czwartek, 4 lipca 2019

nie róbcie tego dzieciom

Z wakacyjnej świetlicy dzieci powinny być odbierane o piętnastej trzydzieści. Świetlica robi mi straszny bałagan a mam przecież generalne sprzątanie, myję okna, czyszczę kaloryfery od środka i rury z góry. Szukam wysokiego człowieka gotowego poświęcić życie bo trzeba powiesić firanki a ja się na pewno przy tym zabiję a życie mi jeszcze miłe. 
I tak z tą świetlicą jest niesprawiedliwie bo parę osób ma dodatkowe pieniądze a ja mam dodatkowe sprzątanie.
Nie zawsze rodzic zdąży odebrać dziecko i wtedy opiekuję się nim ja. Nie piszcie mi, że mam dzwonić na straż miejską żeby zabrali podopiecznego bo NIGDY od razu  bym czegoś takiego żadnemu dziecku nie zrobiła.  Mam mu jeszcze dokładać, mało ma?
 Jak one czekają, jak się martwią, jak krążą od okna do drzwi, i po korytarzu, i z powrotem.
Wczoraj opiekun spóźnił się półtorej godziny. Mam pracę zadaniową i nie dam rady zająć dziecka tak, aby zapomniało o czekaniu,  ale się staram. Ono też się starało. Chciało mi pomagać. Pilnowało wejścia tak bardzo, że nawet nie poszło do toalety, oczy pełne łez wlepione w drzwi. 
Bardzo dzielne, bardzo smutne.
Miałam ochotę walnąć opiekunowi wiadrem przez łeb ale jestem rozsądna, zrównoważona i panuję nad emocjami. Kłam Klarka, kłam, pójdziesz do piekła!


Wyliczanie na blogu będzie trwało dość długo, nikt nie zgadnie, nikt! Albo może ktoś zgadnie. Nagród nie będzie. Chyba że ktoś w nagrodę zechce wieszać firanki, mało to perwersów chodzi po świecie?

19 komentarzy:

  1. Klarko, ja już lepiej nic nie napiszę na temat rodziców notorycznie spóźniających się po dzieci. .. Pamiętam taką sytuację kiedy mama przywiozła rano dziecko na wakacyjny dyżur i spóźniła się po nie dwie godz ponieważ pojechała z koleżanką nad jezioro i zasnęła na plaży...
    Natomiast zastanawia mnie dlaczego Ty a nie nauczyciel świetlicy , zostajesz z dzieckiem 🤔🙄
    No i współczuję tych firan😬Po zawieszaniu firanek i zmianie pościeli jestem mokra, nienawidzę tego robić .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i czemu ta matka nie zabrała dziecka na plażę tylko wcisnęła do świetlicy :(
      ech, mój świat jest dalej czarno-biały, dobry i zły.
      Cały czas jestem mokra od potu, sauna i siłownia w jednym, chudnę!

      Usuń
    2. Tego nikt nie wie, Klarko, mogę się tylko domyślać 🙄
      Najgorsze było to, że dziewczynka wiedziała gdzie pojechała mama, a przecież dzieci uwielbiają wodę i piasek na plaży. Już mogła jej chociaż o tym nie mówić 😔
      Takich przykładów są setki. Ale jestem na wakacjach , więc nie chce o tym myśleć bo wszystko się we mnie wtedy gotuje.
      A moje wakacje w tym roku to ciągły bieg za (prawie) dwulatkiem😂 Od biegów i wygibasów mam zakwasy wszędzie 😝
      Pozdrawiam Klarko

      Usuń
    3. Dzieci nie będą nimi wiecznie, czas pędzi bardzo szybko i nim ta matka się obudzi jej córka będzie dorosła. Będzie miała do niej żal o ten czas a i matka tez ocknie - ale będzie za późno. Pewnego dnia ta dziewczynka nie będzie już czekać na mamę tylko wypnie się na nią-tak jak została tego nauczona...mi żal każdej chwili kiedy dzieci maja wolne i ja tez. Pielęgnujemy ten czas bo to są tylko momenty- a jednak z takich chwil zbudowane jest życie, to zycie które ma sens a nie to plastikowe za którym ganiamy.... Klarko - spokojnych wakacji - oby znalazł się ktoś ( wysoki) do tych firan:))

      Usuń
    4. Madziu dziękuję, tak właśnie myślę - trzeba cieszyć się każdą chwilą z dzieciakiem, one tak szybko rosną.
      Serdeczności!

      Usuń
  2. To jakieś psychopatyczne egzemplarze muszą być

    Fakt, że moja przyjaciółka też się kiedyś spóźniałą czasem po dziecko, bo godzinę wracała z pracy w korkach, na styk czasowo, a mąż akurat radośnie oddawał się procentowym zabawom, ciężko jej było

    ale myślę, że to wyjątek, że inne mamusie i tatusie to uważają dziecko za obciążenie

    zdarzało mi się chwileńkę czasem spóźnić i te załzawione oczka moich dzieci sprawiały, że robiłam wszystko, żeby to się nie powtórzyło
    i mówię o spóźnieniach minutowych, nie godzinnych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja raz nie pojechałam do dziecka do sanatorium, o mało mi serce nie pękło, nie było autobusu i nie miałam się czym dostać do pociągu, ech, straszne to wszystko było

      Usuń
  3. Nie cierpię, nie lubię ludzi spóźniających się! gdziekolwiek!
    Sama zawsze jestem przed czasem.
    Serdeczności i cierpliwości Klarko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i nawet spóźnialscy goście komplikują spotkanie, bo obiad stygnie
      pozdrawiam!

      Usuń
  4. Tak, dziecko to pamięta długo jak tak samo zostaje tylko z panią i czeka. Raz przydarzyło się to naszemu Miśkowi- dziś ze śmiechem wspomina o traumie z dzieciństwa, ale wtedy do śmiechu mu nie było. OM tak się dogadał z dziadkami, że każde z nich myślało, że odebrało to drugie- ja się reperowałam w szpitalu, więc dziecku tym bardziej było smutno i źle. Skończyło się przedszkole i żadnych świetlic, ale to dzięki pomocy dziadków, którzy byli mobilni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz się wydzwania choć rodzic często nie odbiera, ale były i u nas takie pomyłki - miał odebrać dziadek i zapomniał

      Usuń
  5. Jak masz dużą drabinę to ja powiesze te firanki. Pracuje często na drabinie i się nie zabije��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam pod koniec lipca, to jest co najmniej 30 okien!

      Usuń
  6. Nie odzywam się, ale czytam regularnie.
    Klarko, sprawdź przepisy bhp, bo bez uprawnień prace są dozwolone tylko do pewnej wysokości. Pracowałam w starym budynku, gdzie były okna wysokie i zawsze umyte do 2/3, bo paniom nie wolno było powyżej jak określono w przepisie.
    Wtedy firanki niech wiesza kto inny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam gdzie sięgnę to powieszę ale są takie karnisze, że nawet z odpięciem miałam problem bo za wysoko i nie ma się czego trzymać

      Usuń
  7. a potem role się zamieniają...
    pracuję w domu dla staruszków,jak oni czekają na odwiedziny swoich dzieci,czekają dniami,tygodniami,miesiącami.Twoja imienniczka zawsze płacze ze wzruszenia kiedy przyjdzie jej Szczepanka,Irene zapomina dzieci -demencja,więc jak nawet przyjdą to ich nie rozpoznaje,Jean syn wpada raz do roku,na urodziny ale mamusia sto razy dziennie powtarza,że "jutro rano po śniadaniu"idzie do domu ,bo jej syn przyjedzie i ją zabierze
    Jezu jaki ten świat jest smutny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak ładnie piszesz "dom dla staruszków", to brzmi dużo cieplej niż dom starców
      pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Hmmm ale jak to nauczyciel wychodzi i zostawia dzieci pod Twoją opieką? Dziwne zasady w tej szkole macie:( a gdyby coś się w tym czasie stało? wiesz dziecko się potknie, nogę złamie (tfu tfu) a przecież ty nie masz uprawnień do opieki nad tymi dziećmi.
    U nas nauczyciel nie zostawi dziecka, czy to świetlica w roku szkolnym czy teraz zajęcia wakacyjne, w minionym tygodniu rano zapytałam panią o której wracają z wycieczki (normalnie mamy tylko do 14, ale dzień wcześniej czekałam pod szkołą ponad pół godziny bo wyjazd im się przedłużył) pani mnie zapewniła, że przez 14 nie wrócą na pewno, byłam o 14.06 a po drodze odebrałam już telefon od nauczycielki kiedy będę, bo 14 minęła. Jeśli zdarzy mi się nie odebrać dziecka przed czasem zamknięcia świetlicy (jeden raz mi się zdarzyło) nie wyobrażam sobie żeby nie zadzwonić do sekretariatu i nie uprzedzić o tym, że się spóźnię i poprosić o opiekę i powiedzieć ile się spóźnię. Przecież każdy ma jakieś plany.
    W szkole rzadko się zdarza, ale w przedszkolu byli rodzice, którzy notorycznie, dzień w dzień spóźniali się po dziecko, żeby było ciekawiej to tata pracował w domu, a mama niepracująca. Poskutkowało dopiero, kiedy wprowadzono zasadę, że za każde rozpoczęte 10 minut po godzinach opłata dla opiekunki 20zł.

    gimi

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem zostawianie dziecka pod opieką sprzątaczki jest karygodne,po pierwsze to nie należy do twoich obowiązków,po drugie nauczyciele też nie pomagają ci sprzątać,po trzecie jest jeszcze odpowiedzialność prawna ,jak by się coś stało kto by odpowiadał.Moja znajoma pracuje w przedszkolu i tam też często zdarzały się takie sytuacje,przedszkole rozwiązało problem wprowadzając opłaty za spóźnienie które są wynagrodzeniem dla czekającego pracownika,50 zł za każde rozpoczęte pół godziny,efekt jest taki że spóźnienia spadły prawie do zera,ludzie na głowie stają by zapewnić odebranie dziecka.Kasa okazała się najlepszym lekarstwem dla rodziców. miki

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz