środa, 25 maja 2011

na pomoc

Dostałam dziś wieczorem list z prośbą o pomoc od czytelniczki, wklejam go w całości. 

Mam do opisania historię o maleńkim kotku i potworze.Jestem studentką, pochodzę z Wrocławia i tu też się uczę. Razem z koleżanką w poniedziałek po południu pojechałam do jej studenckiego mieszkania dokończyć pewien projekt do szkoły. Od progu przywitał mnie jej 6-cio miesięczny kocurek, biegający w te i z powrotem od drzwi do jej pokoju. Kiedy tam weszłyśmy, usłyszałyśmy przeraźliwy płacz kociego dziecka, dochodzący gdzieś z placu między blokami. Koleżanka powiedziała, że może to kocięta, które rano znalazła przy śmietniku w kartonie, a które zabrała do domu jedna z jej Sąsiadek. Ale nie... Do pokoju weszła współlokatorka Agaty, mówiąc nam, że rano kiedy biegła na uczelnie widziała jakąś dziewczynę zostawiającą na podwórku kota, ale nie miała czasu pójść tego sprawdzić. Prędko podjęłam decyzję- idziemy szukać kota! Na dworze skwar, około 27 stopni, pełne słońce na tym podwórku. Podeszłyśmy we cztery do krzaków, z których było słychać płacz kociaka, otoczyłyśmy to miejsce żeby nie uciekł. I znalazł się! Maleńki, szary kocurek. 
I tu przejdę do potwora. Z okna nad nami wyglądała pewna pani. I powiedziała coś takiego- " A to moja córka rano tego kota tam zostawiła. Ale on na pewno zdechnie, bo nic nie je i nie pije." Przypominam- kot zostawiony o 7 rano, znalazłyśmy go ok. 15, CALUTKI dzień płakał tam, i CALUTKI dzień ta kobieta wyglądała z okna i tego słuchała. Zabrakło nam słów... Zabrałyśmy maleństwo i poszłyśmy do mieszkania.
Po wielkości doszłam do wniosku, że ma około 3-4 tygodnie, jednak zdziwiło mnie pełne uzębienie. Dałyśmy mu strzykawką do pyszczka troszkę podgrzanego delikatnie mleka, przetarłam mu zaropiałe oczka i nosek i podjęłyśmy z Agatą decyzję- jedziemy do schroniska. Kota zawiniętego w kuchenną ściereczkę wiozłam na kolanach, płakał, uspokajał się tylko na chwile kiedy dawałam mu więcej mleka. W schronisku powiedziano nam, że mały u nich zdechnie, bo nie mają żadnych kociąt, nikt się nim nie zajmie na tyle żeby wyzdrowiał...
Weterynarz kotka obejrzał, dał mu pastę na robaki, popryskał płynem na pchły, dostał w zastrzyku antybiotyki i witaminy, zakropione miał oczka. I powiedziano nam, że jeśli weźmiemy go chociaż na tydzień- półtora, i mały wydobrzeje, możemy go odwieźć do schroniska, pewnie się ktoś dla niego znajdzie. Okazało się też, że ma 8 tygodni, tyle tylko, że musiał być bardzo niedożywiony. Agata podjęła decyzję, że kotem się zajmą przez czas jego dochodzenia do zdrowia, dostałyśmy kropelki do oczu i wet orzekł, że jeśli kot dożyje dnia dzisiejszego, zacznie jeść i pic, to mamy się u niego zjawić w czwartek na kontrol.
Z roztrzęsionym kociakiem wróciłyśmy. Nie chciał jeść, dostał tylko pic. I nadałyśmy mu imię- Jaś Wędrownik. 
Dziś Jasiu już nieśmiało podjada Felicjanowi (kotu Agaty) z miski, bardzo dużo pije, trochę próbuje broić, dużo śpi, głównie na rękach wielkich, 20paro letnich chłopaków :), oczka ma lepsze, nie ma zaczerwienionej już trzeciej powieki, sam się wylizuje, tylko bardzo boi się ciemności i samotności...

I tutaj moja prośba. Nie chcemy go oddawać do schroniska, ale ja nie mogę wziąć do domu czwartego kota (dwa wzięte z ulicy, plus jeszcze dwa psy w domu), a mimo że szukamy wszędzie gdzie się da nowego domu dla niego- wiadomo, jest ciężko, bo kot jest chory. Szukamy kogoś z Wrocławia i okolic, kto chciałby nam pomóc w otoczeniu Jasia miłością i bezpieczeństwem. Jedni ludzie już go skrzywdzili, my staramy się pomóc z całych sił, ale nie może z nami zostać. Byc może jakaś mała wzmianka na jednym z Twoich Klarko blogów by pomogła?

Pozdrawiamy, 

Agata i Felicjan oraz Basia i cała kociarnia domowa

40 komentarzy:

  1. Brawo dla Agaty! Wyprowadzic takiego malucha z takiego stanu do wielka rzecz. Bo oprocz tego ze zaglodzony i zaniedbany to jeszcze chory. Jestem pewna ze jakies miejsce dla niego sie znajdzie. ja jestem niestety za daleko :(
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Yazmin? Lubię to ostre brzmienie- niczym hard rock.
    Nie? Yzamin Bleeth nie chce kota? Przykro mi.
    MOże Yessica Simpson? Nie ma czasu - lata zbyt często na występy.
    Przykro mi dziewczynki. Chciałabym, ale niestety....

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety wziąć kotka już nie mogę, ale może potrzebna Wam pomoc w postaci dobrej karmy dla malucha? Jestem z Wrocławia, mogłabym w ten sposób choć pomóc kociaczkowi jeśli u Was zostaje. Proszę o kontakt bamiku@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku ja bym kociaka wzięła gdybym miała możliwość ale nie mogę... Boże uwielbiam koty i jestem kociara w sama posiadać nie mogę... :(
    Jak mi przykro, że pomóc nie mogę...


    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Szacun dla Agaty!!! :)
    Dobrze wiedzieć, że w moim mieście są takie osoby, jak ona... :)

    Powodzenia, mały kotku!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przekaż Klarko nasze ciepłe słowa dla Agaty. A tą wredną babę i jej córunię jeszcze pokręci, bo życie się wraca!! Szkoda tylko że mieszkam tak daleko :/ chociaż znając życie mama by sie na kota nie zgodziła

    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczęście miał ten mały kotek, że spotkały go takie wrażliwe Dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak fajnie wiedzieć,że dobre rzeczy też się zdarzają!Cieszę się,że są takie dziewczyny.Mam nadzieję,że znajdzie się ktoś, kto zaopiekuje się kociakiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarko, masz namiary na kotka, wkleję historię na facebooka, na kocim forum - czy mogę dać linka do Twojego bloga ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko, podaj mi na maila kontakt do Ciebie, albo tej osoby która ma kotka. Jest mozliwość, że bedzie pomoc!

    Mój mail : gosia_stevens@hotmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkich zainteresowanych historią Jasia i pomocą mu, proszę o pisanie na mojego maila bmikorska@gmail.com
    Ewentualnemu przyszłemu właścicielowi Jaśka chętnie podeślę zdjęcia, informacje o stanie zdrowia (jutro jedziemy drugi raz do weta), jakiś kontakt telefoniczny.
    Pozdrawiam, Basia

    PS- i fajnie, że tyle osób się odezwało, może wreszcie znajdziemy mu domek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Basiu, masz maila od cudownej kobiety, Eli! Potęga internetu jest nieziemska! Parę minut po wklejeniu wiadomości na fejsbuka, miałam odzew.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałam, widziałam :) odpowiadała będę jutro wieczorem, kiedy znany mi będzie dokładny stan zdrowia malucha, termin kiedy będzie można go oddac, no i odpowiedź od babci Agaty czy czasem nie chciałaby go przygarnąc.
    W każdym razie- uważam, że historia pokazuje, jak bardzo ludzie potrafią byc okrutni... I niesamowicie pocieszające jest to, że tak wiele osób chce pomóc :)

    Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Oby się udało koteczkowi !
    Mam uśmiech na twarzy tak szeroki, że gdyby nie uszy to śmiałabym się naokoło głowy :-))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki, Klarko kochana, że wkleiłaś list od mojej siostry, to na pewno pomoże nam znaleźć dom dla kociamberka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. No to czekamy do jutra - Ela i ja :-)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Teraz dopiero czytam, dziewczyny, udało się? O matko, jak się cieszę, Daisy bym Cię uściskała za to zaangażowanie, Barbarko ja rano napisałam do tych dziewczyn a potem już nie mogłam nic zrobić, widzę, że cały czas czuwacie:) koniecznie dajcie znać jak się ułoży, może za miesiąc opublikujemy tu zdjęcie Jaśka -szczęśliwca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ela chce wziąć Jasia - czeka tylko na kontakt od Basi :-) Ela jest wspaniałą kobietą o cudownie wielkim, dobrym sercu!

