Wieczorem siedzimy w ulubionych miejscach - ja na fotelu, Luby na kanapie, Miauleństwo w szafie a Biały Kot na gazecie, którą któreś z nas na zostawiło rozłożoną w połowie czytania. Dziwny kot, najbardziej lubi siedzieć na słowie drukowanym. Rozmawiamy o tych codziennych sprawach, co trzeba zrobić zaraz, co może poczekać, co się wydarzyło i jak komu minął dzień. Mówię, że trzeba koniecznie uszczelnić okna bo ciągnie zimno tak, że nawet koty tam nie chcą leżeć. Mąż zastanawia się chwilę.
- A jakby tak leżały we trzy?
- To by musiały być chyba martwe!
Popatrzył wymownie na kota.
- Noooo, to da się zrobić.
Oburzony kot wstał z gazety, prychnął, przeciągnął się i na sztywnych łapach odmaszerował do przedpokoju.
Obraził się jak nic :)
OdpowiedzUsuńNasz znajomy kiedyś nakrzyczał na swojego głodnego kota, że ten nie pozwala mu w spokoju przygotować kociego posiłku, tylko się ociera, miauczy, skacze.
Kot się obraził, odwrócił i na miskę nawet nie spojrzał. Znajomy potem za kotem chodził po mieszkaniu, przepraszał i namawiał, by ten łaskawie zechciał jednak podejść do miski.
Nie ma żartów z tymi kotami :))
Pozdrawiam Klarko
Ada
MOoorderstwo na kotach???O kurde chyba się właśnie ja tu się teraz obraziłem, pa Klarko.
OdpowiedzUsuńMiauKotka co to jest wolność czy jakoś tak...
MiauKotka
:))))))))))))))
OdpowiedzUsuńAle one faktycznie rozumieją..
Tylko muszą chcieć :)
No jak tak Pan mógł i to jeszcze na głos powiedzieć ;)))Też jestem oburzona tak jak kot ;))))
OdpowiedzUsuńNo nie ...
OdpowiedzUsuńTo Wy macie aż 3 koty :-)))
Jasna 8 - Trójkolorowa kotka uważa, że nie jest nasza, przychodzi tylko jeść, posiedzieć na ganku, spać w szopie i polować w piwnicy. Nikomu nie włazi na kolana, o nic nie prosi, tylko siedzi i czeka na miseczkę. Nie podejdzie do wyciągniętej ręki choćby w tej ręce był kawałek łososia.
OdpowiedzUsuńW latach kryzysu (tego prawdziwego, w latach 80-tych) moja mama rzucila kiedys zartem w rozmowie, ze nie wiadomo jak to bedzie, moze jeszcze przyjdzie nam robic kotlety z psa. Pies przerwal momentalnie drapanie za uchem i spojrzal jej z wyrzutem w oczy! Musiala dluuugo przepraszac i zapewniac ze to tylko takie zarty. Tak ze ostroznie z tym co sie mowi przy zwierzakach.
OdpowiedzUsuńBarbara
Ojć koteczek się wkurzył nie ma co :D
OdpowiedzUsuńhehehe :) ale stracha jednak miau :)
OdpowiedzUsuńjeanette
Znajomy, siedząc w pobliżu naszej bardzo głęboko śpiącej na kanapie kotki, powiedział do mego męża: "- Eee, nie lubię kotów, bo wredne i nic nie rozumieją!" I w tym momencie kotka podniosła głowę, i tak spojrzała na niego, że zwątpił we własny rozum.
OdpowiedzUsuńjojak
hehe;)
OdpowiedzUsuńAha , czyli traktuje Was jak dobrą restaurację...
OdpowiedzUsuńNo cóż u kotów wszystko jest możliwe... :-)
Mój paskud zawsze wiedział kilka dni wcześniej jak miałyśmy z mamą wyjeżdżać i oddawałyśmy go znajomej na przetrzymanie. Znikał wtedy w najmniejszym zakamarku i za nic nie dawało się go znaleźć.
OdpowiedzUsuńHej Klarko!
OdpowiedzUsuńMy kotów w domu nie mieliśmy. Kociarą jest moja kuzynka z USA.Ale na Mazurach w 2004 roku poznaliśmy kotkę Lolę. Była bardzo fajna!
Ale do nas nie należała i musieliśmy ją zostawić na Mazurach. Ale u nas sypiała i mam ją na fotkach tu na blogu.
Pozdrawiam i zapraszam.Dałem nowy wpis
Nie tylko przy kotach!!! Przy psach też nie radzą tak sobie "żartować". Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSłowo drukowane....czy ty kochane słowo wiesz ile ja wertuję wydawnictw by znaleźć mądrość, ciepło i ślady autora?
OdpowiedzUsuńI pierwsze co, albo jedne z pierwszych co....wybieram się do księgarni.... a potem na kort;) To podobna zasada - czytanie i wypowiadanie się, z tymże z korzyścią dla mięśni.
W pogoni za równowagą.
ja ZAWSZE powtarzam, ze te dziadygi 9 czyt: koty) wszystko, ale to wszystko rozumieją...
OdpowiedzUsuń