Kiedy kupuję komuś bliskiemu prezent to mi szalenie trudno utrzymać tajemnicę i przeważnie mi się to nie udaje. W tym roku było inaczej. Nie chciałam kupować tego prezentu w zwyczajnym sklepie, bo już mam doświadczenie jak takie kupowanie wygląda – zaraz się znajdzie dwóch albo trzech doradców, którzy całkowicie bezinteresownie oferują pomoc w wyborze bo się znają, och, jak się znają. Jak byłam młodsza to mi proponowali nie tylko pomoc w zakupie, nawet chcieli ze mną jechać do domu i używać, bo taka kobieta by się bawiła sama wiertarką? Szkoda!
Wybrałam więc w sklepie internetowym, zapłaciłam, kurier przywiózł, zapakowałam i schowałam na dnie szafy. I wszystko by było jak trzeba, tajemnica, niespodzianka, gdyby nie to, że potrzebowałam coś pilnego zrobić na moim koncie internetowym i poprosiłam syna o przysługę. A tam wiadomo, szczegóły transakcji jak byk, i wszystko jasne!
Aj, gapcia, gapcia :D
OdpowiedzUsuńtrza było spoić Łukasza zaprawianą hrbatą, aż do zapomnienia :)
A potem oczywiście nacieranie śniegiem aż by wytrzeźwiał na kolację :]
to kto z łopatą leciał?
Pewnie z powodu problemów z blogiem syn ma też dostęp do tych drogocennych materiałów:)
OdpowiedzUsuńTrzeba rzeczywiscie sprytu....
OdpowiedzUsuńA tak- nośnikiem naszych tajemnic są w sumie nie zawsze chcący- fachowcy od obsługi.
0napisz co było dalej z tą łopatą:)kto w końcu poszedł z kolędą na ustach nieść dobrą nowinę ??
OdpowiedzUsuńpozdrawiam świątecznie:)
Ech nie przejmuj się ja też mam zawsze problem z dotrzymaniem tajemnicy prezentów :-)
OdpowiedzUsuńDie, die, die my darling
OdpowiedzUsuńDon't utter a single word
I'll be seeing you again
I'll be seeing you in hell
die die
MIŚKA
Trzeba było uważać :>, w sumie ja zawsze byłam tak sprytna z prezentami, że były nie do wykrycia. A w tym roku ... nie miałam po prostu komu dać prezentu, no cóż ;)
OdpowiedzUsuńa ja w tym roku tak schowałam, ze dziecko nie znalazło... i było super...
OdpowiedzUsuń