martwimy się o bliskich, tych starszych, i tych młodszych, trzeba przez to przejść i nikt za nas tego nie zrobi; zdrowia życzę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńprzez całe życie, klarko martwimy się o bliskich.ja czasem na zapas..
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, choć pewnie to nic nie zmieni.
Dużo spokoju życzę.Wiem dobrze co czujesz.Żyję w trzypokoleniowym domu,w porywach jest i czwarte.Tato z Alzheimerem,mama schorowana,ze starszym synem nie raz lądowałam na pogotowiu.A my do tego z gospodarstwem w którym co chwilę katastrofa. Przytulam.Basia
OdpowiedzUsuń3maj się - na naszej ulicy też zaświeci słońce !!
OdpowiedzUsuńKlarko, samo życie, a w życiu to jak nie epidemia to przemarsz wojsk.Czy zauważyłaś, że gdy sobie tylko przysiądziesz i pomyślisz, że masz chwilę spokoju to natychmiast coś się zaczyna walić i komplikować? Wiem, że Twój Tata bardzo ciężko chory i nadziei mało, ale moja znajoma, której 11 lat temu wyliczono wszystkiego 6 miesięcy życia, do dziś żyje, choć ciężko wyliczyć u niej miejsca nie zaatakowane rakiem.I żyje pomiędzy jednym a drugim pogorszeniem (wtedy idzie chemia) lub operacją- już 2 razy usuwany był guz na kręgosłupie a inne przerzuty są nieoperacyjne. Lekarze tylko oczyska szeroko otwierają ze zdziwienia i kręcą głowami. Ważne, by Tata jak najmniej cierpiał, czego serdecznie życzę.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się "wkładko kanapki",;))
:*
OdpowiedzUsuńciepłe myśli wysyłam :****
OdpowiedzUsuńtrzymaj się Klarko!!!
OdpowiedzUsuńRodzinie zdrowia, Tobie pogody ducha a Kiciulkowi szybkich nòg ;) Anna
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo Cie rozumiem:***
OdpowiedzUsuńRozumiem i przytulam na odległość. Nie pisze o swoich sprawach, ale naprawdę jestem - zwłaszcza dziś - blisko, z ciepłą myślą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Sądząc z opisu to masz niezłą praktykę z udzielania pomocy medycznej. Taki SOR w osobie Klarki.
OdpowiedzUsuń"Blogowo", czyli beztrosko, radośnie, dowcipnie i z humorem? A życie niestety serwuje też smutek, ból, dramat i płacz. W takich chwilach milkniemy, chowamy się do swoich skorup, żeby nie psuć tego błogiego blogo-nastroju. Myślę, że to błąd, bo czasem nie trzeba nam więcej niż tylko wygadać się, wyrzucić to z siebie. Usłyszeć od innych, że będzie dobrze, że przytulają, że rozumieją. A potem otrzepać się, poprawić włosy i mierzyć się z tym wszystkim jakoś. Trzymaj się Klarko!
OdpowiedzUsuńOby wszystko ulozylo sie jak najlepiej. Pozdrawiam cie serdecznie.
OdpowiedzUsuńNika
W życie nasze wpisane są radości i smutki. Pomimo smutnych chwil, które przeżywasz obecnie życzę Ci radości, a Twoim bliskim sił i powrotu do zdrowia. *
OdpowiedzUsuń(po 50)
Bede pamietac...
OdpowiedzUsuńJudyta
Z taką pewną nieśmiałością chciałam napisać, że jakby mnie nazwali "Zbójca", a dajmy na to Knezia "Kiciulek" takoż bym mu spuściła manto. Imię do czegoś zobowiązuje ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Otóż to ;)
UsuńCos jest chyba w powietrzu, bo mnie syn "odlegly"postawil o 4am na nogi z pytaniem o objawy ataku serca.
OdpowiedzUsuńAni wsiadac w samolot do NYC ani dzwonic pod 911.
Dorosle dzieci...
Trzym sie:)
Bedzie tak, jak ma byc, czyli dobrze!
Uch biedny Ukasz, sama alergikiem na te paskudztwa uczulonym jestem.Drugiej części "kanapki" życzę dobrych chwil, skoro zdrowia już zaczyna brakować.A kocie paskudy próbują odwracać Twoją uwagę od kłopotów :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć koty są i zajmują myśli. Tobie zdrowia i siły życzę!
OdpowiedzUsuńPrzytulam:* i życzę zdrowia Twoim najbliższym...
OdpowiedzUsuńznam ten ból, strata Kogoś bliskiego i choroba Mamy.... smutno, jak trudno się z tym pogodzić:(
Kochana Klarko!
OdpowiedzUsuńNa pewne rzeczy nie mamy wplywu, chociaz bysmy chcieli jak najnajlepiej.
Zycze zdrowia i sily dla calej Rodziny
tez Monika
<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńbo co tu jeszcze można?
Dużo siły!
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie!
Dużo siły i pozytywnego myślenia, mimo wszystko. W okresie kiedy mój Szwagier chorował każdy telefon to był ogromny stres. Wiem jak to jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie zazdroszczę problemów i rozumiem Twoje "nieczucie".
OdpowiedzUsuńDzieci mam również alergiczne. Troje dorosłych, jedno w 5 klasie. Są uczulone na zimno. Potrafiłam mieć 2 razy w tygodniu pogotowie reanimacyjne w domu.
Życzę wytrwałości i wszystkim powrotu do zdrowia.
Sciskam mocno .
OdpowiedzUsuńMoja "kanapka" jest już czterowarstwowa.
OdpowiedzUsuńA teraz dochodzi jeszcze lęk o kotę, która zapuszcza się na łowy na coraz odleglejsze podwórka. Jak polezie do gołębnika sąsiada, to może już nie wrócić , buuuu
To Ci dopieprzyło po kokardkę.... Trzymaj się! Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńKlarko Kochana, a Ukasz się odczula? Bo ja od prawie trzech lat jeżdżę do Wrocławia. Co prawda na pszczółki, ale osób uczulonych na osy jest 4 razy tyle. I mówią, że z każdym użądleniem coraz gorzej. Uważajcie na siebie i dużo sił!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dzisiaj masz lepszy dzień,
OdpowiedzUsuńbo u mnie ciągle i tylko Internecie...
Klarko, ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawim, Klarko. Przesyłam Ci moc życzliwości.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci bardzo.
OdpowiedzUsuńEmilia
Trzymaj sie Klarciu..Serdecznosci posylam!
OdpowiedzUsuńMoja kanapka też w coraz większym stresie...
OdpowiedzUsuńNo i nic dziwnego. Mam nadzieję, że tam, gdzie to możliwe, jest lepiej.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że ja też jestem taką kanapką... trochę samotną, ale szczęśliwą, że u jednej i drugich póki co jakoś jest nieźle.