to wszystko do ciasta ;) |
Jedna z sióstr mieszka pod Opolem a druga w Dębicy. To dość istotne w tej opowieści, dzieli je kawał drogi. (Nie
chodzi tu o moje siostry, o nich będzie innym razem haha już się bójcie).
Dziewczyny są mężatkami i mają dzieci ale znajdują czas, by
przynajmniej raz w miesiącu się spotkać.
Tego lata starsza siostra zauważyła, że mąż młodszej dość
dużo pije. Potrafi wypić w ciągu weekendu kilkanaście piw, pije od rana do
wieczora, nieważne czy u siebie w domu czy u niej. U niej nawet więcej, sięgał też po inne trunki kiedy brakło piwa a
nikt nie chciał jechać do sklepu.
Ty, szwagierka to jesteś pijaczka, masz tyle wódki
i wina w barku – dziwił się mąż młodszej. Przecież gdybym była pijaczką to barek byłby pusty jak u ciebie - odgryzła się.
Młodsza siostra nie piła – prowadziła auto, zajmowała się
córeczką i mężem. Tak właśnie – on ciągle od niej czegoś chciał. Nie miała
chwili spokoju, kiedy tylko dziewczyny usiadły i zaczynały rozmowę, przychodził
mąż młodszej i czegoś się domagał albo wtrącając w rozmowę zmieniał temat.
Tak samo było, gdy starsza odwiedzała młodszą. Tak samo a
nawet gorzej. Szwagier wysłał żonę po trunki już przed niedzielnym obiadem
tłumacząc gościom, że po południu sklep będzie zamknięty a on sam nie pojedzie
bo przecież jest „wczorajszy”.
Po powrocie do domu starsza siostra zadzwoniła do młodszej
ostrożnie pytając, czy młodsza nie widzi, że jej mąż za często i za dużo pije. Usłyszała,
że są wakacje, parę piw to nic wielkiego a jak się starszej nie podoba to mogą
więcej nie przyjeżdżać. A przecież nie o to chodziło.
Starsza nie zamierza udawać, że nie widzi szwagra
sięgającego po wódkę o ósmej rano. Uważa, że to nie jest normalne choć on
właśnie tak mówi – wszyscy tak robią, od tego jest weekend.
Współuzależnienie to też choroba. Podlega tarapii
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie wolno udawać że nic się nie widzi i nic się nie dzieje. Za którymś razem dotrze. Do siostry. Bo dopóki żona dba o męża pijaka nic się nie zmieni
ja nawet nie wiem co powiedzieć (tzn ja szwagra-pijaka wygnałam z domu ale to inna sprawa)
Usuńmój Krzysiek nie pije i może dlatego 12 piw na jednego wydaje mi się strasznie dużo?
właściwie to mogę się podpisać pod rybenką.
UsuńUzależniona osoba rzadko widzi je u siebie, a bliscy często tłumaczą i usprawiedliwiają to.
klarka,
Usuńja uważam, że codzienne picie alkoholu, nawet w małych ilościach jest już uzależnieniem...
12 piw dla mnie jest nie do ogarnięcia wyobraźnią nawet
tak, to jest 6 litrów płynu, mnie by to utopiło :D
UsuńCzasem myślę że jestem alkoholiczka wakacyjna😨
UsuńLato jest, trzeba dużo pić żeby się nie odwodnić ;)
UsuńRybka,
UsuńTy nie myśl ;DD
wakacje nie trwają wiecznie i są po to żeby robić to czego nie robi się codziennie, czyli zamiast jednej lampki wina pije się pięć ;PPP
A od września szlaban na gary!!:pp
UsuńKlarko dopóki siostra nie poprosi o pomoc, nic się nie zrobić. Jedyne co może robić starsza to mówić młodszej, że gdyby ta potrzebowala pomocy, to może na nią liczyć. I namówić ją na terapię dla wspoluzaleznionych. I nie udawać że nie widzi. A odpowiedź mlodszej to klasyczny przykład wyparcia-nie zobaczę problemu tzn. że go nie ma. Piszę to jak wiesz, z własnego doswiadczenia niestety.
Usuńrany 12 piw??? chla i sika jednocześnie.
OdpowiedzUsuńE, niefajnie.
I niestety pewno ona nie widzi ale co gorsze WIDZI,ROZUMIE I WIE ale że to mąż i ojciec to siedzi cicho i dogadza...bo jak się zdenerwuje to bywa pewnie gorszy. Jeśli chce mieć rodzinę,RODZINĘ to będzie to utrzymywać i pozwalać mężowi na więcej i więcej. To też choroba.Przypadek sprawił że dobra moja znajoma ma ten schemat w rodzinie i dopiero sama dorosła będąc mocno umiała wpłynąć na matkę by ta w końcu rozwód wzięła i ucięła pępowinę z pijakiem...I niestety dalsza rodzina,czy też męża rodzina w tym nie pomaga a nawet wprost przeciwnie....
To są bardzo trudne sprawy, czy próbować pomóc, czy czekać? Tylko do jakiego momentu? Kiedy jest ta granica? Najczęściej później słyszy się: Przecież to taka porządna rodzina, taki kochający mąż...
OdpowiedzUsuńReagować. Wiem że łatwo powiedzieć i że można stracić siostrę. Ale po jakimś czasie siostra zrozumie. Dla mnie jest to też za dużo. Dla mojego męża tak kiedyś wyglądały wakacyjne wyjazdy nad morze. Ja się postawiłam, troje małych dzieci i codzienne piwko do obiadu, wódka do kolacji? Wtedy mój mąż z moim tatą zaczęli wychodzić na jednego po obiedzie "Do Rysia". Określiłam wyraźnie - jeszcze jeden Rysio i jadę pociągiem do domu. Ponieważ nieobliczalna jestem - poskutkowało. Tylko mój Tata się obraził ale szybko mu przeszło i jemu też poszło na zdrowie. Wakacyjny luz czasami źle na nas wpływa. Albo weekendowy :-)
OdpowiedzUsuń"A może się nie wtrącać?" Hm, myślę, że wręcz przeciwnie. Należy się wtrącać i to do znudzenia, chociaż mocno się za to dostanie po uszach. Dwanaście piw to bardzo dużo, że tylko w weekend? Czy aby tylko? Już jedno piwo dziennie to sygnał czegoś niedobrego. Jest coś w życiu męża młodszej siostry co on chciałby uśmierzyć alkoholem. Gdyby dotrzeć do tego co uwiera, a może męskie towarzystwo w pracy mocno pijące? Różnie to bywa, ale to bardzo trudny temat, a chowanie głowy w piasek przez młodszą siostrę też dobrze nie wróży. Trudno tu coś poradzić, ale napewno starsza siostra nie powinna być obojętna. Oj trudny temat Klarko...
OdpowiedzUsuńMarytka
12 piw? Chyba w całym swoim życiu tyle piw nie wypiłam!
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem, że nic to nie da. Bardzo ciężko wytłumaczyć innej osobie, że to coś co się dzieje nie jest normalne, jest nieprawidłowe, że należy działać, reagować póki czas. Swego czasu przyjaciółka, która ma męża alkoholika nie odzywała się do mnie przez dwa lata po jednej z rozmów. Powiedziałam jej tylko, że jeśli nie chce chronić siebie ( to jej wybór, bo jest dorosła ) to ma obowiązek chronić dzieci...
OdpowiedzUsuńNo cóż... on alkoholik :( ona współuzależniona. Należy się wtrącać, pokazać terapię gdzie jak i co. Wysłać siostrę współuzależnioną najpierw i wpływać na męża, drastycznie najlepiej i wypchnąć go na terapię :) to straszny nałóg :( ciężko z niego wyjść, ciężko też żyć z alkoholikiem...
OdpowiedzUsuńA co mają wakacje do alkoholizmu? Nie widzę związku,poza tym,że dla alkoholika każdy pretekst jest dobry - dzisiaj wakacje,jutro imieniny dżdżownicy:))Taki styl bycia i picia bacznie obserwują dzieci.Oby nie chciały go powielić...co,niestety,bywa normą.
OdpowiedzUsuńCiezko im bedzie otworzyc oczeta na to, ze z nimi cos nie teges. Alkoholik przeciez ciagle zaprzecza i szuka w swiecie potwierdzen na to, co mowi. A jak znajduje to zaraz wrzuca to w glowy swym bliskim.
OdpowiedzUsuńKiedys w pracy trzy kolezanki zaczely tak z soba nawzajem jedzic po roznych wczasach ...potem zaczely wciagac w to swych mezow, dzieci i robily sobie takie rodzinne wypady. Zauwazyly, ze maz jednej z nich niezle pociaga i wciaga w to ich mezow. Postanowily z kolezanka pogadac w cztery , tzn w szesc oczu. Ta z pijacym mezem zaparla sie kopytami i mezusia bronila... no i skonczyly sie wspolne wypady.
Ja bym osobiscie cos tam czasami siostrze sygnalizowala, ale nie natretnie , bo to tragiczne i bolace tematy.
Toksyczne związki to szalenie trudna sprawa, często nie do załatwienia z zewnątrz. Spróbujcie pokazać "suwerenowi" realne postępowanie i motywy prezesa i jego co bardziej prominentnych akolitów...
OdpowiedzUsuńZgadzam sie.
UsuńBoziu ty moja z ktorego badz kosciola. Jak ty ten szwagier trafil do mnie to dopiero uznal by nas za pijakow, a sam pewnie nie musialby wychodzic przez trzy miesiace zanim nie wypilby wszystkiego:))) Lubie miec, ot tak jak sie kiedys zachce, z tym, ze zachciewa nam sie co raz rzadziej, wiec ciagle mamy i duzo tego. Glownie wino, jakies likiery i kilka nalewek, piwo bardzo rzadko. Dawniej kupowalismy piwo jak Tatek przyjezdzal, bo on lubil czasem butelke piwa, ale teraz on tez nie pije. Chociaz sie odgraza, ze w jego wieku to mu juz wszystko wolno, pic i nawet palic. Ja z rozpedu dodalam ze jeszcze sie lajdaczyc moze, ale zapytal na czym to polega:))) wiec chyba nie;))
OdpowiedzUsuńMiło Cię spotkać Star, poczytać, wejść w Twoją wesołość. Ale, to tak na marginesie, cicho, sza...już mnie tu nie ma:-))
UsuńMarytka
Mam sporo nalewek. Chyba najsmaczniejsza jest z czarnej maliny, zresztą kwestia gustu. Niedawno spróbowałem drinka (żona robi) z rumem Captain Morgan. Do tego np. cola i limonka. A przepisów jest mnóstwo. Proszę nie zgorszyć się! "Skutki picia wódki" (na wesoło) - http://tiny.pl/h4lt5
UsuńPozdrawiam wszystkich!
Najgorsze z możliwych wyjście: brak reakcji. Uświadamiać kilka razy dziennie i niech to robią wszyscy i niech nie chowają głowy w piasek, skoro problem jest. A do szwagra mówić "pijaku", bo nim jest, niech o tym wie. Zresztą po to jest rodzina, by
OdpowiedzUsuńczuwać, gdy coś niedobrego się dzieje.
Pozdrawiam serdecznie
Będą , to bardzo trudne rozmowy, bo ciężko pijakowi uświadomić, że już przekroczył próg. 12 piw jednego dnia i następnego dnia wsiada w auto i jedzie - przecież, to realne zagrożenie na drodze, dla innych. Jedyna rada dla Was - zabrać mu kluczyki od auta i dokumenty, aż zrezygnuje z takiej ilości alkoholu.
OdpowiedzUsuńChciała pomóc i oberwała, skąd ja to znam :-)))
OdpowiedzUsuńSkoro młodsza nie widzi problemu, to pewnie żadne zwracanie uwagi tu nie pomoże. Niestety, współuzależnienie też jest groźne i niektórzy wybierają tę drogą, zamiast coś zmienić. Bo to też bardzo wygodne i w pewnym sensie osoba współuzależniona ma kontrolę nad alkoholikiem... a raczej tak jej się wydaje.
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę sytuacji. Ja bym mimo wszystko uświadamiała, a trudno, że się obrazi. Dzieciaka szkoda.
Reagowac, bardzo reagowac. W zeszlym roku stracilismy szwagierke, 47 lat. Wykonczyl ja alkohol. Wiedzielismy ze pije, nie wiedzielismy jak bardzo. Pod koniec myslelismy ze juz nie pije, a ona pila wieczorem przed spaniem. Jak juz jej organizm byl na wykonczeniu, zoladek nie przyjmowal pokarmow np., myslelismy ze ma wrzody. Jak bardzo sie mylilismy. Zmarla w nocy, podczas snu, trzasla jej trzustka. Miala zniszczona watrobe, nerki, trzustke, rozstrojona tarczyce, krwawila z zaladka i przelyku. Ktos z malo delikatnych zdziwil sie, ze ile ona musiala wypic aby sie wykonczyc w tak mlodym wieku. No wlasnie, ile i jak dlugo? To nie byla zapijaczona kobieta lezaca gdzies w rowie. Ona do konca pracowala, nikt by sie nie domyslil ze jest alkoholiczka w koncowym stadium choroby. Reagowac, nawet jesli nic sie nie wskora.
OdpowiedzUsuńDokładnie w ten sam sposób straciłam w ubiegłym roku brata, 50 lat. Dowiedzieliśmy się dwa miesiące przed śmiercią, jak już zżółkł i nie było ratunku. Był na stanowisku, miał kasę, nie leżał pod płotem.Potem się okazało, że ten czy tamten wiedział, ale myślał, że rodzina też wie. Postanowiłam sobie, że będę mówić, jak coś takiego gdzieś zauważę, ale z upływem czasu tracę odwagę. Ciężka sprawa. Haneczka
UsuńTak, to bardzo trudna sprawa ale mozna uratowac rodzine.Truc i powtarzac do znudzenia, ze to juz uzaleznienie , ze to alkoholizm.Na pewno mlodsza siostra bedzie zaprzeczac, obrazac , ale mysle, ze w koncu zauwazy problem.Starsza powinna powtarzac takze, ze ona zawsze pomoze, ze mlodsza moze ja zawsze o pomoc poprosic, ze nie zostawi jej z tym samej.Kiedys to na pewno do niej dotrze.W mojej rodzinie i otoczeniu nie mam alkoholika ale daleko bardzo mam kolezanke, ktora od lat pije."Tylko wino i tylko butelke dziennie i tylko wieczorem ".Nic do niej nie dociera , ona" po prostu lubi wino".Zwykle tak to wyglada.Ma znajome, "przyjaciol" ale nikt sie w to nie miesza i "nie widzi " problemu.Zwykle tak wlasnie otoczenie pijaka sie zachowuje, a to nie pomaga.
OdpowiedzUsuńPiwo to nie alkohol, wino na trawienie, a drink na spanie i się zaczyna. A potem trudno coś zrobić. Niestety zazwyczaj pomaga tylko sięgniecie dna, a do tego wszyscy muszą się odwrócić.
OdpowiedzUsuńTrudna i delikatna sprawa.Jesli pije za dużo to siostra młodsza dopuszcza ta myśl ,tylko może później wypierać.Mowic.Sygnalizowac.Mam znajomych gdzie on pije codziennie koło 13,15 piw. Zaczyna od śniadania...od 4 miesięcy na zwolnieniu lekarskim ( diagnoza depresja, przyczyną alkohol,) bierze środku na smutek i tabletki aby mniej pić.Pije wiecej, bo nie ma bata nad głową w postaci pracy.W domu malutkie dzieci ( rok i trzy lata) i kochająca żona,która walczy z nałogiem, opowiadając każdemu , wzywając rodzinę na pomoc ale...przy okazji zakupów wracająca z piwem,winem...( Wiem bo miałam przyjemność sporadycznego siedzenia z dziećmi ..
OdpowiedzUsuń)
On po prostu lubi pić i nie zamierza sie tego wyrzekać a jego zona nie dos, iz sie pogodziła, to jeszcze wspomaga go czynnie i werbalnie. Starsza siostra wobec "sztamy" tych dwojga raczej nic nie wskóra, choć chciałąby otworzyc im oczy, pomóc w ten sposób. Moze dopiero jakas tragedia otworzy im oczy (oby jednak nei nastąpiła!), do tej pory pełna beztroska!
OdpowiedzUsuńWtrącać się, bo z czasem będzie tylko gorzej i być może żona też się uzależni. Znam kilka tego rodzaju przypadków. I zmobilizować resztę rodziny by też zwracała uwagę na ten stan.
OdpowiedzUsuńU mnie jak u Stardust, My z Chlopem to dopiero jestesmy alkoholicy, caly kredens zastawiony bo sie w barku nie miescilo, a polowa to moje wlasnorecznie wykonane nalewki zeszloroczne, a Lemoncello przywiezione z Sorrento rok temu do tej pory w zamrazarce sie chlodzi, no nie cale, bo uzywamy od czasu do czasu do deserow.
OdpowiedzUsuńCiezka sprawa z tym alkoholizmem. Moj ojciec pil, matka walczyla, ale co to dalo? W tamtych czasach "wszyscy" pili. Przestal nagle jak do go do szpitala zabrali w Slowenii, gdzie pracowal na kontrakcie i tam to dopiero musial chlac, ostre zapalenie trzustki. Na szczescie sie opamietal. Dzis mama kupuje od czasu do czasu puszke piwa i pija sobie na spolke.
Ja bym sie wtracila.
Ja myślę że żona widzi problem tylko się wstydzi przed siostrą i znajomymi i udaje.Może po prostu jest uzależniona od niego finansowo i się boi ze sobie nie poradzi.miki
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam. Pieniądze, niestety, mają kluczowe znaczenie w takich przypadkach. Niezależna osoba raczej nie daje sobą pomiatać, tym bardziej, gdy w grę wchodzą jeszcze dzieci.
UsuńA może spróbować tak: "wiem, ze go kochasz, ale ja ciebie też kocham nie wtrącam się , tylko się martwię. Pamiętaj, że jestem. Z tobą, nie przeciwko tobie - i nawet nie przeciwko niemu, bo skoro ty kiedyś go wybrałaś, to jest też częścią rodziny."
(Ale i tak trzeba się przygotować na foch, ochłodzenie, może nawet wybuch złości... I nie dać się temu ponieść, nie powiedzieć"jak tak, to radź sobie sama".
Pozdrawiam refleksyjnie, M.(B.I.)
Wtrącać się .Rodzina też niech się wtrąca do skutku. A najlepiej jakby dziewczynie pomógł specjalista i uświadomił,że ma problem i co w związku z tym zrobić.Alkoholik boi się życia ,dorosłości , odpowiedzialności ,podejmowania decyzji.Jak dziecko sprawdza, czy jest bezpieczny, czy opiekun(matka lub żona)wystarczająco skupia na nim swoją uwagę.Trudny temat a ile chorych rodzin,tyle tragedii.Moja sąsiadka np. jest zadowolona,że mąż jej potrzebuje.Musiała z nim jechać samochodem na myjkę ,bo on sam nie pojedzie.Nawet prowadził , nawet umył,ale ona musiała siedzieć w aucie i być w zasięgu wzroku.Mają po 60 lat. On pije od 40 w pełnym poczuciu bezpieczeństwa.Magda.
OdpowiedzUsuń.........no to idę do lodówki. Może się coś znajdzie !.
OdpowiedzUsuń