zwiastun

Dość często piszę, że niechętnie udostępniam miejsce na blogu tak samo, jak niechętnie biorę udział w różnych łańcuszkach. Jedna z przypadkowych czytelniczek zostawiła mi komentarz informujący o „wydawaniu” posiadanych przez nią  kociątek, a gdy zaprotestowałam, uznała mnie za osobę o zimnym sercu, bo zamiast przyklasnąć z entuzjazmem, śmiem pouczać.

 Z dystansem przeczytałam maila od młodziutkiego czytelnika, który zaprasza mnie na odpust gdzieś w Wielkopolsce. Najpierw myślałam, że to jakaś pomyłka, że  chodzi o odpust tuchowski, ale nie. Pozwolę sobie zacytować fragment listu

staramy się z naszymi zakonnikami rozpropagować to nasze kobylińskie sanktuarium. Niewielu ludzi wie, że na świecie jest jeszcze tylko jeden taki Kościół jak nasz. Niewielu wie, że w naszym kościele znajdują się relikwie Świętych Franciszka i Antoniego, !Klary!

Na odpust nie pojadę i nawet nie chcę pisać dlaczego, kto mnie zna to wie,  ale jak tu odmówić mojemu ulubionemu Świętemu?  

A na serio to ujął mnie zapał i entuzjazm tego młodego człowieka, i to, że uznał, że jestem godna zaufania w takiej sprawie, bo wiecie jak jest. Przecież tu tylko te koty i Waldemar.

Dlatego nie będzie reportażu z podróży ale będzie wkrótce gorące zaproszenie, napisane przez tego chłopaka i parę zdjęć z tamtych miejsc.

Tak to życie się dziwnie układa. Prędzej bym się spodziewała zaproszenia na zlot czarownic niż na odpust. Siostra, nie śmiej się i nie pisz sms o treści „a nie mówiłam”.