poniedziałek, 7 listopada 2011

opis podróży (na życzenie Liptona_R)

Tam.
Piąta rano to dla niektórych środek nocy. Dla mnie nie, bo o tej porze kotwory zaczynają aktywność i sprawdzają, czy żyję. Wstałam więc. Litościwie pominę szczegóły związane z oporządzaniem. Kotów i siebie. Miałam zresztą wszystko przygotowane i nawet spakowaną torebkę.
Autobus podmiejski, potem tramwaj i tu pierwsza niespodzianka – z powodu remontu tramwaje jeżdżą znacznie dłuższą trasą. No, biednemu zawsze rozkład w oczy. Jak ktoś lubi wycieczki wokół Plant to się ucieszył, ja nie, bo kiedy wysiadłam w pobliżu dworca, zostało mi do odjazdu pociągu nie 15 minut tylko z pięć.
Byłam w butach na dość wysokich szpilkach. Musiałam w nich przebiec pierdylion schodów w dół, potem kawał podziemnym przejściem, potem następny pierdylion schodów w górę. Na górze kostka, układana na pewno przez Waldemara, dla szpilek to koniec. Potem jeszcze bieg na ostatni peron, znów schodami w dół, w górę, i skok do drzwi. Zdążyłam. Kiedy usiadłam, nogi trzęsły mi się ze zmęczenia jak po godzinnym treningu na stacjonarnym rowerku.
Pociąg ruszył i pan zapowiedział, że następną stacją będzie Warszawa. Pokochałam go za te słowa i obiecałam, że zawsze już będę jeździła takimi pociągami. Po trzech godzinach byłam już w Warszawie.
Z powrotem.
W Warszawie nie musiałam nadwyrężać nóg bo są ruchome schody. Bez paniki znalazłam odpowiedni peron i tor. Tak tak, jak jestem sama to nie histeryzuję, nie panikuję, tylko po prostu czytam informacje. Pociąg przyjechał oczywiście punktualnie, zajęłam swoje miejsce, a gdy ruszyliśmy, pan, którego pokochałam rano, zapowiedział, że jeśli ktoś ma bilet do Skarżyska czy Kielc to ma ostatnią szansę i niech wysiada w Warszawie Zachodniej bo potem następny przystanek będzie w Krakowie. I jak go za to nie kochać, ha! Pokochałam go więc jeszcze mocniej.
Podróż upłynęła mi na piciu kawy, jedzeniu ciasteczek i rozmowie z przemiłymi ludźmi, którzy również pili tylko kawę lub wodę.
W Krakowie czekał na mnie na peronie stęskniony mąż a w domu jeszcze bardziej stęsknione koty, które przez cały dzień nie miały się z kim bawić w „wpuść kotka wypuść kotka”. 

23 komentarze:

  1. chciałbym Cię zobaczyć jfak biegniesz przez te perony :)
    ps na przyszłość na wyjazdy zabieraj też b€t płaski, bo ja chcęusłyszeć jeszcze jak Waldi układa tę kostkę :) a no i dziękuję za dedykacę buziaki :***
    uśmiechnięty Lipton_R

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodobała mi się zabawa we „wpuść kotka wypuść kotka”. :)))

    (po 50)

    OdpowiedzUsuń
  3. a to mąż z kotkami się nie bawi? :)
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  4. o tak! ta zabawa musi być rozkoszna!!
    a podróz jak widze z upływem czasu coraz spokojniejsza

    OdpowiedzUsuń
  5. czy ja dobrze odczytałam? pociąg przyjechał punktualnie??? taki pociąg, pociąg, w Polsce? po torach, z punktu A do punktu B???

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko 3 h! Nie no, chyba nie w Polsce! Gdzie te mrozace krew w zylach opowiesci o 12 godzinnych podrozach? Spedzonych w scisku na korytarzu? Kawa i ciasteczka? To jak podroz miedzy jedna a druga stolica europejskiego panstwa. Intercity?

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi sie nazwa zabawy ;) kot moich sasiadow za to lubi bawic sie w "nakarm biednego umierajacego z glodu kota" przykleja sie do okna w kuchni i patrzy mi na rece jak cos gotuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lipton_R - taaak, jeszcze ciekawiej byłoby, gdybym wyrżnęła na pysk;)

    (po 50) - bo kot jest zawsze po niewłaściwej stronie

    jeanette - ktoś musi zarabiać pieniądze aby pisać mógł ktoś, na zabawę z kotkami już nie ma czasu ani sił
    ystin - różnica spowodowana ceną biletu
    jazz- też w to nie mogłam uwierzyć!
    Barbaro - bingo- ze stolicy do stolicy, Intercity najprawdziwszy!

