kto raz zrywał to wie |
zawsze się oparzę |
Klarka nie ma co robić to robi przetwory - powiedziała kobieta, która od tej pory już nie dostanie ode mnie ani jednego marnego słoika. Nawet ogórków, choć przy ogórkach dużo roboty nie ma.
Wszystko rośnie w ogrodzie, albo prawie wszystko. I prawie samo. W tym roku na przykład nasiona pomidorów wyrzuconych na kompost wykiełkowały na grządce z fasolką i teraz mam milion pomidorowych krzaków a fasolki ani jednej.
Koper też jakiś marny, ale do mizerii i ziemniaków w sam raz/ Ale miało być o przetworach.
Lipiec, żar leje się z nieba. Albo leje deszcz. Trzeba najpierw iść do piwnicy i wybrać odpowiednie butelki i słoiki. Albo kupić. W tym roku trzeba kupić.
Potem to zrywanie owoców. Wiesz dlaczego na targowiskach tak trudno o porzeczki? Bo to jest paskudna robota i nikt tego nie chce robić. Trzeba się schylać, paprać, po nogach gryzą mrówki i inne paskudztwa, jest gorąco i nie wiedzieć czemu duszno, wieczorem wściekle tną komary. Ale ja mam zaledwie parę krzaków z porzeczkami to daję radę. Zresztą nie obrywam wszystkiego tylko tak piąte przez dziesiąte.
Potem to trzeba przebrać i opłukać. Wrzucić do sokownika. Sok się warzy a w tym czasie trzeba umyć i wyparzyć naczynia. Butelek nie da się myć w zmywarce. Wyprażam je w piekarniku a sok się gotuje. I już można zlewać. zakręcać, opatrywać oparzenia, sprzątać strzaskaną lepkim czerwonym sokiem kuchnię, myć sokownik, gotowe.
Jest znakomity. Gęsty, o intensywnym smaku, świetnie się trzyma całą zimę. Otwiera się butelkę i pachnie tym nagrzanym ogrodem, słońcem, lipcem, latem. Dlatego z radością się nim dzielę, tak samo zresztą jak dżemami i kiszonkami. W tym roku w marcu zaniosłam koleżance słoik dżemu truskawkowego a ona po paru dniach powiedziała - wiesz co, ja nie dałam nikomu (z domowników) nawet spróbować, zjadłam go sama, łyżeczką, oglądając film, tak jak się je lody. Nigdy już nie zapomnę tego smaku. I to było bardzo miłe, wiedziałam, że mój prezent sprawił jej radość i warto było latem smażyć się przy rondlu.
Mam co robić ale robię jak co roku przetwory, i jak co roku widząc zastawione regały pytam - kto to będzie jadł, a w maju okazuje się, że na półce zostanie parę marnych słoików albo i to nie.
Dobrze tak tej kobiecie :)) nie wie co straciła. Porzeczki zrywaliśmy u ojca, miał tym obrośnięty cały płot wokół ogrodu. Nikt nie lubił tego robić i wtedy nagle każdy miał coś ważnego do zrobienia, za to soki i dżemy znikały w tajemniczym tempie. Takie domowe są najlepszejsze. Niech się kupne wypchają. Uważaj na łapki i gorący sok.
OdpowiedzUsuńMarytka
Wie bo dostawała przetwory dość często aż się zawzięłam i koniec.
UsuńAle mam jedną koleżankę, która co roku przyjeżdża i cierpliwie rwie owoce bo bardzo lubi a ja lubię ją, więc potem jest okazja aby posiedzieć, napić się winka, zjeść jakieś ciacho.
Wziąć ogóreczki własnej roboty i wypiąć się na tego co je zawekował? Aj, nieładnie. Za winko i ciacho, i pogaduszki z Tobą to ja bym te krzaczki w podskokach ogołociła z porzeczek :))
UsuńMarytka
Ten wpis to poezja słowa, zapachu, smaku...
OdpowiedzUsuń:)
Usuń...że też ja takich komentarzy pisać nie umiem...:(( Mogę się tylko pod niemi prawem kaduka tylko podpisać na przyczepkę...
UsuńKłaniam nisko:)
A ja wiem jak smakują Twoje soki i dżemy ( i cukinia, papryka, placki i parę jeszcze innych dań, o ciastach nie wspominając) i jakbyś nie miała co z nimi zrobić to wiesz gdzie dzwonić;-)
OdpowiedzUsuńWy przecież ciągle na dietach więc jak zjesz coś takiego raz na rok to wiadomo, smakuje jak rarytas, choć rzeczywiście ten sernik z konfiturą (po którą latałam do piwnicy jak już ciasto było na stole był dobry
UsuńAz mi slinka pociekla, Klarko.U nas nie ma porzeczek,nie chca owocowac, tak jak agrest.
OdpowiedzUsuńa z czego u Was wychodzą najlepsze konfitury?
UsuńNigdy nie robilam tu konfitur ale moja przyjaciolka robi z fig i sa pyszne.A czarne porzeczki to byla zmora moich nastoletnich lat--byly w ogrodzie i mama robila z nich soki i galaretki, a ja nie znosilam ich zapachu.A za to uwielbialam biale i czerwone.Pozdrawiam, Klarko!
UsuńMieliśmy swojego czasu 200 krzaków czarnej porzeczki mam uraz do dziś.... Ten zapach mnie odpycha juz na samo wspomnienie tego zbierania w upale. Hehe
OdpowiedzUsuń200?? to tam z 10 osób musiało zasuwać!
UsuńA jw wywaliłam nadmiarowe słoiki!! Kurczę, mogłaś mówić, podrzuciłabym, ech...
OdpowiedzUsuńgłównie chodzi o takie zwykłe, proste, bez rantów i udziwnień, łatwe do mycia i wydobywania zawartości, kupię i znów będą przez parę lat
Usuńa ja nie robię żadnych przetworów
OdpowiedzUsuńsmutne to trochę
ale czy masz ogród pełen krzaczorów?
Usuńa do tego nie gniewaj się ale jesteś latawica ;)) bo ciągle latasz po świecie to kiedy byś miała sterczeć przy tych słoikach
no właśnie, prawda??
Usuńi nie mam krzaczorów
a mirabelkę obrabia somsiat
alkoholowo:pp
Widze w tym roku w sklepach piękne słoje na przetwory:) Z ich powodu warto coś robić:)))
OdpowiedzUsuńw takim pięknym słoju konfitura z wiśni czy porzeczek to całkiem fajny prezent
UsuńDopóki dziecko było małe z samozaparciem robiłam soki, dżemy, ogórki, i różne inne przetwory.
OdpowiedzUsuńWłoszczyznę też robiłam na zimę, a nawet kostki warzywne do zup. Ale przyszedł taki rok, że stało wszystko na półkach, stało, stało i następny rok i....przestałam robić, bo nie było komu jeść. Teraz robię tylko kiszonki różne , ale tak na bieżąco.
Nie wi8em dlaczego, ale zawsze, zawsze byłam poparzona i zawsze podłoga mi się lepiła od soku. Chyba te sokowniki są takie złośliwe.
Robiłam też truskawki- słoik, truskawki, 1 łyżka cukru, zakręcić, na 15minut do piekarnika, 150 stopni. Odkąd mi jedne ozdobiły (dzieki memu debilstwu) sufit-też przestałam robić.
Miłego,;)
jak Ty ciągle na diecie to nie ma sensu się męczyć z przetworami,
Usuńmy jemy prawie wszystko i dopiero gdy lekarz coś ograniczy to się stosujemy więc wolę sama zrobić przetwory bo wtedy wiem co jem
A ja tak kocham czarne porzeczki, sok, dżem pycha...
OdpowiedzUsuńi nie mam gdzie tych porzeczek dostać... Chyba sobie krzaczki posadzę zamiast pomidorów, bo te co roku są marne..
niezły pomysł:)
Usuńu mnie co roku obfitość porzeczek, aż się uginają gałęzie
Porzeczki zrywalam jako dziecko, ale tylko czerwone i tylko po to, zeby je pozrec na miejscu. :) Ostatnio zatesknilam za tym smakiem i posadzilismy dwa krzaczki w ogrodku. W tym roku w koncu doczekalam sie owocow. Zerwalam "az" 5 porzeczek! Nie nie, nie kisci, tylko pojedynczych kuleczek! :D
OdpowiedzUsuńmoże w przyszłym obsypią się owocami? teraz są po prostu młodociane
UsuńNikt i nic nie zastapi dzemu truskawkowego domowej roboty. Czasem kupuje je z farm, ludzac sie, ze to nie przemyslowa robota:)
OdpowiedzUsuńSama nie robie, nie lubie tych buraczanych truskawek :(
coś za coś, ja mam 8 miesięcy zimy i muszę z tym żyć ;)
UsuńUwielbiam czarne porzeczki, dziewczyny też :) Natomiast co do dzemow to juz tak bez szału raczej. Zjedzą ale raczej od święta niż na codzień - takie są ;)
OdpowiedzUsuńa soki? chyba że pijecie wyłącznie wodę?
UsuńSok lubią i mamy szczęście że moja babcia robi z różnych owoców więc do wody, herbaty, budyniu czy piwa są jak znalazł :)
UsuńBardzo smakowity i pachnący post :)
OdpowiedzUsuńRaz mnie krzaki porzeczki załatwiły, bo dostałam od nich okropnego uczulenia, zrywając na działce u wujostwa w czasie wakacji. Upał, a ja z wysypką na całym ciele i z temperaturą- codzienne wypady nad morze ( tylko 25 km) przeszły mi koło nosa, bo jak mi przeszło to już musiałam wracać do DM.
Przetworów już nie robię, ale kocham wszystko co domowe, więc ogromnie się cieszę jak mnie moje przyjaciółki obdarowują :))
i tak to właśnie działa, ja mam tyle samo radości jeśli ktoś mi po jakimś czasie powie - ale te ogórki były dobre :D
UsuńŁo matkoooo taki własny porzeczkowy dżemorrrrr... Chyba wiem, co tym razem zapakuję w słoiki. Robi się mała spiżarnia :D
OdpowiedzUsuńbędzie na wojnę jak znalazł, jak nie do jedzenia to dla obrony
UsuńKlarko,wkrótce będziesz miała doskonałą, najlepszą na świecie motywację do robienia przetworów - Wnusię!!!
OdpowiedzUsuńWiem,co mówię:)))
oczywiście, maliny dla Hani posadzone zostały już 3 lata temu :D
UsuńCo Ci powiem Klarko , to Ci powiem, ale Ci powiem... jezeli takie dobre sa te Twoje przetwory to nie oddawaj ot tak ludziom. Wiem , ze dzielic sie z bliznimi w potrzebie nalezy, ale nie kazda "somsiadka" znajduje sie akurat w potrzebie i nie kazda leniwa kobiete trzeba takowymi cudami obdarowywac. Niech zakasa rekawy, niech ja komary potna ... niech wysprzata upackana kuchnie to zrozumie. Rozkrec jakas sprzedaz internetowa, albo maly straganik czy cos w tym stylu. Niech choc sie za cukier zwroci:))
OdpowiedzUsuńMoi rodzice to gospodarscy ludzie, z gospodarek. Ciagle im ziemi do szczescia bylo potrzeba, takiej, na ktorej robic trza bylo. Nie umieli tak, jak niektorzy miastowi wylegiwac sie na sloncu przed blokiem na lawkach. I zawsze swe dzieciaki angazowali do roboty. Razu ktoregos wracamy z truskawkowego pola, obladowani jak trza, a jedna z somsiadek lezaca dniami na blokowej lawce do mojej mamy z tekstem wyjechala, ze o jakie piekne truskaweczki, jakby sie takich zjadlo i cos tam jeszcze cwierkac zaczela... Mama moja zas w te pedy za koszyk i ...oddala go spragnionej truskawkowego samku sasiadce. Wkurzylo to niesamowicie moja mlodsza siostre , ktora wiecznie walczy o demokracje i prawa czlowieka, i naskoczyla ona w domu ma mame, ze jak to tak? Ze babsko lezy cale dnie , ani noga ani reka ( z tym lezeniem to troche przesadzila bo kobita miala troje dzieci, wiec jakby nie bylo cos tam przy nich robila) i my tak laskawie pozbywamy sie naszego zbioru? Niech choc symboliczna cene , za to , ze targalysmy te koszyki , nam zaplaci. A poza tym, jak tak bardzo chce tych truskawek to niech pogoni swe dzieciaki i niech jej nazbieraja, zegna karki a nie lataja po podworku kiedy inni w pocie czola na to co im tak lekko przychodzi, pracuja. Najpierw mama sie obruszyla, ze co tu bedzie ja dzieciak rozumu uczyl, ale juz nigdy wiecej zachowania podobnego nie powtorzyla.
A siasiadka ogolnie to uswiadamiala wszystkich wokol, ze nie opalca sie miec takich zagonow jakie mieli moi rodzice, bo w sklepie za pol ceny sie nabedzie i tanio, i nie nabrudzone w chacie, i krzyz nie boli od pracy...
