Pewnie w każdym domu używa się
powiedzeń zrozumiałych tylko dla rodziny.
U nas na przykład mówi się „zapatrzyłam
się w rurę”. Co oznacza, że o czymś zupełnie zapomniałam, czegoś nie
zauważyłam, zagapiłam się. Powiedzenie pochodzi z czasów, gdy mieszkająca z
nami siostra miała pilnować mleka - stała dziewczyna przy garnku, mleko i tak wykipiało a ona stwierdziła - a bo się zapatrzyłam w rurę.
Czasem ktoś pyta o swoje
rzeczy, jakbym była wszystkowiedząca a moim jedynym zajęciem było pamiętanie,
gdzie leży stara faktura, sweter z brązowym paskiem albo książka o
krasnoludkach. Odpowiadam wówczas z irytacją – szła Krakowską i wpadła do
Wątoka! Albo – u księdza plebana z
Liszek.
Kiedy w domu w każdym
pomieszczeniu pozapalane są światła, narzekam – a u nas jak na dworcu!
Dziecku wychodzącemu z domu
do szkoły mówiłam – z Bogiem, i nie wywal się! To „nie wywal się” było po prostu życzeniem
powodzenia.
I jeszcze jest „kręć włosy”
co oznacza, że gdzieś wychodzimy i nieważne, że nikt włosów nie kręci, tak mówimy zamiast "szykuj się".
nooo sporo tego jest)))
OdpowiedzUsuńoraz jestem pierwsza!!!! hurrraaaaa
jak się chwilkę zastanowię to napiszę co u nas
OdpowiedzUsuńa mnie sie podoba
PĘDŹ BIZONY, gdy chcę żeby się ktoś odwalił
unas : pędź pan woły do stodoły
UsuńA u nas jest takim szyfrem jezyk polski :)
OdpowiedzUsuńW każdym domu są takie powiedzonka,
OdpowiedzUsuńale nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili :-)))
Frida się odstawiła. To znaczy że wychodzę ładnie ubrana
OdpowiedzUsuńZ całkiem innej beczki.
OdpowiedzUsuńKlarka, czy można umyć kota?
Małego kota.
można a nawet trzeba, jeśli jest z jakiegoś powodu brudny i nie da rady sam się umyć, będzie mu łatwiej. Ciepła woda, szampon dla kota i śmiało myć, trzeba pamiętać o dokładnym spłukaniu bo kot i tak wymyje się potem językiem, chodzi więc o to, aby nie nałykał się szamponu. I ważne - proszę nie myć ludzkimi kosmetykami.
UsuńZ osobistego doświadczenia - mam worek do prania firanek i wsadzam kota do tego worka, tylko mu wystawiam łebek na zewnątrz.
Klarko - ale jak to pakujesz kota w worek i myjesz go razem z workiem a bez główki? :)
UsuńI jeszcze mam jedno pytanie - czy kotu trzeba systematycznie czyścić uszy? Bo ja mu ostatnio jak miał ten kołnierz czyściłam, a tak to chyba sobie sam radził. Nie wiem jak głęboko mogę mu te uszy wytrzeć, i czy ściereczką czy jak, bo patyczkiem mam wrażenie nie wyczyściłam zbyt dokładnie...
Usuńmyję przez worek a głowa wystaje, zakładam worek od dołu żeby kot nie uciekł. Uszu nie czyszczę, zdrowy kot dam sobie doskonale poradzi, jak czyścisz to pamiętaj o nawilżeniu wacika, ale powtarzam - u zdrowego kota nie ma potrzeby czyszczenia uszu
UsuńAnonim bardzo się cieszy z odpowiedzi, kot się pewnie nie ucieszy.
Usuńdzieki.
A propos mycia kota. Bardzo ważne! Wyłączyć wirowanie!!
Usuń;)
Pozdrawiam
ALEF
Powyższy anonim ma na imię Ilona
OdpowiedzUsuńTakie dobre, że szkoda, że się splagatowac nie da ;)
OdpowiedzUsuńMnie się kojarzą tylko dwa - w dzieciństwie mówiło się "lasa goniu!", znaczy idź stąd, a jak jakieś zwierzaki odeszły - że "pojechały do Skrzeszewa" (wieś za lasem, omijając bagna jechało się bardzo długo i skomplikowanie i mozna było zabłądzić)
U nas funkcjonowało takie powiedzenie
OdpowiedzUsuń-Żałuj Rudy żeś tego nie widział.
To cytat z takiego stergo filmu o karuzeli na wsi. A znaczy to że opowiadanie o tym co się nam zdarzało w trakcie wakacji czy wyjazdów bywało podkoloryzowane dla innych. Sami czasem łykaliśmy jakieś niepowodzenia. Więc jeżeli ktoś przesadził z kolorami używało się tego cytatu.
Pozdrawiam
Swietne !
OdpowiedzUsuńU nas jak coś zginęło i ktoś szukał - mówiło się ze "Żyd na kiju niósł" zupełnie nie wiem ale to z dziada pradziada powiedzenie!