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak sprint do pociągu w szpilkach,
    współczuję ...
    Później człowiek siedzi ledwo żywy
    i przez dłuższy czas dochodzi do siebie
    zamiast się relaksować...
    Kotom też współczuję nieobecności Dużej :-)))
    Podsumowując podróż jednak była udana.

    OdpowiedzUsuń
  10. To dyskryminacja jest..
    Też głośno chciałam opisu z podróży :))))
    Dużo jeżdżę w delegacje i albo się jeździ IC albo podróżuje z przygodami :))))
    Ostatnio w pełnym wakacyjnym czasie przypomniałam sobie podróże z Zabrza na Mazury sprzed 20tu lat.
    Kolej poobcinała składy i z delegacji kilkudniowej z walizą i na cudownych 10cm szpilka z platformą świeżo nabytych biegłam jak Ty po poznańskim dworcu.
    Tyle tylko, że jechałam pośpiesznym Poznań->Wrocław trasa chyba Szczecin-Kraków czy coś podobnego znad morza, na jednej nodze, cudem wepchnięta do wagonu 1 klasy, który ma tyle z pierwszej klasy co napis, i który przepełniony był do sześcianu.
    Trzy godziny na takich nowych szpilach, na 1 nodze.....
    Pozdrawiam Klarko :)))))

    OdpowiedzUsuń
  11. W kontekście klapy totalnej pewnej krakowskiej poziomowej dyskoteki bez zezwoleń stosownych to brzmi -z dreszczykiem. Szczególnie dla tych co z tych schodów spadli.
    Muszę sie podzielić przepisem na wygodę stóp w biegu na obcasach (byłam uczestniczką :))- platforma. Nie ma porównania pomiędzy akrobacjami na szpilce a na platformie. Cel natomiast musi zostać zrealizowany, choćby to było szukanie źródła ścieków na w-wskim bruku.
    Obecnie -optymistyczniej , bo kilka spotkań z przedstawicielami prowadzącymi nasze rachunki.
    PS Staram się brać jak najmniej pakunków. Bo nie ma jak swoboda ruchu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem Klarko na ciebie obrażony ...za te flaki..ale byłem ciekawy szczegółów jak ci się udała podróż do stolicy na film no i jakie masz recenzje po obejrzeniu tego filmu..nie wyprówam flaków Klarko słyszysz.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem grzeczniutkim Kotkiem codziennie dużo pracuje w niedziele chodzę do Kościoła a wieczorkiem ...idę ładnie spać.

    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarka, napiszę tylko, że dziś też Cię kocham;)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawie jak Hobbit. On też szedł tam i z powrotem, z tym, że chyba raczej boso, jak to Hobbit.
    A tak przy okazji... to coraz bardziej skłaniam się ku przypuszczeniu, że my z tej samej strony Wisły (i świeżutkiego jak bagietka ronda) mieszkamy Klarko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ustawię ci Klarko tabliczkę z napisem że Kot nie wyprówa flaków ...a co to są te flaki? A jak idę ...grzeczniutko... spać to zakładam trzy pary ocieplaczy.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  17. Zabawa z kotami kojarzy mi się z tym, co w nocy wyczynia Wymerdywacz, on jest zawsze po niewłaściwej stronie kołdry. Budzi nas, żeby go wpuścić, po 5 minutach pies się przegrzewa i wypełza. Mija kilka minut i słychać "ajajaj", trącanie zimnym nosem w policzek, znaczy pies zmarzł i chce znowu pod kołdrę. I tak zabawa przez całą noc...

    OdpowiedzUsuń
  18. w temacie pociągów, średnia prędkość składu osobowego na Polskich torach wynosi 70 km?h natomiast skład towarowy mknie z zawrotną prędkością, aż trzymajcie się foteli... 22 km/h
    źródłó "wiadomości" tvp z wczortaj

    Klarko - dla pikanterii tego opisu na pewno, dla Ciebie już znacznie mniej ciekawie:)
    Lipton_R

    OdpowiedzUsuń
  19. Klarko - no tak, ktoś pracować musi :))
    podziwiam bieg w szpilkach i w ogóle chodzenie w nich, myślę, że w konkursie bieg na szpilakch 10cm byś wygrała bez problemu
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  20. A Ty znowu swoje z tymi szpilkami... ;) A kto mówił, żeby wygodne buty zakładać, no kto? :)
    Karioka

    OdpowiedzUsuń
  21. no to mnie pocieszyłaś barrdzo pekapami, wybieram się do stolycy na początku grudnia, tylko moja podróż będzie przypominała Twoja do Gdańska, chyba((((

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie wiedziałam, że teraz jest taki pociąg bezpośredni do Krakowa, ale dobrze wiedzieć! :) Jakby co skorzystam.
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz