Są tacy ludzie
Zupełnie bezinteresowni. Nawet kiedyś palnęłam „bo lubicie mnie za nic”. Lubicie, czyli
akceptujecie, chcecie przebywać w moim towarzystwie i nie muszę się starać by
spełniać czyjeś oczekiwania. Mogę być sobą. Płakać i narzekać jeśli jestem w
potrzebie wypłakania, wygłupiać się i wygadywać brednie i bzdury, obśmiać swoje
wady i nie ukrywać ich (każdy ma zady i walety).
Już wiecie, że napiszę o kolejnym Watrowisku?
Tym razem nie będę opisywać zdarzeń. Napiszę o uczuciach. Tęsknota.
Nie mogłam się doczekać tego spotkania. Czekałam jak czeka dziecko na urodziny
albo uczeń na wakacje. Z niecierpliwością, z planami. Bo chciałam milion razy
uściskać Opolskiego, pogadać ze Szczurem (i z niepokojem stwierdzić, że chyba obydwoje
normalniejemy co mnie smuci) i tych planów - nieplanów miałam z dnia na dzień
coraz więcej. Tak się tęskni.
Kiedy zobaczyłam witającą mnie uśmiechniętą gromadę,
westchnęłam – Boże, jak ja ich kocham!
Jest taki czas
który nazwałam dla
własnego użytku miesiącem miodowym. To znaczy, że człowiek akceptuje wszystko i
stara się być najmilszym na świecie, aby tylko komuś nie sprawić przykrości.
Potem jednak następuje codzienność i jeśli dalej jest zgoda na niewygodę to nie
jest dobrze. W prawdziwych, zdrowych relacjach czasem iskrzy bo przecież nie jesteśmy
zrobieni na taśmie produkcyjnej. To, co jest dobre dla mnie, nie musi być dobre
dla kogoś innego. To, co ja akceptuję,
dla kogoś innego może być absolutnie nie do przyjęcia.
Mogę wysłuchać czyjejś opinii ale mieć swoją inną. Nie muszę
myśleć tak samo i robić tego samego. Nadal jestem sobą. Tak się rodzi przyjaźń.
Wkurwiasz mnie ale i tak ci oddam nerkę
jeśli będziesz potrzebować.
Jest takie miejsce
Jeśli ktoś chciałby zorganizować hałaśliwe spotkanie z przyjaciółmi, z noclegami, z
grillem, z ogniskiem – polecam. Gospodarz otwarty na wszelkie sugestie, można
śpiewać do rana, łazić po całym obiekcie, jest parking, jest tanio.
I na koniec
Na końcu zawsze są
przeprosiny i podziękowania.
Przepraszam, że pozwoliłam sobie na NIESPRZĄTANIE po potopie
oraz że po powrocie pozwoliłam sobie na żartobliwą, lekką notkę i sprawiłam tym przykrość.
Nie chcę się kłócić na ten temat. Więcej
nie wiem, jak coś to mówić.
Dziękuję za wszystko, za radość, za śmiech, za 10% (szyfr, w
takich miejscach zawsze powstają szyfry znane tylko obecnym) i za reset.
Dziś też Was kocham.
:) Tekst nie wymaga innego komentarza :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzecież gdybym w czasie awarii była na terenie obiektu to pierwsza rzuciłabym się do sprzątania
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń;))
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia. Watrowiczów obdarzam bezwarunkowym uczuciem przyjaźni i zaufania. Nie mogę doczekać się następnego spotkania.
OdpowiedzUsuńMiejsce godne polecenia, a dom w lesie sosnowym zapewnia spokój. i ciszę.
Zasyłam serdeczności
Za niesprzątanie przepraszam i ja. Raz się wybrać na wagary i od razu się wydało... :D
OdpowiedzUsuńNo i wydało się kto jeszcze byl na tych wagarach:-)
UsuńHyc hyc hyc
Dajcie spokój z tym sprzątaniem czy niesprzątaniem... Na tym polega urok wspólnoty, że jak jest coś do zrobienia (zwłaszcza w trybie awaryjnym), to zawsze ktoś kto jest obok pomoże w miarę chęci i możliwości, a nie chodzi o odliczanie czy robienie tłoku. Ktoś się zna na hydraulice, ktoś na jajecznicy - ważne, że chcemy sobie pomagać
OdpowiedzUsuń............. no właśnie kochamy Cie za nic /o torcie nie wspomnim/ Czekamy na nastepne spotkanie kilkudziesięciu wariatów a szcególnie z Tobą /o torcie nie wspomnę/ - Krzysiek to jednak ma słodkie życie. Dalej moge tylko powiedziec - "komentarz usunięty przez autora", bo "komentarz usunięty przez autora".
OdpowiedzUsuńDroga Klaruś - "komentarz usunięty przez autora", bo wiesz, że "komentarz usunięty przez autora" i "komentarz usunięty przez autora".
Pozdrawiamy serdecznie !.
Dzień dobry a właściwie dobry wieczór. Czytam tu , czytam tam i ówdzie i mam oczy coraz bardziej mokre. Starość? Naiwność? Tak wiele nie rozumiem.Jestem zmartwiona. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo masz :-) Szczurek nadludzkim wysiłkiem stara się ukryć rzeczony fakt upływu czasu, a Ty tak bez ogródek kawa na ławę :-)
OdpowiedzUsuńŁadnie to opisałaś. To chyba można określić jako "fenomen Watrowiska" - trudne do zdefiniowania, bo to trzeba czuć i przeżywać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie te 10% jest hitem.:)))
Od czterech lat, czyli od kiedy w tem uczestniczę, nieodmiennie zazdroszczę ludziom, którzy próbują opisać to, co moim zdaniem, do opisania się nie nadaje... Ja w każdym razie nie potrafię i nawet nie próbuję, ale jak czytam takie teksty jak ten, to czuję, że jednak można się do tego przybliżyć...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
P.S. Ach i byłbym zapomniał... Biorę 10% komentarzy...:P