Czekamy na Nowego Człowieka, a mniej patetycznie mówiąc czekamy na Hanię. Ma się urodzić pod koniec wakacji. Rodzice (jak to brzmi, do tej pory mówiąc "rodzice" miałam na myśli swoich - tatę i mamę a teraz rodzice są moimi dziećmi) dowiadują się w szkole rodzenia co ich czeka, mama Hani jest pogodna i dzielnie bez narzekań znosi ciążę a tata Hani jest opanowany i pełen troski.
Gromadzimy te maleńkie i te większe rzeczy, trochę dostajemy od rodziny i znajomych, trochę kupujemy.
Bardzo się cieszę, że jest teraz tyle udogodnień, na przykład taki rogal do spania i podparcia kręgosłupa. Uszyła go dla Asi nasza znajoma blogerka Czadowa Szwaczka. Minęło ponad trzydzieści lat a ja dalej pamiętam jak pod koniec ciąży bardzo bolał mnie kręgosłup. Podpierałam plecy poduszką ale niewiele to dało. Gdybym wtedy miała coś takiego!
Oglądam się za..wózkami - jaka różnica! Mój syn miał paskudny, wywrotny ceratowy wózek z budą i bezustannie odpadającymi kółkami. Nie było żadnych szelek, osłon czy śpiworków, wkładało się do wózka materacyk. Moje dziecko czuło się w nim źle, dlatego więcej było na rękach niż w wózku.
Butelki - ktoś pamięta szklane, ciężkie butelki z gumowymi smoczkami? Te smoczki spadały podczas karmienia! Zaraz mi któraś siostra napisze - przecież Łukasz nie był karmiony butelką tylko łyżeczką. No tak, to dziecko nie tknęło smoczka. Zaraz był wrzask. Ale próbowałam choćby do picia wody.
Pieluchy. Ha ha. Tetrowe, prane codziennie w wirnikowej pralce. Starannie rozwieszane na sznurku, prasowane z obu stron,potem z jednej, potem wcale. To "wcale" przyszło już po paru tygodniach.
Czasy się zmieniły. Jest na pewno lepiej. Łatwiej. Prościej. Czyściej. Kobiety bardziej dbają o siebie, nie pozwalają wywierać presji, nie muszą też pokazywać, że są silne i wszystko zniosą. Mają odwagę matce, która opowiada, że w ciąży dźwigała ciężary albo szarpała się z bydłem powiedzieć - to robiłaś bardzo źle!
Nie zawsze musi być praca. Nie zawsze muszą być pieniądze - raz są, raz ich nie ma, trudno. Ale kiedy rodzi się dziecko, rodzi się miłość. I już zawsze jest ktoś kogo się kocha.
Czekamy na Hanię. Spokojnie, z ufnością. Z miłością.
Czytam to kiedy moja 3.5 miesięczna córeczka Hania śpi przy piersi.
OdpowiedzUsuńCudowny czas dla was wszyskich.
OdpowiedzUsuńSpokojnego wyczekiwania w rodzinnym gronie.
usciski :)
Prży starszej córce pamiętam butelki, ale jednak już plastikowe. Od piątego miesiąca musiałam dokarmiać. A przy młodszej nigdy, tylko pierś, potem dorosłe jedzenie. Starcza urodziła się w 1989 a młodsza w 1992 - trzy lata, a jakby cała epoka różnicy. To wtedy pojawiły się pampersy :)
OdpowiedzUsuńTak dawno to było, a jakby wczoraj, to moje czekanie.
No wlasnie, tak dawno, a jakby wczoraj.Czas tak szybko ucieka... Pozostaja wspomnienia:) A to oczekiwanie, szczegolnie na wnuki, jest piekne! Wlasnie "taki dobry czas", jak pisze Klarka.
Usuńa Ty wiesz, że my czekamy razem z Wami?
