Wiecie jak kocham (z wielką wzajemnością) pindę panią z poczty. Ale dawno temu postanowiłam sobie nie denerwować się, od razu trzymać w garści dowód osobisty, pisać wyraźnie i mówić głośno. I oczywiście uśmiechać się choćby nie wiem co. Z uśmiechaniem się jest najłatwiej bo wystarczy przypomnieć sobie tekst po co te ludzie chodzą przed świętami na pocztę zamiast lepić pierogi i już się gęba śmieje.
I dzisiaj poszło mi znakomicie prawie do końca. Spakowałam parę zepsutych drobiazgów, jakieś koraliki, perełki, kolczyki, aby wysłać koleżance do naprawy. Sama nie umiem, jestem ślepawa i mam niesłuchające mnie paluchy a do tego to nawlekanie mnie straszliwie irytuje. Spakowałam więc te rzeczy i wsadziłam do bąbelkowej koperty zastanawiając się, czy to wystarczy no ale przecież nikt po tym nie będzie skakał więc na pewno wystarczy. Nie ma co robić paczki dla sznurka perełek.
Zaniosłam to na pocztę (uśmiech, powitanie, uśmiech, dziękuję, miłego dnia, wszystko idealnie) i zanim zapięłam torebkę kątem oka zobaczyłam, jak pani z całych sił przypiermandoliła przywaliła parę razy pieczątką po mojej przesyłce. Aaaaaaaaa!
Druga część bardziej optymistyczna. O tym, jak niewiele trzeba żeby się ludzie ucieszyli.
Idę z tej poczty a to jest trzy przystanki. Idę, słucham radia, oglądam przecudnej urody posesje i te wiosenne kwiaty wszędzie kwitnące. Pięknie jest więc nie może tak być, by na chodniku walały się papiery. Podniosłam, a to wyciąg z księgi ochrzczonych jakiejś dziewczyny. A że niedawno mój syn był w parafii załatwiać to i tamto i opowiadał, ile jeszcze załatwiania przed nim, schowałam papier do torebki, dane są, wystarczy wklepać w wyszukiwarkę i się komuś zguba znajdzie. A jak nie to odniosę księdzu ale ksiądz maruda to jednak wolę sama oddać.
Idę dalej a na środku ulicy leży koperta z charakterystycznym logo firmy kurierskiej. No szlag, ktoś może czekać na list a pan kurier zgubił? Zabrałam i to. Dotarłam do domu, odszukałam dane adresata, dosłownie w ciągu kilkunastu minut zjawił się kurier i z radości o mało mnie nie wyściskał.
Potem zadzwoniłam do właściciela świadectwa chrztu. Jak się ludzie ucieszyli. Dziewczę zgubiło a bardzo bardzo potrzebuje i szukali wszędzie i już w desperacji mieli jechać wieczorem załatwiać u księdza kolejny raz. Jaka radość!
W sumie to ja też się cieszę, na coś się dziś przydałam.
O! niech dobro wraca:)
OdpowiedzUsuńToż to po prostu obowiązek. Poza tym mam dług wdzięczności na całe życie. W 83 roku w grudniu przed świętami byłam wysoko w ciąży i zgubiłam portfel a w nim - kartę ciąży ze wszystkimi badaniami, kartki żywnościowe, całą wypłatę, kartkę na wyprawkę, bilet miesięczny i dowód osobisty. Prawdopodobnie niewiele osób zrozumie moją ówczesną rozpacz. Jednak wieczorem do mojego domu przyszła kobieta z dzieckiem, które znalazło moją zgubę. Do końca życia będę pamiętać moją ulgę i radość.
UsuńKlarko kochana Ty jestes jak moj Wspanialy. On tez tak wszystko podniesie, sprawdzi, przeszuka czy jest mozliwosc odnaleznienia wlasciciela zguby.
UsuńWas to by razem uczciwosc zabila :)))
Nie zrozum mnie zle, jestem uczciwa, oddam nawet 5 centow jak mi wydano za duzo, ale zeby podnosic z ziemi papier, koperte to jakos chyba by mi sie nie chcialo :) Zreszta ja nie widze, bo ja patrze przed siebie, Wspanialy widzi wszystko co lezy na chodniku i nad wszystkim sie pochyli. Ja przydepne i ide dalej.
Klarko Wspaniała, TY potrafisz przywrócić wiarę w Ludzi i dobry humor.
Usuńserdeczny gest wróci... to pewnwne
serdeczności i pozdrowienia dla kotów, ....moja kotka przebiła wszystkie zdjęcie będzie...
hej...
Aż się wzruszyłam i łzy mi pociekły na wieść o tej wielkiej ludzkiej uczciwości. Pomodlę się za kobietę i dziecko. Taka radość dla dziecka warta jest wszystkich trudów.
UsuńDobro powraca, więc niech i do Ciebie powróci w dwójnasób :) Zawsze się zastanawiam czemu te panie z poczty tak w te listy przypierdzielają pieczątkami? Kurka normalnie by się nie odbiło czy co? Może one jakieś kursy specjlne przechodzą - jak walić pieczątką w list/przesyłkę? ;)
OdpowiedzUsuńFrustrację życiową odreagowywują. Może lepiej tak niż w klienta. Chyba że w kopercie koraliki, to nie wiem.
UsuńElla-5
hehe to mówicie, że mogę kiedyś dostać datownikiem w pysk?
Usuńspokojnie, nie dostaniesz;) taki datownik to skarb największy, nie można nim szastać na lewo i prawo;)
UsuńNo, to ja mam szczęście... od 3 lat mieszkam na opolskiej wsi i na pocztę dojechać trzeba. A za okienkami miłe, uśmiechnięte urzędniczki !!! Zawsze pomocne i szybkie w swoich obowiązkach;-))) Jednak w Bytomiu nie zawsze tak bywało... wieczne kolejki, choć trzy okienka czynne, i skwaszone gęby za szybą;-((( Ale to już za mną i cieszę się z tego!!! Miłego wtorku, miłego i uśmiechniętego***
OdpowiedzUsuńwzajemnie:)
UsuńPracowałam na poczcie, byłam panienką z okienka. Dlaczego wali się tak mocno tymi pieczątkami? Bo są metalowe, a nie gumowe. Jeżeli walnie słabiej, stempel będzie nieczytelny. To nie złośliwość, ale konieczność.
OdpowiedzUsuńNo i nie pieczątka, tylko datownik :)
OdpowiedzUsuńa jak pracowałam w wydziale do spraw rehabilitacji niepełnosprawnych to ludzie myśleli, że jestem rehabilitantką i robię masaże
UsuńTeż wiem że człowiekowi lżej się na duszy robi jak jakiś dobry uczynek poczyni :-)
OdpowiedzUsuńA te panie na poczcie... U nas panie nie walą niczym, tylko naklejają ładnie znaczki na kopercie albo specjalne naklejki drukują jak opłata niestandardowa.
jaki dobry uczynek, toż to obowiązek,
Usuńa jakby tak kurier zgubił moją ważną umowę na którą czekam, a tam są wszystkie dane, i ktoś by to zabrał i nie oddał? Mało to takich umów podpisuję i odsyłam? Od razu mnie ciary przechodzą
To nie mala radosc. To sama radosc!
OdpowiedzUsuńPani z poczty to potraktowala przesylke po kolezensku, moja po przyjacielsku rzucila na tasme i automat wyrownal wszystkie nierownosci strzelajac sobie radosnie babelkami. Usmiech, najlepiej taki amerykanski, kly na wierzchu obnazone :]]] gotowe do akcji.
A swiadectwo to Ty w tym roku czy w zeszlym znalazlas?
Kurier to skurviel roztargniony lub niezreczny. Wydawalo sie, ze koperta byla z Twoim adresem. Eeee. Rozwiazanie zakonczone usciskiem czy siarczystym usmiechem to zadne rozwiazanie. :]]]]
W zeszłym roku znalazłam zwykłą książeczkę komunisty z odhaczonymi pierwszymi piątkami, teraz świadectwo chrztu pannicy z innej parafii. Koperta adresowana była do firmy w gminie i tam zadzwoniłam a oni ścigali kuriera.
UsuńWiem wiem, dość to wszystko nieprawdopodobne ale mi się ciągle coś takiego trafia.
bo jesteś otwarta na świat i patrzysz uważnie:)
UsuńRaz bys znalazla jakis wiekszy 'piniadz', nie musialabys oddawac, choc tam nazwa banku jak byk widoczna. :)))
UsuńJa tam twierdze, ze pieniadze leza na ulicy. Pewnego sflaczalego wieczoru ide ze spuszczona glowa, powoli i jak mi sie cos przypomni to kopie noga w to co sie nawinie. Raz kamien to olcz wrzasne w nieboglosy, raz w liscie, bo to zlota jesien byla i nagle patrze, padam na kolana, podnosze banknot piedziesiat euro. :))) Poszlo sie na topienie smutkow z kumplem :))). Adres chyba byl niewidoczny w swietle latarni ulicznej albo ze lzami w oczach, z tej radosci, mozna bylo odczytac Ba... Bar - oczywiscie.
Większy to tak ze stówkę nie?
UsuńTeż bym przepiła z miejsca ;)) albo poszłabym do kosmetyczki żeby mi zrobiła porządek z pazurami, oooo!
Mnie zostalo na plaster na kolana i nowe rajstopy. Na drugi dzien. Poprawilo mi to juz znacznie usmiech na pysku.
UsuńJak to mawiaja? Szukajcie a znajdziecie!
Klarka, jak to dobrze, ze powstrzymalas zlosc na tej poczcie, kiedy ta "mila" pani walila w Twoja paczke z koralikami. Twoja cierpliwosc i uprzejmosc zwyciezyla, a dobre uczynki gorą!!! Milo jest sprawic komus przyjemnosc, pomagając bezinteresownie w taki sposob. Bilans na plus. Dobro powroci, jak mowi Rybka:-)
OdpowiedzUsuńAle w tym wypadku to żadna złość nie pomoże, po prostu trzeba solidniej pakować delikatne rzeczy.
UsuńAle tez delikatniej walic pieczatka po przesylce:-) Moze pani rozladowuje w ten sposob swoje frustracje, nie pomyslalas o tym, Klarko???
UsuńŻyczę Ci aby Twoja Nieprzebrana Dobroć znalazła cos czego oddać nie mozna a Tobie przyniosłaby sporo uciechy. Może na jagódki....... ?.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ps
Mniemam, że Twoje szczęśliwe dni to 25-28 bm.
coś musi być niedobre żeby inne było dobre;)
Usuńmam dla Ciebie opowieść ale na trzeźwo nie da rady, chodzi o wielką, ale taka zajebiście wielką bombę, z którą podpływa się do brzegu i na trzy-cztery odpala na zasadzie raz a dobrze i to nie jest z cyklu opowieści o Erewaniu.
Osttanio myślałam o tym, jak to naumiałam się nie wrzeszczeć na głupie p.i.ndy
OdpowiedzUsuńże dobrocią więcej zdziałam odkryłam:P
a ja nauczyłam kilkoro ludzi mówić "nie ma za co" zamiast "proszę bardzo". Nie w sensie że uczyłam i nauczyłam tylko gdy robiłam coś dla kogoś w pracy to ktoś mówił - dziękuję - a ja odpowiadałam - nie ma za co! zamiast zwyczajowego proszę. I tak się to przyjęło w firmie, i potem mówili po staroświecku "nie ma za co".
Usuńa to ciekawe co piszesz, że to staroświeckie
Usuńu mnie w rodzinie zawsze się tak mówiło, a u mojego męża zawsze to proszę bardzo
i się nauczyłam tego prosze bardzo
i co teraz????
Ja tam mowie: drobnostka, milo mi, ze pomoglo lub ja rowniez dziekuje.
UsuńKlarko, w nagrodę za zyczliwosc dziele sie dwoma pomysłami. Kiedyś pytalas o rady weselne, a ja Ci napisałam, że wkrótce będę mądrzejsza w tych kwestiach. Już jestem. Po pierwsze - przed wejściem na salę na sztalugach umieszczony mieliśmy wydruk rozmieszczenia gości przy stole z krótkim opisem, kto to jest. Wielu gości to studiowalo. Po drugie - koszyczek ratunkowy w damskiej toalecie z plasterkami, podpaskami, lekami pierwszej potrzeby. Zrobił furorę, poznikalo trochę rzeczy, czyli pomoglo komuś.
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńNie ma za co. :D
UsuńMoże anioły Cię wykorzystują czasami jako anioła od rzeczy zagubionych... A może po prostu jesteś uważna (i solidna) i patrzysz pod nogi.
OdpowiedzUsuńMnie się raz zdarzyło (a zwykle błądzę głową w chmurach) podczas jednego powrotu do mieszkania z garażu - zawiadomić sąsiada, że ma garaż otwarty, a dwu innych że klucze zostawili na zewnątrz mieszkania.
Ella-5
Bardzo pożyteczna istotka z Ciebie a Sanczo rano chciał ugryźć listonoszkę. Na szczęście tylko za spodnie pocągnął.
OdpowiedzUsuńJak ten święty od rzeczy znalezionych :-))) Pracowity dzień miałaś :-)
OdpowiedzUsuńJa Ci to kiedyś dokładnie wytłumaczę, dlaczego pinda tak wali pieczątką:)
OdpowiedzUsuńPoczątek denerwujący, ale zakończenie miłe.:)
OdpowiedzUsuńJa zbieram jak leci - komórki, portfele, książki z biblioteki - ja oddaję, inny może nie oddać. Komórki to nawet doładowuje prądem, coby nie zamilkły. Ludzie na ogół są zadowoleni, ale czasami to nawet dziękuję nie powiedzą. Kiedyś kazałem sobie pokwitowanie napisać, bo tam pieniądze, dokumenty i karty płatnicze były, a właściciela nie zastałem, tylko jakiegoś domownika.Jak się wziął za pisanie, to okazało się, że to analfabeta kompletny! Sam sobie wreszcie napisałem, przeczytałem temu nieukowi, zapytałem czy rozumie i kazałem podpisać. Podpisał kulfoniaście. :D :D :D
OdpowiedzUsuńa znaleźne?
UsuńŻartujesz??? Dobrze, że przez łeb nie dostałem!!! :P
UsuńKwit zachowałem i wyrzuciłem gdzieś po roku. O moje dane nikt nie zapytał i dobrze, bo jakby się nie doliczyli czegoś to dopiero by było!!! :)
Kiedyś usłyszałam od jakiegoś znanego językoznawcy, że wyrażenie ,,nie ma za co'' wcale nie jest grzeczne. Ale się nie przejęłam i używam, a nawet nadużywam...
OdpowiedzUsuńLepiej nie nadużywać wyrażeń negujących nasze zasługi, zwłaszcza jeśli jakieś mamy ;)
UsuńW ubiegłym tygodniu znalazlam na chodniku,tuż obok sklepu niedużą torebkę,z ktorej wylaziły jakieś papiery:)Podniosłam,przeczytałam pierwszy z brzegu - odpis dyplomu polskiej uczelni,następnie dyplom francuskiej uczelni i rozne inne podyplomowe,zaświadzcenia,szkolenia,itd.Większość zresztą zaliczona na celujący.Bez trudu znalazłam telefon - dziewczę zjawiło się piorunem:))Z kwiatami:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wykształconą mamy młodziez, acz ciut roztargnioną:)))
nie dziwię się, taka zguba!
UsuńKtóregoś razu zrobiłam pobudkę niewinnym ludziom, bo zapomniałam, że o ósmej rano w sobotę normalni ludzie śpią a nie szlajają się po obcych miastach. Znalazłam na dworcu legitymację studencką. Pracownik pkp powiedział, że oni się zgubami nie zajmują, bo to dużo roboty, więc poczułam misję. Studentki pod adresem nie zastałam, ale zaspanego tatę tak. Ale nie pogonił tylko podziękował :)
OdpowiedzUsuńa o której chodzisz spać? Bo K owszem, zrywa się o piątej ale o 21 już idzie spać
UsuńW normalnych warunkach przed 22, ale przez ten kurs dopiero o 23 w domu jestem, zanim ogarnę wszystko to północ jak w mordę szczelił.
UsuńTo jeszcze są osoby, które umieją perełki nawlec? a jak je znaleźć?Weronika
OdpowiedzUsuńzobacz jakie rzeczy robi np Anabell http://cobytujeszcze.blogspot.com/
UsuńWarto, warto - zobaczyć radość na twarzy kogoś, komu się odnosi zgubę to wielka, przeogromna frajda. Moja córka oddała kiedyś znaleziony przez siebie (wypasiony) telefon komórkowy.
OdpowiedzUsuńczasem telefon wyrzuci złodziej i wtedy są straszne kłopoty z policją bo może chodzić o napad z pobiciem
Usuńprzyznać trzeba, ze to moje dziewczyny Ci te koraliki popsuły:(
OdpowiedzUsuńco do znajdowania to student by po prostu skserował na wszelki wypadek ze dwa razy, a Ty oddajesz:) ja tam nic nie znajduję, chyba po rpostu chodzę z głową w chmurach, a nie przepraszam raz znalazłam, na studiach jeszcze, był to taki ciężki czas z kasą, koleżanka mnie wołała na kebaba czy inną zapiekankę, ale ja się wykręcałam i tak sobie idziemy a tu 20 złotych leży, no pewnie, że przetrwoniłam na niezdrowe jedzenie;-P to były fajne czasy;)
perełek i kolczyków nawet nie widziały, co Ty, a poza tym to ja im to dałam do zabawy więc się bawiły a te zapięcia i tak były zepsute.
UsuńRaz znalazłam 20 zł koło naszego garażu ale to Krzysiek zgubił to się chyba nie liczy
Odpowiem Ci, Klarko, jedną z mych najnowszych fraszek:
OdpowiedzUsuńNa prawdy oczywiste
Życie za krótkie, choć sztuka wieczna,
Pomniki nadal ze spiżu ryte,
A sprawy, te mniejsze, też użyteczne
W chwilek perełkach godnie przeżytych.
pozdrawiam, ściskam i niezmiennie zapraszam
Ale tak po prawdzie, to pierogi też dobra rzecz...
OdpowiedzUsuńale że radość z powodu pierogów? hehe no, lubię robić pod warunkiem, że mam z kim, przy lepieniu można pogadać choć czy bez lepienia pierogów nie można?
UsuńA ja kiedyś znalazłam omyłkowo włożony list w mojej skrzynce, odniosłam właścicielce a ona na mnie wrednie, ze co to jest, że jej list w mojej skrzynce!!! aaa uciekłam :-(
OdpowiedzUsuńInnym razem znaleźliśmy telefon na ulicy,okazało się , że to telefon córki znajomych. Ale się ucieszyli i czekoladki w podziękowaniu dali :-)
albo na wakacjach we Włoszech znalazłam portfel wczasowicza a w środku paszport, dowód osobisty, prawo jazdy a się ucieszył :-)
marucia
Fajnie, ze trafiło na Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńNiech te uczynki okrążą ziemie i klepną Cię w plecki :-)
I tak, do nas tez ludzie przyłażą przed samymi świętami, czy 2.05., no nie rozumiem takiej bezczelności :-D
Dobra
OdpowiedzUsuńTo teraz mi powiedz gdzie schowałam komórkę mojej córki
Klarciu przyjmij się na pocztę do pracy, a od razu przestaniesz takie rzeczy wypisywać... Pamiętasz kiedyś pisałam Ci jak to jest z 2 strony, ale widać, że trafiło w próżnię...
OdpowiedzUsuńjeanette
jeanette przecież ja nie napadam w czambuł na wszystkich pracowników poczty,
Usuńa jeśli mówimy sobie o dwóch stronach medalu to co mam zrobić, gdy przez kuchenne okno widzę, jak listonosz wypisuje awizo i wrzuca mi do skrzynki a ja jestem w domu, bramka otwarta a dzwonek działa? Zawsze, zawsze podchodzę do bramki od razu. Przecież za usług pocztowe się płaci, to nie jest firma misyjna i mamy wchodzić na pocztę na kolanach.
co masz zrobić? iść do naczelnika poczty i powiedzieć co jest. Chłop już dawno powinien być postawiony do pionu i albo się poprawić albo poszukać innej pracy. Jak nic z tym nie zrobisz to dalej tak będzie, niestety. Są ludzie i parapety. A jak nie możesz iść to napisz bezpośrednio do naczelnika.
Usuńjeanette