    Poryczałam się, więc idę, zanim się całkiem nie zasmarkam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Czuję się lekko zażenowana! To ja jestem Ela i chcę wziąć tę mała sierotkę.Moje koty i moje dwa pieski uwielbiają maluszki,czekamy!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ela, Ty się nie czuj zażenowana. Ty się czuj dumna, że masz serce i ludzkie uczucia, bo tego coraz mniej w dzisiejszym, dziwnym świecie.

    Komu jak komu, ale Tobie to ja bym Moryca powierzyła, a to coś znaczy. Tobie i Cjoci Ince.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ela bardzo, bardzo się cieszę, że się temu maluchowi uda, ściskam Cię mocno i dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurcze dziewczyny,teraz ja się poryczałam,ale moje sześć kotów,to też czysty przypadek ze straszną traumą.Widocznie mój dom przyciąga takie sierotki,a ja im zapewniam dozgonną miłość , ciepło z kominka i pełną michę!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. sześć kotów, czyli codziennie zgrzewka żarcia, o żwirku nie wspomnę, mam nadzieję, że masz przynajmniej zniżki u weta?

    OdpowiedzUsuń
  24. Te Twoje koty Elu to najszczęśliwsze istoty pod słońcem. Wystarczy pooglądać zdjęcia i poczytać co nieco ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Klarko, ja widziałam walkę Eli o Lulkę, walkę wygraną. Juz wtedy wiedziałam, że to nieprzeciętna kobieta jest. A Eli mąż uratował z rąk żuli kota, którego chcieli zabić, bo im ukradł słoninę ! Wyrwał im go z rąk w ostatniej chwili!

    OdpowiedzUsuń
  26. Klara,nie mam zniżki! Żwirek idzie jak woda, pięć kuwet (ale duże mieszkanie) żarełko hmmm... sporo idzie!!Ale tak,jak napisała Daisy,moje koty żyją w wielkiej miłości i symbiozie z psami,kochają się ogromnie!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Daisy i Ela - czy mogę wiedzieć gdzie są te zdjęcia i gdzieś mozna czytać o tych kotach?

    OdpowiedzUsuń
  28. Klarko, masz konto na facebooku ?
    jak masz to cię zaprosimy na forum! Forum jest zamknięte.

    OdpowiedzUsuń
  29. Znaczy zamknięte dla osób postronnych :-))) Prywatne.

    OdpowiedzUsuń
  30. niestety nie mam ale proszę o zdjęcie kociarni to wstawię tutaj do galerii:) klarkamrozek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Ela Ci podeśle zdjęcia :-) Ale jakbyś się kiedyś do Facebooka przekonała, to daj znać!

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak się cieszę że kotecek trafi w dobre ręce :)))
    Powodzenia życzę maluszkowi i całej gromadce :)
    Koniecznie proszę o zdjęcia słodziaka

    OdpowiedzUsuń
  33. Po pierwsze, jak się Pani Klarka do facebook'a przekona, to ja też chcę wiedzieć! :))) Jakiś fanklubik, czy coś? :D Będą zjazdy, autografy i zdjęcia pamiątkowe?! :)))
    Po drugie, na maila odpisałam - książka doszła i tak się cieszę, że och och och!!! :)))
    Po trzecie, Jesuuuu poszło to kocię do dobrych ludzi? Rewelacyjna wiadomość na koniec kiepskiego dnia :)))

    Pozdrawiam wszystkich z Wrocławia,
    miasta dobrych ludzi, jak widać po historii tego koteczka :)))

    OdpowiedzUsuń
  34. I czekam na wiadomość o koteczku! Pozdrawiam!
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  35. Kotek ze zdrowiem stoi dobrze, do nowego domu, kiedy go już dla niego wybierzemy, będzie mógł iśc mniej więcej od następnego czwartku/piątku, kiedy zakończy się leczenie. W każdym razie wszystko jest na jak najlepszej drodze :)
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  36. No to super proszę o telefon 506405706 !!

    OdpowiedzUsuń
  37. Kociol Jaś ,jest już u mnie w domu,został bardzo serdecznie przyjęty przez resztę zwierzyńca!

    OdpowiedzUsuń
  38. Elu! Nie wiem, jakimi słowami Ci dziękować, za kilka dni napiszę o tym wszystkim jeszcze raz w głównej ramce

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja sama kiedyś chciałam przygarnąć kotka, który znalazł się pod drzwiami mojego domu. Jednak po kilku dniach kot uciekł, ale potem pojawił się kolejny. Tym razem czarny i żyje sobie z nami do dziś :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz