Nadrobiłam hurtem zaległości medyczno-zdrowotne, leków się nażeram tyle, że już nie muszę jeść posiłków, jestem wyprześwietlana (tu rozczarowanie - zmiany w kręgosłupie nie leczą się same w cudowny sposób i jeśli jakiś czas bardzo nie boli to wcale nie znaczy, że trzeba się z radością rzucać na ciężką pracę).
Ponieważ wkrótce zostanę babką a Krzysiek zdziadzieje do końca, obserwuję pilnie dziewczyny z małymi dziećmi. Szkoda, że nie ma szkoleń dla dziadostwa, szkoła rodzenia mi niepotrzebna ale taka pokazówka by się przydała - dla przypomnienia jak nakarmić, przewinąć, wykąpać i ubrać itd. Ponoć najtrudniej jest za pierwszym razem, kiedy wyłamie się kończyny to już potem sweterek wchodzi.
Tam się ćwiczy na fantomach, nie przerażajcie się.
Obserwowałam młodą dziewczynę która była u pediatry z dwójką dzieci. U nas przychodni niestety jest wspólny korytarz dla wszystkich i uważam, że to nie jest dobre - dorośli, zdrowe i chore dzieci razem. Taki minus a reszta na plus - przychodnia rodzinna, wszyscy się znają i chory człowiek zawsze zostanie przyjęty nawet jeśli nie jest zapisany na dany dzień.
Coś mi to pisanie nie idzie, odzwyczaiłam się czy coś.
O tej dziewczynie z dziećmi miało być.
Jedno dziecko może pięcioletnie, śliczna dziewczynka zajmująca się swoimi sprawami (coś przeglądała) drugie na rękach ale już takie rwące się do świata czyli bezustannie roześmiane, natychmiast reagujące radością na zaczepianie, na kolanach u matki hyc hyc i hopa hopa, w buzi ze cztery zęby.
Przypomniało mi się NATYCHMIAST!
Ile trzeba mieć cierpliwości i siły, gdy nie ma możliwości odłożenia dziecka, które przecież nie zawsze jest radosne i wesołe, ile trzeba mieć w sobie spokoju, aby ono było spokojne. Jak się wierci i kręci bo chce na podłogę a nie można, jak wkurzają uwagi typu "a gdzie skarpetki, a gdzie czapeczka".
Cała trójka weszła najpierw do pediatry, potem znów na korytarz. Tu mama tłumaczyła starszej córeczce, na czym polega pobieranie krwi do badania. Nie kłamała. Opowiedziała dokładnie co się będzie działo. Weszli do pokoju pobrań, cisza, cisza cisza. Wyszli. Mała z opatrunkiem na zgięciu łokcia, z kolorowanką pod pachą. Mamo, ale byłam dzielna, prawda? - spytała. Bardzo dzielna! - potwierdziła matka.
- Mamo, a ile trzeba się uczyć żeby umieć tak wysysać krew z ludzi?
to miłe akcenty w tej peregrynacji po lekarzach.
OdpowiedzUsuńFatalnie że wspólny korytarz bo zaraza się rozsiewa piorunem;)))
Mała fajna.
A co do komentarzy na temat dziecka wkurzających- to atawizmy.W społeczeństwach pierwotnych ( jeszcze są nawet takie na ziemi)dzieckiem opiekują się wszyscy.Matka dziecka ma je może 40% czasu w ciągu doby.Dziecko jest wypieszczone,wykochane,zadbane,najedzone i ....szczęśliwe ono i matka. Szkoda że te "cywilizowane" społeczeństwa tak daleko odeszły od tego modelu...I matki są zagonione,zmęczone,bla,bla,bla...
Szybko sobie przypomnisz! :)
OdpowiedzUsuńJa w szpitalu przewijałem dwutygodniowego wnuka - pielęgniarki zaglądały przez drzwi, bo to wiadomo, facet - nie wtrącały się. Potem Mżawka powiedziała, że jej mówiły, że były z początku zaniepokojone, ale ten facet wiedział co robi! Miał piątkę swoich- uświadomiła je spokojnie Mżawka. Od razu zrozumiały. :)
Generalnie nie wcinamy się w wychowanie wnuków - my swoje dzieci wychowaliśmy. Trochę zaskoczeniem było dla młodych, że grzecznie informujemy ich o tym co zauważyliśmy i czekamy na ICH decyzje! Nawet Mżawka podejrzewała, że po cichu robimy coś po swojemu, jako to dajemy kilogramy cukierków, albo ciastek!
