Wśród kobiet
często odbywa się rodzaj licytacji o to, która ma lub miała gorzej i trudniej. A to małe dzieci i znikąd pomocy, a to mąż
pijak, a to dramatyczne warunki bytowe, prześladowania w pracy, bieda, choroby.
Plagi, kataklizmy, apokalipsa!
Bo dawniej to nie było tyle urlopu,
nie było przedszkoli i żłobków, musiałyśmy rodzić w tragicznych warunkach. A te
młode to mają lepiej.
No i bardzo
się z tego cieszę! To co, chciałybyście, aby nasze córki i wnuczki miały gorzej
niż my?
Kiedy mój
syn opowiadał, w jakich warunkach rodziła się moja wnuczka, prawie płakał.
Mamo, nigdy w życiu tak się nie bałem jak wtedy – powiedział. Z całego serca
współczułam synowej, drżałam o zdrowie jej i dziecka, wspierałam jak mogłam wiedząc
co przeszli. Nie zamierzam tu opisywać drastycznych szczegółów, nigdy też nie
opowiadałam, w jakich okolicznościach rodziłam ja, ale za każdym razem, gdy
ktoś lekceważąco mówi te młode to teraz mają dobrze
natychmiast przerywam – bardzo się cieszę że mają lepiej niż my!
Dlaczego kobieta
kobiecie nie współczuje, nie wyrazi podziwu, nie pokrzepi, lecz prędzej
wyśmieje i zlekceważy? Bo może.
W domu, w
rodzinie i w pracy. Nikt tak nie skrytykuje, nie wyśmieje, nie zdeprecjonuje
drugiej kobiety jak kobieta.
Przecież nie
jesteśmy robione na taśmie! Każda ma inny próg bólu, inaczej odczuwa zmęczenie,
inaczej się regeneruje.
W pracy gryzą się wzajemnie, przy okazji atakując najczulsze punkty. Młode
mają więcej przywilejów, starsze doświadczenie.
Nie szukają sposobu na lepsze życie lecz przeszkód i zapominają się w dążeniu do tego, by ta druga NIE miała
lepiej. Dlaczego? Bo mogą. Za nic. Za wszystko. A jak już któraś ma ładniejsze
włosy, przystojniejszego faceta albo mniej zmarszczek i jeszcze się tym chwali to oj. Jak śmie.
Kobiety nie opowiedzą o tym, że mają źle, własnej matce, własnej siostrze. Dlaczego? Bo wiedzą co usłyszą. Skoro nie mogą szukać pomocy i pociechy blisko, najbliżej, to nie pójdą do obcych.
Takie
jesteśmy dla siebie dobre.
Dziś też Cię
kocham.
Smutne to, ale bardzo prawdziwe.
OdpowiedzUsuńJa mam kłopoty w małżeństwie. Mąż wydziera się po mnie i po dzieciach, wszystko robię źle, cokolwiek bym nie zrobiła to jest nie tak. Po 13 latach małżeństwa odważyłam się pożalić mamie. Że jest źle, że chciałabym rozwodu. Usłyszałam, że na jaki los ja chcę skazać moje dzieci. I że powinnam zacisnąć zęby żeby dzieci miały pełną rodzinę.
OdpowiedzUsuńMoja mama nie wziela rozwodu z alkoholikiem, a ja ma zrytą psychę. Nie zaciskaj zębów!!! Bo co mi daje, że ona mnie teraz przeprasza?! A wzięła rozwod dopiero po jakims czasie od naszej z siostra wyprowadzki. Niewarto skazywać dzieci na TAKĄ rodzinę !!!
UsuńJ.
Proszę nie zastanawiać się nad rozwodem, tylko uciekać jak najszybciej, bo nie będzie lepiej, " mąż" nie zmieni się, nie będzie lepiej tylko gorzej, a dzieci widzą i słyszą dużo więcej niż nam się wydaje, proszę ratować Siebie i dzieci przed takim życiem, przepraszam za to, że wtrącam się w dyskusję, ale napisała Pani na forum, widocznie potrzebuje Pani motywacji do rozwodu, niech Pani nie wierzy w zapewnienia " męża", że to już było ostatni raz, bo zrobi to kolejny i kolejny , a z czasem agresja słowna może przejść w czynną
UsuńNo więc moja droga - bierz ten rozwód bo to jest to, co możesz najlepszego zrobić dla swoich dzieci. POkazać im gdzie są granice i na co nie powinny się godzić w życiu dorosłym. Jeśli z nim zostaniesz , nauczą się że to ok że ktoś po mnie krzyczy i mnie poniża - chyba nie chcesz aby , będąc dorosłymi tak myślały. Bierz rozwód - zobaczysz , wszystko się ułoży. Ty spokojna , zrelaksowan i szczęśliwa - to dzieci szczęśliwe . Trzymam za Ciebie mocno kciuki pozdrawiam. Ściskam mocno <3
UsuńMoja mama też została z alkoholikiem i patologicznym nerwusem, żeby rodzina była pełna. Dzisiaj mam ponad 30 lat i leczę traumy z dzieciństwa. Jedną z nich była bierność matki wobec postępowania ojca.
