środa, 5 sierpnia 2020

Asia, moja siostrzyczka.

Moi Kochani, z całego serca dziękuję Wam za słowa wsparcia i za współczucie.
Miejcie do mnie cierpliwość. Ludzie myślą, że mam serce z kamienia bo nie płaczę a ja mam po prostu pregabalin. Nie płaczę ale czuję ogromną potrzebę wygadania się, a najlepszym sposobem będzie pisanie.
*
Ona już chodziła do szkoły a ja nie. Kiedy moje siostry wychodziły rankiem z domu, bardzo im zazdrościłam a popołudniami ciągle prosiłam, aby bawiły się ze mną w szkołę. Jasia, starsza ode mnie o cztery lata,  była "nauczycielką" a ja oczywiście uczennicą. Ta zabawa w szkołę trwała dwa lata i kiedy miałam sześć lat, umiałam nie tylko czytać ale również pisać.
Chciałam chodzić za Jasią wszędzie - do koleżanek - do Marysi, do Basi, do Grażyny. Czasem mnie zabierała a czasem nie i o to były kłótnie.
Była bardzo aktywną uczennicą - śpiewała w szkolnym chórze, brała udział w olimpiadach i konkursach. Byłam taka dumna kiedy na szkolnym apelu wraz z koleżankami przedstawiły układ z wstążkami - ubrane na czarno-biało tańczyły i śpiewały "Czarne wrony czarno kraczą".

Była bardzo szczupła, miała prawie białe warkoczyki i wielkie, niebieskie oczy. I czarne rzęsy. Z tymi rzęsami to miałyśmy uciechę dużo później bo żaden tusz nie chciał się na nich trzymać, nawet miałyśmy takie powiedzenie "jesteś rozmazana jak Jasia". Ale na razie była małą dziewczynką i uczyła się gry na akordeonie. Z trudem nosiła do szkoły ten wielki, ciężki instrument i wytrwale ćwiczyła.

Pracowała w polu. Umiała kosić zboże, umiała doić krowę, nosić wodę na nosidłach i ciąć drewno ręczną piłą. Rozpalić pod blachą i ugotować pierogi. To wszystko robiła dziewczynka z podstawówki.

Uczyła się bardzo dobrze, miała same piątki i bez trudu dostała się do Studium Wychowania Przedszkolnego w Tarnowie. To była bardzo prestiżowa, sześcioletnia szkoła.

Ale daleko a dojazd kiepski. Nie wiem kto to wymyślił, jak teraz o tym pomyślę to mi się serce kroi. Jasia zamieszkała u ludzi, którzy w zamian za pokój oczekiwali, że będzie odprowadzać ich dziecko do przedszkola a po szkole będzie pomagać pani domu. Boże, czternastoletnie dziecko, które samo miało ogromnie dużo nauki.

Kolejnych czterech lat prawie nie pamiętam. Wiem na pewno, że to mieszkanie za pomoc w domu nie trwało długo. Potem aż do ukończenia szkoły mieszkała z przyjaciółkami na stancji.

Przed maturą Jasia była Niną - szczupłą, piękną dziewczyną, koło której kręciło się wielu wielbicieli. Oprócz gry na akordeonie umiała już wtedy grać na pianinie i na gitarze. Jeździła na obozy, na praktyki i zawsze przywoziła stamtąd nowe piosenki. Siedziałyśmy pod domem, Nina grała na gitarze a my śpiewałyśmy do później nocy.