Pomysl nad wlasnym dzemowym biznesem:))
pomysł całkiem niezły, pomyślę,
Usuńale i tak będę miłym gościom dawać słoiczki z przetworami w prezencie "na drogę" w podziękowaniu za odwiedziny, gdybym oczekiwała zapłaty to musiałabym przewartościować bardzo wiele w moim życiu, a nie zrobię tego, chyba że spełnię marzenie o pensjonacie
Ja do Twojego pensjonatu w wielką radością bym przyjechała :-) Myślę, że nie tylko ja...
UsuńGocha
smorodinówka... rozmarzyłam się.
Usuńmarzenia trzeba realizować. dlaczego tylko marzenie o pensjonacie? skoro jest tyle dobrego jedzenia, to cóż trzeba więcej? leżaki i polówki są na oliksie za grosze, sprawdziłam praktycznie. Grusza jest?
Nie 'czy' tylko 'od kiedy'.
Czekam na info o dacie otwarcia.
Klarko,jesteś przeuroczą kobietką! Jestem w Tobie dziko i wściekle zakochany,urocza kobietko..Abyś nie zapomniała,to będę Ci ciągle przypominał..
OdpowiedzUsuńKocham Klarkę!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też w poprzednim życiu coś tam robiłam . raczej pod wpływem mojego eks, który to różne hobby miewał..
OdpowiedzUsuńTeraz nie mam ogrodu więc nie robię ...Hyba ,że hobbystycznie w Maximinie - i wyobraż sobie ,że tam konfiturę z dyni popełniłam ...oczywiście pod nadzorem pewnej nawiedzonej Holenderki...
Ania ma rację - pomyśł nad malutkim interesikiem.. Skoro już się i tak narobisz , czasem jak widać masz mieszane uczucia w związku z obdarowanymi osobami . Wiesz - taka jedna z drugą nie doceni darowizny jak nie zapłaci..
dyni nie przetwarzam bo doskonale przechowują się w piwnicy aż do wiosny, a najbardziej lubię taką upieczoną w piekarniku w kawałkach, skropioną oliwą i posypaną ziołami, nic mi więcej nie trzeba
UsuńWłaśnie kupiłam konfitury z czarnej porzeczki - tak mi się zachciało!
OdpowiedzUsuńMoja mama robi - ale takie jakby owoce w sosie własnym, właśnie takie lubię najbardziej, są najmocniej porzeczkowe i letnie :)
Tu w Warszawie nie mam ogrodu, ale rodzice na Mazurach mają i wiem, ile wysiłku kosztują przetwory. A oni się starają, między innymi w tych słoiczkach zamykają cząstkę swojej miłości dla mnie. A tata jeszcze robi wino - z winogron. I to jest najlepsze wino na świecie, każdy to mówi i w dodatku upija na wesoło!
mój tata co roku zbiera i suszy dla mnie grzyby, choć już z trudem chodzi to i tak zawsze ma dla mnie kilka prawdziwków, i to jest jakby za każdym razem mówił "kocham cię córeczko"
UsuńPięknie o tym piszecie, wzruszająco :-)
UsuńAlez macie szczescie, ze macie ojcow...
UsuńKlarko Kochana Pracowita Mroweczko! Ach przypomnialas mi piekne wakacje w mlodosci - zbieranie truskawek, agrestu, porzeczek i malin. Truskawki lubilam, maliny kochalam (bo na stojaco, z koszyczkiem przywiazanym w pasie starymi rajstopami;)agrest i porzeczki tez fajnie bo na stoleczku przesuwanym ruchem posuwistym dookola krzaka;)Pomoglabym Ci chetnie, tylko troche daleko do Ciebie. Nawet sloiczki skrzetnie zbieram i przechowuje... Smacznego zycze
OdpowiedzUsuńtezMonika
PS. Kto to jest "kochajacy Klarke"?
wolę nie wiedzieć kto to jest, pewnie znów będę musiała blokować komentowanie
UsuńZapachniało mi dżemem porzeczkowym na surowo. Moja mama taki robiła. Do tego ciasto drożdżowe.Mmmm
OdpowiedzUsuńraz robiłam, to się bardzo długo uciera porzeczki z cukrem, ma bardzo intensywny smak
Usuńzapachniało porzeczkami .....
OdpowiedzUsuń:) po rosyjsku nazywa się smorodina
UsuńOd kiedy mam dzieci zawsze robię dżemy, soki. Mieszkam w bloku więc naprawdę muszę się postarać o surowiec ( żeby nie przepłacać na placu czy kleparzu) sama umawiam się na obieranie porzeczek u sąsiadów mojej mamy, u mamy mam maliny, truskawki to już kupuję na placu i robię soki dżemy, w tym roku planuje nalewkę z malin i porzeczek. Nie lubię tej pracy jednak smak jest niepowtarzalny więc się poswiecam. Tak więc doceniam i znam pracę która wykonujesz Klarko.
OdpowiedzUsuńto tak jak moje dzieci - też robią przetwory (ja nie mam truskawek, więc kupują je na Imbramowskim)
UsuńOczywiście... ja na samym końcu, ale może ktoś to przeczyta. Czarna porzeczka, to było hobby mojego Taty. On dbał i doglądał swoje krzeczki, a reszta familii musiała zrywać... hahaha... Stare czasy, a w moim osobistym ogrodzie wszystkie porzeczki pięknie zakwitły i zawiązały owoce, a potem wszystko opadło;-((( Więc zabrałam sie za przerób warzyw (cukinie, ogórasy, fasolka szparagowa) skoro owoców w tym roku NIET... I tak rok w rok, pakuję te dobra do słoików (jedne dostaję od zaprzyjaźnionych hodowców, drugie sama hoduję) i zapewniam, że nie wszystko zjadamy, czy rozdajemy. A piwniczka pęka w szwach;-))) Pozdrawiam wszystkie gospodynie robiące przetwory, sezon przed nami !!!
OdpowiedzUsuńczytam zawsze wszystkie komentarze bo najpierw trafiają do skrzynki mailowej i nawet jeśli nie wchodzę na blog to wiem, że ktoś dodał komentarz.
UsuńMam za dużo ogórków i cukinii :)
O, masz dobry sokownik!
OdpowiedzUsuńU nas też stoją na gazie od paru dni prawie cały czas, ale porzeczki dziś kończymy, na szczęście udało się nam i naszym przyjaciołom obrać prawie wszystko. Będzie sok, dżem i galaretka.
Ten pomysł na mini-biznesik też popieram, tak jak Ty chętnie dzielimy się pojedynczym słoiczkiem czy butelczyną, ale jeśli ktoś skuszony prosi o większe ilości to już nie za darmo, tak jak pisali poprzedni komentujący, niech się choć za cukier i gaz zwróci.
Świetnie, że wspomniałaś o tym, ile pracy to kosztuje, choć akurat tutaj mam wrażenie, że wśród komentujących większość wie, co to znaczy "zrobić domowe przetwory" A leni zapraszamy w pole, niech spróbują :-)
Pozdrawiam porzeczkowo,M.
zmobilizowałam się i kupiłam z funduszy wakacyjnych :D w końcu to zajęcie letnie, nieprawdaż?
UsuńOczywiście! Najlepsze przeznaczenie!
UsuńI jeszcze pomaga zachować to lato na cały rok - co z tego , ze w słoikach :-)
M.
W tym roku zrobiłam pierwsze dżemy z truskawek. Trochę za słodkie wyszły, ale za to jaka dumna jestem :))
OdpowiedzUsuńpewnie, wiesz co masz w słoiku, bez konserwantów i dziwnych dodatków,
Usuńoj, przypomniałam sobie - do części dżemu z truskawek dodałam imbir, i co to będzie?
Klarko droga,daj tylko cynk,że chcesz coś sprzedać z przetworów,biorę każdą ilość!
OdpowiedzUsuńnawet nie wiedząc czy to dobre?
UsuńW ubiegłym roku zachciało mi się smażyć czarną porzeczke.Na obieraniu 1 koszyczka zeszły mi 3 godziny.Więcej nie powtórzę Sok to coś innego -płuczesz i z ogonkami do gara (tak robiłam czerwone).Dziś soki i kompoty nie mają wzięcia więc z chęcią robię buraczki , sałatki i gotowe sosy pomidorowe.Powidełka jednak obowiązkowo muszą być-ale jaka tam z nimi robota.Gosia.
OdpowiedzUsuńhaha z powidełkami nie ma roboty?
UsuńDżemy z truskawek i malin zrobione, ja jeszcze przecieram, by pestek nie było, wiśnie w trakcie, a teraz czas na krokodylkowe ogórki Hajduczka. Potem ogórki, pomidory i powidła do naleśników, bo wnuki tylko z powidłami lubią.
OdpowiedzUsuń