Barbarko, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, weszłam tam od Ciebie i nie mogłam sie oprzeć, by nie wstawić tutaj.
Nie zaniedbuję Was i nie spławiam filmikiem o kotach, tylko od czasu do czasu miewam atak gastronomiczny i dziś mnie właśnie opętało!
placek odwrotnie pieczony z ananasem |
gołąbki dla Lubego, żeby nie umarł z głodu jak pojadę do Gdańska |
i dzisiejszy obiad |
Uwielbiam :) Podobnie harcują koty mojego taty: jeden o wiele starszy i drugi młodziutki:) Tyle, że zazwyczaj ten starszy w końcu zaczyna uciekać, przed biało-rudym kociakiem:)
OdpowiedzUsuńWitaj Klarko! Rzuć gołąbka;)
OdpowiedzUsuńA cóż to za pyszności na tej patelence??
OdpowiedzUsuńZnów i znów:- głodomory wyprowiantowane.
OdpowiedzUsuńNostalgiczne. A z czym gołąbki po przejściu na bezmięsną? Rozważam indyka:) Tego ze Święta Dziękczynienia. Choć to nie europejskie. To i pewnie ulatuje. "Wierząc, ze inny los im pisany".
Margerytka - mały uciekł i schował się na krzesło pod stół a za chwilę ściągnął pazurami obrus na siebie i jeszcze fuczał na wielkiego
OdpowiedzUsuńMiśka - matko karmiąca zapomnij na razie o kapuście;)
OdpowiedzUsuńlukasztu - smażone mięsko, pieczarki, cebula, papryka i kawałek ananasa, można z ryżem, można bez mięsa, można też dorzucić trochę słonych orzeszków
OdpowiedzUsuńAnonimowy - jarskie to bym zrobiła z kaszą i grzybami
OdpowiedzUsuńhahahahah filmik świetny! Moim jednym z ulubionych jest ten http://www.youtube.com/watch?v=w0ffwDYo00Q
OdpowiedzUsuńi tam wokół sporo różnych w temacie kota Simona. A jedzonko wygląda przepysznie
jeanette
Na taki obiad to sama chętnie bym się załapała.
OdpowiedzUsuńLuby zadowolony ? :-)))
Najbardziej intryguje mnie ciasto z ananasem.
OdpowiedzUsuńWidzisz Klarko, coś chyba wisi w powietrzu, bo mnie dzisiaj też jakiś atak dopadł i właśnie zajadam szarlotkę, na kuchence stygnie leczo, a na obiad wymyśliłam placuszki z jabłkami. A to wszystko udało mi się wykonać przy dwójce biegających wkoło smarkatych, będąc z nimi sama w domu :)
OdpowiedzUsuńMatka-Nie-Polka - podziwiam! Coś wisi w powietrzu, syn dzwonił przed południem w sprawie racuchów z jabłkami;) a potem pisał na gg że nawet im dobre wyszły!
OdpowiedzUsuńKachna a to takie ciasto dla dwojga, żeby nie przytyć a żeby jednak coś słodkiego raz w tygodniu zjeść, na spód pokroiłam plasterki ananasa i zalałam to małą porcją ucieranego ciasta, je się na gorąco bo potem sok z ananasa wsiąka w ciasto i robi się maź.
OdpowiedzUsuńKlub Kota Jasna 8 mam nadzieję;)
OdpowiedzUsuńjeanette - a jak tam u Ciebie, wolisz gotować czy próbować?
OdpowiedzUsuńKlarko :) dobrze że rozpowszechniasz :) im więcej uśmiechniętych tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A w ogóle to MNIAM!!!
OdpowiedzUsuńRobię podobnie :), jak wyjeżdżam i jak mam chwilę przed wyjazdem to gotuję na zapas mojemu Mężczyźnie :)
Smarkatych w sensie smarkających :) ktoś przeczyta i pomyśli, że do dzieci się tak zwracam :P U nas po prostu jakiś gigantyczny katar próbuje nas złamać - póki co ja jedna się jeszcze ostałam i trwam na posterunku.
OdpowiedzUsuńWygląda smakuśnie! :)
OdpowiedzUsuńKlarko co się stało z blogiem na onecie, wyświetla mi się -Blog o podanym adresie nie istnieje ?
OdpowiedzUsuńAnanas na gorąco ! - musi być dobre :) ale co to ciasto ucierane ?:)
OdpowiedzUsuńHa:)Ja tu obserwuję jakawąś epidemię:)To jest własnie to słowo...ATAK gastronomiczny....i ja takie miewam, nagłe i nieoczekiwane, ni z tego ni z owego:)I też dziś miałam z rana atak takowy.... sernik zrobiłam i cuda nad cudami, rzecz niewiarygodna... wyszedł mi....:)))mła Klarko:))))
OdpowiedzUsuńU mnie dziś szarlotka, wszak sezon na jabłka ;0 a i gołąbki no i grzyby w wersji różnorodnej- też sezon ;P
OdpowiedzUsuńMnie wczoraj wzięło, nakupowałam mięsiwa na cały tydzień i napiekłam pieczeni, nagotowałam udźca indyczego i jeszcze ogarnęłam sporo rzeczy w domu.
OdpowiedzUsuńAha, jednym z głównym powodów, dla których żałuję, że nie będę na forum jest to, że Cię osobiście nie poznam :( Bardzo mi żal, ale może uda się za rok!
Pozdrowienia!
Klarko lubię i gotować i próbować :)Wprawdzie nie potrafię jeszcze za dużo rzeczy upichcić, ale z głodu nie padnę i jest to coś wiecej niż jajecznica :)
OdpowiedzUsuńjeanette
Jak tak patrzę na Twoje smakołyki, sama mam ochotę popichcić:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą dowiedziałam się od mojego brata, że ów mały, słodki, biało-rudy kotek to mały zbójca: od niedawna do kociego towarzystwa dołączył mały szczeniak i to on nieraz mocno obrywa od Rudego- nie po przyjacielsku;)
Uwielbiam gołąbki.
OdpowiedzUsuńTe Twoje wyglądają cudnie...
Kachna - znajdź sobie w necie przepis na ciasto ucierane bo ja robię na oko i zmień proporcje żeby było z dwóch jajek
OdpowiedzUsuńlui - robię mniej kaloryczne, czyli z drobiowego mięsa i ale rzeczywiście są smaczne
OdpowiedzUsuńMargerytka - koty się wcale psów nie boją, im większy pies tym większe lanie zbiera od kotów, a szczeniaczki to ojej, biedne
OdpowiedzUsuńiw, przecież bywasz w Krakowie a i ja od czasu do czasu w Warszawie, to sie umówimy kiedyś na kawę i już!
OdpowiedzUsuńroksanna - tych grzybów to Ci zazdroszczę! Uwielbiam, a tu ani na lekarstwo
OdpowiedzUsuńNika - pewnie mamy te ataki czyli gastrofazę z powodu chłodu, a sernik pychota, aż mnie korci żeby zrobić
OdpowiedzUsuńChantti wczoraj onet zrobił wszystkim swoim blogerom niespodziankę;) nie pierwszy raz się sypnęli więc już się nawet nie dziwiłam
OdpowiedzUsuń