Nie miała łatwo w szkole. Stypendium nie wystarczało na nic, w domu była bieda i w kraju była bieda. Mieszkanki stancji gotowały gar zupy i ja się tą zupą też częstowałam kiedy już jeździłam do swojej szkoły.
Pewnego dnia wpadłam pod autobus. Byłam wtedy w drugiej klasie. Jakoś tak nieszczęśliwie się zdarzyło - tłum chcących wsiąść do ostatniego autobusu popchnął mnie no i stało się - moja noga trafiła pod koło. Ja trafiłam do karetki. Potem noga w gips. Koło północy ktoś (co za czasy, przecież byłam nieletnia) zapytał, czy mam kogoś w mieście. Powiedziałam że mam i tym sposobem karetka zawiozła mnie najpierw na stancję do siostry. Kierowca karetki tłumaczył, że musi być ktoś z rodziny do opieki żeby mnie odtransportować.
Był luty. W Jodłówce na ścieżce śnieg i lód. Od drogi do domu jest kilometr pod górę. Trochę mnie niósł kierowca na plecach ale było ciemno i się wywrócił.  Potem usiłowała mnie nieść siostra i oczywiście również się wywróciła, rozcinając na lodzie dłoń.
Wreszcie jakoś dotarliśmy do domu.  Moja siostra wróciła z kierowcą karetki na sor bo potrzebowała opatrunku. Często to zdarzenie wspominałyśmy bo miała bliznę na dłoni i na kolanie a ja nie miałam śladu po tym wypadku, noga się zrosła.

Za to w wakacje się odkułyśmy bo ja dostałam podwójne odszkodowanie i przehulałyśmy je jeżdżąc z gitarą po Polsce.

A potem Nina skończyła szkołę i została nauczycielką, panią Asią. Mieszkała wraz z koleżanką w wynajętym pokoju na wsi. Tam poznała swojego męża.
Wtedy nasze drogi się rozeszły. Ja pracowałam w Krynicy, Asia wyszła za mąż. Nie miałyśmy telefonów, pisywałyśmy do siebie listy.
A potem ja wyszłam za mąż. Miałyśmy małe dzieci, mieszkałyśmy w okropnych warunkach a i tak jedna drugą odwiedzała. Jakie to były dobre spotkania. Kładłyśmy dzieci spać i gadałyśmy aż do świtu.
Asia była nauczycielką, kochała swoją pracę, cały czas się dokształcała. Ciągle coś tym dzieciakom ze szkoły malowała, wycinała, lepiła. Czasem mówiłam z politowaniem - ze swoimi się nie bawisz tylko z cudzymi! Ale to nie była prawda. Asia kochała swoje dzieci i zawsze była po ich stronie.
Żyli niezwykle skromnie. Najmłodszego syna woziła do przedszkola w koszyku na rowerze - zima -lato.
Nie wiadomo kiedy dzieci urosły. Co to był za gorący czas, te matury, te miłości, wreszcie te wesela!

Asia zaczęła podróżować. Nie dla rozrywki. Usiłowała łatać domowy budżet pracując za granicą.   Urodziła się pierwsza wnuczka. Wy wiecie jak my kochamy swoje wnuczęta.  Asia potrafiła opowiadać godzinami o Olusi. Potem oczywiście o każdym wnuczęciu ale z tą Olusią to były cztery światy bo Aśka tak za nią tęskniła, że latała do Norwegii tam i z powrotem.

Emerytura. Jak to możliwe. A no możliwe. Tak wyszło, Asi etat był potrzebny dla kogoś młodszego. Rozpaczała bo kochała pracę z dziećmi.
Pewnego dnia, a byłam już wtedy popularną prawie wszystko mogącą   blogerką zabrałam swój laptop, pojechałam do siostry i zarządziłam - założę ci bloga i masz pisać!
I tak powstał "Jeden uśmiech jedna łza". Najpierw ostrożnie, potem coraz śmielej - Aśka zaczęła pisać wiersze. Tak się obie z tego zaśmiewałyśmy przez kilka lat aż wreszcie zobaczyłam, że Janina bardzo się rozwija, cały czas bierze udział w warsztatach, utrzymuje wiele kontaktów, publikuje, i to wszystko daje jej radość.

Pisałam tu o jej chorobie. Pisałam, jak jeździłam do krakowskiego szpitala, jak się martwiłam, jak się cieszyłam bo wszystko dobrze się skończyło.
Asia wróciła do domu, chodziła z psem na długie spacery, jeździła na rowerze,spotykała się rodziną i ze znajomymi. Cały czas w ruchu, cały czas pogodna, życzliwa, spokojna. Pisała i nie nazywała tego pracą. Wydawała tomiki wierszy, publikowała w antologiach. Na spotkaniach z czytelnikami zawsze starannie przygotowana.
 Elegancka, często z rozmazanym tuszem. Bo umiała śmiać się do łez i płakać ze wzruszenia.

Wiedziała, że umiera. Tak bardzo ukochała naszą Jodłówkę, że prosiła, aby tam ją pochować. Żeby siostry miały blisko ją odwiedzać. I tak się stanie.
Kochani, jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa w ten trudny czas.







56 komentarzy:

  1. Brak łez nie oznacza serca z kamienia, tylko brak fizjologicznej reakcji. Miłość, tęsknotę, czy żałobę ma się w środku, wylewanie na zewnątrz nie jest obowiązkiem.
    Jak jakiś człowiek stwiwrdził, że brak łez jest zły, to on ma kamienne serce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielkiego bólu psychicznego to i nawet płakać nie można.Nagle brak łez. Ale te łzy z czasem nadejdą, choć z reguły nie przyniosą ukojenia.Mówimy: czas goi rany- tak, po jakimś czasie(niestety długim) ten nasz ból nieco maleje, ale zawsze jest z nami tęsknota i brak akceptacji tego co się stało.Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisane.... Trzymaj się🖤

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi to słów tylko brak...

    Chyba byśmy się dogadały z Niną, Janiną, Asią
    przez ten chór...

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno lepiej się wypłakać... Też nie umiem... Ściskam mocno - co tu dużo gadać... do dupy jest...

    OdpowiedzUsuń
  6. Poznałam ją kiedyś, kochana Klarko. Nie wiedziałam wtedy, że Janina Halagarda to Twoja siostra. Na spotkaniu ursynowskim, na festiwalu artystów amatorów "Uczta".
    Przytulam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Klarko tule mocno... Bo brakuje słów 😪😪☹️💞💞

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, nie wszyskto jest tak jakby człowiek chciał. Bliska mi osoba walczy z rakiem. Wiele przyjaciółek i przyjaciól, także internetowych, już na "tamtym świecie". Zal mi każdej i każdego. Zresztą, mięczak jestem. Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie napisałaś o siostrze. Czuć wielką siostrzaną miłość. Nie każdy może doświadczyć tego uczucia...
    Czuję też Twój wielki smutek, żal i łzy, te, których nie widać, ale zalewają całą duszę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie piszesz Klarko o tej Pięknej Kobiecie! W ciepłych wspomnieniach będzie zawsze przy Tobie ♥️
    Tulę mocno, wysyłam dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
  11. A świat jest taki mały... właśnie widzę u znajomych na fb, jak ciepło wspominają Ją w Tuchowie...
    Piękny człowiek.
    Dodam tylko, że Studium w Tarnowie to naprawdę była świetna szkoła, przygotowująca do zawodu o wiele bardziej wszechstronnie, niż niejedne dzisiejsze studia. Solidna porcja wiedzy, wymagania, nauka śpiewu i gry na instrumentach... to dzięki temu niby zwyczajne "panie przedszkolanki" - wychodziły z niej, stając się prawdziwymi nauczycielkami, opiekunkami i animatorkami kultury w lokalnej społeczności, nie tylko w szkole.
    Przytulam,
    MBI

    OdpowiedzUsuń
  12. No i znowu powtórzę - życie nie jest sprawiedliwe...
    Piękne epitafium Jej napisałaś:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Klarko... Przytulam... Po Mamie zapłakałam po raz pierwszy po pięciu latach... Ty rozumiesz...

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne wzruszające wspomnienie- epitafium.
    Każdy żałobę przechodzi po swojemu i nikt nie ma prawa tego oceniać. W takich monetach kurczy się nam świat i musimy nauczyć się z tym żyć. To bardzo bolesna nauka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochałyście się bardzo, bo obie przepełnia dobroć🧡
    Za Twoją śp Siostrę dziś się pomodlę, choć tyle mogę💜

    OdpowiedzUsuń
  16. Pieknie napisalas, Klarko, wzruszająco, bardzo...
    Nie łzy swiadczą o załobie, tylko to, co w sercu. Ogromnie mi przykro:(
    Wczoraj weszłam na Jej blog, przeczytałam/wysłuchałam Jej utworow, obejrzałam filmiki Jej udzialem i jest mi ogromnie zal, ze tak niesprawiedliwie urzadzony jest ten swiat. Nie rozumiem, nie moga pojąc, dlaczego odchodza tacy ludzie jak Ona. Dlaczego???

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepiękne wspominasz siostrę Klarko, bardzo Ci współczuję i mocno ściskam. Hanusia całuje. Jesteśmy z Wami ❤️

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zmarł dziadek też nie płakałam. Do pogrzebu.
    Trzymajcie się razem. Bardzo Wam współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ogromnie współczuję straty. Przepięknie napisane. Łezka �� w oku mi się zakręciła. Życie stanowczo jest za krótkie i z biegiem lat niesprawiedliwe.

    OdpowiedzUsuń
  20. Za wcześnie..zdecydowanie.Znałam Ją z facebooka i z bloga.Wiem,ze była bardzo wartościowym człowiekiem.Tym bardziej wiec boli.. Coż począć,pzrytulm mocno,Klarko

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaka piękna opowieść ❤️
    Pamiętam, że Twoja Siostra napisala kiedyś wierszyk dla Hani.
    Przytulam Klarko 😞

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham cię Klarko, i serce mi pęka że nie mogę pomóc. Pięknie piszesz o siostrze i dziękuję ci za ten wpis. Widziałam w internecie jak piękna kobieta to była i łatwo mi wyobrazić sobie to wszystko co piszesz o Niej. Czuję, jakbym znała was całe życie. Jesteś dzielną dziewczynką. Bardzo mi przykro że was to spotkało
    Basia Hesed

    OdpowiedzUsuń
  23. Tyle mlosci w twoich slowach.
    Wiesz Klarko ,ta siostrzana milosc nie moze ot tak sobie zniknac i wyparowac w niebycie. Ona was laczy i bedzie laczyc na zawsze , smierc jej nie pokona .

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepięknie piszesz, czuje sie prawdziwa siostrzana miłość. A to bardzo w życiu ważne, świadczy o Tobie, jakim jesteś człowiekiem oraz o Waszym domu rodzinnym. Bardzo mocno współczuję,Aga

    OdpowiedzUsuń
  25. Takie piękne i ciepłe wspomnienia, one nigdy nie pozwolą odejść naszym bliskim. Oni żyją dzięki naszej pamięci. Wzruszyłam się, przytulam ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  26. Klarko, przytulam się do Ciebie i łączę w bólu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo mi przykro. Wyrazy wspolczucia. Poczytam te wiersze

    OdpowiedzUsuń
  28. Klarko, bywam u Ciebie, choć dotąd milczałam. Ja też mam kochaną Siostrę. Ściskam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  29. ♥️😪😪
    Brak słów.
    Pięknie napisałaś. Bardzo nam przykro

    OdpowiedzUsuń
  30. Wyrazy współczucia. Dużo sił do przetrwania tych trudnych chwil.
    regian

    OdpowiedzUsuń
  31. Z całego serca ci Klarko współczuję 💙💙

    OdpowiedzUsuń
  32. Smuteczek 🖤 Trzymaj się! I mów, jeżeli to pomaga :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Smutno bardzo....tak ciepło i z czułością o Niej piszesz...odeszła...ale pozostanie w sercach i wspomnieniach najbliższych !! Trzymajcie się dzielnie i ciepło!!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ładnie napisałaś, niepotrzebnie usunęłaś swój wpis, jak bardzo lubię gdy dzielicie się ze mną swoimi myślami, opowiadacie o swoich przeżyciach