Znam Cię trochę Klarko - zapamiętaj - RODZICE SĄ NAJWAŻNIEJSI!!! Dziadkowie maja się dostosować!
Możemy porozmawiać, ale oczekujmy decyzji a nie sami decydujemy! Ten czas już za nami! I dobrze! :)
W naszym wieku nie ma tej cierpliwości, nie ma tych sił i spojrzenie jest inne. No i nasza funkcja jest zupełnie inna. My mamy pomagać, a nie dokuczać i ukrzyżować! I nie uszczęśliwiać na siłę! :D :D :D
cicho bo tort mam kończyć a jeszcze nie zaczęłam :D
UsuńTo ja sie tu do Dreptaka przytule, bo bardzo podzielam jego filozofie, czyli "RODZICE SĄ NAJWAŻNIEJSI!!! Dziadkowie maja się dostosować!"
UsuńTak wlasnie ma byc. Pamietam jak pierwszy raz synowa zaproponowala czy chce nakarmic mala Avive a ja powiedzialam "oczywiscie ale powiedz mi jak mam to zrobic" na co ona "przeciez wiesz jak to zrobic" a ja "to co ja wiem jest niewazne, wazne jest to JAK TY chcesz".
I tak jest zawsze i do tej pory tez, jak cos wnuki chca to najpierw jest "ale zapytaj mame/tate czy mozesz".
Dasz rade, nawet bez szkolenia, jestem tego pewna, babciowanie i dziadowanie jest bardzo mile jesli tylko czlowiek nie chce sie madrzyc i wtracac w decyzje rodzicow.
No tak pielęgniarka robi za wampira :-)))))
OdpowiedzUsuńDzieci to są spostrzegawcze...
Uwielbiam podsłuchiwać dzieci, ich świeżość spojrzenia daje do myślenia
OdpowiedzUsuńi do uśmiechania:))
Przysięgam - tych czynności pielęgnacyjnych się nie zapomina, co bardzo zdziwiło mego zięcia, gdy widział, jak swego pierwszego wnuka pakuję w pampersa. Brawa dla tej matki- należy dziecku zawsze mówić prawdę o tym, co będzie z nim robione i jak to będzie wyglądać a wtedy dziecko jest przygotowane na to co je spotyka. Zawsze uprzedzałam dziecko co będzie się działo w gabinecie lekarskim.
OdpowiedzUsuńCo do leków- doszłam do 13 tabletek dziennie(różnych)- całe szczęście że łykane w dwóch dawkach. No ale ja jestem stara, więc mam prawo. Klarko, tak poważnie- dbaj o siebie więcej, proszę!!!!!!
Klarko Ty będziesz bardzo fajną babcią :) I nawet jezeli na samym początku będą Ci się trzęsły rece, bo dziecko jest takie malutkie to ani się obejrzysz, a małe kitki bedą z Toba nieporadnie lepiły pierogi :)
OdpowiedzUsuńMieliśmy podobne doświadczenie szpitalne Klarko, a w dodatku dotyczące kręgosłupa. Zalecenie: Prowadzić oszczędny tryb życia, umiejętnie się schylać, umiejętnie podnosić ciężary itd. Takie wskazania podczas opieki nad dzieckiem są bardzo na czasie.
OdpowiedzUsuńMamie tej dziewczynki należą się gratulacje i dyplom dzielnej opiekunki małego pacjenta
Niektórzy potrafią bez strzykawki wyssać krew i żadnej szkoły nie kończyli ;pp
OdpowiedzUsuń16 piguł jednego leku przyjmowanego codziennie skutecznie mnie powstrzymuje przed przyjmowaniem innych- bronię się rękoma i nogami ;pp Stwierdzam, że nic mi więcej nie dolega ;D
Jak tylko zobaczysz Hanię na tym świecie, to od razu wszystko Ci się przypomni :) No i oczywiście, że będziesz najlepszą Babką na świecie dla swojej Wnusi :D
Roksanna, dzieki za usmiech z samego rana przy tym wysysaniu krwi bez strzykawki:))))
UsuńTy juz ten tort dla Hani???? Przeciez ona najpierw mleko.....
