kochany pamiętniku

 Kiedy wszyscy wstawiają zdjęcia choinek i stroików, ja wstawiam zdjęcie Waldemara i mam nadzieję, że zrozumiecie brak choinki w tym roku. 

Pytacie również, czy kot był u veta. Owszem, był. Nic złego się nie dzieje, to tylko niewielki uraz w obrębie palców. Dostał leki i przy okazji przeglądu dowiedzieliśmy się, że nasz kiciulek jest bystry, zdrowy a za miesiąc można już kastrować. I teraz tak - Waldemar bezproblemowo wszedł do kontenerka, nie pogryzł i nie podrapał pani doktor i generalnie powinien dostać odznakę "wzorowy pacjent". Miałam nadzieję, że choć jakieś egzorcyzmy w recepcji odprawią ale gdzie tam, kot zrobił słodkie oczy i pani się zachwyciła od pierwszego spojrzenia. 

Za to ja jestem pogryziona i podrapana bo to czarne zło czai się na mnie wszędzie. Na noc się zamykam, nie chcę mieć podgryzionych tętnic.  

Zima ustąpiła i mam nadzieję, że już tak będzie do wiosny bo mam dość chodzenia w najbrzydszych butach i najbrzydszej kurtce. Nie wiem skąd we mnie tyle siły, ale dałam radę chodzić rano po tej zamarzniętej brei i jeszcze śpiewać "jak miło być barankiem i wstawać wczesnym rankiem, kopytka niosą mnie be be be". 

Może to zasługa tych tabletek przeciwkaszlowych. Łatwo nie było, raz nawet włożyłam czapkę bo termometr wskazywał -17 a autobus się spóźniał. 

Jeszcze przed świętami coś napiszę bo co z tego, że nie ma choinki, życzenia koniecznie muszą być.