      Usuń
  35. Pani Klarko,

    Czytuje Pani wpisy od lat i uwielbiam je, choc nie komentuje. Tym razem musze, bo lzy same plyna po policzkach… tak mi smutno na wiadomosc o odejsciu Siostry… brak slow pocieszenia… DTCK

    OdpowiedzUsuń
  36. Piękne wspomnienie, pełne miłości i przywiązania. Widać, że łączyła Was głęboka więź. Jeszcze raz szczere wyrazy współczucia. To ogromna strata. :(

    OdpowiedzUsuń
  37. Dziękuję Ci Ciociu, za ten piękny wpis ❤. Na zawsze pozostaną z nami te wspomnienia, i jej twórczość ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  38. 22 lipca minęły 33 lata od śmierci mojego brata, On miał piętnaście lat , ja dziewiętnaście , ja w maju zdałam maturę a On po wakacjach miał rozpocząć naukę w liceum , które ja skończyłam , niestety nie zdążył. Nigdy nie zapomnę słów sekretarki , kiedy poszłam odebrać Jego papiery :" Ach ta dzisiejsza młodzież sama nie wie czego chce", a ja tych słów nie skomentowałam , tylko pomyślałam: "Kobieto gdybyś znała powód"
    Chociaż od tragicznej śmierci mojego brata minęło tak wiele lat dla mnie nadal jest to coś czego kompletnie nie mogę zaakceptować i nigdy się z tym nie pogodzę.
    Pamiętam każdy szczegół z wieczoru kiedy odszedł.
    Ta pustka jest nie do wypełnienia, był moim jedynym rodzeństwem.
    Teraz ciągle myślę jak by wyglądał , kim by był
    Bardzo mi Go brakuje,
    Przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  39. Klarko,Ten bol powoli zelzeje.Ale siostra zawsze bedzie w Twoim sercu.Przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  40. Tak pięknie wspominasz Siostrę, dziękuję. Bardzo miło i przyjemnie (czy wolno użyć tych słów w tak trudnej sytuacji?) się to czyta. Dzięki Twoim wspomnieniom przeniosłam się w tamte czasy, piękne i trudne zarazem. Ten wpis pozwolił mi odrobinę poznać Twoją Asię, choć przecież wcale Jej nie znałam. Jednak Twoje wspomnienie sprawia, że Ona staje się bliższa nam wszystkim. Dziękuję. I bardzo mi żal, że nie możemy Ciebie pocieszyć...

    OdpowiedzUsuń
  41. Klarko, współczuję, przytulam, choć odrobiny ukojenia w bólu życzę. 💌 Kondolencje dl Bliskich.

    OdpowiedzUsuń
  42. Klarko słowa współczucia i wiele ciepłych myśli.
    kondolencje dla Was wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  43. Tak mi przykro Klarko, bardzo, bardzo współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  44. Pierwszy raz nie wiem co mam powiedzieć. Bardzo mi przykro.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ogromnie współczuję... Przepięknie napisałaś o swej Siostrze, ten wpis też będzie wzruszającą pamiątką po niej. Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  46. Twoja siostra była wspaniałą osobą! Bardzo Ci współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  47. 😢 Tak bardzo mi przykro. Pisałaś, że niebawem rocznica, a w Twoim sercu nadal smutek. Rozumiem. Rozumiem i żal, i tęsknotę.
    Byłyście takie podobne! Szkoda, że nie ma już bloga Twojej Siostry, ale znalazłam kilka jej wierszy - piękne, wzruszające...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz jest tak -często płaczę widząc Jej zdjęcia bo przewijają się w internecie, płaczę, ale gdy mam bardzo trudny problem to słyszę spokojny głos Asi "wszystko będzie dobrze"

      Usuń

Twój komentarz