OdpowiedzUsuńU mnie też Żydzi. Jak byłyśmy małe i coś się zgubiło, czegoś znaleźć ktoś nie mógł, to Tata mówił: "Ja widziałem, czterech żydów niosło, a piąty popychał."
UsuńDopiero później dowiedziałam się, co to Żyd.
No a dużo później zrozumiałam, że to trochę nie polityczne tak mówić :-)
o masz, to ja napiszę wkrótce o dziecięcych piosenkach które teraz wydają mi się strasznie antysemickie
UsuńIzunia, miło Cię widzieć:*
UsuńAle ja przecież jestem codziennie:):*
UsuńFajny temat poruszyłaś Klarko. W każdym domu są takie kody i rozumieją je czasem tylko domownicy :)
OdpowiedzUsuńU nas dodatkowo są czasem polsko-niemieckie :)
Może i ja za jakiś czas o tym napiszę.
pozdrawiam Cię troskliwa i Dobra Kobieto :)
A my mówimy "letnie kołnierze z polotem" jak ktoś czegoś nie dosłyszy i potem to przekręci (z Asterixa - misja Kleopatra), albo "zatkało ruskie kakało" jak komuś się argumenty skończyły. I wiele wiele innych, jak w każdym domu
OdpowiedzUsuńNasze dzieciaki (4,5 lat) kiedyś na pytanie gdzie mają buty, odpowiedziały:
OdpowiedzUsuń- Latający pies złapał i poleciał za okno.
- Latający pies? Widziałyście latającego psa???
- My nie widziałyśmy, ale Babcia widziała!
Babcia żartobliwie, gdy czegoś nie mogła znaleźć mówiła, "pies złapał i poleciał", dzieciaki sobie resztę "dośpiewały". :D
Kurczę! Szukam w pamięci i nic nie przychodzi do głowy.
OdpowiedzUsuńChyba w kazdym domu sa takie:) U nas wystarczy jedno slowo i pekamy ze smiechu a wszyscy obecni sie zastanawiaja o co chodzi albo kto tu chory:)
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest jednak "lek przestrzeni". Jest taka szafa-graciarnia, w ktorej oczywiscie najwiecej gratow jest mojego meza. Dawno temu prosilam, zeby te szafe jakos uporzadkowal bo nic juz tam nie mozna bylo znalezc, no ale w odpowiedzi slyszalam "nie teraz, innym razem, nie chce mi sie". W koncu cos robil i potrzebowal jakies narzedzie i prosil zebym przynisla wlasnie z tej szafy;) Co prawda dokladnie okreslil w ktorej skrzynce szukac, ale ja powiedzialam, ze nie moge bo "mam lek przestrzeni":))) Tak nam sie to spodobalo, ze teraz jak ktos prosi o jakas pomoc to zawsze drugie odpowiada "nie moge, mam lek przestrzeni" i juz pekamy ze smiechu.
Dodatkowo jak moj maz wpada na fale wymyslania roznych smiesznych powiedzonek a ja juz mam dosc, bo zwykle dzieje sie to wieczorem tuz przed zasnieciem, wiec chce spac, to zaczynam mowic do niego po polsku.
On oczywiscie nie ma pojecia co mowie, ale polski jest dla niego sygnalem, ze lepiej skonczyc zanim sie na powaznie zdenerwuje.
I tak jezyk polski dziala jak pogrom w kazdej sytuacji:))
Jak do Jiczyna przez Żacholecki las;-)
OdpowiedzUsuń"Możesz mi na orziedla(tu trzeba r wymówić a dalej jako ź) skoczyć" w sensie ,że i tak mi nic nie zrobisz. Wrócę jak wrócę - czyli późno i nie czekaj.
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam czytać jakiegoś bloga tylko dlatego, że autor zakończył "Idźcie przez zboże, we wsi Moskal stoi" -
OdpowiedzUsuńbo u nas się tak mówi zamiast 'do widzenia' :)
Poczułam powinowactwo więc.
Ostatnio się przetoczyła taka fala postów o sprzętach psujących się, że to nie to samo, co kiedyś, że eh eh.
Liczę, że o tych szyfrach też będzie, bardzo to ciekawe socjologicznie i literacko jak adaptacja fragmentów i skojarzeń się wgryza w daną rodzinę...
a nie wiedziałam, ja napisałam bo okazało się, że nie umiem pisać na zamówienie pochwały dla nowoczesnego sprzętu agd, co akapit to źle i źle, i to mnie zainspirowało
UsuńCudne są takie szyfry-powiedzonka! Dość często jest to to samo powiedzonko tylko zmodyfikowane, np. zamiast "Żyd na kiju niósł" u nas się mówi "chłop na drągu niósł". Często słyszę też jakiś cytat filmowy lub kabaretowy: "żałuj rudy żałuj, że z nami nie byłeś", "aleeee!!!", "goń sie leszczu" czy nieocenione pawlakowe "a taki był ładny, amerykański"
OdpowiedzUsuńMoja żona jak coś jej nie wychodzi klnie "kurwów sześć!!!" Czemu akurat sześć nie umie sprecyzować;)
Moje ulubione to: "o matecko Kozłowska", "a teraz zaśpiewa panna Gieras" i "nie bądź taki hop do przodu" (ostatnio często je słyszę z ust 5-letniej córci)
Miedzy mna a siostra utrwalilo sie powiedzenie "gowniana lasica", na okreslenie wszelkich rozstrojow zoladka. Ale to powiedzonko zaczerpnelysmy z jednej z ksiazek Stephena Kinga, to nie nasz wynalazek. :)
OdpowiedzUsuńDość często, przy wyjściu z domu: "jak wrócę to będę", to znaczy,że nie wiem, kiedy wrócę. A kiedyś było "napisz gdzie jedziesz" gdy zaczynałam się gdzieś wybierać, a mojego gnębiło,że nie wie dokąd, bo nie pamiętał co mówiłam wcześniej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
U nas ,,Żydzi na drągach nieśli,,- odpowiedż jak ktoś pyta gdzie coś jest ,albo ,,mieć w głowie jak cyganka w torbie,,czy ,,mieć nierówno pod sufitem ,,czyli być głupim.duszka.
OdpowiedzUsuń"Ojciec szklarzem był?" jak ktoś telewizor zasłaniał, "pająki za obraz zaciągnęły..."( zaginięcie przedmiotu), "rączki do d..y przyrosły?" - gdy kotś czegos nie zrobił, "Do góry uszy to i pupa musi"- gdy czas na wstawanie. Szczytem był mój braciszek, który lubił pukac do toalety gdy ktos tam siedział z pytaniem " je tu kto?" nowi z regóły odpowiadali , żeby byc w kontekście "Je!" a wtedy mój brat z satysfakcją kończył:" Tu sie nie je tylko sra!" przepraszam za słownictwo, ale nie mogłam tego wykropkować... takie to rozmówki sobie w domku prowadzilismy, niektóre przeniesione , inne zapomniane...Teraz dzieci troszkę wprowadzaja nowości : "ile zjem to zjem", " umyłem zęby niezupełnie" ( czyt. wogóle...) itd. dłuugo by można
OdpowiedzUsuńserdeczne
Uśmiałam się Klarko. U nas popularne było powiedzonko "a ja mam rączki tutaj". Tak reagowali synowie na pytanie: który z was to zmalował? Zostało im to do dziś. Serdeczności
OdpowiedzUsuń"Diabeł ogonem nakrył"- jak czegoś nie można znaleźć. "Zadzieram kiecę i lecę"- jak ktoś wołał kogoś. "Paszoł won" ładniejsza wersja.... niech każdy się domyśli :) sylwana
OdpowiedzUsuń"Kręć włosy" mnie urzekło, więc ukradnę :)
OdpowiedzUsuńMój tata miał głupi nawyk dawania mi grosika przed wyjściem. Mówił mi wtedy: "Tylko przynieś resztę!"
Urzekło mnie zapatrzenie w rurę! My też mamy trochę takich powiedzonek, jak mówię np, że zjadłabym to, czy tamto, to MójCiOn pyta: Ty, czy paszcza?
OdpowiedzUsuń:)
Jak ktoś czegoś, szuka i pyta po raz setny "gdzie jest"to odpowiadamy sobie " w dupie u Pani Malinowskiej"
OdpowiedzUsuńbrzydko, ale skutecznie, wiadomo wtedy, że się nie podniosę i nie poszukam.....
"Pozajączkowało mi się" - pomyliło, pomieszało w głowie, "zgłupiałem" od nadmiaru czegoś. To z czasów, gdy u nas były jeszcze pustawe półki. Rodzice byli przed wielkanocą w Niemczech wschodnich a tam sklepy pełne. W spożywczym na półce pełno kolorowych zajączków z czekolady i mama na to, że jej się "pozajączkowało" :) od tej ilości zajączków.
OdpowiedzUsuńWreszcie,same sie kręcą - taki efekt miodu.
OdpowiedzUsuńA w. Domu, tak się do siebie nie odzywajA kochając
Co?,,Nie?
Iza R
Mój tata zamiast "co?" pyta "żaba się goli?" a jak zaprzecza to mówi Nie a potem dodaje "ma wody na pustyni, wielbłądy nie mają co pić" :)
OdpowiedzUsuńu mnie w domu tez tego bylo mnostwo, a potem taki "obcy" M ;) wchodzi do rodziny i trzeba mu tlumaczyc... ;) tak na teraz mi sie przypomina ze jak sie zwracam do kogos "Tuesday, co sie tak rozwaliles w koszyczku" a raczej "tjusdej..." to ma sie przesunac bo zajal mi miejsce-to jest ze starej ksiazki dla dzieci Grabowskiego, ale zostalo mi do dzis ;)
OdpowiedzUsuńCo do oświetlonej całej chałupy, to u nas się mówi " jak w Jubilacie". Kto zna DH Jubilat z zewnątrz to wie o co chodzi. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńmoja mama mówi :jak w pawilonie
Usuń