Na zaproszeniu ślubnym
było napisane, aby zamiast kwiatków kupić szkolne przybory, które bardzo
przydadzą się potrzebującym dzieciom. W taki sposób Magda i Kuba chcieli
podzielić się swoim szczęściem. Wiązanki kwiatów nawet w sierpniu wcale nie są
tanie, za równowartość bukietu kupiliśmy naprawdę ładny i sensowny zestaw przyborów. Na ślubie i na weselu było tak pięknie, że wspominamy je do
tej pory – nie widziałam nigdy tylu szczęśliwych ludzi naraz. Wszyscy, po
prostu wszyscy przez całą mszę byliśmy rozpromienieni, uśmiechnięci, i tak nam zostało
od początku do końca. Jeśli ktoś ciekaw, opisałam to TUTAJ.
Nie wychodzę za mąż i
nie mam możliwości decydowania o takich sprawach, nie mogę zarządzać cudzymi
pieniędzmi ale mogę się wypowiedzieć. Jest taka akcja, aby zamiast kwiatków na
ślub dołożyć się do zorganizowania zajęć dla dzieciaków.
Gorąco popieram akcję Siostry
Małgorzaty (klik w czerwone) bo po pierwsze – po prostu ufam tej kobiecie (piszę tak bezpośrednio bo tak właśnie czuję i wiem, że obrazy majestatu nie będzie), a po drugie mam
swoje osobiste doświadczenia.
Moja mama nie miała znikąd pomocy. Miała za to sześcioro
zdolnych dzieci. W szkole dostawały prawie
same piątki, pięknie śpiewały i rysowały, grały na każdym instrumencie, jaki im
wpadł w ręce.
I co? No sami wiecie
co, i proszę mi tu nie mówić, że jeśli była bieda to nie trzeba było robić dzieci
bo gdyby skończyło się robienie dzieci na tej siostrze, co jest przede mną, to tego tekstu by nie było, o.
Zdobywałam nagrody w konkursach recytatorskich i na olimpiadach, marzyłam o liceum i o studiach
polonistycznych a poszłam do zawodówki i tak się skończył sen o pisaniu a
zaczęło bieganie z kuflami albo stanie przy zmywaku. Ha, i bardzo dobrze, stałam się autorką literatury
kuchennej i miewam grafomańskie gastrofazy.
Do brzegu! Nie
namawiam, nie proszę tylko mocno wspieram bo myślę, że warto podzielić się swym szczęściem w tej akcji
i dlatego o niej dziś napisałam.
Szczytna inicjatywa. Nie wiem czy zdecydowalabym sie jednak-kocham kwiaty...
OdpowiedzUsuńA dzialalnosc charytatywną mozna wspierac z wlasnej kieszeni apropos budzetu gosci. To z lekka niestosowne sugerować.
Oczywiscie-gratulacje:) Przysiegi to Cos wzruszającego. Jako osoba wierząca niezwykle cenie. I tez zamierzam;)
Iza
Jako gość nie czuję nic niestosownego w tym, że para młoda zgrabnym wierszykiem podpowie, co by wolała, bo wiem, że wydane przeze mnie pieniądze nie będą pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Cena ta sama, a pożytek zdecydowanie większy.
UsuńKupowałam już książki, wino, kupony totolotka, wyprawki szkolne, zabawki, a nawet słodycze. Ja nie mam nic przeciwko takiemu nakierowaniu :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKwiaty zaraz zwiędną i tyle z nich będzie, a tak odda się przybory dla dzieciaków, które będą się cieszyć. Myślę, że to fajna akcja i jak by mi przyszło kiedy za mąż iść, to tak zrobię. Dzisiaj też gdyby nie wszelkie fundacje uzdolnione dzieci nie otrzymywałyby pomocy. A pisać można i bez studiów, przy okazji traktować jako pasję.
OdpowiedzUsuńhttp://pi-razy-drzwi.blogspot.com/
Bardzo podobają mi się takie inicjatywy. Mam też inne pomysły do wyboru: pluszaki do domu dziecka, karma dla piesków ze schroniska. Tak,żeby obdarować swoim szczęściem tych którym szczęścia zabrakło. Akcję Siostry Małgorzaty popieram całym sercem:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna inicjatywa podobnie jak ta z kupowaniem jedzenia dla schronisk dla zwierząt...Popieram...
OdpowiedzUsuńJa to wolę jak para młoda prosi żeby zamiast kwiatów dać coś innego właśnie dla potrzebujących! Te kwiaty za dwa dni zwiędną, a sala weselna i tak będzie przystrojona.
OdpowiedzUsuńByć dobrze wykształconym,skonczyć jeden czy kilka kierunkow,gdy się ma zaplecze w postaci inteligenckiego domu,dobrze sytuowanych rodzicow - to żadna sztuka."wyjść na ludzi"mimo biedy i braku warunków ,to jest dopiero coś!:)Ludzie,ktrzy z trudem coś osiągnęli, bardziej to sobie cenią,dbają o lepsze wykształcenie swoich dzieci,no i zwykle jednak nie mają gromadki dzieci,rodzicielstwo traktują bardzo odpowiedzialnie.Tak to chyba teraz z grubsza wyglada.;)
OdpowiedzUsuńPopieram akcję,pozdrawiam.Beta
Jak to: do zawodówki!?! Widocznie docelowo nie tam było Twoje miejsce, bo pisanie jednak w "las nie poszło". A wykształcenie i tak zdobyłaś.
OdpowiedzUsuńJa byłem już na weselu, na którym zamiast kwiatów zbierano pieniądze na wsparcie Misji Świętych, na których kuzyn panny młodej dokonywał cudów aby zorganizować miejscowym szkołę i jakieś wyżywienie. Zbiórka, plus wsparcie bliższej rodziny pozwoliło na zakup piły, przy pomocy której ów misjonarz zbudował niezbędne budynki. Byłem na dwóch weselach, w których młodzi prosili zastąpienie kwiatów winem i postąpiłem zgodnie z ich życzeniem. Z całym przekonaniem zamieściłem u siebie na Fb link do apelu Siostry Małgorzaty, bo wiem, że taka akcja pozwoli na zdobycie środków, które będą wykorzystane dla dobra potrzebujących dzieci.
OdpowiedzUsuńPopieram i dziękuje.
Akcję Siostry Małgorzaty popieram całym sercem!
OdpowiedzUsuńA żeby Ciebie nie było???? Niepodobna!:))
Buziaki
zgadzam się, popieram i bardzo lubię takie akcje.
OdpowiedzUsuńI niech im ta pozytywna energia towarzyszy przez całe życie :))
Piękny, miły gest.
OdpowiedzUsuńI ja cenię siostrę Małgorzatę.
To dobra i szczytna akcja. Na razie nie ma żadnego wesela w rodzinie ani w pobliżu, gdzie mogłabym o akcji wspomnieć, ale slyszałam, że młodzi zbieraja np. pluszaki by potem oddać do domu dziecka. W zeszłym roku byłam na weselu, młodzi zamiast kwiatów chcieli wino, ale to było przecież dla nich nie dla innych potrzebujących.
OdpowiedzUsuńPopieram całym sercem. Jak my braliśmy ślub, takie rzeczy nie były w "modzie", nikt w sumie nawet o tym nie myślał, część naszych kwiatów została w kościele, część poszła na cmentarz. Teraz, na 100%, bym zrobiła taką akcję. A może przy chrzcinach będzie okazja? Tylko tam ludzi mało :-/
OdpowiedzUsuńPiekna akcja i madra. Kwiaty po slubie to tylko klopot bo nie ma ich gdzie trzymac tyle ich jest i za pare dni i tak je trzeba wyrzucic. A przybory szkolne beda sluzyc dzieciom(ktore pewnie nie mialyby ich bez tego)dlugo.
OdpowiedzUsuńPopieram i to bardzo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Całkiem niedawno byłem na weselu i nie mogę sobie przypomnieć, miałem kwiatki, czy nie? W zasadzie to nic z tego wesela nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńZnam takich, którzy prosili by zaproszeni goście nie kupowali konkretnych prezentów a sumę, którą chcą na ten cel przeznaczyć po prostu włożyli w kopertę i dali im je na podróż poślubną. O kwiatach wcale nie było mowy, tam nikt kwiatami nie zasypuje Młodej Pary. I rzeczywiście 99% gości tak właśnie postąpiło, ale w przeciwieństwie do naszych polskich obyczajów nie były to "anonimowe" koperty, ale w każdej była karta z życzeniami i jakaś kwota euro.
OdpowiedzUsuńWiadomo,że za 10 euro żadnego prezentu porządnego się nie kupi, ale "ziarnko do ziarnka" i młodzi rzeczywiście wyjechali w podróż poślubną do ....Finlandii.Uzbierali 2/3 sumy potrzebnej na ten wyjazd.
Wiem, że goście byli bardzo zadowoleni, że nie musieli wymyślać jaki prezent kupić i się przy tym nie zrujnować.
Może komuś podpadnę, ale uważam, że kupowanie kwiatów nowożeńcom jest po prostu głupie - te kwiaty i tak za kilka godzin padną i nikt z tego nie ma pożytku, więc znacznie lepiej przeznaczyć te pieniądze na inny cel, choćby właśnie charytatywny.
Miłego, ;)
Cywilizacja dostatku dóbr materialnych błędnie jest kojarzona z czasem szczęśliwości. Żeby być szczęśliwym, poza innymi warunkami (subiektywnymi i zróżnicowanymi indywidualnie), niezbędny jest kontakt z drugim człowiekiem, a nie z rzeczami." - Maria Szyszkowska
OdpowiedzUsuńukłony
Piękna inicjatywa.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie tez juz bylo wesele pt"misie zamiast kwiatow", wsrod znajomych bylo takie pod haslem "datek dla dowolnego hospicjum zamiast prezentow". bardzo pochwalam!
OdpowiedzUsuńa worki z suchymi chrupkami i stare koce i tak nosze do schroniska. nawet bez wesela;)
tez Monika
a my wspólnie z mężem poprosiliśmy gości, który zechcą obdarować nas kwiatami aby zamiast tego wspomogli leczenie i rehabilitacje syna naszych przyjaciół. Przy życzeniach stała puszka ze zdjęciem chłopca i kto chciał to coś wrzucił od siebie. Nie spotkaliśmy się z żadną niechęcią, wręcz przeciwnie zebraliśmy ok. 2000 zł, za co Jaś mógł wyjechać na turnus rehabilitacyjny.
OdpowiedzUsuńW takiej sytuacji nie wyobrażam sobie cieszyć się kwiatami przez 2 dni, skoro mogłam zamienić je na coś o wiele WIĘKSZEGO.
pozdrawiam kamila
mam ochotę Cię uściskać:))))
UsuńTa nowa moda podoba mi się, jest na pewno praktyczniejsza od dawania kwiatów ale - jak wszystko - Ten medal ma dwie strony. Mam związki z branżą kwiaciarską - nie macie pojęcia, jak polskie szklarnie i kwiaciarnie podupadły, odkąd, dość powszechnie, ludzie przestali kupować kwiaty na śluby. Oczywiście, taki kwiaciarz to nie sierotka, zwierzątko albo niepełnosprawny, ale też ma rodzinę i pracowników, którzy zaraz mogą przestać być pracownikami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
miramakota