Moi
kochani. Tak się zaczyna kazanie, weź to popraw. Musicie wiedzieć, że Watrowisko jest imprezą Watry i Kneziów oraz
blogerów i sympatyków skupionych wokół nich, ja jestem jedynie zwykłym
uczestnikiem tego wydarzenia, mój wkład jest bardzo skromny a obecność
nieznacząca. Nie chciałabym, aby zaistniało jakieś nieporozumienie dlatego
wyjaśniam – tam mój blog nie miał i nie ma żadnego znaczenia.
Jeśli
jednak trafił na Kneziowisko ktoś ścieżkami stąd i został, miał
szansę poczuć dym z ogniska (ognisko w tym roku było bez ogniska) i prześpiewać
noc (tegoroczny nowicjusz okazał się znakomitym kompanem do śpiewu, nie musiał
nawet zbyt często korzystać ze śpiewnika).
Nowym
jest trudno, ponieważ Watrowicze mają
swoje szyfry i hasła, zwyczaje i obrzędy. Są serdeczni i otwarci ale jednak z
zewnątrz trudno tak od razu wejść i dobrze się poczuć wśród nieznanych ludzi. Watra jest doskonałym psychologiem i potrafi wychwycić
gorszy nastrój czy zagubienie, zbyt długo trzymającego się z boku uczestnika
zajmie rozmową, okaże mu zainteresowanie,
pozwoli o sobie opowiedzieć, da poczuć, że jest ważny i potrzebny. Nie tylko Watra, inni „starzy” również, ale Druhna ma do ośmielania
ludzi największy dar. Tak, Watra jest harcerką, najprawdziwszą. Z sercem, z zasadami,
z ciepłem z tysiąca ognisk. (Klarka ogarnij się bo odpłyniesz w stepy akermańskie
albo coś).
Aby
poczuć się jak u siebie, niektórym trzeba całego dnia a innym kilku zlotów. Ja
potrzebowałam kilku lat. Więcej słucham niż mówię, nie zostaję do końca
biesiady, nie siedzę godzinami za stołem. Nie zrozumcie mnie źle, nie znaczy to
przecież, że się nie umiem bawić. To jest tak – tam niektórzy ludzie mają
ogromną wiedzę, to ludzie renesansu. Myślę, że gdyby Watrowiczom
kazać pisać o północy maturę z pięciu przedmiotów to prawie wszyscy by zdali, po ciemku i po pijanemu. Potrafią
wystrzelić rakietę na Erewań i upiec chleb (Klarka, weź się!)
Krzysiek
zadał mi pytanie o jedną z uczestniczek.
Odpowiedziałam
najkrócej jak mogłam - a, Agnieszka. To poetka, pisze podobnie jak Szymborska.
Dlatego
wolę słuchać i się bogacić. A poza tym jestem nieśmiała.
Przy
pierwszym spotkaniu bałam się Wachmistrza. Teraz darzymy się sympatią jak
dobrzy koledzy, wymieniamy się uwagami i mamy w wielu sprawach zaskakująco
podobne zdanie. Na przykład stwierdziliśmy równocześnie, że Kazimierz jest piękny ale przeszkadza nam
ten odpust i jarmark.
(A
mojemu Krzyśkowi w Kazimierzu najbardziej podobała się panna klozetowa przy
toaletach dworcowych).
Marchevka się bała Piotra Opolskiego. Teraz są
zaprzyjaźnieni a Piotr jest gotów Marchevkę adoptować. Ja mam problem z
Opolskimi bo zaczynam o nich myśleć jakbym była już dawno adoptowana. To znaczy
jeśli długo nie widzę Piotra w internecie to się martwię, czy są zdrowi i czy u
nich wszystko w porządku. Witamy się ze słowami
– stęskniłam się. I to jest prawda.
I
tu doszliśmy do zaangażowania emocjonalnego. Tak się właśnie dzieje.
Koleżeńskie relacje zaczynają zmieniać się w rodzinne. Z Mżawką i Panem na
Lasach nawiązałam w jednej chwili kontakt taki, jakbym była dawno nie widzianą
ale lubianą ciotką, jedno słowo dziesięć minut śmiechu, ten sam język, myśli i
dowcip łapane bez pudła.
No
to do brzegu.
Jestem
zwykłym uczestnikiem tych spotkań, piszę tu o nich bo ten blog ma taki charakter,
co w życiu i w sercu to na blogu. Pytacie mnie, jak się dostać na Watrowisko. Dostać się
jest łatwo, trudniej zostać na zawsze.
Dziś
też Was kocham.
Bardzo ciepło o nich piszesz, paczka przyjaciół :) Mam podobnie do Ciebie, żeby się otowrzyć i dać poznać lepiej potrzebuję czasu. Generlanie zawsze lepiej się czuję - jeżeli mam jechać w nowe miejsce i poznawać nowych ludzi - mając ze sobą kogoś kogo znam. Nie powiem o sobie, że jestem nieśmiała, bo to nie tak ale z dystansem :)
OdpowiedzUsuńOj Klarko, ja Ci dziękuję, bo dzięki Twoim sznureczkom dotarłam do Knezia i mogłam uczestniczyć w całym tym wydarzeniu. Opolskiego też podczytywałam od czasu do czasu, a Wachmistrza bałam się chyba bardziej od Ciebie;) ale nie można zapomnieć o innych uczestnikach, bo wszyscy są bardzo wyjątkowi, ja też tak jak Ty wolę słuchać a tych nocnych rozmów ma zupełnie innym poziomie, niż codzienne, mogłabym słuchać godzinami;)
OdpowiedzUsuńTak czytam, że nieśmiała, że na uboczu, a ja tu miałam odczucie jakbyśmy się znały od zawsze :) kilka zdań później zrozumiałam na czym rzecz polegała :) opis relacji międzyludzkich w punkt :) Ciociu Klatki tys nasza :) pozdrawiamy znad parówki ;)
OdpowiedzUsuńStałaś się Klarko częścią tego towarzystwa, i Twoje teksty na stałe weszły do naszego słownika.
OdpowiedzUsuńPo prawdzie (skąd mi się to wzięło?), to ja nie wiem jakim cudem ta impreza kolejny raz się udała, bo to nie ma prawa działać!!! Może ciągle masa krytyczna anarchizmu, woluntaryzmu, indywidualizmy i czego tam jeszcze, nie została przekroczona??? A może takiego czegoś nie ma?
Już parę razy usiłowałem na tyle to ogarnąć, żeby opisać i... nie da się!!!
Hmmm... właśnie sobie przypomniałem coś do opisania - jest nawet kilka fotek do wykorzystania, żeby nie było że lipa!!! :D :D :D
Wyobrażam sobie. Na przykład "do brzegu". Uwielbiam to i przywłaszczam:)
UsuńDziś też Cię kocham :) I cieszę się, że właśnie Ty, Klarko, towarzyszyłaś mi kiedy stawiałam pierwsze blogowe kroki. W tej nieprzebranej sferze blogów, czasem swój trafia na swego (ulubionego) :)))i to jest fajne.
OdpowiedzUsuńAch, jak ja Wam zazdroszczę. Niestety, sama nie pasowałabym do takiego towarzystwa - jestem chyba za sztywna.
OdpowiedzUsuńErrato - weź się i spróbuj. Sama się szybko zdziwisz swoją elastycznością...
UsuńNa sztywnych sa nalewki /chyba wygrała z głogu oraz prawie smiertelna pieprzówka Knezia/.
UsuńPrzymierzam sie /z opóźnieniem bo klima dała popalić/ do kilku uwag tylko ogarnęło mnie lenistwo.
Pozdrawiam
KLarko:)
OdpowiedzUsuńJak pieknie to wszysko opisalas.
Czy Ty naprawde myslisz ze oni Cie kochaja tylko za Twoje niedobre , oj niedobre ciasta?
Przeczytalam wszyskie relacje , przyjrzalam sie fotkom i dochodze do wniosku ,ze kazdy z uczestnikow Watrowiska jest jednoczesnie zwykly i niezwykly.Nieodzowny i niezastapiony.
Dobrze wam ze soba i tyle. Az tyle:)
Braterstwo dusz, trunkow i potraw::)
ps:Wez sie Klarka i przstan sie zakompleksiac!No!
sciskam cie :)
Errato skąd pewność, że tam wszyscy tacy wyluzowani? A jednak świetnie się dogadują :-D Ja w tym roku straciłam Watrowisko na rzecz sanatorium i szczerze żałuję. Zobaczyć Klarkę i posiedzieć z nią przy herbacie, poznać Wachmistrza, ach! :-D Watrze spojrzeć w oczy, harcerka moja krew! O reszcie nawet nie wspomnę, ciężko wszystkich wymienić a przecież wszystkich bardzo chciałabym zobaczyć, wszystkich wirtualnie lubię. Dlaczego nie polubić ich naprawdę? Muszę to zrobić i zrobię. Może nareszcie w przyszłym roku :-)
OdpowiedzUsuńKlarko, maila piszę już cuś trzy tygodnie. Obiecuję, że wyślę :-*
no to wsiadaj w pociąg i przyjedź, posiedzimy pod czereśnią i nawet Cię pavulonem poczęstuję
UsuńPavulonem mnie zachęciłaś ;-) jak pragnę zdrowia, że przyjadę, sama zobaczysz. Nie żebym Cię straszyła czy co :-D
Usuńja przymierzałam się do Watrowiska dwa razy i nie dojechałam...Panika.
OdpowiedzUsuńZa trzecim razem się udało - i chyba Ty byłaś tam po raz pierwszy też;).
Po kilku razach nareszcie oswoiłam Wachmistrza;))),dogadałam się z Marchevką! No a z Tetrykami....;))))).
Ciężko jest zżyć się z grupą od początku bo przyjmują z otwartymi ramionami ale samemu trzeba znaleźć swój kąt.Ale za to potem jedzie się na skrzydłach;).
Czytam te relacje wręcz z fascynacją. Nigdy nie byłam na Watrowisu, Kartoflisku i pewnie nie będę bo sama myśl ,że przyjdzie mi się wykaząc min. mwiedzy i spotkać z róznymi osobowościami ,którzy intelektualnie mnie przerastają wiedzą ,obyciem już nie mówiąc ,że umarłabym chyba ze strachu przed Kneziem niezwykle okrutnym. A jednocześnie serce się rwie:))
OdpowiedzUsuńw piwnicy zamykali tylko napoje i żywność, na wszelki wypadek nie wchodziłam tam nie do końca ufając informacji, że na pewno ludzi nie zamykają.
UsuńAle Marchevy wysłać do piwnicy się już nie bałaś :P
Usuńbym Cię ocaliła przecież!
UsuńAaaa! To ok :)
UsuńKlarko, w tym roku również bez dymu się nie obeszło - był ogień, ale w wędzarni, gdzie wędziła się tradycyjna, zlotowa kiełbaska! :D
OdpowiedzUsuńMoi drodzy, rozmawiamy tam generalnie o d.. Maryny, więc żadne renesansowe rozmowy nie wchodzą w grę. Jedziemy tam, żeby naładować baterie. Najczęściej się udaje :) A każdemu do naładowania baterii potrzebne jest coś innego, więc każdy je ładuje na swój sposób. Siedzenie w upatrzonym kąciku i obserwowanie przebiegu wydarzeń też się zdarza i nikt nie ma o to pretensji.
OdpowiedzUsuńA co do wcześniejszego wyjazdu, Klarko, następnym razem nie puszczę!!! Noż kurde, wiedziałam, że wciskacie kit, bo podaliście z Krzyśkiem inne powody wyjazdu (hehehe)Ściskam mocno :)))
Cała sztuka polega na tym, by gadać o dupie Maryny a słuchacz myślał, że się toczy dyskusja o budowie studni w Afryce.
UsuńKrzysiek żyje w swoim świecie i często nie jesteśmy zaangażowani jednocześnie w to samo. Mam tu na myśli oczywiście nie dyskusje i rozmowy przy stole tylko o przyczyny, dla których wracaliśmy wcześniej.
...i zastanawiał się (słuchacz), czemuż ta studnia tak wąska i woda w niej nie pierwszej czystości... ;-)
UsuńZaintrygowała mnie "pani klozetowa", a tak w ogóle to musi być tam superzasto :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńa takie wiotkie dziewczę tam stoi i pobiera kasę, wydając bilety wstępu do ustępu
UsuńSuper odp.:bilety wstępu do ustępu...:) .Cała Klarka :).
UsuńPoznałam Watre :-) ale niestety nigdy nie byłam na Watrowisku i pewnie nie będzie mi dane,bo szkoła,praca i nie po drodze...ale zawsze jestem sercem i pewnie kiedyś będzie mi dane poznać osobiście Wszystkich Knieziow.. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwszystko brzmi tajemniczo i ekskluzywnie:)
OdpowiedzUsuńA ja Cię zawsze kocham :)
OdpowiedzUsuńBloga jeszcze nie znam, ale przecież nigdy nie jest za późno, co nie? :)
Wachmistrza? Serio? :)))
OdpowiedzUsuńTo się przyznam, że chociaż ogólnie miałam tremę, bo pierwszy raz tam byłam, to się jeszcze bardziej stremowałam przy... Tobie.:))) Ale szybko mi przeszło, bo przy takich miłych ludziach człowiek łatwiej się oswaja.:)
Przeżycia niezapomniane i wspaniała atmosfera.:)
no to mi teraz koniecznie napisz dlaczego, żebym w przyszłości już nikogo nie stresowała
UsuńTrudne pytanie. To posłużę się analogią: gdy pierwszy raz rozmawiałam z Katarzyną Kłosińską z radiowej Trójki to też byłam stremowana, a to przesympatyczna osoba.:) No właśnie jakoś tak.:)
UsuńA bo ty Klarko tak patrzysz, tak patrzysz, jakbyś miała tym wzrokiem delikwenta powalić na glebę, albo o ścianę! I jeszcze potem obcasem przydeptać!!! NO!!! :D :D :D
Usuńjeszcze mi napisz że mam swastyki w oczach albo trzy szóstki na czole
UsuńBoshe, a taki był spokój bez Zenka. Gdzie jest Kneź?!
Usuńprzechodzi przemianę po zachodzie słońca
UsuńKneź na czele zastępów, to za szybko nie wróci!!! :D :D :D
UsuńW oczach to może nie swastyki, ale widać, że możesz przyfastrygować!!!
Ty Marchevka nie bądź taka hop do przodu, bo cię natką (hehe) do dołu posadzą, abo co?!!! ;):D :D :D
Klarka, gorzej! Masz torebkę...
UsuńNo i bardzo słusznie, bo Wachmistrza trzeba się bać... Nie dość, że potwór, to jeszcze nocami wysysa krew, o ile nie hula po okolicy, nie pali i nie wiesza, kogo popadnie...
UsuńWygrażanie Natce w tym konkretnym przypadku jest baaaardzo niejednoznaczne :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW tym wszystkim nie o uczoność idzie, ani szpanowanie talentami. Raczej o to by odważyć się przytulić (psychicznie, a żegnając fizycznie - to już naturalne!) człowieka dotychczas obcego, nie oczekując niczego poza wzajemną życzliwością. I to działa!
OdpowiedzUsuńO właśnie!:)
UsuńKażdy dorzuca do tych puzzli swój kawałek i każdy pasuje. A obraz robi się coraz pełniejszy i coraz ciekawszy. :)
Klarko droga, nie zgodzę się z ostatnim akapitem - każdy jest "zwykłym uczestnikiem" tego Spotkania (tak to nazwał Dudi), za wyjątkiem Watry! I nie jest łatwo się do tej grupy dostać, bo to jeszcze trzeba być chcianym i samemu chcieć!
OdpowiedzUsuńNatomiast łatwo o zaproszenie. To prawda. Zauważ jednak, że w tym roku przyjechało jedynie TRZY osoby nowe, prawda że z rodzinami, ale to akurat oczywiste. Znaczy to, że obawy znacznie przerastają "atrakcje"! :D
Nie zgadzam sie Zenonie!
UsuńTo nie obawy przed Wami spowodowaly moja nieobecnosc na Watrowisku.
Samo "chcenie" nie wystarczy.
Mam daleko i w zwiazku z tym wszstko sie komplikuje...
Bywają i tacy, co gnają na te trzy dni z nad granicy Belgijskiej!!! :D :D D
Usuńha ha:) cieszylabym sie gdybym mieszkala przy granicy belgijskiej.
UsuńTo by oznaczalo polowe dzielacych nas kilometrow; Chyba mam blizej do Afryki....:)
nie chcę Cię martwić ale kiedy powiedziałam Asterixowi gdzie mieszkasz, zawołał uradowany - jedziemy do Marsylii!
UsuńTylko tak straszycie kurcze...a ja sie potem jak glupia ciesze ze nareszcie ktos chce sie do mnie przyjechac:)
UsuńNo i oczywiscie zapraszam!
przybywajcie tlumnie:)
Czyli za rok Watrowisko we Francji. Uhuhuhu :D :D
UsuńJakby co, to zaczynam zbierać ślimaki, a i żaby niech uważają!!! :D :D :D
UsuńW Nałęczowie były ordynarnie wielkie :o
UsuńJak ordynarnie wielkie to chyba ropuchy::))
UsuńNiee, ślimaki takie, zastąpiły mi drogę, jakby miały ochotę na coś. One jadają natkę??
UsuńOne głównie natkę zjadają, takie zajadłe cholery są!!! Ale za to gdzie one są, tam nie ma pomrowów żadnych, bo ich jajka też zajadają!!! :)
UsuńGdzieś już pisałem, że pięciocentymetrowe skorupy, to tu jest norma!!! :D
UsuńA cholery, cholery!Podjadaja wszysko i dokladnie.Ostatnio bazylie mi wyzarly...
UsuńCo wieczor zbieramy recznie wiaderko tych potworkow i ....wynosimy do pobliskiego lasu.
O dzis zaczynam je odkladac na Watrowisko::) co prawda to nie pieczarki ale wierze w kulinarne natchnienie Dreptaka:)
jak zwykle za późno zajrzałam a tu taaaaka dyskusja. Asterix potwierdza do Marsylii choćby jutro! A jeśli chodzi o ślimaki, to ja tam coś w kuchennych rozmowach słyszałam o ślimakach, od Knezia albo od Zenka, już nie wiem który to mówił, ale coś o winniczkach było na pewno, tak że może następny razem w menu francuskie pójdzie:) a osobiście winniczki bardzo lubię, nie te w ogrodzie tylko na talerzu, tak ze Kneziu, odwagi;) he he
UsuńNo to jedna chętna na ślimaczki już jest!!! :D :D :D
UsuńPytanie kiedy i czym prześwięci nas Klarka??? :D :D :D
ale to przecież nie u mnie ta konsumpcja tylko w Marsylii :D
Usuńczyli na przyszły rok mam zrobić niedobry tort ptysiowy zlepiony karmelem
Ptysie to moja wielka porażka - pozostałem przy karpatce!!! :D :D :D
UsuńKlarko, a umiesz bezowy? :)
UsuńPrzez Ciebie zrobiłam sos tatarski, chociaż nie tak dobry, jak Twój, ale improwizowałam.:)))
Grażyno, umiem bezowy, a majonez do sosu robiłaś czy kupowałaś? Bo ja robiłam, może to o to chodzi.
UsuńKupny niestety. Ale przepis kompilowany z kilku różnych i proporcje "na oko".
Usuńa Klarka nie schodziła do piwnicy i miała rację!!!
OdpowiedzUsuńWszak jednego z naszych ZAMKNIĘTO w onej!!!
Byłam jak się wydostał;)))) zapomniałam tylko nicka bo to z nowych;)
Za karę, czy dla ochłody??? :D :D :D
UsuńKtoś kazał zamknąć, żeby żadne z dzieciaczków tam nie wpadło. A że w środku był chyba Jarek, to cóż...
Usuńwiadomo że za karę ale co mamy mówić - dla ochłody i dla spokojnego wypoczynku w ciszy i w ciemnościach
Usuńmnie nie zamkną w takim miejscu bo bym wszystko wypiła i wyżarła a na końcu zrujnowała pomieszczenie i wylazła
Coś mi się tak wydaje, że to chyba mojego męża ktoś zamknął.:)
UsuńJa bym tam dobrowolnie nie weszła, bo pająki tam były. Takie duże. Brrr...
no właśnie,celna uwaga;))))
OdpowiedzUsuńA co chozi? :)
UsuńPrzyjaciele przychodzą i odchodzą, a wrogowie się kumulują, jak to powiadają. Czyli najogólniej mówiąc o życiu. Siła Watrowiska opiera się na dwóch podstawach, skoro już. Charyzmatycznych animatorach, o których wspominasz, tj. Watrze i Kneziach oraz na otwartej formule. Polega to na tym, że nikt nikogo i do niczego nie zmusza, o czym trudno nie wspomnieć, o czym z premedytacją teraz wspominam, bo jako człek prosty i w świecie mało bywały, postrzegam to jako najważniejszą zaletę. Przechodząc do konkretów, dla mnie największym przeżyciem było płynięcie promem, pierwszy raz w życiu, dodajmy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności z Krainy Loch Ness :-)
Dobrze mieć takie miejsce na ziemi :)
OdpowiedzUsuńŁadnie to opisujesz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam