piątek, 14 października 2011

z Gdańska

Piszę z recepcji hotelu, który położony jest w bardzo mrocznej dzielnicy, chciałam coś zjeść i weszłam do pubu po przeciwnej stronie ulicy a tam nagle ucichł gwar a pani bufetowa przerwała rozmowę i wyłączyła radio. Zapytałam, czy mogę tu coś zjeść a pani pomyślała chwilę i zaproponowała "flaczki bo w zasadzie to tu nikt nic nie je". Piękne dzięki Ukasz!
Podróż miałam uroczą, jechałam w jednym przedziale z przesympatycznym panem, który częstował mnie piwem, co wyciągnął puszkę to ja nie chciałam więc pan wypił sam. Dzięki temu mieliśmy cały przedział dla siebie bo jak się otworzyło drzwi do przedziału to można było od samego powietrza mieć kaca, nikt się do nas nie ładował dobrowolnie, nawet pan roznoszący kawę cofnął się i nie chciał przyjąć zamówienia. Wyglądaliśmy jak para żuli! Ja spałam na jednej ławce, pan Janek na drugiej. Pozdrowienia, panie Janku! Po piętnastu godzinach podróży wysiadłam na dworcu w Gdańsku i jak zaczęło lać, tak lało jak z cebra całe popołudnie, Na chwilę poszłam zwiedzić ale się zaraz zgubiłam a poza tym mieszkam jak już pisałam w bardzo, bardzo interesującym miejscu. Jak wrócę do domu to napiszę więcej, a na razie idę zdobywać kolejne doświadczenia.
taki miałam widok z okna

11 komentarzy:

  1. Dobre flaczki nie są złe :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniała mi się delegacja do Grudziądza... Szemrana okolica, żadnego konkretnego lokalu. Na szczęście nie byłam sama, tylko w towarzystwie czterech żołnierzy ;)))))))
    Czekam zatem na Twój powrót do domu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Klarko, uważaj na siebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Klarko a co Ty robisz w Gdańsku? czyżby na spotkaniu blogerów - BLOG FORUM GDAŃSK 2011 pojechałaś? Toż to zapewniali, ze pokrywają koszty z dojazdem i zakwaterowaniem to trzeba było samolot i hotel co najmniej 4 gwiazdkowy wybrać ;) Żartuję, ale powoli zaczynam żałować, ze sie nie skusiłam i nie odpowiedziałam na ich @ w sprawie uczestnictwa, no bo nieważne gdzie ale w jakim towarzystwie i nie przeboleje teraz tego, ze Cię nie poznam osobiście. No! Relacji jestem głodna z dzisiejszego i jutrzejszego dnia! Oj cudownych wrażeń z połączenia świata wirtualnego z realnym, ciekawych spotkań z innymi bloggerami, no i w ogóle!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sympatyczne wrażeni, kiedy milkną głosy, trzaski w w radio...deszcz siecze - taka scenka wprost z thrillera-lipy padają...
    i nikt nie chce konsumować. Jedna z moich ulubionych zupek - kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  6. rety Klarko uważaj na siebie, a czy słowa do Ukasza to dlatego, że on Cię "wrobił" w taką okolicę? Koniecznie daj znać na blogu, że wróciłaś cało i zdrowo.
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko uważaj na siebie i włócz się sama po ciemnych zaułkach;-))

    OdpowiedzUsuń
  8. 15 h z Krakowa do Gdanska??? Rety, czy tam w tej Polsce sa parowozy? Toz to tempo furmanki! Z Londynu do Paryza jedzie sie pociagiem 2 godziny, odleglosc chyba podobna.

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo u nas pada na okrągło:-).

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz