Jakiś czas temu
obiecałam Liptonowi napisać, co słychać u tego Waldemara z Krynicy i tak
odwlekałam aż dziś mi się przyśnił Rafał vel Lipton Wózkers. Bez wózka, to
znakomicie, choć nie do końca. Bo mi się śniło, że wkurzony szedł do mojego
domu i coś wykrzykiwał a ja do niego – Lipton, gdzie masz wózek? A on –
rozleciał mi się to muszę chodzić!
Niechby się ten sen
spełnił w całości.
Chciałeś - masz, będzie na Ciebie;).
W Krakowie, a zwłaszcza
w Hucie, Waldemar w dalszym ciągu cieszy się (albo się nie cieszy) opinią
napaleńca, narwańca i obiboka, natomiast w Krynicy znają go z całkiem innej
strony. Nie, żeby tak całkiem przeszedł metamorfozę, gdzie tam, ale w nowym
środowisku udało mu się poprawić nieco swój wizerunek, koledzy go lubią,
sąsiedzi szanują i tylko w pracy Iwony utrwala sobie wizerunek jak najgorszy.
Związek Iwony i Waldemara
zaczął się od seksu z okazji powszechnego spisu ludności a uczucie przyszło
dopiero po jakimś czasie ale za to ich miłość jest gorąca i trwa już kolejny
rok. Dla dobra gatunku postanowili nie
starać się o dzieci, przynajmniej tak mówią ciekawskim i mają spokój, bo trzeba
być chamem i gburem aby dopytywać się ludzi o tak osobiste sprawy.
Blondyna czyli Iwonka,
kobieta o czułym sercu i rękach, które potrafią prawie wszystko, pracuje w
Muszynie ale już nie jeździ na mopie i nie lepi pierogów. Dość długo było to tajemnicą
a zaczęło się tak - pewnego razu
zupełnie przez przypadek rozmasowała barki koledze z pracy, potem znów kogoś
bolała głowa i ręce Iwonki w cudowny sposób ten ból ukoiły aż wreszcie kobieta
zapisała się na kurs i po pół roku została dyplomowaną masażystką. To w wielkim
skrócie, a ćwiczyła przecież cały czas na swym ukochanym Waldemarze, tu muszę
dodać, że on jednak doświadczał nieco innych doznań, bo masaż relaksacyjny to
nie to samo, co zabawy z lodem, piórkiem i takie tam, o których nie ma co pisać
na blogu.
Do brzegu, bo miało być
o zszarganej na zawsze opinii a nie o erotycznych zabawach tych dwojga.
Ciekawe, czy ktoś by się ucieszył, gdybym jednak kiedyś o nich w kilku zdaniach
wspomniała. No co, lepiej pisać o kochaniu niż o sprzątaniu, nie mówiąc o tym,
że lepiej spędzić sobotę w łóżku we dwoje niż samotnie ze szmatą i odkurzaczem.
Każdy przyzwoity dom
wczasowy ma w ofercie jakieś jakuzzi, siłownię i saunę bo gościom już dawno nie
wystarczy wstawić w holu piłkarzyki i stół do tenisa z połamanymi rakietkami.
Iwona jako masażystka miała
więc pełne ręce roboty i zaczęła całkiem dobrze zarabiać. A co na to Waldemar?
Był zazdrosny i nie mógł uwierzyć, że to tylko masaż relaksacyjny i o żadnych
erotycznych ekscesach nie ma mowy. Postanowił to sprawdzać i zdarzało mu się
krążyć po korytarzu i pod oknami i podglądać. I co miała zrobić biedna Iwona?
Zasuwała szczelniej
żaluzje, włączała relaksacyjną muzykę i uspokajającym głosem mówiła - proszę
się nie bać, to tylko taki tutejszy nieszkodliwy wariat.
Klarko, dziś w nocy za to Ty śniłaś się mnie! :)
OdpowiedzUsuńOpowieści o Waldemarze i całej reszcie UWIELBIAM, mogłabym czytać i czytać i smutno mi, że tak krótko:(((
Buziaki:))))
trochę to przerażające, że śnię się innym blogerom
UsuńCzęsto śnią mi się inni blogerzy i nawet rodziny blogerów :D
Usuńa pierwszy :)
OdpowiedzUsuńu to widzę że się wzięło było dużo pozmieniało:) Waldek tak z miłości podgląda, bo Miłość miłością ufnością a sprawdzać trzeba :)
PS dziękuję za poprawę nastroju, i wiesz że masz we mnie Wiernego Czytacza, a i okaże się teraz czy to co wyżej czytam "tylko" ja :) wpadnę później na kontrol :) a w tym śnie nie miałem siekiery w ręku chociaż?? :)
Rafal vel lipton_ER
mnie się też przyśniłaś przed akcją pod kryptonimem "prezent" :) ale spoko wszystko było we śnie ok :) jw
Usuńja Ci dam siekierę! kwiaty niosłeś!
Usuńo Kurka siwa :) aż mi się za Tobą zatęskniło,eh ....może latem znowu cóś zadziałam żebyśmy się spotkać mogli :)? jw
UsuńWaldziu mierzy wszystkich swoją miarą, dlatego taki o Iwonkę zazdrosny ;)
OdpowiedzUsuńOch, a mogła ta Iwonka imienniczka moja na Waldemarze normalne masaże ćwiczyć a nie erotyczne... Ale ja mam pomysł - może przecież iść na kurs doszkalający, na przykład masaż bańką chińską hehe! Jak mu taki zrobi raz czy dwa to w końcu uwierzy i przestanie przeszkadzać Iwonce w pracy.
OdpowiedzUsuńEch ta zazdrość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zaufanie to podstawa związku... a podstawą zaufania jest kontrola :-))) taki tekst przeczytałam niedawno na FB i jak widac Waldemar potwierdza....
OdpowiedzUsuńJak Iwonka pokazała mu masaż relaksacyjny w wersji rozszerzonej, to chłopina myśli,ze każdemu tak dobrze robi, hi, hi, hi....
OdpowiedzUsuńkochać, ale sprawdzać, to dewiza wielu, nie tylko mężczyzn, kobitek też:))
OdpowiedzUsuńcoś się dzieje, mnie też się ostatnio blogosfera śniła.......
Mam myśl, może niech Waldemar też zrobi kurs, będą masować pod szyldem - masaż dla niej i dla niego, tajski masaż dla dwojga czy może masaż stopami. Waldemar ma pewnie większe stopy to i masaż lepszy. Ciekawe kto będzie pod oknami wystawał jak klientki będą do niego waliły drzwiami i oknami? :-D
OdpowiedzUsuńnie ma miłości bez zazdrości.....;-)
OdpowiedzUsuńa myślałam, że sen z Klarką tylko mi się trafił:-)
Dla mnie zazdrość, Klarko, jest zaburzeniem osobowości, o ile jest, z obiektywnego spojrzenia, irracjonalna. Jest groźna, bo destrukcyjna i wymaga interwencji psychologa. Natomiast istnieje inny rodzaj zazdrości, wynikający z niepohamowanej żądzy posiadania. Jest to skrajnie egotyczne, burzy normalne międzyludzkie relacje i należy się temu zdecydowanie przeciwstawiać!
OdpowiedzUsuńcałuski
widziszTy jak się Waldemar czyta ? :)
OdpowiedzUsuńLipton_er
Jak to jak się Waldemar czyta? Bezgranicznie :-D
OdpowiedzUsuńA jak kobieta przychodzi na masaż, to Waldemar też jest zazdrosny?
OdpowiedzUsuńBiedny Waldi.
OdpowiedzUsuńJak to łatwo dzisiaj stracić dobre imię...