Pani Danka zaskoczyła
wszystkich mówiąc, że uwielbia sporty ekstremalne i chciałaby skakać ze
spadochronem, nurkować i chodzić po
górach. Zaskoczyła wszystkich bo wygląda na zmęczoną, spracowaną, marzącą o
rencie kobiecinę dla której jedynym sportem jest bieg z zakupami do busa.
Pewnego dnia pani Danka
wpadła na kurs zdyszana, przeprosiła za spóźnienie i powiedziała, że koło jej
domu był wypadek, udzielała pomocy i dlatego nie zdążyła na autobus.
Po godzinie zadzwonił
jej telefon, wyszła i kiedy wróciła, oznajmiła, że policjant pytał, czy może
przekazać jej dane rodzinie ofiary wypadku.
Po południu znów
zadzwonił telefon, i tym razem pani Danki nie było dość długo.
- Rodzina tego faceta z
wypadku dzwoniła. Dwa żebra mu złamałam ale żyje!
Przez kolejne dni pani
Danka opowiadała o dziwnych przypadkach, które ją spotykają i komplikują życie.
I chyba tylko ja z
całej grupy wierzyłam w te historie.
brzmiały mało wiarygodnie?
OdpowiedzUsuńJa to zawsze z założenia ludziom wierzę
taka naiwna raczej jestem czy co?
wierzę bo sama doświadczam zdarzeń o których nie opowiadam (ale czasem opisuję) wiedząc, że mi nikt nie uwierzy
Usuńo, jak ja się cieszę że nie tylko ja wierzę w czyjeś historie :)
UsuńCzęsto pozory mylą i takie ,niepozorne,zabiegane "Danki" okazują się bohaterkami w codziennym życiu.Wydaje mi się,że w trudnych,losowych przypadkach pospieszy z pomocą.Chciałabym,w razie stracenia przytomności,spotkać na swojej drodze taką Panią Dankę,zamiast bezmyślnych gapiów,albo obojętnych przechodniów.
OdpowiedzUsuńWanda
Fakt, istnieja ludzie , ktorych ciagle spotykaja dziwne przypadki.Mam taka znajoma.I tez wiele osob jej nie wierzy , kiedy opowiada o tym, co ja spotkalo.
OdpowiedzUsuńCodzienność pełna jest zdarzeń niecodziennych ;)
OdpowiedzUsuńLata szwendania się po tym świecie przekonały mnie, że życie jest dziwne, wielce nieprzewidywalne i utkane z dziwnych przypadków. Poza tym są tacy "wybrańcy losu", którym ciągle coś niewiarygodnego się przydarza. Mam nadzieję, że rodzina tego uratowanego nie oskarży p.Dankę z powodu tego złamanego żebra.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Życie pisze scenariusze o wiele lepsze ni niejeden hollywoodzki film!:-))
OdpowiedzUsuńJa też bym wierzyła:)
OdpowiedzUsuńA ja lubię takich ludzi, którzy maja co opowiadać.
OdpowiedzUsuńJa tam jestem prostolinijna i jak ktoś mi coś opowiada, to wierzę, bo za cholerę nie rozumiem, po co miałby kłamać.
OdpowiedzUsuńOprócz takich imprez, na których na początku opowiadam komuś jakąś anegdotę z własnego życia, a pod koniec wraca do mnie z innych ust, mocno zniekształcona, jako cudza, eh. Bo wtedy rozumiem, że jak ktoś nie ma własnych historii, to fastryguje cudze.
Ja też wierzę. Masz tu same łatwowierne osoby :-) A tak w ogóle to takie panie Danki umiejące udzielić pierwszej pomocy powinny być nagradzane i powinno ich być jak najwięcej. O.
OdpowiedzUsuńDlaczego miałbym nie wierzyć? Od tego, że nie uwierzę zależy cokolwiek? Coś ważnego? Bo jeżeli tak, to trzeba zweryfikować, a jeżeli nie, to szkoda czasu i lepiej wierzyć na słowo. :)
OdpowiedzUsuńJa tam też wierzę, bo dlaczego mam zakładać, ze ktoś zmyśla :-)
OdpowiedzUsuńNo, chyba, że tak jak znajomy wczoraj opowiadał, ze w pracy, w fabryce, w Niemczech, ma co godzinę przerwę na kawę ;-) Jemu już mniej wierzę :-)
Mnie cechuje zasada ograniczonego zaufania; dlaczego? bo współpracowałam z taką panią, która potrafiła na poczekaniu zmyślić historie nie z tej ziemi byle tylko osiągnąć swój cel. Potrafiła kłamać jak z nut. Niezły był z niej leser. Wszyscy jej wierzyli - do czasu...
OdpowiedzUsuńA teraz ...lekko traktuję takie opowieści; wysłucham, a niech mają radość; jednym uchem bo drugim mi wyleci.
pozdrawiam :)
Ja też bym uwierzył bo w ogóle wierzę w dobroć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No, a czemu by nie wierzyć :))
OdpowiedzUsuńTez uważam ze życie jest tak nieprzewidywalne, że naprawdę mogą człowieka różności spotkać :) a czy pani Danka zmyślała to ciężko mi ocenić :)
OdpowiedzUsuń