niedziela, 4 sierpnia 2013

wiem, gdzie zjem

Od razu mówię - post absolutnie nie jest sponsorowany. 

W Krynicy dziś tłumy, a po co tam pojechałam, wytłumaczę jutro na pierwszym blogu. I nie o to chodzi, by się tłumaczyć tylko aby napisać, gdzie dobrze karmią śmiertelnie głodnych podróżnych.

Wyjechaliśmy z Krynicy po południu i zatrzymaliśmy się zaraz za miastem. Karczmę pamiętałam ale nikt mi nie wierzył, że byłam tam na randce ze trzydzieści lat temu bo tam wszystko lśni nowością.  Nikt mi nie wierzył a ja  nawet pamiętałam taką romantyczną piosenkę, którą wówczas łzawo śpiewał zespół muzyczny
żegnaj Krynico
...........
 w mej pamięci pozostaną
Cichy Kącik, Hawana,
 i dziewczyna ukochana

Byłam więc na randce w tym miejscu ale wiecie, przez 30 lat to się mogło wszystko zmienić a zresztą ja pamiętam tylko piosenkę a nawet nie wiem, jak ten chłopak miał na imię to co się będę upierać. Może to nie było tu tylko nazwa taka sama. W każdym razie wstąpiliśmy kierując się moim sentymentem.
Zajechaliśmy, weszliśmy do ogródka bo okoliczności przyrody przecudne to nie ma co siedzieć w środku.
Karczma "Cichy Kącik"
Parking w porządku, gości sporo, ale natychmiast, po prostu natychmiast przybiegła do nas prześliczna góralka z kartą. A kapela odgrywała jak na weselu - a kto z Warszawy to mu zagramy - i grali..balladę o Wiśniewskiej, przysięgam!
Kawę i napoje dostaliśmy zarusieńko i wiadomo, kto jak kto ale Klarka musi do toalety umyć rączki i się odświeżyć. A tam - proszę bardzo! Nie można się pomylić bo - 
to nie jest sklep z krawatami


to nie jest sklepik z damską bielizną



Zdjęcie kiepskie, dlatego opiszę - czyściuteńka toaleta, na półce obok umywalki kosz z puchatymi ręczniczkami, obok drugi, na zużyte. Nie znaczy to, że nie ma suszarki, ale, sami widzicie, luksus, który doceniam. O to chodzi, poczułam się dopieszczona.

Ale przecież przyjechaliśmy jeść a nie zwiedzać ubikacje, choć celowo  zrobiłam ukłon dla Stardust. 

Tymczasem na stole wylądowały darmowe "poczekajki", pajdy ciemnego chleba i pokaźny garnuszek domowego pachnącego smalcu. Nie robiłam zdjęcia jedzeniu bo byłam głodna to jadłam i już. Górale grali ale muszę przyznać, że nie narzucali się ze swoją muzyką, zanim dostaliśmy zamówione jedzenie, pożegnali się mówiąc, że góral też człowiek i w gardle zasycha, dlatego idą odpocząć.
Jedzenie - duże porcje, jak dla chłopa do lasu, ja swojej nie zjadłam choć było pyszne ale gdybym posiedziała jeszcze z godzinę to bym wciągnęła wszystko. Smaczne, świeże, dobrze przyprawione. 
Na zewnątrz jest grill i można też sobie wybierać potrawy z grilla. Karta na szczęście niewielka (nie lubię wielkich kart) po co większa jak są same pyszności. Ceny umiarkowane.
Na koniec jeszcze zdjęcie z wnętrza. 
kominek w sali jadalnej

Wszędzie czyściutko, przemiła obsługa, panie kelnerki biegają i dbają o gości a wszystko z uśmiechem. Mam nadzieję jeszcze nieraz  pojechać  do Krynicy a wtedy  pójdę tam na kolację,  napiję się z góralami żeby nie zaschło w gardle  i zatańczę jak kiedyś, gdy miałam 18 lat,  hej!

Czy ja już kiedyś pisałam, że kocham Krynicę?
Czy ktoś jest ciekawy, czy spotkałam Waldemara?




27 komentarzy:

  1. W Hawanie byłam kiedyś, ponad 35 lat temu na dansingu.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też:D wówczas Hawana to był najdroższy lokal, teraz nie wiem jak tam jest

      Usuń
  2. Ja tęsknię za Waldemarem. Dawno ich nie było.

