Mieszkamy bardzo blisko lotniska i dlatego dziś zrobiliśmy sobie wycieczkę. Po co się denerwować w dniu wylotu jak można spokojnie połazić, zobaczyć, zmierzyć czy wejdzie bagaż. Tak właśnie zrobiliśmy. Wsadziłam do walizki poduszkę a do torby żyrafkę Hani.
Odkryłam, że dworzec lotniczy jest prawie taki sam jak dworce kolejowe czy autobusowe.
Walizki pasują, kostium kupiony. Ostatni kostium który kupiłam nie nadaje się na plażę bo był kupiony z myślą o sanatoryjnym basenie, a więc jednoczęściowy, zabudowany, czarny. Bluzki mam bardziej wycięte.
Kupiłam też porządne skórzane sandały bo zamierzam chodzić, gapić się, spacerować, łazić. Nie żeby zwiedzać, ja nie lubię chodzić po muzeach i kościołach, wkurza mnie to i śmiertelnie mnie nudzi. Ale jestem ciekawa wszystkiego innego, ludzi, roślinności, dźwięków, kolorów, smaków, zapachów.
Krzysiek wyśpiewuje refren z piosenki z poprzedniego posta. Wygłupiamy się. Fajny czas. Jeszcze parę dni trzeba iść do orki, nie wiem jak to wytrzymam, myślami już jestem w Marsylii.
Dziś też Cię kocham.
Cudownie mieć coś na co się tak bardzo czeka!!
OdpowiedzUsuńJedź i chłoń :)
OdpowiedzUsuńTe sandały to dobrze by było, gdyby były już znoszone i na pewno wygodne. To jest najważniejsze! Możesz je nosić teraz cały czas aż do wyjazdu.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię muzeów i zabytków - to można zobaczyć w necie. A smaki i zapachy, piękno przyrody, krajobrazy, na długo zapadają w pamięć.
Popieram, ja też po kilku salach muzealnych mam serdecznie dość, a godzinami mogę się gapić na przyrodę, krajobrazy i ludzi. Pętać się bez celu po targowiskach, wąskich uliczkach i zaułkach. Życzę wielu wrażeń i przyjemności, tak by było potem co wspominać, przez jesienne i zimowe miesiące
OdpowiedzUsuńDroga Klarko, w Marsylii polecam Mont Liban niedaleko portu, przepyszne jedzenie i w dobrej cenie. Do tej pory wspominam z rozrzewnieniem. Udanego wyjazdu:)
OdpowiedzUsuńMy za rok dopiero, bo teraz 3 miesięczny Skarbek na stanie.
OdpowiedzUsuńBawcie się cudownie.
Zobaczysz, szybko zleci ten czas do wylotu, a potem słońce, plaża, morze...same przyjemności. Niech będzie pięknie, niech będzie radośnie!!!
OdpowiedzUsuńKlarko, leccie i wypoczywajcie !To ma byc czas na nicnierobienie, na radosc, niemyslenie o tym, co w domu,czas na sama radosc zycia.Pamietaj tylko o kremie chroniacym od slonca, koniecznie.A po powrocie nam wszystko opisz.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam,że jesteś moją mentalną siostrą. Mnie też nudzą muzea,zamki, zaplanowane dreptanko do bardzo ważnych miejsc. Uwielbiam zrobić klap-pupkę w jakimś ruchliwym miejscu i chłonąć zmysłami ulicę, atmosferę, głosy, kolory, hałas. Podglądać ubiory słuchać mowy itd. Odpływam wtedy i nawet jestem speszony i robie nieliczne zdjęcia chociaż obiektów tłumy. W sklepach, marketach, barach czy restauracjach bawię się w "jak to jest zrobione" i dlaczego tego nie ma w Polsce ?.
OdpowiedzUsuńCiekawy juz jestem z jakimi wrażeniami wrócisz.
Pozdrawiam
Moje dzieci bardzo zwracają uwagę na restauracje, przyrodę. Lubimy zejść z tras typowo turystycznych. Jednak zawsze pada pytanie jakie muzea będziemy na miejscu zwiedzać. Niektóre nie są tak sztywne, tylko przyjazne dla ludzi.
OdpowiedzUsuńJa Ci tam na afcebooku napisalam rady wszelakie. P.S. Lubie muzea i koscioly (te drugie ze wzgledow architektoniczno-mistycznych) i gapienie sie na lokalsow, lazenie bocznymi uliczkami i takie tam. W takim np Neapolu TAK zeszlismy z bitego traktu, ze przy powtornej wizycie nie znalazlam tej trasy! Stoluje sie tam, gdzie lokalsi, kawe pije na stojaco i daje sie zagadywac (podrywac??) starym dziadkom, co lubia siadywac na progach/lawkach/przy stolikach WSZEDZIE ;)
OdpowiedzUsuńDobrego wypoczynku - tak jak lubisz!
OdpowiedzUsuń