pietruszka przezimowała |
Tekst będzie długi i
zawiły i dlatego już tu proszę, aby nie pisać w komentarzach – ale tak naprawdę
to o co ci Klarka chodzi?
Mój sąsiad jest bardzo
pracowitym starszym rolnikiem i jak każdy rolnik dba o swoje gospodarstwo. Ma
różne zwierzęta, w tym kury. Kura jaka jest każdy wie, właśnie, nie każdy bo
dziś ze zdumieniem przeczytałam, że Kasia z Wrocławia nie wie nic o kurach,
krowach i innych bydlątkach. Trudno, napiszę. Kury mają dzioby i pazury, znoszą
jajka i jeśli nie siedzą całe życie w kurniku, łażą sobie po trawie, drapią
pazurami glebę i wydziobują z niej kurze smakołyki. Najchętniej grzebią tam,
gdzie ziemia jest świeżo spulchniona.
I tu się zaraz rozegra
zasadnicza część mojego dramatu.
Kury sąsiada lubią
przychodzić do mojego ogrodu, wydziobywać kocie jedzenie z miski, próbować
nasion dopiero co posianych kwiatów, wydrapywać cebulki krokusów wiosną i
dokumentnie zniszczyć każdą świeżą rabatę. Lubią też ozdobić podjazd i schody
kupami a najbardziej lubią kopać w korze wysypanej pod roślinami koło piwnicy.
Co zamiotę chodnik to za chwilę pełno kory.
Teściowa, gdy się jej żaliłam raz na ten problem, zapytała podejrzliwie – a którędy
przechodzą, bo może nie zamykacie bramy!
Bramę zamykamy ale zwróćcie uwagę – moja wina,
nie sąsiada i jego kur.
Krzysiek czyli
gospodarz naszej posesji, widząc, którędy drób przychodzi, usiłował zrobić coś
z ogrodzeniem, dosztukował wyżej siatkę od tamtej strony ale te cwane bestie
znalazły natychmiast inne miejsce i zanim Krzysiek wrócił z dołu ogrodu gotów
na pochwały to kurska już przefrunęły z drugiej strony.
Zamiast pochwał było
to, co inni sąsiedzi lubią najbardziej a akustykę mamy znakomitą.
Tak to trwa lat kilka –
nie pomagają prośby – od tego zaczęłam – sąsiedzie, tak nie może być, trzeba je
zamykać itd.
Ale co taka kura może
szkodzić? Co to jest te parę kwiatków?
To stwierdzenie
doprowadziło mnie do szału, alkoholizmu i samobójstwa. No dobra, przesadziłam.
Poszłam do szopy w poszukiwaniu mojego ulubionego narzędzia czyli siekiery z
żółtym trzonkiem. W młodości umiałam zaciupać kurę i oprawić a takich umiejętności
się nie zapomina.
No dobra, przesadziłam,
rozpłakałam się tylko.
Wczoraj spędziłam pracowity
dzień. Ogród położony jest na południe, dlatego już wszystko pięknie obeschło –
róże doskonale przezimowały, lawenda też ma się nieźle. Pozbierałam z trawnika
kępy świeżo wykopanych pierwiosnków, gdyby nie były tak zdziobane, to już za
kilka dni miałabym pierwsze kwiatki, takie wydarte pazurami nie mają szans.
Ptakom się nie dziwię,
rzucają się na wszystko, co zielone, więc na te pierwsze pączki krokusów i
tulipanów najbardziej, i na świeżo poruszoną ziemię. Tam, gdzie równiutko
wygrabiłam.
Pytanie tylko czy kury sąsiada potrafią czytać? Bo obce koty to raczej nie potrafia, ale nie wiem, to ty sie na kotach znasz;)
OdpowiedzUsuńMyśłę, ze z ta siekierką to się wybierz na spokojną rozmowę do sąsiada, moze zrozumie aluzje, ze od tej pory co na twojej działce to twoje... wiesz taki rosołek ze swojej kurki to coś;)
A u mnie też o koko... widze że wiosna ptasi temat na blogach wyzwoliła;)
Malutka być może mówi "ko ko" na każdego ptaka, i dlatego tak nazwała orła:)
Usuńnie na inne ptaki mówi "tasia" - czyli ptasie, dodatkowo "ka ka"(kaczka) babeć (łabedź) kla kla (bocian) i "ko ko" czyli kura, wiec wybór był spory...
UsuńSzkoda kwiatów, też bym się wkurzyła i jeśli byłaby taka możliwość sama bym tę siatkę zasłoniła albo wykorzystując do tego chłopa jakiegoś z dwiema zdolnymi łapami do roboty!
OdpowiedzUsuńone fruwają, nie zbuduję 3 m płotu długiego na 100m
UsuńMoja babcia podcinała swoim kurom skrzydła, żeby nie przefruwały na sąsiednie posesje, więc to nie jest tak, że sąsiad nic nie może...Albo Ty Klarko zamiast z siekierą zaczaj się z nożyczkami. Piszę serio ;-)
Usuńfidelia
Też się podpisuję pod tymi nożyczkami zamiast siekiery. Jak sąsiad nie potrafi lub nie chce podciąć piórek, to zrób to sama. Najlepiej niesymetrycznie, przy jednym tylko skrzydle - wtedy na pewno kura nie polata, bo nie złapie równowagi. No i pracy mniej...
UsuńCo roku wiosną "robimy to" naszym kurkom, bo nie lubimy rozdrapanego ogrodu (sąsiadom nie zagrażają, ale naszym uprawom tak). Mają swój spory wybieg i to musi im wystarczyć!
Witam.U mojej mamy był ten sam problem, posypała trutką na szczury, wywiesiła kartkę z taką informacją i poskutkowało. Pozdrawiam i miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńKup/ przygarnij pieska, pożycz od kogoś na tydzień. U mojej mamy w domu był ten sam problem, dopóki nasz pies nie sprawdził, jak się im fajnie wydziera pióra z doop. Mały był, krzywdy im nie robił, ale odfruwały przez ogrodzenie dwa razy szybciej niż przyfruwały.
OdpowiedzUsuńPo tygodniu dały sobie spokój, nie są tak głupie jak się powszechnie myśli :-)
Brytusia
Witam,z pieskiem ryzykowna sprawa:)U nas ten sam problem,no i piesek sobie poużywał.Niestety trzeba było pokryć koszta straconej sąsiedzkiej nioski,no bo nie wypada...I to na własnym podwórku:(Pozdrawiam.G.
UsuńNo wiesz, skoro rosół sam do Ciebie przychodzi to wykorzystaj sytuację.Łap kury i zamykaj w jakiejś klatce, ale uprzedz o tym sąsiada, że każda jego kura na Twojej posesji to będzie teraz Twoim rosołem. Przydałby się jakiś pies, no ale skoro nie masz... Możesz jeszcze w czynie społecznym skopać nieco ogródek u sąsiada, to kury będą u niego grzebać, nie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńJak dobrze mieć sąsiada- chciałoby się zaśpiewać.
Miłego, ;)
O żesz... Rady Ci nie dam żadnej, bo nie mam pomysłu (poza tym że podoba mi się powyżej opisana podpowiedź Klaudii de). Ale współodczuwam tę bezradność, którą skutkuje cała sytuacja.
OdpowiedzUsuńUśmiechy... :)
Kiedys mialam kota, ktory byl pogromca kur. W tej sytuacji bylby dobrym rozwiazaniem ( zeby mu sie tylko do cudzych kurnikow nie zachialo lazic- bo wojna z sasiadami gotowa).
OdpowiedzUsuńA gdyby tak chociaż same kwiatki przykryć jakąś siatką, metalowym koszem z drutu albo coś? Jak już podrosną kwiatki, to mam nadzieję ich nie zeżrą.
OdpowiedzUsuńEw. jak Ci kura wleci, to jej lotki na końcach skrzydeł skróć, same pióra samym końcu skrzydła zetnij- nie da rady później wysokich lotów uskuteczniać...
Pies myślę że też byłby dobrym pomysłem.
Kiedyś w moim rodzinnym gospodarstwie mieliśmy kury i wlecieć to one potrafiły wszystko, zeżreć i zdziobać co tylko było zielonego.
Mój były pies ganiał w Gorcach kury sąsiada ucząc je fruwać. To pomagało na chwilę bo kura ma mały łeb i wszystko zapomina. Potrafi zaś przecisnąć się przez każdą szczelinę. Wiem jak to wk..ia człowieka.
OdpowiedzUsuńNajgorsza jest bezsilność.
Pozdrawiam
Przykro to czytać, bo Twoj ogród zawsze taki piękny, dopracowany, a przez ignoranctwo innych zostaje zniszczony. Na kury jest jeden sposób, wyłapać i poobcinać lotki, tak robi moja Teściowa jak jej uciekają z zagrody i wałęsają się po podwórku.
OdpowiedzUsuńPsa odradzam, bo psy lubią kopać niestety. Ucięcie lotek polecam, kury nie boli a pomaga :)
Klarko - tylko siekiera :), przecież wiesz, że rosołek z takiej "kurki" to ambrozja. A i pomysł Klaudi jest znakomity - wywieś kartkę na płocie, że z powodu plagi szczurów została wyłożona trutka - może akurat poskutuje :). A tak naprawdę to szczerze Ci współczuję. A.
OdpowiedzUsuńmoże kartka z napisem poskutkuje... oby:)
UsuńA rosół lubisz?
OdpowiedzUsuń:):)
Ambitnie. Wysłałam kilka opinii-będzie porządniej.
OdpowiedzUsuń"Piejo kury na koguta
To je sławno
Bilgorajsko nuta"
Znacie ten folklor?
Nie znoszę kur.....ale ptaszki przywiozę. Z Zeeeland....i o ten Land. GRACE.
PS Najmniszych szans nie mają.
Przyjmnie czysto-jakby ktoś do ostatniej chwili szmatką polerował. To takie właśnie zaskakujące pozytywny. A dzień miałam od ucha do ucha rozesmianym. Nie pomyślałam ze będziemy się z bredni smiać.
Czas zakwitnąć.
Iza R
Niech im sąsiad podetnie skrzydła, ale tylko z jednej strony. To naprawdę skuteczny zabieg. Mam kury i ogród. Pozdrawiam serdecznie i łączę w bólu
OdpowiedzUsuńOwca Rogata
Klarko, Twój Ukasz ma świetny pomysł :))
OdpowiedzUsuńUstrzelic to-to i na rosol!!!
OdpowiedzUsuńNo niby jaki to problem, ale mnie by szlaczek trafił...
OdpowiedzUsuńNo, ciekawe czy napis zadziała :D
OdpowiedzUsuńwsadzaj kury do klatki, albo gdzie bądź. jak się sąsiad zorientuje, że mu kur brakuje, to może im podetnie lotki?
OdpowiedzUsuńNo proszę, ile rad na zawołanie :))
OdpowiedzUsuńMnie się też podoba kartka z trutką, bez samej trutki wszakże ;)
Bo sam na lotki pewnie się nie zgodzi. Z lenistwa.
A jeszcze jedno...na gołębie działa powieszony na dachu taki bujający się blaszany a la jastrząb - ciekawe czy kury z płotu by wystraszył? :)
Mama miała ogród warzywny i kwiatki na grzędach a my po ślubie z mężem postanowiłyśmy mieć kury. warunkiem było skrocenie lotek i szczelne ogrodzenie. A wypuszczaliśmy na trawkę jak mogliśmy przy nich stać i pilnować, Kury wiadomo wcześnie idą spać więc wypuszczaliśmy na pól godzinki zanim poszły sobie spać na grzędę. Trzeba duzo zrozumienia ze strony sąsiada. Inaczej się nie da. Współczuję Klarko, bo wiadomo jacy są sąsiedzi. Nie z każdym da sie ugodowo.Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a gdzie są koty? Na miskę należałoby zapracować!
OdpowiedzUsuń(Swoją drogą ja mam konflikt z sąsiadami o mojego kota, który przełazi na ich balkon - tam na pewno jest lepszy widok! Na kota jak wiadomo rady nie ma, jak nie dołem, to górą - zawsze przejdzie. Sąsiad uparł się udowodnić, że da radę się odgrodzić, ale już dał za wygraną. Tyle, że kot szkody nie uczyni, choć sąsiedzi są pewni, że zagląda do zamkniętych garnków.)
Och , Klarko, ależ mi wzdrydnięć przysporzyłaś :),
OdpowiedzUsuńU nas płoty wysokie, a kury rodzicielki męża latać potrafią, że ho ho hooooo ,
i nawet jedna taką desperatką była, że zasiadła na szycie dachu piętrowego domu sąsiadów. No nie kłamię i nie zmyślam, choć wyglądało to jak w reklamie czegoś tam :). Menż zawołał, ale jak pobiegłam do dom po aparat, by to uwiecznić, to ta niby domowa kura, pofrunęła dziesiąt metrów dalej na ogrody innych sąsiadów.
No i lataj za taką z siekierą i zdobądź na obiad :)
Klarko ja Cię jak najbardziej rozumiem! Też by mnie szlag trafiał. Moja babcia hodowała kury (jakie te jaja były pyszne...) a oprócz tego miała piękny, wypielęgnowany ogród. Kury miały swój wybieg ale i popodcinane pióra w skrzydłach. Dzięki temu nie przefruwały przez ogrodzenie (nie było baaardzo wysokie, jako dziecko dawałam radę przerzucać przez nie chwasty dla kurek).
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem co na taki pomysł sąsiad... bo wiesz, może się nieść przestaną tak samo jak wysterylizowane kotki przestają łapać myszy... ;)
Pozdrawiam
Olena
Skopiowane z tekstu:
OdpowiedzUsuńLubię też ozdobić podjazd i schody kupami????????
literówka, dzięki:)
UsuńA my w Bieszczadach widzieliśmy wybieg dla kur boski po prostu. :))) Przesuwany z miejsca na miejsce z miseczką na wodę z miejscem na składanie jaj w domku takim małym. :))Z pięć kur w środku było. Przesuwane toto było z miejsca na miejsce. Posesja nie ogrodzona a kury na wolnym wybiegu i nie latają gdzie chcą. :)) Tylko to taki dziwny człowiek, co to stworzył, ma agroturystykę, jajek chce a nie chce nawozu na trawie.
OdpowiedzUsuńTak - sąsiad, podciąć lotki i zrobić wybieg. Trudne a dla starszego człowieka wręcz niemożliwe. Widuję kury gdy jedziemy przez wioski przy rowach i przy samej jezdni.
Współczuję Klarko, bo bardzo lubię kwiatki w ogrodzie i zioła - te ostatnie wprost obsesyjnie nawet. Się bym wściekła strasznie na dziadka, oj wiem że byłabym bardzo złą sąsiadką, awanturnicą jakąś nawet. :)
Elka
Rad masz pod dostatkiem, ale sensowne są jedynie dwie: popodcinać lotki albo polubić codzienny rosół. :-)
OdpowiedzUsuńKlarko w jaki sposób pietruszka przezimowała? Chcę wiedzieć a wiadomość potrzebna już na wczoraj. :) Jestem początkującym działkowcem. Wysiałam w zeszłym roku zimującą sałatę i widzę łepki takie cm już. I jeszcze cebulę też zimującą mam, ma dwa milimetry może w tej chwili. :) Ale pietruszka? Tzn nasiona posiałaś tak? Nie wpadłam na pomysł, zła jestem na siebie, zażarta jestem na warzywa straszecznie własne, nie sypane, nie kąpane w Ludwiku w wannie. Boże cudo no cudo po prostu. :)
OdpowiedzUsuńTo Elka znów napisała. :)
nie wykopuję, zostawiam razem z natką i korzeniami i lekko okrywam, Ta nie była okryta wcale i w czasie zimy wygrzebywałam spod śniegu natkę. Rośnie w bardzo zacisznym miejscu.
UsuńJa bardzo przepraszam - wiem co to jest kura i jak wygląda, wiem nawet, że łazi! Nie wiedziałam tylko, że strzela jajkami jak karabin maszynowy! Byłam pewna, że jak nie ma koguta, to nie ma jajka! Ja mieszczuch jestem!!! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
:D to ja będę pisać częściej o takich "cudach natury""D
UsuńRozwiązanie jest proste. Pies! Jak go od szczeniaka nie będzie się karciło za ściganie kur, to wyrośnie na prawdziwego ptasiego mordercę.
OdpowiedzUsuńKurom trzeba przyciąć trochę pióra to nie będą przelatywać, ich to raczej nie boli a sposób jest dobry... chyba. U mnie kiedyś wujek tak robił.
OdpowiedzUsuńKura to zwierz grzebiący, nieuchwytny jak cień.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pilnowaniu kur.
Może jeszcze raz trzeba sąsiada poprosić o zrobienie porządku z kurami, ale bardziej stanowczo? A jak nie to ta siekiera Ci zostaje i w najbliższą niedzielę rosół będzie pyszny:)
OdpowiedzUsuńWiesz, z wiosna tak jest odkurza sie pewne sprawy i za kury trzeba sie zabrac i za sasiada takze /smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Morderczy narodzie, wstyd namawiać do barbarzyńskich akcji ... :P
OdpowiedzUsuńKlarka, a dlaczego nie wybudujesz takiego płotu??? Ja już sie powoli do tego przygotowuję, bo te rude (i srebrne - i mnie są oba rodzaje) nienasycone orzecho/naaionojady doprowadzają mnie powoli do szału (i jak dzisiaj z całą pokorą zauważyłam, niedługo do bankructwa też!!!)..... Gonię resztkami sił przerobowych - ocalcie mnie od wiewiór.....
Klarka ja jestem z Wrocławia ale wiem jak wyglądają kury i inne bydlątka :-).Ja mam gorzej bo obce psy z uporem godnym lepszej sprawy sadzą mi kupy centralnie w krzaczki aksamitków. Mało tego- długo się ustawiają, żeby dobrze trafić. Taki zadbany pieski szalet :-(. A nie robią tego, tam gdzie zaniedbane. Ciekawe jak dokonują selekcji...
OdpowiedzUsuńWspółczuję Klarko. Tyle ciężkiej pracy w ogródku jest niweczone przez sąsiada ignoranta. Też mam kury i trzymam je w zamkniętej wolierze bo wiem jaki byłby skutek puszczenia ich samopas szczególnie wiosną.
OdpowiedzUsuńJa bym zanosiła mu te zniszczone kwiaty, żeby odkupił i donosiła mu o każdym zniszczeniu. Bym była upierdliwa jak te kury i koniecznie powiedziała o tych lotkach. Serdeczności
pomysł z siekierką był bardzo dobry
OdpowiedzUsuńtylko nie kurkę....nie kurkę....wystarczy piórka na skrzydłach i już nie przefrunie
pozdrawiam
A u mnie jeszcze grządki pod śniegiem ...i zapowiadają nawrót zimy buuuu.
OdpowiedzUsuńEch, współczuję ci, bo człowiek się napracuje, a jego praca na marne, bo przyjdzie taka jedna kura z drugą i wydziobie dopiero co posadzone ziarno. A z tym sąsiadem to nie da się tego jakoś załatwić? Utrzymujecie jakieś bliższe kontakty? Da się z nim pogadać, znaleźć rozwiązanie, żeby te ptaszory nie przyłaziły? Czy to raczej jakiś mruk, co to mu nie przygadasz, bo on tam swoje w życiu przeżył i wszystko najlepiej wie? Ostatnio czytałam fajny artykuł, jak to można w dobrej komitywie z sąsiadami żyć i z ich zwierzakami również. Warto w wolnej chwili się zapoznać: http://tnij.org/uujf
OdpowiedzUsuńA bo to wszystko wina kotów. Gdybyś miała przyzwoitego pieska, nawet maleńkiego, to wyszkolenie go do gonienia wszelkiego ptactwa byłoby bajecznie proste i skuteczne. A kura bestia jest rozumna wielce i głowy drugi raz pod psie kły nie podstawi - raczej straci pióra a dyla przez płot da z powrotem. Później będzie wredny teren omijać z daleka.A u ciebie tylko bezużyteczne mruczusie i kiciusie, karmione zresztą nie wiadomo po co, bo to ma się samo żywić, a nie bąki zbijać i teren zanieczyszczać. Burka tam trzeba porządnego i tyle - o widzę, że dwie osoby już na ten sam pomysł wpadły - zapewniam, że bardzo skuteczny :)
OdpowiedzUsuńmasz dziwnego sąsiada, moi rodzice też mają kury i po prostu podcinają im lotki (pióra gdyby ktoś nie wiedział:) kur to bynajmniej nie boli a przez ogrodzenie już nie przelecą
OdpowiedzUsuńTo złapać takie kuraki i na rosołek. A jak się sąsiad pytać będzie, to powiedzieć, że co tam kilka kurek :p
OdpowiedzUsuń