widok z ganku |
Mało piszę bo się na
szczęście niewiele dzieje, przecież nie będę zamieszczać dramatycznego
opowiadania o tym, jak nocą coś mi usiadło na czole i ja to coś klepnęłam
myśląc, że to komar a niestety, nie był to komar bo mi zatrzeszczało pod ręką a
kiedy zaświeciłam światło, zobaczyłam w lustrze na szafie swe czoło pokryte
zieloną mazią bo zatłukłam sporej wielkości świerszcza. Szlag. Dobrze, że nie śpię
z otwartą paszczą.
Kiciulek zostawił dziś w
nocy Krzyśkowi na parapecie z pół kilo łupu. Pocięte, bez głowy, różnie. Trzy
razy przynosił a Krzysiek trzy razy wstawał i
sprzątał. Ja udawałam, że śpię. Brzydzę
się strasznie takich rzeczy.
Wstawiam widoczek z ganku dla zmylenia. Jakby tak te mysie zwłoki wstawić albo zielone czoło to może by nikt nie chciał zajrzeć. A może wcale nie? Od dziś trzymam aparat przy łóżku.
Kneziowisko pozdrawiam, szczególnie Admina Okrutnego, który, jak widzę kolejny raz, wcale okrutnym nie jest.
Kneziowisko pozdrawiam, szczególnie Admina Okrutnego, który, jak widzę kolejny raz, wcale okrutnym nie jest.
Wieki całe już gór w naturze nie widziałam...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNoc z horrorami i cuda o poranku.Niby spokojne życie a wrażeń nie brakuje:)Basia
OdpowiedzUsuńBajka:)
OdpowiedzUsuńŚwierszcza jeszcze na sobie nie utłukłam, na szczęście.Wiem, że koty z miłości i troski przynoszą swe łupy do swych właścicieli, ale pomyślałam,że to wielkie szczęście,że psy tego nie robią.Mój z wielkiej miłości ciągle się do moich pleców przytulał, a że grzał jak piecyk to ja się odsuwałam , on znów przysuwał, w efekcie budziłam się na samym skraju łóżka, szerokiego na 180cm.
OdpowiedzUsuńA widok z ganku masz pierwszorzędny, tylko pozazdrościć. A jeszcze lepiej siąść na ganku i...malować.
Miłego, ;)
czyli jednak coś się dzieje... jak w piosence Jana Kaczmarka. Na wierzchu piękny, sielski widoczek, a pod spodem... prawdziwa wre walka i trup się ściele :)))
OdpowiedzUsuńKurcze, widok fantastyczny. Mógł być szerszeń. Lepsza na czole plama zielona niż Klarka przez owada ugryziona:) A taka częstochowa mi się wykluła:) Jest chłodniej i humor wraca:)
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie plastycznie akcje ze świerszczem, i parsknęłam ze śmiechu...przepraszam:)
OdpowiedzUsuńnie ma za co przepraszać, ja sobie wyobraziłam tego pasikonika w gębie, jak mu tylko nóżki wystają, łeeeeeeeeeee!
UsuńMieszkając w dużym mieście przy skrzyżowaniu ruchliwych ulic, mam nikłe szanse na ubicie świerszcza na swoim czole ,a z wiekszością komarów rozprawiają sie jaskółki;). Chwała wszelkim bóstwom że mój kot nie wychodzi z domu ,bo wyjatkowo łowna bestia, w myśl zasady że :kot żywemu nie przepuści, goni wszystkie owady które zapędzą się do naszego domu. Mieszkanie mam duże i wysokie ,więc kocisko pole do działania ma spore i nieraz bywa skuteczny.
OdpowiedzUsuńWidoku z okna zazdroszczę ,bardzo lubie góry ,swego czasu sporo po nich chodziłam, teraz różne okoliczności wpływają na to że po nich nie chodzę ,chociaz nie mam do nich daleko.
We Wrocławiu w końcu można swobodnie oddychać,czego i tobie zyczę.
Witam.
OdpowiedzUsuńCzasami widoki mogą nas zaskoczyć.
Pozdrawiam.
Zapraszam do siebie.
Oj Klarko! Jak dobrze, że przed snem jednego ubiłam! Jakby na mnie w nocy wskoczył narobiłabym takiego wrzasku, że Kiciulek uciekłby do sąsiadów:))
OdpowiedzUsuńNajgorzej, jak kiciulek przyniesie coś większego od myszy i jeszcze rozbebeszone, brrr.
OdpowiedzUsuńTak patrzę na zdjęcie z ganku i staram się rozpoznać, co to za szczyt? Chyba nie Babia Góra?
nie mam pojęcia
UsuńStarsza miała osobistego świerszcza czy inną cykadę, co siedział na książkach, chodził za nią i robił ciiirrr. :D
OdpowiedzUsuńwidoczek przeuroczy :)
OdpowiedzUsuńpozdrowionka :* :)
Ja poproszę o zdjęcie zielonego czoła :))))
OdpowiedzUsuńA tak serio, to szacun Pani Klarko za zimną krew, bo ja to bym chyba umarła.
