Taki był warunek - nie ma szkolenia, nie ma pracy. Kurs przeznaczony dla bezrobotnych po pięćdziesiątce podejmujących pracę w innej niż dotychczas branży.
Ja tam się bardzo nie przejmuję bo umiem korzystać z każdego doświadczenia - poznaję nowe miejsca, nowych ludzi, a kiedy dochodzę do wniosku, że nie chcę słuchać kompletnych bzdur, wyciągam czytnik i po chwili chodzę wraz z Jackiem po korytarzach "Panoramy". Kto zgadnie co czytam?
Ale nie o mojej lekturze ma być tylko o szkoleniu.
Czyli masz ponad pięćdziesiąt lat, trzydzieści dwa lata stażu i wylali cię z roboty ale jeszcze nie możesz iść na emeryturę więc zmieniaj branżę i zaczynaj od nowa.
Naucz się pisać CV i list motywacyjny i naucz się odpowiednio zachowywać podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Oraz zbuduj sieć kontaktów i poznaj aktualny rynek pracy. Ale najpierw się zmień abyś mógł być lepszym (pracownikiem).
Gdybym się wcześniej nasłuchała tych bzdur, pewnie bym się przejęła i przed rozmową o pracę dostała ciężkiej biegunki, uciekła spod drzwi i została Żulianem na Plantach.
To są chyba szkolenia dla młodych ludzi podejmujących pracę w korporacjach.
Jak trzymać ręce i jak siedzieć. Wszystko dokładnie macie państwo na instruktażowym filmie. Oglądamy - elegancka panna z wdziękiem wchodzi do pomieszczenia, z gracją siada na wskazanym miejscu, układa ręce, prostuje plecy, uśmiecha się.
A wśród nas -
Władek przepracował 30 lat na magazynie. Złamał nieszczęśliwie nogę i po dziesięciu miesiącach leczenia wrócił do pracy, gdzie najpierw przeszkolił kilka nowych osób a potem wręczono mu wypowiedzenie. Siada dość ostrożnie nie ze strachu przed rekrutującym - nogę ma nieco sztywną.
Basia przepracowała 34 lata na produkcji. Niedługo będzie miała sześćdziesiąte urodziny. Bolą ją stawy, najbardziej ramiona i nadgarstki, dlatego odruchowo wspiera ręce tak, aby bolało jak najmniej.
Po co pan Edek ma opowiadać, jakie są jego mocne i słabe strony, skoro ma pracować jako konserwator. On opowiada, że umie naprawić zamek w drzwiach, zreperować kran i wymienić pękniętą płytkę. Normalny szef o to go zapyta, u nienormalnego nie ma czego szukać. Ja też bym nie poszła pracować do kogoś, kto mnie pyta przez godzinę ile jest w Polsce stacji benzynowych, co mogę zrobić z czerwoną cegłą i czy zamierzam mieć dzieci. Tak, zamierzam, za kilka lat, na razie jestem na to za młoda!
Nie czarujmy się. Masz znajomości - masz pracę.
Pani Halina mówi - czuję się upokorzona. To ja przepracowałam tyle lat z ludźmi i teraz się mnie uczy jak mam się ubrać, o co mam pytać a o czym nie mogę rozmawiać? Jestem bezrobotna nie z mojej winy a oni na nas jeszcze zarabiają w taki sposób.
Pani Halina mówi - czuję się upokorzona. To ja przepracowałam tyle lat z ludźmi i teraz się mnie uczy jak mam się ubrać, o co mam pytać a o czym nie mogę rozmawiać? Jestem bezrobotna nie z mojej winy a oni na nas jeszcze zarabiają w taki sposób.
Laborantka, nauczycielka, magazynier, pracownica poczty. Wszyscy z wieloletnim stażem. I młoda dziewczyna usiłująca przekonać nas, że wystarczy odpowiednio napisane CV, wyuczone okrągłe zdania i pokora. Nie pytać, ile zarobisz. Godzić się na śmieciową umowę. Godzić się na idiotyczne szkolenia widząc, jak marnowane są pieniądze podatnika.
I krew zalewa.
OdpowiedzUsuńa ja właśnie wysmarowałam posta jaką mam pracę dopasowana do moich oczekiwań technicznych, powiedzmy...
OdpowiedzUsuńtak to przykre i prawdziwe, co piszesz, w istocie czas zmarnowany i w dodatku zwykłe mydlenie oczu i bicie piany totalne bicie piany ....
rozmowy o tym, że kot ma cztery łapki a zielone ludziki są na świecie
UsuńJest tak, jak to opisujesz. Marnowanie pieniędzy podatnika na debilne kursy, po których i tak pracy nie ma. Lecz ktoś musi wziąć za to grube pieniądze, zamydlić oczy i uszy pseudouczonymi słówkami i nazwami takich kursów. Swego czasu moje dziecię brało udział w takim (jak ono to nazywają) "projekcie". Efekt? Szkoda gadać - jak było do przewidzenia.
OdpowiedzUsuńtak.To bardzo prawda ,tyż pawda i kurwa prawda!
OdpowiedzUsuńprzeszłam.
Patrzyłam jak ....nieważne.
Coś mi się udało ale i tu nie boimy się tego słowa - na szkoleniu wiele ISTOTNYCH rzeczy dla mnie przemilczano,pominięto czy wręcz opowiadano bzdury! Ale za to płaciła unia...Czasem,wielkim czasem dostajesz szansę ot tak,praca jest i cię chce i to bez znajomości,kumoterstwa.Wystarczy napisać i jeszcze po pół godzinie oddzwaniają i pytają się czy osoba jest zainteresowana NADAL. Młoda była.
dokładnie, gdyby za te zmarnowane szkolenia, papiery itp... odciążyli składki odprowadzane za pracownika, to pracodawcy takie osoby po 50 chętniej by zatrudnili, nawet do czasu nabywania uprawnien...
OdpowiedzUsuńutopia?
Bedzie jeszcze lepiej... jak tylko wezma przyklad z innych krojow i go zaczna 'uprawiac' u siebie: kwalifikacje z ksiezyca a placa? ... Przeciez wazne aby pracowac, spelniac sie, byc miedzy ludzmi, unormowac zycie a nie otrzymywac place. No nie?
OdpowiedzUsuńTym razem jako Anonimowy pozdrawiam. Ech!
mnie na szczęście takie szkolenia czy projekty ominęły, to wyrzucanie pieniędzy, tak jak te wszystkie urzędy pracy- one są od prowadzenia statystyki bezrobotnych a nie od szukania pracy- ja osobiście nie znam nikogo kto przez urząd pracy dostał jakąkolwiek posadę,
OdpowiedzUsuńNie do końca z tymi znajomościami- ale fakt jest łatwiej.
OdpowiedzUsuńUrzędasy-nasi i ci unijni -siedzą i myślą, a kasa i tak idzie bezmyślnie. Są szkolenia, kursy refundowane pracodawcy na przyuczenie do konkretnego zawodu np: spawacza... Jest potem z tego egzamin, obowiązkowa praktyka i to ma sens.
Nastały takie czasy, ze trzeba być elastycznym nie tylko w stosunku do swojego miejsca pracy, ale i zawodu. Oboje z OM nie pracujemy od lat zgodnie z wykształceniem, i to akurat mnie nie dziwi, a życie zawodowe można i po 50. zaczynać. Owszem bywa trudniej.
Ja jednak widzę od lat co się dzieje na rynku pracy, i od kilku zauważam, ze o pracowników jest coraz trudniej. Z prostego powodu: bo większość chciało by zarabiać, a niekoniecznie pracować; każde przyuczenie, dostosowanie się do nowej pracy traktują jak wejście na Mont Everest- nie uda się, nie chcę się uczyć na stare lata etc... Oczywiście nie wszyscy mają takie podejście.
Co niektórym przydałby się taki kurs, nie pisania cv i zareklamowania się u pracodawcy, ale z psychologii pracy: czyli stosunek do pracy i jak jej nie stracić.
Jeszcze nie słyszałam, żeby dzięki tym "szkoleniom" ktoś dostał pracę...
OdpowiedzUsuńA wkurza mnie to, że się chce z ludzi zrobić małpy. Każdy jest inny, każdy jest sobą i to, jakich człowiek dokonuje wyborów stroju lub jaka ma własną gestykulację jest ciekawe i powinno być różne, a nie stanowić jakiś wyuczony durny kod.
Współczuję osobom, które całe życie miały jeden zawód i pod koniec życia zawodowego muszą się mierzyć z nowymi zasadami rynku pracy, to musi być szok.
Mój mąż - półtora roku bezrobocia - osiem lat temu - też był na takim szkoleniu z firmy współpracującej z UP. Jeszcze ćwiczyli, jak odpowiadać na zaskakujące pytania, np, jakim zwierzęciem Pan był w poprzednim życiu - mój mąż odparł, że osłem. I panience szczęka opadła, ale pyta dalej - dlaczego? Bo jestem: szpakowaty, czyli szary, ale przede wszystkim jestem wytrzymały, wytrwały, uparty w dążeniu do celu, cierpliwie znoszę niedogodności i okoliczności pracy, umiem tez współpracować w stadzie. Panienka myślała, myślała, aż w końcu powiedziała - noooo, nie wiem, właściwie wszyscy mówią, ze byli tygrysem albo lwem. Z osłem spotykam pierwszy raz ...
OdpowiedzUsuńMąż jest informatykiem, dlatego skierowali go na kurs dla księgowych, a nie na wózki widłowe. Szkoda gadać ...:(
Nie znam informatyka na bezrobociu w dzisiejszych czasach.....
UsuńA jeśli informatyk ma 50 lat, to jakiś czas też może być bezrobotny. To, że Madziu nie znasz, nie znaczy że nie istnieją.
UsuńA swoją drogą wokół informatyków również narosło dużo mitów, np. to, że nie zarabiają poniżej 5 tys. na rękę, albo, że na nich zawsze praca czeka.
Pozdrawiam Madzię :)
o pieniądze też chodzi bo wiadomo, że po przebranżowieniu człowiek, który za kilka lat ma iść na emeryturę, będzie zarabiał 1300 zł a na stażu 800 więc ja się tym ludziom nie dziwię, że są tacy wściekli
UsuńA to jeszcze trochę tak działa, że im dłużej człowiek na bezrobociu, im więcej przeszedł niepomyślnie rekrutacji, tym bardziej obniża loty i w końcu się godzi za mniejsze pieniądze.
UsuńDo pracy w korporacji szkoleń nie ma- oni rekrutują ludzi w drodze konkursów. Moja bratanica ubiegając się o pracę w jednej ze znanych zagranicznych kancelarii prawniczych, przez 6 tygodni wraz z grupą 1100 osób była poddawana przeróżnym (jak dla mnie dość dziwnym) próbom: pomijając takie drobiazgi jak egzamin z dwóch języków obcych, chętni musieli rozwiązywać przeróżne problemy z podwórka zawodowego a poza tym był egzamin z "dobrych manier", na którym wiele osób odpadło-trzeba było umieć nakryć do stołu w sposób zgodny z przewidywanym menu oraz skonsumować w międzynarodowym towarzystwie obiad , prowadząc przy tym rozmowę towarzyską w obcym języku. Z grupy 1100 osób zakwalifikowano 11 osób ( w tym moją bratanicę) i te nowo zatrudnione osoby po jakimś czasie miały szkolenia za granicą.To była jej pierwsza praca, zarabiała b. dobrze, ale coś za coś- dyspozycyjność od rana do póznego wieczora, bo w środku dnia była 2-godzinna przerwa na lunch.
OdpowiedzUsuńI wiesz, ogromnie się cieszę, że już jestem na emeryturze. Gdy po odchowaniu dziecka szukałam pracy to okazało się, że zwyczajnie jestem za stara, bo miałam aż 40 lat, a do pracy przyjmowali kobiety do 35 r. życia- a ja naprawdę nie ubiegałam się o pracę jakiejś agencji towarzyskiej. Ale dzięki takiemu traktowaniu ludzi poznałam na własnej skórze co to jest własna firma. To było ciekawe doświadczenie, choć nieco męczące- pracujesz 7 dni w tygodniu, 20 godz. na dobę, bo jako właściciel nie wiesz co to jest 8-godzinny dzień pracy i...urlop.
Na korytarzu w moim PUPie wisiało mnóstwo ogłoszeń z zagranicy. Właściwie bardzo wiele osób mogłoby wyjechać, bo naprawdę różnorakie były i dla kobiet i dla mężczyzn. Warunek jednak był komunikatywnej znajomości języka. Jak kto nie ma pracy i rodzinę na dodatek nie wyda ani grosika na kurs językowy, bo tego grosika zwyczajnie mu brak. Poszłam ci ja do urzędasa i pytam o możliwość kursu-urząd nie robi. No to pytam się po co te ogłoszenia? Ci co znają języki dawno precz wyjechali. No to do pani derektor mam iść. Poszłam. To samo pytanie zadałam o kurs i pytanie o zasadność wiszenia ogłoszeń, z których nikt nie skorzysta. Bo pieniędzy nie ma. Jako że poszukałam informacji i wiem, że gdyby pani derektor zechciała swą urzędnicza doope ruszyć, to takie kursy językowe mogłaby w ramach PUPu zorganizować. Tyle że trzeba by trochę koło tego polatać. A po co latać? Lepiej mówić, że pieniędzy nie ma i durnowate szkolenia organizować. Ci wszyscy zza biurek w PUPach zapominają, że ta ich "praca" nie jest dziedziczna i może przyjść taki moment, że ją stracą. I wtedy staną po tej drugiej stronie. Ech
OdpowiedzUsuńOptymistyczne w tym jest to, że te kursy zapewniają pracę tym miłym, prowadzącym je panienkom, co dobroczynnie wpływa na zmniejszenie bezrobocia... ;)
OdpowiedzUsuńdobrze, że wreszcie wprowadzili kursy ze stażem, bo jest jakaś minimalna szansa dla kursantów, że znajdą zatrudnienie bo trafią na kogoś kto ich doceni za to co potrafią, a nie za młodość.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że firmy zatrudniające kursantów nie są zobligowane do dopłacenia różnicy do najniższej krajowej od kwoty stażowego. Mają darmowego pracownika to powinni o niego dbać skoro "ewentualnie" chcą go zatrudnić.
Czytasz Kinga! A "Doktor sen" to dalsze losy Danny'ego Torrance:-)
OdpowiedzUsuńtak, uwielbiam Kinga. (wiem, w tym wieku już się ponoć nie powinno czytać książek zmyślonych)
UsuńSkąd czerpiesz takie "mądrości"? :-P Dawać mi tu źródło - przetrzepię mu skórę ;-)) Przed chwilą dzwonił do mnie teść poinformować, że skończył "Znalezione nie kradzione", bo mu pożyczyłam, a teraz zaczyna czytać szwagier:-)
UsuńKlarka, dostałaś tą pracę czy nie, bo nie pojmuję:)
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to może kup wiadro waleriany na początek, a jeśli nie, to kup wino i przyjedź do mnie. Nawet bez wina przyjedź.
Od lat sama się zatrudniam, sama sobie daję premie, albo i nagany, i dziękuję Bogu, że mnie żadna młodzież nie szkoli i nie przepytuje, kim byłam w poprzednim wcieleniu.
Trzymaj się:) pozdrawiam
elka
Klarka, dostałaś tą pracę czy nie, bo nie pojmuję:)
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to może kup wiadro waleriany na początek, a jeśli nie, to kup wino i przyjedź do mnie. Nawet bez wina przyjedź.
Od lat sama się zatrudniam, sama sobie daję premie, albo i nagany, i dziękuję Bogu, że mnie żadna młodzież nie szkoli i nie przepytuje, kim byłam w poprzednim wcieleniu.
Trzymaj się:) pozdrawiam
elka
przyjęli mnie a to bzdurne szkolenie musiałam przejść wcześniej
UsuńI bez tego chorego szkolenia byłabyś dokladnie tam gdzie teraz jesteś...
UsuńNóż się w kieszeni otwiera......po prostu:(
OdpowiedzUsuńMasz racje, nie dla nas te szkolenia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedy musiałam co miesiąc ganiać do UP i meldować. że jeszcze pracy nie znalazłam, wymyśliłam, że skorzystam z kursu językowego, jaki w ramach "bezrobocia" proponował UP. Poszłam do odpowiedniego pokoju i powiedziałam, że skoro mam czas, to ja chętnie ten język podszlifuję. "Doskonale, jak znajdzie pani zakład, który ten kurs pani opłaci, przyniesie z niego zaświadczenie, to zapiszę panią"-usłyszałam.
OdpowiedzUsuńPowiedziałam, że jestem bez pracy, nie mam takiego zakładu, a kiedy znajdę zakład, który mnie zatrudni, to raczej będę pracowała, a nie szlifowała język. A teraz skoro UP takie kursy organizuje to chętnie skorzystam.
A nie... taki kurs był tylko dla osób, którym zakład pracy go opłacił...
Ja do teraz nie bardzo potrafię złapać logiki tego wszystkiego-proponowali kurs bezrobotnym ( a raczej napisali o takim kursie) a w sumie nikt go nie mógł zaliczyć, bo nie miał "sponsora".
Nadajemy na Greków, że w lenistwie i chciwości swojej rozdrapywali grecki budżet i mają teraz za karę ostry kryzys. Tymczasem całe to szaleństwo "szkoleń" nie jest niczym innym, niż rozdrapywaniem pieniędzy z Unii - bo jak się nie wyda, to trzeba będzie oddać. Czym to się skończy?
OdpowiedzUsuńStrumyk unijny kiedyś wyschnie, albo popłynie gdzie indziej, a my zostaniemy z "totalnie wyszkolonymi kadrami"...
Tetryku, niestety matka unia bardzo precyzyjnie kieruje swój strumień pieniędzy; nie wydasz go na nic innego, niż matka unia pozwoli. Nie założysz firmy produkcyjnej, nie założysz budowlanej, nie zrobisz wielu rzeczy, które zrobić byś chciał i na które masz dobry pomysł. Za to organizować szkolenia lub szkolić się na szkoleniach już zorganizowanych możesz - z przeproszeniem - do usranej śmierci!
UsuńNo tak, jakby od samego takiego gadania przybywało miejsc pracy. A nie, przepraszam, przybywa dla szkolących. Tylko taki z tego zysk. Pic na wodę takie szkolenia moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńBossszzzzzzzzzze... normalnie jak z filmu Bareji!
OdpowiedzUsuńPrzetrwałaś szkolenie do końca bez ucieczki lub użycia łaciny? Jak czytałam, to tylko to mnie intrygowało?
OdpowiedzUsuńspokojnie skończyłam "Lśnienie" i zaczęłam "Simonę, opowieść o niezwykłym życiu".
UsuńCzyli dobrze spędzony czas :ddd
UsuńSzkolenie pożal się, Boże a na dodatek DEDYKOWANE. Te anglicyzmy mnie dobijają........
OdpowiedzUsuńDarek_lask
masz rację, poprawię
Usuńjednak coś mi zostało z tego mącenia
Aby była praca muszą być zakłady pracy ,tym czasem mamy głównie usługi,a tam to raczej piękni i młodzi.Pieniądze z uni zamiast na durne szkolenia lepiej by było przeznaczyć na tworzenie realnych miejsc pracy. Niedawno znalazłam blog biznesmena który płakał że ma firmę składającą elektronikę i potrzebuje 100 osób i nie ma chętnych.Oczywiście głównym mottem bloga było że Polacy to lenie bo nie chcą u niego pracować.Okazało się że praca za 1500 zl na trzy zmiany .Jesteśmy krajem w którym pracownika się wyzyskuje i nasze państwo na to pozwala ,co więcej samo reklamuje Polskę jako kraj taniej siły roboczej.Środki przeznaczone na tworzenie miejsc pracy są marnowane przez rożnych cwaniaków ,a urzędom pracy zależy tylko by na papieże się zgadzało.miki
OdpowiedzUsuńRynek pracy jest dzisiaj strasznie trudny. Nie będę się tu rozpisywać, bo moje perypetie znasz, ale wiedz, że bardzo mocno trzymam kciuki, aby ten staż dał Ci nowe doświadczenia i umiejętności oraz możliwości, bo wiem, że się da - po stażu dostałam pracę i chociaż to żaden miód, mam stałe zatrudnienie i opłacone wszystkie składki, co dzisiaj jawi się jak jakieś yeti albo inna fatamorgana, bo wszyscy słyszeli, ale prawie nikt ich nie widział :) :) :)
OdpowiedzUsuńStraszne i przykre.. bardzo przykre :-( Mam nadzieje, ze kiedys to sie zmieni... i dostrzeze sie i doceni procownikow z ogromnym stazem i doswiadczeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo :-)
Bardzo prawdziwy post. My teraz realizujemy program, w którym wysyłamy ludzi na szkolenia, kursy - możną zrobić prawo jazdy, kurs kosmetyczki, dźwigowego, czy co tam sobie człowiek zażyczy. Super i to jest pożyteczne, ale do tego trzeba pójść na, najdroższy!, kurs doradztwa i wsparcia.
OdpowiedzUsuńTak, szkolenia dla bezrobotnych przemilczę....
OdpowiedzUsuńSzkolenia dla pracowników UP "Jak aktywizować bezrobotnych" taki napis przeczytałam rok temu będąc na wczasach we wrześniu w Kołobrzegu. Właśnie Urząd Pracy z Krakowa zorganizował takie tygodniowe szkolenie w sanatorium Arka. W programie codziennie 2 godziny szkolenia (od godz 10), potem czas na "złapanie równowagi psychicznej" , a wieczorem wspólne wyjścia do restauracji (w każdym dniu do innej )na terenie miasta Kołobrzeg. Taki plan był umieszczony przy recepcji . kto za to zapłacił nie wiem,widziałam,towarzystwo bawiło się świetnie szczególnie wieczorami
Hanna
No i nóż się w kieszeni otwiera!
OdpowiedzUsuńJestem młoda, w trakcie studiów i się nadziwić nie mogę. Poszłam na rozmowę o prace w KFC. Chciałam przewracać kurczaki w mące i wsadzać frytki do oleju żeby zarobić na wakacyjny wyjazd. Rozmowę miałam z kierownikiem. Wypytał mnie dlaczego mam urlop dziekański, czym sie interesuje, dlaczego akurat tym. Po czym zaczął pytać dlaczego wysłałam cv akurat do KFC i jakie mam pomysły na ulepszenie pracy restauracji. Jednak najbardziej mnie rozwaliło pytanie na jakim stanowisku w KFC widzę się za 5 lat. Cisnęło mi się na usta "na pańskim". Najgłupsza praca jaką można dorwać a rekturacja jak do korporacji. Na staż w swojej branży zadawali mi normalniejsze pytania. Co umiem, co chce robić, zapraszamy w poniedziałek. Do KFC mnie nie przyjęli. To było w lutym, a do dziś są ogłoszenia kilka razy w miesiącu, że potrzebują ludzi. Ostatnio nawet zaczęli szukać kierownika :)
OdpowiedzUsuńZłapałam jeszcze pracę jako sprzątaczka w tej samej firmie w której pracuje mój chłopak. Jest tam jako grafik komputerowy. On po studiach, ja w trakcie. Zarabialiśmy dokładnie tyle samo. taką samą pensje miał konserwator obiektu po 25 latach stażu.
Nic tylko usiąść i się histerycznie śmiać.
Elfie..Czasami się cieszę,że mam 50lat:(
UsuńByłam na takim szkoleniu... Mimo że byłam świeżo po studiach nic mi nie pomogło. To było chyba najbardziej durne i nieprzydatne szkolenie ever!
OdpowiedzUsuńByłam na takim szkoleniu... Mimo że byłam świeżo po studiach nic mi nie pomogło. To było chyba najbardziej durne i nieprzydatne szkolenie ever!
OdpowiedzUsuńW tym kraju zaczyna panować całkowite zidiocenie. Do głosu doszły bezwolne narzędzia systemu. Z wypranymi mózgami od początku szkoły podstawowej gdzie uczono zdawać testy zamiast logicznego myślenia. I te osoby mają nauczyć ludzi, ktorzy przeżyli 50 lat, którzy od zawsze byli nauczeni samodzielnego myślenia jak byc bezwolnym narządziem systemu? nie da się.
OdpowiedzUsuńPracodawcy są teraz nastawieni na zatrudnianie trybików do maszyny a nie ludzi. Największym zagrozeniem ze strony osób starszych dla pracodawców w dzisiejszych czasach jest to, że potrafią samodzielnie myśłeć i dokonywac racjonalnej oceny a nie ślepo identyfikują założenia firmy jako swoje własne.
Soją droga przypomniał mi się test jaki w UK mój kolega zdawał, żeby dostać podwyżkę w pracy:
Czas na rozwiązanie zadania 30min
Autobus jedzie z punktu D do C pusty. W punkcie C wsiadło 6 osób i pojechało do punktu B. W punkcie B wysiadło 3 osoby a wsiadło 4 i autobus pojechał do punktu A. Ile osób autobus przywiózł do punktu A?
Co zabawniejsze anglicy na to pytanie niejednokrotnie nie potrafili odpowiedzieć.
Elewina