OdpowiedzUsuńA my się cieszymy z Waszej Hani :)
OdpowiedzUsuńwspomnienia, wspomnienia
OdpowiedzUsuńja jak Łukasz, najpierw piers, potem łyżeczka
moje dziecka długo karmione cycuniem, butelek nie poznały, nawet próbowałam, czasem wszak trzeba było ściągnąć pokarm, ale gubiłam się w tych sterylizacjach, suszeniu, dziurkach w smoczkach, koszmar
ja się też cieszę z Waszej Hani;))))
OdpowiedzUsuńjakie ładne imię;)))
Co do szklanych butelek - wiesz że są zdrowsze dla malucha? W plastikach był bisfenol dopiero niedawno go wycofano ale przez to stały się bardziej kruche i mocniej zachodzą choćby herbatką.Swoją drogą BB jest w plastikowych butelkach petach i co ? Masa ludzi z nich pije...
A co do noszenia na rękach - polecam chusty i nosidła.
ja moją córę nosiłam w takim wymyślonym przez siebie nosidle bo jak tu iść po syna do szkoły jak same schody po drodze a wózek ciężki?
Trochę ci zazdroszczę;))) moje dzieciaki się nie palą.Chlip
Ładne imię Hania, wszystkiego dobrego i spokojnego i zdrowia przede wszystkim...
OdpowiedzUsuńTo wielkie szczęście i wielka radość :))) Spokoju i radości zatem życzę :)
OdpowiedzUsuńBo miłość jest najważniejsza <3
Mogę być ciocią? Też czekam i cieszę się nowym promyczkiem.
OdpowiedzUsuńno pewnie:) dobrych cioć nigdy za wiele,
Usuńjesteś cudowną babcią dla swoich wnucząt to i ciocią będziesz fajną
Przepraszam, ale mówienie swojej Matce że robiła bardzo źle w czasach Jej ciąży, bardzo mi się nie podoba. To tak jakby zapytać czemu prałaś pieluchy? Mogłaś wyrzucać, jak dziś to się robi.
OdpowiedzUsuńKażda Matka żyje w swoich czasach i robi to co MUSI. Z każdym pokoleniem jest lepiej i lepiej
i zamiast przytulić Mamę i pożałować że miała ciężko jak cholera, to usłyszy że była frajerką,
mogła się przecież uwalić na rogalu.
masz rację, miałam jednak na myśli te kobiety, które przechwalają się opowiadając jak to rzucały się na każdą robotę i wyśmiewając przy tym młodsze pokolenie " te młode teraz nic nie zrobią jak są w ciąży, my to.. itd"
Usuń"I już zawsze jest ktoś, kogo się kocha" to kwintesencja rodzicielstwa :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i cieszę się Waszym czekaniem, mając nadzieję na własne. Chociaż nasze dzieci się nie palą do rodzicielstwa.
Pozdrawiam Gocha
Pranie, prasowanie a gdzie gotowanie???;p
OdpowiedzUsuńKochana moje pieluchy a właściwie Tuśki zrobiły furorę na wsi ( T. miała 10 miesięcy jak się sprowadziłyśmy) za "czystą biel"- do dziś są wspominane w niektórych kręgach, czyt. plotkarskich ;p
Cieszę się z tego Waszego "spokojnego czasu" :)))Niech wszystko dzieje się po Waszej myśli :***
Ja przy bliżniakach miałam przydziałowe 70 tetrówek.I też sąsiadki sprawdzały biel, do czasu aż mój małżonek wyprał połowę pieluch z czerwonymi śpioszkami.Tak że potem sama wyprałam drugą połowe z innymi czerwonymi spioszkami i miałam różne odcienie różu :D
UsuńA to dobre :))) Nasze też były różowe bo wyprane z uszytymi przeze mnie flanelowymi kaftanikami i pieluszkami obrębionymi czerwonym kordonkiem czy tam jakąś lametą juź nie pamiętam, a to pieroństwo farbowało az strach. Dlaczego czerwone? Bo chyba tylko taki kolor był do kupienia? Pamiętam jak się cieszyłam kiedy szyłam te kaftaniki i pieluchy, i jak mi ręce opadły kiedy wyciągałam je z pralki. A o kupieniu innych można było pomarzyć. Wyprawkę szyło się i kupowało kilka miesięcy naprzód bo potem to już tylko można było liczyć na rzeczy z odzysku po dzieciach koleżanek i takie też miałam, i jeszcze inne dzieci z nich potem wyrastały.
UsuńMarytka
I szycie ubranek, bo tych z przydziału było za mało.
OdpowiedzUsuńTeraz jest inaczej, ale czy lepiej... Nie wiem. I pokolenia słabsze i dzieci inaczej wychowane. Pewnie różnice miasto wieś też są ogromne, bo a włóż czapeczkę, a daj butlę nadal pokutuje.
Tak wczoraj rozmawialismy z Chlopem o dzieciach, ze moje wnuki to tez beda jego wnuki, chociaz nie rodzone. I ze bede je rozpieszczac i pozwalac im na wszystko i dawac im czekoladki ukradkiem :-))
OdpowiedzUsuńPiękne imię - Hania! :)
OdpowiedzUsuńI bardzo fajny czas- ten, kiedy się czeka. A później jest jeszcze lepiej! :) MOja Córka była pierwszą wnuczką dziadków z obu stron. Ich zachwyt był niesamowity! :)
Ale łączyło się z tym sporo śmiesznych historii! Np mój teść długo się głowił nad tym jak założyć pampersa! :)
oj tak, prawie się bałam pozwalać dziadkom i babciom na przewijanie!!
UsuńPo pierwszym przewijaniu przez dziadków, podczas pierwszego spaceru- wózek został "ochrzczony" i poszedł do czyszczenia! ;) Potem było już lepiej! ;)
UsuńCzekanie na TAKIE WYDARZENIE to najprzyjemniejsze czekanie jakie może się zdarzyć i żyje nim cała rodzina, nie tylko "główni" zainteresowani :)
OdpowiedzUsuńTu u nas teraz co dziewczynka to Hania, tak jak kiedyś Marty, albo Anie.
OdpowiedzUsuńOkrutnie się te dzieci starzeją!Dopiero co kopało mnie to coś od środka w brzuchu a już mam wnuki 6 i 8 lat. To zwykły skandal!!!
OdpowiedzUsuńMiałam fart, bo akurat pół roku wcześniej przed rozwiązaniem do Polski dotarły dziecięce akcesoria Chicco, nawet chodzik wtedy kupiłam i wysokie dziecięce krzesełko. Ciuszki mój kupował w zaprzyjaznionych krajach demokracji ludowej, np. w NRD i Pradze, bo bywał tam w delegacji. Były super, w przeciwieństwie do naszych. Pieluchy tetrowe- koszmar, ale chrzestna mojej córki była na kontrakcie w Iraku i podsyłała pampersy i mleko w proszku.Krótko miałam szklane butelki, wydałam krocie na plastikowe w komisie, bo były o różnych pojemnościach. Masę ciuszków robiłam sama na szydełku lub drutach.Sama łaziłam w dresie, ale dziecko było "eleganckie". No wiesz, typowa matka wariatka.
Gratuluję Ci nowej życiowej roli- babciowania;)
Moj Junior tez byl karmiony lyzeczka, od czasu kiedy zaczely sie zupki skonczyla sie butelka:))
OdpowiedzUsuńPrasowanie pieluch pamietam do dzis, mialam wrazenie, ze zelazko juz na stale wroslo mi w dlon:))
Piekny czas przed Toba Klarko, babciowanie jest fajne:***
Ja to z tego innego pokolenia matek. Tzn moze nie wiekowo, ale tak mi sie zlozylo, ze matka zostalam w wieku 37 lat- dosc pozno. Z tego takie wnioski, ze wozek mialam na duzych kolach: zwrotny, sprawny i te inne. Buteli plastikowe. Pampersy- o tetrowych slychac juz nic nie bylo- choc ja kilka takich zakupilam w calkiem innym celu niz przewijanie dziecka. Chodzik, hustawka bujana, wysokie krzeslo dla Malej.... ogolnie wypas w gadzetach dla dziecka:) Pamietam jednak te wozki z odpadajacymi kolkami kiedy dziecieciem bedac wozilam swa najmlodsza siostre:))
OdpowiedzUsuń"Frania" darła tetrowe pieluchy, trzeba było ręcznie :(
OdpowiedzUsuńPiękne imię, piękny czas oczekiwania, chociaż mnie bardziej nosiło niż zajmowało wicie gniazda, przygotowaniami zajęłam się miesiąc przed i wtedy już odrobinkę się stresowałam, że nie zdążę :)
OdpowiedzUsuńwózek mieliśmy wygodny, a i tak dzieć na rękach najwolał, żałuję że późno kupiłam chustę do noszenia, u nas świetnie się sprawdzała dla małego misia przytulisia :)
Zdrowia dla Hani, rodziców i dziadków!
Pieknie napisalas. Ja tez czekam, ale nieco dluzej - do pazdziernika. I tez tak mysle, ze bedzie kolejny ktos do kochania...
OdpowiedzUsuńNiech się mnoży ta miłość... Miłego czekania i niedużych upałów latem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Myślę,ze tak naprawdę w tym życiu o to właśnie chodzi :)fajna rodzina,dzieci, wnuki..czy czegoś jeszcze potrzeba do pełni szczęścia? Wiadomo - zdrowie zawsze się przyda:))Wszystkiego dobrego ,Klarko!
OdpowiedzUsuńRadosnego oczekiwania!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewa
♥ Cudowny czas oczekiwania, a kocha się bardziej niż swoje dzieci. Nie musisz ich wychowywać, a możesz rozpieszczać.♥
OdpowiedzUsuńHani jeszcze nie ma, a już jej zazdroszczę Babci!
OdpowiedzUsuńTeż gratuluję Klarko i zazdroszczę Hani dużej, kochającej sie rodziny :)
OdpowiedzUsuńfidelia
Wszystkiego dobrego dla Hani i dla Was! Cieszę się razem z Tobą, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOczywiscie, ze Hania juz jest, chociaz jeszcze ukryta przed swiatem. Ale juz teraz wie, ze jest oczekiwana i juz kochana. usciski dla wszystkich
OdpowiedzUsuńCiocia-tezMonika
Bez względu na to czy są udogodnienia czy ich brak, na dziecko większość rodziców i dziadków czeka nie zawsze ze spokojem,ale na pewno z ufnością i miłością. Trzymam kciuki za szczęśliwe narodziny kolejnego członka szczęśliwej rodziny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie wiadomosci:)Ciesze sie i razem z Wami czekam na malenka Hanie.
OdpowiedzUsuńPięknie Pani to opisała, aż mi samej się łezka w oku zakręciła. My też czekamy - na Antosia (tyle, że to ja jestem w roli przyszłej mamy :) ) i też ma się pojawić pod koniec lata. Przyszłe mamy owszem nie zawsze muszą pokazywać, że wszystko zniosą ale niestety spore grono kobiet uciekających na zwolnienie chwilę po pozytywnym teście ciążowym (nie mówię tu o sytuacjach koniecznych dla bezpieczeństwa mamy i dziecka ale o jawnych i bezwstydnych nadużyciach) wyrobiło nam - kobietom w ciąży łatkę "leni" i pracowników-naciągaczy. Pewnie dlatego tak trudno mi podjąć decyzję, że czas najwyższy odpocząć i zadbać o siebie i maleństwo. Praca i pieniądze nie zawsze muszą być ale bez nich jest ciężko.
OdpowiedzUsuń