Piękny widok którego bardzo zazdroszczę. Ja gdzieś przeczytałam że koty znoszą łupy wtedy gdy czują się " jedynymi żywicielami rodziny" albo chcą nimi zostać. Mój nie wychodzi i tak się rozleniwił że nawet much nie łapie. Szanowny pod nos mu podstawia , palcem pokazuje a ten nic.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTen widok to prawie jak z Krynicy :D
OdpowiedzUsuńPasikonik zielony ma takie przylepne, laskocace lapki... ale zeby na czolko skakac i w zielona masc sie obracac? No chyba, ze szukal odpowiedniego stojaka aby zobaczyc przez okno ten widok z Fotografiijii. Dobrze, ze to nie byl 'nietopyrz' :D
Nie boj, ze szarancze trzeba bedzie konsumowac. Labolatoria pracuja pelna para nad 'szczucznym miesem'. Odpadna tez te 'potworki bez glow lub bez tulowia i reszty' Twojego kocurka, on tez sie przerzuci na to miesko sztucznie... jakos to brzmi (sztucznie) :/
Piekny widok. A Kiciulek znosi lupy do domu bo co takie lamagi same zlapia. Potrzebuja pomocy i dozywienia.
UsuńArtek z podrozy
piękny widok :-) miło patrzeć :-)
OdpowiedzUsuńWidoczek cudny!!!!!
OdpowiedzUsuńwidok z ganku powalająco cudny!
OdpowiedzUsuńświerszcza szkoda,acz nie powinien wybierać Twojego czoła jako miejsca czasowego postoju;)
Po ojcowiźnie pochodziwszy, pełnej kwiecia i owadów w ten słoneczny dzień - i ja świerszcza w domu progi przyniosłam...w nogawce spodni. Z której uciekłszy, rychło życie postradał, z niejakim wstrętem dłonią moją uderzon...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Oj, takich pięknych na Jurze/ tej północnej/ nie uświadczę, ale też można w wielu miejscach "oko zawiesić" . Klarko , pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńGaneczek w dobrym miejscu, jak widać, masz umieszczony. Pies mi zaległ na klawiaturze i nie pozwala więcej pisać. To oznacza, że nadal będzie lało.......
OdpowiedzUsuńTo Ci niespodziankę aparat zrobił :-) Zielone - a fe. Kocie łupy - blee :-D
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że moje kocisko nie znosi mi takich krwawych gadżetów...
OdpowiedzUsuńA wszelkie owady to tylko białko - samo zdrowie! :D
Witaj :)
OdpowiedzUsuńŚwierszcz powiadasz, byłby to smaczny kąsek dla pająka- ptasznika. A mamy ich w domku kilka.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Biedny świerszcz :((
OdpowiedzUsuń:)
Cóż, tyle już czekam na te mysie zwłoki, może się w końcu doczekam. Nie, że widoczków nie doceniam, ale widoczki to som wszędzie a mysich zwłok jak na lekarstwo ;)
OdpowiedzUsuńA skoro już rozgniotłaś coś zielonego na twarzy, to trzeba było iść w zaparte i maseczkę sobie zrobić.
Ja kiedys tez tak w nocy strzepnelam (na szczescie nie zatluklam) "cos" z twarzy. To cos polecialo na poduszke i okazalo sie pajakiem wielkim jak pieciozlotowka. Spierdzielalam z lozka az sie kurzylo, chociaz normalnie nie boje sie robali! ;)
OdpowiedzUsuńWidok przepiekny!
Już niedługo te piękne widoki będę podziwiać na własne oczy :) W górach nie byłam całe lata świetlne i wreszcie w tym roku, zupełnie przez przypadek trafił nam się wyjazd, więc 24.08. przybywam w piękne Tatry poodychać trochę waszym powietrzem :):)
OdpowiedzUsuńudanego wypoczynku!
UsuńPiękny widok masz z ganeczku. A ta góra na końcu to jak się nazywa?
OdpowiedzUsuńniestety nie wiem co to za góra
Usuńjak to nie wiesz? pikno góra ;)
UsuńWidok z ganku cudowny, ale to chyba również z powodu znacznego wyniesienia ponad poziom doliny, którą pokazujesz. "Męcące" muszą być podejścia do domu zwłaszcza z siatkami zakupów, prawda? Chociaż w górach to chyba powszechne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
a nie zwracałam na to uwagi nigdy bo mieszkałam w znacznie wyższych górkach a tu to zaledwie wzniesienie:)
Usuńzakupy wozimy, tu na wsi nikt już nie chodzi z siatkami bo sklep jest tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami czyli alkohol, papierosy i śmietana do zupy;)