U
Asi
trwa konkurs a pytanie konkursowe związane jest z kuchnią.
Każdy ma swoje ulubione
naczynia, narzędzia, produkty i przyprawy. Bez czego ja nie mogłabym się
obejść? Najpierw pomyślałam sobie, że nie obeszłabym się bez zmywarki, lodówki,
piekarnika i malaksera. Zaraz potem
przypomniała mi się moja pierwsza kuchnia na Kozłówku w bloku, gdzie w ciasnej
wnęce stała dwupalnikowa gazowa kuchenka, na której robiłam swoje pierwsze
gołąbki. Były twarde bo nie dało się ich należycie udusić, ale zjedliśmy a gość
nie powiedział złego słowa. (Wieśku, dziękuję, że się nie udławiłeś;).
Potem w Kryspinowie
mieliśmy kuchnię jeszcze gorszą, gotowałam na maszynce elektrycznej i na
turystycznej butli gazowej z jednym palnikiem. Tam też stałam się mistrzynią
pieczenia w prodiżu, można w nim upiec ciasta, mięsa, zapiekanki i nawet
rozprażyć jabłka na przetwory.
W tej wędrówce po
mieszkaniach towarzyszył nam dorobek życiowy czyli parę talerzy, deska, nóż,
kilka szklanek i kieliszków, garnki i jedna patelnia wielka i czarna kupiona u
Cygana pod „Jubilatem”. Miałam ją chyba z 15 lat.
Drewniana pałka była narzędziem uniwersalnym -
tłukłam nią kotlety, ziemniaki, ucierałam ciasto i masę do ciasta a w razie
potrzeby odbijałam lód w wiadrze na ganku.
Aż kuchnia zaczęła obrastać
w naczynia i narzędzia bo jak się człowiek nie przeprowadza to zaczyna być
wygodny. Kiedy mieliśmy wodę w domu to już i zlew był, a potem gaz, a jak gaz
to i ciepła woda, wersal po prostu!
Teraz się spanoszyłam całkowicie i jeśli nie ma prądu to nie robię ręcznie nic tylko
czekam na prąd.
Wiem, bez czego nie
mogłabym się obejść w kuchni. Ponieważ nie jest to odpowiedź na pytanie
konkursowe, będzie nie na temat.
Nie jest mi potrzebna
kuchnia dla samej siebie. Gdybym mieszkała całkiem sama, nie gotowałabym wcale.
Wystarczyłby mi czajnik i kubek na kawę. Pewnie jadłabym byle co. Moja kuchnia
to stół, rodzina przy stole, zapach jedzenia, ciasto w piekarniku dla dzieci na
drogę, talerz gorącej, pożywnej zupy dla zmarzlucha, koty czatujące koło
lodówki i oczywiście nutka niepokoju, bo może będzie niedobre albo z włosem i
co to będzie.
Ten wpis wrzucam do puli konkursowych odpowiedzi :))
OdpowiedzUsuńNajpotrzebniejsze - dobra gospodyni, czyli taka co i z gwozdzia cud rosół ugotuje.Obecnie żyję bez: sokowirówki, robota kuchennego,zmywarki, kuchenki mikrofalowej, opiekacza do tostów. I tak naprawdę wcale mi tego nie brak. Za zmywarkę robi mój mąż, zresztą co tu wygotowywać na dwie osoby, w tym jedną bezglutenową?
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie można się odżywiać samą kawą, herbatą i jakimiś tabletkami o różnych smakach. To by mi najbardziej pasowało, choć lubię gotować.
Miłego, ;)
Lubię się grzać przy cieple Twoich wpisów.:)
OdpowiedzUsuńProdiz tez mialam i moj francuski maz bardzo sie dziwowal coz to takiego. No ale w kuchni na wyposazeniu naszego pierwszego mieszkania we Francji byl tylko zlew i szafka pod nim... A ze groszem wowczas my, studenciaki nie smierdzeilismy, wiec przywiozlam z Polski firanki, prodiz i stol drewniany (w czesciach)... Wszystkie te rzeczy sluzyly nam przez lata i sama sie sobie dziwie naszej owczesnej pomyslowosci by stworzyc domowa atmosfere...
OdpowiedzUsuńkiedy byłam sama również nie gotowałam. żyłam tym co sie dawało zjeść. szkoda mi czasu było a poza tym gotowanie to nie jest moje ulubione zajęcie.
OdpowiedzUsuńOsób dla których można gotować,piec.
OdpowiedzUsuńZeszyciku z przepisami :) z własnymi notatkami do różnych przepisów, uwagami, modyfikacjami, powyklejanego wyrwanymi z kalendarzyka przepisami albo z powkładanymi luźno kartkami :) U mnie on jest wciśnięty między mokrofalę a sciankę zabudowy lodówki chociaż mam półeczkę przy okapie na dwie ksiązeczki kucharskie ale trzeba wysoko sięgać a ja mała jestem :P
OdpowiedzUsuńmikrofalę *
UsuńJa w kuchni nie mogłabym sie obyć przede wszystkim bez mojego męża, bo to własnie on robi te "prawdziwe" potrawy typu gołąbki po lwowsku albo orzechowy tort z bezami.
OdpowiedzUsuńA najważniejszym sprzętem w mojej kuchni są specjalnie dla mnie zrobione "kuchenne schodki" (kto czyta mojego bloga, ten je zna), bo jestem kurdupla i nigdzie wyżej bym nie sięgnęła.
Lubię gotować ale jestem raczej staroświecka i nowoczesnej kuchni nie posiadam ani nowoczesnych urządzeń a za zmywarkę służy mąż...Marzę za to o kuchni kaflowej na której mogłabym gotować i która jednocześnie by grzała typu ścianówki/zupełnie coś nierealnego/oczywiście z duchówką i podkową. Marzę też o małym piecu chlebowym i wędzarni nie tylko wędlin ale i serów/ też nierealne/.
OdpowiedzUsuńKlarko, jak zwykle trafiłaś w sedno... i jesli wygrasz, to Asi o nepotyzm nie bedzie można posądzić..:-)))
OdpowiedzUsuńJa marzę o kuchni na wskroś nowoczesnej, w której bez problemu (czytaj: przeklinania w żywe mięso:-) mogłabym przygotowywać posiłki. Proste i szybkie, a przede wszystkim zdrowe, bez udziwniania. Zresztą, tak, jak mówicie, najważniejsza jest atmosfera, ciepła i rodzinna.
OdpowiedzUsuńMożna się zdrowo odżywiać bez tych wszystkich kuchennych "bajerow", które tak naprawdę pożerają sporą kasę:) Nie mam ciśnienia na kuchenny szpan,wystarcza mi zwykła kuchenka,prąd,woda w kranie.
OdpowiedzUsuńNata.
zaciekawiła mnie ta pałka i "uniwersalne zastosowanie", czegoś mi w tym jednak brak...
OdpowiedzUsuńNóż i trochę ognia. Do tego chłop, bo baba to tylko dobre żarcie zepsuje! :D
OdpowiedzUsuńsię zapuściłam trochę jako że zachorzalam ale powoli wracam. W kuchni nie mogłabym się obejść bez stołu. I to jest właściwie odpowiedź na pytanie Asi ale jutro wejdę i odpowiem u niej. A właściwie dziś bo jakoś się wcześnie zrobiło :-) z powodu kataru i wiatru spać nie mogę.
OdpowiedzUsuńA ja lubię długie noże tzw noże szefa kuchni.
OdpowiedzUsuńMam jeden ceramiczny i jeden tradycyjny. Jak się w niego uderzy to pięknie dźwięczy.
A cebula tylko rach ciach ciach.
Pozdrawiam
Po ostatnich wakacjach w wynajetej chatce w Norwegii stwierdzilismy, ze DURSZLAK. Odcedzanie makaronu-spagetti przy pomocy dwoch widelcow, czterech rak i pokrywki od garnka bylo zabawne i dostarczylo tematu do powakacyjnych opowiesci ale po co utrudniac sobie zycie?
OdpowiedzUsuńa tak powaznie to Maz, ktory i sloik otworzy i noz naostrzy i siegnie na najwyzsza polke po gozdziki....
oraz kot, ktory ogrzeje zimne od stania na kafelkach stopy;))
tez Monika
'Zdrowy głód', taki po dobrze wykonanej 'robocie' jest wyznacznikiem wszystkiego w kuchni. Współcześni ludzie krajów rozwiniętych nie wiedzą co znaczy głód, kierują się podniebieniem i ogólnymi wzorami 'modnego kucharzenia' :).
OdpowiedzUsuńDla mnie ważny jest nóż, patelnia, palnik, woda, chęć gotowania.
Oj Klarko, Ty jak już coś napiszesz...
OdpowiedzUsuńLecę do Asi, a Tobie życzę, żebyś zawsze było dla kogo mieć kuchnię:)
Też jestem wygodna, mało tego jak wyłączą prąd to dzwonie do Elektrowni z pytaniem kiedy będzie ;) Ostatnio ukradli nam kawał linii z dużego słupa w nocy i mialo nie być prądu przez ok. 20h, więc do południa "naładowaliśmy" lodówkę i zamrażarkę agregatem prądotwórczym i pojechaliśmy do mojej mamy do Pabianic, coby w domu bez prądu nie siedzieć ;)
OdpowiedzUsuńIm mniej rzeczy,tym łatwiej utrzymać porządek w kuchni.Nie znoszę mycia tych wszystkich mikserów czy innych gratów.Noż,garnek,patelnia..:) Minimalizm to podstawa,nie tylko w kuchni:)
OdpowiedzUsuńpozdro.
Dla mnie, Klarko, w kuchni podstawą jest starożytna żeliwna - cygańska patelnia. Wszystkie teflony i podrabiane woki przy niej wysiadają!
OdpowiedzUsuńbuzineczki
stół, nóż, rondel, coś na czym można ugotować i najważniejsze, ktoś dla kogo chce się gotować
OdpowiedzUsuńDla mnie najpotrzebniejsza w kuchni jest chec i zapal do gotowania, bo tego najczesciej mi brakuje. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejszy jest stół w kuchni, a najpotrzebniejsza zmywarka:)
OdpowiedzUsuńSama dla siebie samej dziennie gotuje bo uważam że jestem tego warta by zjeść zdrowy domowy obiad. I lubię także wszystko co nowoczesne ułatwia i uprzyjemnia pracę i przebywanie w kuchni.-;))
OdpowiedzUsuńDobra gospodyni - dom wesołym czyni
OdpowiedzUsuń- to gotuje w czym jej mężuś gustuje
- to gotuje co domownikom smakuje
atmosfera
OdpowiedzUsuńIza R
osoba dla której to robię
OdpowiedzUsuńZ rozrzewnieniem wspominam Twoje zapiekane papryczki :))
OdpowiedzUsuńW kuchni to najważniejsze jest jedzenie :P
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za późny komentarz.
OdpowiedzUsuńW kuchni najbardziej przydatny i potrzebny jest robot o nazwie Ali Baba, Służy mi od wielu lat i rzadko się psuje - polecam.
Pozdrawiam
Musi być pieprz ziołowy i liść laurowy. No i jakiś garnek i nóż. A ciasto na pierogi to mozna nawet dezodorantem wałkować.
OdpowiedzUsuńBogna