    OdpowiedzUsuń
  3. w wielu miejscach jest już czyściutko, smacznie i pachnąco (to ostatnie to wiadomo o co chodzi). ja jeżdżę akurat w górę mapy, to mi nie po drodze do podkrynickiej karczmy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm, jak ja lubię takie miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  5. W Krynicy byłam ,ale niewiele pamiętam, głównie na nartach byłam.Poza tym z własnym mężem, więc co tu wspominać:))))
    I pewnie ze 20 lat temu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubie takie miejsca:))) A czyste i odpowiednio wyposazone ubikacje zawsze zasluguja na pochwale, wiec jak taka widze, to zawsze chwale:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotkanie, nieco bieznesowe. 5lat temu, okolo.Nie moj styl, ale towarzyszących-owszem. Nie pamiętam jedzenia;) ale na pewno nie było rozbiórki odzienia. Raczej zbiórka,osobowa.
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Krynica" pokazala Brzegowi? Na co ją stać?
      Iza

      Usuń
    2. Szumiala,oj szumiala i zyczyloby sie wiatru,by nie rozumiec. Bo...nie tylko ja sluchalam dzis ...."uroków
      natury"....dziewczecia na wylocie i sp. zoo.
      Zapomnieli sie? Żegnający "uroczysko"?

      Usuń
  8. Uśmiechnięta Klarka i Waldemar tego mi trzeba :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie byłam nigdy w Krynicy, jakoś mi tak po drodze nie bylo. Krynica kojarzy mi się tylko i wyłacznie z uzdrowiskiem i Waldemarem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem gdzie zjem ...i wiem co, prawda?
    Starają się teraz te wszelkie karczmy, zajazdy budowane z drewna , często pod strzechą z trzciny z jakimiś stylowymi wnętrzami zaskoczyć nie tylko wyglądem, ale i jedzonkiem.
    Chwalić Boga, że jest ich coraz więcej i ...mam nadzieję coraz lepiej karmią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie byłam... Może kiedyś się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chetnie dowiem sie co u Waldemara slychac :)

    OdpowiedzUsuń
  14. do Krynicy jeździłąm zimą - jedyne, co pamiętam, to śnieg i zimno :)) i ciemno, bo krótki dzień przecież

    OdpowiedzUsuń
  15. I tak bez Rewolucji Kuchennych czy tam innych? :D

    Noo, to warto opisać! Mnie nie po drodze, to się cieszę Twoim zadowoleniem :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze wiedzieć, że takie fajne knajpy istnieją i nie mamy się czego wstydzić. Ręczniczki mnie rozczuliły:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurcze ,a ja wlasnie dzisiaj tam bylam i tak samo mnie powalily reczniczki.Takie same sa rowniez w SPA Ireny Eris na Jaworzynie Krynickiej.Reszta wrazen z pobytu w Cichym Kacika taka sama.POLECAM.AnnaR

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj niestety jestes w wielkim bledzie.Burzujka to bardzo chcialabym byc.Mieszkam w okolicach wiec czesto zdarza mi sie tam bywac.Wszelkie pobyty w w/w obiektach byly prawie darmowe, gdyz obiady jadamy w domu.AnnaR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* bardzo Cię przepraszam, to był żart bo spa kojarzy mi się z luksusem nie dla wszystkich dostępnym

      Usuń
  19. Ani przez moment nie myslalam sie obrazac.A co do spa to rzezcywiscie luksus dostepny tylko dla niektorych.Mam mozliwosc na wlasne oczy to obserwowac.Pozdrawiam Cie serdecznie i < goraco > Anna R :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu, moja pierwsza myśl na wieść o Krynicy to oczywiście - co u Waldka? Słowo!!! Jestem Ci niesamowicie wdzięczny za opis knajpki, na bank o nią zahaczę w przyszłym roku. Póki co właśnie wróciliśmy z jednodniowej wycieczki z Lublina, jesteśmy zachwyceni!! Piękne miasto, choć nie mamy tak dobrych doświadczeń z restauracjami niestety. Ale co tam, chociaż to też bardzo ważne, to przecież nie samym jadłem człowiek żyje... Za to z czystym sumieniem mogę polecić kawiarnię Pożegnanie z Afryką. Poezja kawy i sernika z musem pomarańczowym:-)
    Cieszę się niezmiernie, że "wychodzisz na prostą". Szczerze życzę powodzenia.
    Buźka z Wołomina.
    BG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło Cię widzieć:)
      Waldemar ma dość poważny kłopot bo Blondyna wreszcie doświadczyła, jak to jest mieć pieniądze no i pozwoliła sobie na chwileczkę zapomnienia.

      Usuń
  21. Jak miło przeczytać, że gdzieś znowu umieją zadbać o Klienta! :) I fajnie, że tak miło tam spędziłaś czas.
    Należało Ci się! :)
    pozdrowienia Klarko!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz