Co robi kochająca i
troskliwa żona o czwartej trzydzieści? Mogłaby wstać i zrobić mężowi swemu
śniadanie, zaparzyć kawkę, nakarmić koty,
potem mogłaby delikatnie wsunąć się pod kołdrę i całując męża na dzień
dobry obudzić go. No tak, teoretycznie można to zrobić.
Parę dni temu obudziłam się o trzeciej, pooglądałam telewizję a
kiedy przyszedł czas wstawania, włączyłam energetyzującą muzykę, żeby Krzyśkowi
się lepiej wstawało!
Kiedy zapytał, co
wyczyniam, odparłam złośliwie, że to ścieżka dźwiękowa z jego młodości.
I o tym dziś będzie
notka.
W domu moich rodziców
czasem odbywały się imprezy zwane „graniem”. Dziadek Fabian był posiadaczem
perkusji wymalowanej w kaczuszki i kwiatuszki (6 dziewczynek w domu, wszystko porysowane
było w kwiatki, gwiazdki i kotki) tata miał skrzypce i akordeon, na którym grała
jedna z nas albo przyszły szwagier. Przychodził również Andrzej (który szwagrem
chciał być ale nic z tego nie wyszło) i grał na klarnecie.
Schodzili się do kuchni w sobotni
wieczór, wynosili kuchenny stół na ganek (flaszka stała na kredensie, pili z jednego
kieliszka) i grali. Tata najbardziej lubił „Słodkie fijołki”, dziadek Fabian „Ty
dziewczyno w biały bluszcze daj buziaka to cię puszczę”. Mama chyba nie lubiła tych imprez ale jak jej zagrali „Walentyna twist” odpuszczała, choć teraz
przypominam sobie – często widziałam, jak tańczyła babcia - lekko, z gracją, uśmiechnięta, wyprostowana, a tańczącej mamy
nie pamiętam.
A Stryk nie grał na
niczym ale kupił sobie adapter „Bambino” i miał stertę płyt. Słuchaliśmy więc „Parasolki, parasolki”, „Kawiarenki”
albo „Czerwone maki”.
Jednak ścieżką
dźwiękową mojego dzieciństwa są melodie, które śpiewaliśmy na chórze. Oprócz patriotycznych i harcerskich piosenek pani
Kukułka uczyła nas również popularnych w tamtych czasach przebojów. I bardzo Pani
dziś dziękuję, że mimo straszliwego fałszowania nie zostałam z chóru wyrzucona
bo dzięki temu gotując obiad śpiewam sobie „Paloma
Paloma” albo „Czarne wrony czarno
kraczą”. I niestety, komunistyczną piosenkę o budowaniu nowej Polski również. Po usłyszeniu jej natychmiast moje myśli popłynęły w tamte czasy - poniedziałkowy apel na sali gimnastycznej i radosny śpiew.
Wracamy do
teraźniejszości. Kiedy o piątej rano maszerowałam z laptopem grającym „Zbudujemy
nową Polskę” piosenka ta tak bardzo weszła mi gdzieś pod skórę, że nie mogę jej zapomnieć. Zamierzam spędzić trochę czasu w kuchni a gdy piekę i gotuję to słucham radia, może uda mi
się pozbyć tego natręta.
PS. I to się nazywa czujność rodziny! Już poprawiam - jeszcze był jeden grajek, nie pasujący absolutnie do tej kapeli bo przynosił gitarę i grał "czarny chleb czarna kawa".
Miłego weekendu!
"słodkie fijołki, słodsze niż wszystkie róże, calutkie wzgórze... " itd... ależ sie rozsentymentalniłam ( jest takie słowo??? już jest!!
OdpowiedzUsuńciekawe gdzie są teraz te wszystkie płyty....musze się popytać brata, on chyba przechowuje....
całuski Klarko ( i lepszego snu;-))
"słodkie fijołki" pamiętam :))) mój tato śpiewał i zawsze się z tego zaśmiewaliśmy. Fajne wspomnienie :)))))))
OdpowiedzUsuńmiłego weekendu!
OdpowiedzUsuńWspomnienia:)
Moja Babcia (ta u której się wychowywałam, tak ją nazywałam, bo i drugą Babcię też posiadałam) zawsze coś nuciła , często okolicznościowe pieśni religijne, szczególnie wielkanocne pamiętam ,,Wesoły nam dziś dzień nastał"..
I takie coś ludowe chyba ,,boli mnie noga w biodrze,nie mogę chodzić dobrze,
owinę chustką nogę i dalej chodzić mogę"
:)))
Mój mąż lubi spać przy włączonym radiu, więc nie ruszyłoby go takie poranne budzenie muzyką.
http://www.youtube.com/watch?v=ZuhGgIWfOYE
OdpowiedzUsuńtańcowane imieniny u ciotek przy adapterze też pamiętam, a potem te śpiewy przy stole " mały biały domek", albo "hej, hej, hej sokoły", grajków u nas nie było, brat jedynie na tenorze grał (trąba taka) ale jak ćwiczył to wszyscy z domu uciekali..................
OdpowiedzUsuńU mnie nuciła babcia i teraz czasem przypominam sobie te piosenki bo Krzysiek je nuci...
OdpowiedzUsuńMożemy się śmiać, ale ta Polska została wybudowana i te piosenki były swoistym dopingiem w tamtych czach.
OdpowiedzUsuńSą takie piosenki lub ich fragmenty, które uparcie wcinają się w łepetynę przy różnych pracach.
Mnie często prześladuje przy myciu podłóg urywek piosenki z serialu "daleko od szosy" a mianowicie fraza: "Daj mi nogę, daj mi nogę, daj mi nogę, bo bez nogi, bo bez nogi żyć nie mogę...".I tak w koło Macieju.
Mój tata, który miał fenomenalny głos zamęczał nas piosenką "Suliko" albo "O gwiazdo miłości" Haliny Kunickiej. Sztandarowe imprezowe piosenki taty. Na szczęście mama jest bardzo niemuzykalna i z jej strony był spokój.
" w tamtych czasach..." się mi zżarło:)
Usuńa mnie wzruszają te piosenki. oni wierzyli w to, co śpiewali. a w co teraz wierzyć i co budować?
OdpowiedzUsuńKlarko, a niech Cie uscisne:)))) Wlaczylam to zapominajac, ze mam glosniki na caly regulator:) Wspanialy wpadl do mnie z okrzykiem "what the fuck is this?!"
OdpowiedzUsuńWyjasnilam, ale o malo sie nie posikalam ze smiechu:)))
To ja se teraz przypomniałam te szkolne akademie, na których recytowałam wiersze. Patriotyczne i podniosłe, żeby nie było!
OdpowiedzUsuńŚcieżki Dźwiękowe? Różnie z tym było, na przykład Guantanamera:
http://www.youtube.com/watch?v=pAs7U1dyesQ
Albo dla odmiany Kaczuszka i Mak: http://www.youtube.com/watch?v=PKbuPD1Cmn0
Czy też Ramona: http://www.youtube.com/watch?v=ElHHM9QGOMs
Budujemy Nową Polskę. Pamiętam. Ależ to jest wprost cudne! :-))) Mój Dziadek uwielbiał natomiast Ukochany Kraj. http://www.youtube.com/watch?v=z3MJ4BILg4s
OdpowiedzUsuńBabcie pamiętam śpiewającą oprócz pieśni kościelnych o paniczu,który najpierw zabrał pannę do sań a potem tylko został po nim śniegu puch.Mamusia miała ładny głos,często śpiewała przedwojenne piosenki z filmów/jej młodość/,bardzo lubiła Czesława Niemena,lubiła jego piosenki,nuciła je a najczęściej 'Sen o Warszawie A ja,piosenki mojej młodości,piosenki harcerskie,biesiadne,terażniejsze też.Ostatnio przyczepiła się do mnie piosenka elektrycznych gitar 'Kto ma klucze'
OdpowiedzUsuńChętnie słucham piosenek z tamtych lat... Chyba starzeję się,
OdpowiedzUsuńmoja babcia śpiewała cały czas, w kuchni ze mną, o chlopaku co majtkiem był na okręcie, i był sobie król był sobie paź :-) A mama do dziś mówi ze jak byłam mała i ona mi wieczorem śpiewała to mówiłam - mamusiu, juz pójdę spać tylko nie śpiewaj :-D
OdpowiedzUsuńO prezencie pamiętam tylko teraz mam wnuczeczke, moze jutro wieczorem :-)
Właśnie dziś, porządkując książki po przeprowadzce zatrzymałam się nad moją książką do muzyki w VII i VIII klasie podstawówki i zadumałam się nad tym, że ktoś wpadł na pomysł, by uczyć nas piosenek znanych i lubianych.
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że uwielbiam te piosenki! Uwielbiam po prostu. Posłuchałam z wielką przyjemnością. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się do czegoś - w owych słusznie minionych czasach posiadałam zeszyt, w którym miałam zapisane słowa wszystkich piosenek polskich i część zagranicznych - głównie włoskich i francuskich. Włoskie były zapisywane fonetycznie, francuskie prawidłowo, bo się tegoż języka uczyłam poza szkołą. Do szkolnego chóru nie należałam bo byłam w zespole tanecznym.
OdpowiedzUsuńRadio mam włączone od świtu do nocy, bo słucham radiostacji, której muzyką zawiaduje Marek Sierocki, więc grają same stare przeboje.Poziom poza muzyką jest raczej oscylujący około zera.
Z państwowo- twórczych lubiłam "Ukochany kraj, umiłowany kraj", i jakąś "radziecką" o okręcie - słowa były "załoga na pokład, bandera na maszt". A z tych cywilnych to lubiłam całą masę piosenek przedwojennych- najbardziej to "Uliczka w Barcelonie", "Ta ostatnia niedziela", "Chryzantemy złociste".
Fajnie było, że Twoja rodzina miała takie "muzyczne posiady". U mnie to dziadek grał na skrzypcach, ale babcia miała awersję do tego instrumentu, więc grał b. rzadko - i nic do tańca.
Miłego, ;)
A czy apele konczyla szlkolna brac recytujac:
OdpowiedzUsuń"Rozpoczynamy nowy tydzien, tak jak tysiace naszych kolezanek i kolegow w Polsce i na swiecie. Pragniemy..." I Tu nie pamietam. Moze u Ciebie w szkole tez tak bylo?
u nas było - do klas!
UsuńJa z kolei pamiętam z dzieciństwa ogniska na łące, zbierali się wszyscy sąsiedzi. Sąsiad miał akordeon i wyśpiewywali biesiadne piosenki :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba opis takiej muzykującej rodziny. I ta flaszka na kredensie i jeden kieliszek. Powracają wspomnienia, dawnej to ludzie byli bardziej towarzyscy.
OdpowiedzUsuńA u nas sąsiad wystawiał na okno adapter, pocztówkowe płyty w ruch, ależ była zabawa, zabawa na pół wsi, i nikomu to nie przeszkadzało; też brałam udział w akademiach, wszyscy ludzie przychodzili, śpiewaliśmy patriotyczne piosenki, deklamowaliśmy wiersze, najfajniesze były próby, wracaliśmy z nich wieczorami długo; niektóre piosenki pamiętam do dziś, i to deklamowanie formułek na rozpoczęcie dnia w szkole ... też nie mogę spać po nocach, mam uderzenia gorąca, poty, a tak myślałam, że mnie to nie dotyczy; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńmam dwa adaptery na pocztówki dźwiękowe, niestety nie działają((((((((((((
OdpowiedzUsuńi pocztówki też mam ))))
teatralna
Takie towarzyskie spotkania to pamiętam z opowiadań moje babci pochodzącej ze wsi opolskie dawni temu. A z mojej młodości to wszystko co patriotyczne, bo nawet solo na scenie śpiewałam i patriotyczne wiersze deklamowałam. Ale do chóru to do kościelnego także należałam. Alleluja Haendla potrafię jeszcze do dziś zaśpiewać na pamięć. I ten,, ukochany kraj" także. Porąbane to moje dzieciństwo Patriotyczne. Ale jakie też miało być kiedy ja takim ,,kundlem" jestem(-;
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie nie było zwyczajnem śpiew i akompaniament na choćby prostym instrumencie. Takie piosenki na lekcjach śpiewu, to zupełnie co innego, a na akademiach nie każdy mógł wystąpić na scenie :)
OdpowiedzUsuńJakże zazdrościłam śpiewów na głosy pewnej rodziny pochodzącej z Białorusi, która wprowadziła się piętro wyżej do domu , w którym mieszkałam. Oni, tak jak opisujesz, spotykali się gromadnie każdej niedzieli. Wśród gromadki dzieci, była tam też moja równolatka, i to ja zaproponowałam, aby dołączyła do mojej klasy, wówczas VII podstawówki. Niestety drogi nasze się rozeszły, gdy w kolejne wakacje moi rodzice postanowili przeprowadzić się do większego miasta.
Po latach nawiązałam kontakt z koleżanką . Spotykamy się każdego lata na kilka godzin . Niestety tradycja wspólnych śpiewów w jej rodzinie wygasła wraz z odejściem jej rodziców, wujków i ciotek, a młodsze pokolenie rozproszyło się po świecie.
Przepiękny obyczaj, Klarko! U nas, na imprezach rodzinnych stwarzaliśmy ad hoc chór czterogłosowy i śpiewalismy pieśni przecudnej urody...
OdpowiedzUsuńJako bonus fragment parodii pieśni socrealistycznej (autorstwa śląskiego kabaretu stud. "Bunkier" z końca lat 60:
Już nas nie strasza resztki obszarnictwa,
Niech skrzeczy sobie Radio Londyn,
Idziemy razem rażnie w lepszą przyszłośc
I kazdy będzie miał długopis.
Za parę lat tu staną szklane domy
I jakiż piekny będzie świat!
Kochana Polsko, Ty zobaczysz,
Co zrobią z Ciebie za czterdzieści lat
ściskam
p.s. zapraszam na wywiad z Leszkiem, autorem postu gościnnego u mnie, który niebawem będzie opublikowany
Jeju! Uwielbiam śpiewać! I nawet nieźle mi to wychodzi. Choć nie ostetnio, bo ostatnio to straciłam głos i od jakiś 6 tyg tylko skrzypię albo szepczę. Wszystkie te piosnki pamiętam, wogóle to znam na pamięć jakieś pińcetmilionówtysięcy piosenek, od Mieczysława Fogga, aż do Mesajaha. A swoje dzieci posłałam do szkoły muzycznej, choć wiem, że trochę na wyrost (po tatusiu odziedziczyły słuch i talent) ale przynajmniej potrafią nuty czytać i czysto zaśpiewać hymn. To już coś.
OdpowiedzUsuń