UsuńŻyczę Ci podjęcia dobrej decyzji i siły wytrwania - cokolwiek postanowisz.
Dziękuję Wam bardzo za wsparcie. Starsza córka ma w maju komunię. Do tego czasu chcę jeszcze wytrzymać.
UsuńMasz rację Klarko. Kobieta kobiecie największym wrogiem na świecie. Jakiś czas temu pod takim tytułem zaczęłam pisać post na ten temat, bo też mierzi mnie to bezinteresowne sekowanie, umniejszanie, wyśmiewanie. Rozmawiałam na ten temat z córką, która jest psychologiem, i ona twierdzi, że to rodzaj przeniesionej agresji. Kobieta, która jest nieszczęśliwa, sfrustrowana, dokopuje tej drugiej, żeby upuścić trochę złości, która ją zżera od środka. Kobieta, która jest zadowolona z siebie i życia jakie ma, nie ma potrzeby robić z siebie męczennicy albo złośnicy.
OdpowiedzUsuńChodziłysmy do jednej klasy z pani córka. Marta jest psychologiem? Nie wiedziałam.
UsuńAgnieszka
Tak skoczyła psychologię na KUL.
UsuńGorzko dzisiaj u Ciebie
OdpowiedzUsuńStaram się z całych sił nie wpisywać się w schemat. Lubię ludzi, i życzę im wszystkiego dobrego. Czasem jest trudno, ale warto, bezinteresowna zawiść nikomu nie wychodzi na zdrowie.
OdpowiedzUsuńJa akurat mam bardzo dobre doświadczenia z kobietami, ale tymi w podobnym wieku. Bo tak, masz rację, nie można się poskarżyć na noc starszemu pokoleniu, a zwłaszcza teściowej;)
OdpowiedzUsuńPatrzę na rodzinę mojego syna i cieszę się, że mają więcej ułatwień No i tak nie mają lekko. Praca i wychowanie dzieci to nie jest takie hop siup. Wystarczą nieprzespane noce żeby zwariować
*na nic
UsuńCiepiętnictwo przeniesione. Powszechna rzecz, niestety.
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od człowieka. Staram się być miła dla innych, ale bez przesady. Czasem trzeba też walczyć o swoje. Czasem widzę to w urzędach, przychodniach - poprawianie sobie samopoczucia kosztem innych. W ogóle ostatnio jakoś więcej negatywnych emocji w narodzie. Nie dajmy się!
OdpowiedzUsuńKlarko to wszystko katolickie wychowanie !!! w kraju tutejszym. Tradycja. Rodzina i te wszystkie bzdety. A teraz jeszcze ktotaliban z pisiorami. to się nie skończy ... przechodzi z matki na córkę. Poza tym no cóż naród taki parszywy.
OdpowiedzUsuńW naszym chrześcijańskim narodzie kobieta kobiecie wilkiem... Ludzie mściwi, zawistni nawet w rodzinie, o hierarchach Kościoła nie wspomnę, a władza swoim miłosierdziem pobija wszystko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dorota L.
myślę, że kobiety po prostu skarżą się i te wspominki, jak to drzewiej bywało ciężko, to tylko po to, żeby ktoś przytulił i docenił, że dały radę. każdy chce być chwalony. i czasami nie wie, jak poprosić o dobre słowo. może to właśnie taki krzyk?
OdpowiedzUsuńW punkt. Dziękuję. Tekst o braku zrozumienia, a dalej sobie dokopujemy. Tyle, że słowa ubrane w papierek. Faktem bezsprzecznym jest to, że było ciężej.
UsuńCiężko mi się odnieść do niektórych sytuacji ale zazdrosna i zawistna nie jestem.
OdpowiedzUsuń