OdpowiedzUsuńtezMonika
Tez jestem babcią, niemłodą:)Zdarza się,że na spacerze z wnukiem biorą mnie za mamę:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie łykam żadnych tabletek,ale to się pewnie kiedyś zmieni.Wszelkiej pomyślności ,Klarko!
Nie cierpię tabletek. Jako że jestem skazana dożywotnio na jedną taką, to każda następna staje mi kołkiem w gardle.
OdpowiedzUsuńA co do przychodni to u nas jest podobnie, ale zdrowe dzieci czekają w innej poczekalni, a chore z dorosłymi, z tym że się przychodzi na godzinę więc nie ma czekania nie wiadomo ile. A poza tym, kto się od kogo zaraża, bo dziecko od babci, która przyszła z bólem pleców to chyba raczej nie :-)))
He he widzę ze chyba już totalnie oszalałaś na punkcie Hani, i dobrze;-) A pewnych rzeczy się nie zapomina.
OdpowiedzUsuńJa nie chodziłam do szkoły rodzenia a przewijanie, kąpanie ubieranie i cała reszta sama przyszła, a mieszkałam wtedy sama z małą i nie było nikogo do pomocy. Do łazienki nawet razem musiałyśmy chodzić;-)
Tego sie nie zapomina. Tak myślę.....
OdpowiedzUsuńNie martw się na zapas, wychowałaś syna to i przy wnuczce sobie poradzisz. A co do nowych wynalazków i ustrojstw dla dzieci, jak to stosować i kiedy, dopytasz rodziców wnusi. A resztę znajdziesz we własnym sercu. A zakładanie pampersa to pryszcz. Toż Ty młodą babcią będziesz. Tylko nie mów, że nie. No i przychylam się całkowicie do wypowiedzi Dreptaka. My jesteśmy tylko do rozpieszczania, oczywiscie w rozsądnych granicach. Wychowują rodzice, to ich rola.
OdpowiedzUsuńMarytka
Klarko jesteś mistrzynią pointy, o czym, oczywiście, wiesz, ale musiałam to powiedzieć:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog:) będę zaglądać:)
OdpowiedzUsuńTo, że oszalejesz na punkcie wnusi, to pewne i zrozumiałe. Mało tego, rozpieszczać też będziesz. Byłoby dziwne, gdyby było inaczej. Niczym się nie martw, przyszła dumna babciu, będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
No, no.... I mała zaciekawiona... Super
OdpowiedzUsuńWiadomo, że młodzi myślą, że wszystkie rozumy pozjadali i wiedzą jak mają wychować dziecko. Książki, internet itd. Ale nie zaszkodzi pokazać im jak błyskawicznie wykąpać dziecko pod kranem zamiast godzinnej celebrowanej kąpieli, pokazać mąkę ziemniaczaną albo krochmal zamiast super drogich kremów, pokazać usypianie "na klacie" zamiast usypiania w łóżeczku z baldachimem. Będą chcieli, skorzystają. Nie to nie, najwyżej się trochę pomęczą;) Jak będą padać z niewyspania pewnie chętnie skorzystają z niektórych porad dziadków. I zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńKlarko,ciesz się faktem zostania babcią.Moje Malutkie (ma 3 zęby i tez często się smieje)nie ma Babci....bedzie jedną i drugą znalo tylko z filmików i z opowiadan o 15 lat starszego brata i z naszych relacji.
OdpowiedzUsuńBędziesz fajną babcią. Po cicho zazdroszczę i chyba napiszę notkę o wizytacji teściów. Specjalnie dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńJa tak sobie tu na Ty, a może nie powinnam? :/
Będziesz fajną babcią, jestem pewna. I obyś poczuciem humoru Hanię zaraziła :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie dziadków to ja muszę napisać, z dedykacją dla Ciebie, o ostatniej wizytacji teściów.
Tak teraz myślę, czy ja mogę tak na Ty, bo jakoś mi się dziwnie zrobiło...
Jeden komentarz może do kosza, bo nie zauważyłam, że zatwierdzane i sądziłam, że coś nie weszło. Przepraszam za zaśmiecanie
OdpowiedzUsuńKomentarz tego dzieciaka -po prosty totalnie bezcenny
OdpowiedzUsuńA my właśnie po chrzcie bojowym w kwestii opieki samodzielnej nad wnusią. Udało się!!!
OdpowiedzUsuń