Samanta czyli Beata czyli szmata_z_czata przeglądała w skupieniu zeszyt z zapiskami. Nie sądziła, że ta zabawa tak ją wciągnie, nie sądziła również, że się zakocha. Przez kilka lat udawało się jej prowadzić bujne życie towarzyskie, co prawda prawie wyłącznie wirtualne, ale zawsze, gdy „zajączek” był już schwytany, zostawiała go bez żalu i ruszała w pogoń za następnym. Potrzebowała tych komplementów, zainteresowania, wreszcie tego dreszczyku nowości. Porzucała swych internetowych kochanków bez rozczulania się, czasem nawet nie wiedząc tak naprawdę, kim byli. Nie wszyscy odchodzili, zostawiając ją w spokoju. Kilku takich zranionych osłów jeszcze długo ryczało żałośnie utwierdzając ją w przekonaniu, że nie są niczego warci.
Z Alfem było inaczej. Był naiwny, ale jednocześnie był niesłychanie wrażliwy i delikatny i czuła, że jeszcze nikt jej tak nie kochał. Nie okłamywała go tak perfidnie jak innych choć całej prawdy nie mówiła mu nigdy bo po co. Tak było właśnie z wypadkiem. Naprawdę miała iść na to spotkanie, ale całkiem niespodziewanie przyleciał na dwa tygodnie jej mąż, pracujący za granicą. Kiedy mąż Samanty był w kraju, wszelkie wirtualne znajomości szły na bok, nie logowała się na czat, nie sprawdzała poczty a telefon do specjalnych zadań leżał wyłączony w szafie w pudełku z sandałkami. Historia z wypadkiem była na tyle wiarygodna, że Alf przełknął ją a nawet zrobił jej przelew na niewielką kwotę, aby miała na rehabilitację. Nalegał to wzięła, czasem przyjmowała niewielkie sumy, nie tylko od Alfa. Skoro nalegali to czemu nie. Przynajmniej mogła sobie iść do luksusowego SPA, i tu też znów nie było wielkiego kłamstwa, bo masaż jest masażem i nieistotne, czy w SPA czy w przychodni rehabilitacyjnej.
Wróciła od Alfreda do domu. Była północ, dzieci dawno spały a teściowa drzemała przed telewizorem.
- Na randce byłaś? – stwierdziła raczej niż spytała.
- Na randce – Samanta zupełnie nieoczekiwanie nie zaprzeczyła.
- Dzwoniłam do Kazia i mówiłam mu, że się wypindrzyłaś i poszłaś na randkę. Wleje ci, zobaczysz, skończy się to kurestwo.
- Nie będę więcej znosić tego prymitywa, który nie umie nic więcej tylko lać! – odpowiedziała Samanta, wyciągając z garderoby walizkę.
- Pieniądze umie zarabiać, o tym hrabianka zapomniała? – teściowa mówiła coraz głośniej i wyżej aż jej głos zmienił się w nieznośne jednostajne piszczenie. Z góry rozległ się dziecięcy płacz. Samanta weszła na piętro, by utulić obudzoną córeczkę, która po chwili zasnęła z buzią mokrą od łez.
Zajrzała jeszcze do pokoju syna, wyłączyła jego komputer i zeszła na dół.
- Jutro rano wyjeżdżam, po dzieci wrócę za kilka dni. Muszę przygotować dla nich miejsce i załatwić szkołę i przedszkole, dlatego nie zabieram ich od razu.
- Jedź, jedź i nie wracaj, to najlepsza wiadomość od wielu lat, mój syn wreszcie ułoży sobie życie z prawdziwą kobietą, a nie z takim tłukiem i kurwiszonem!
Na Samancie słowa teściowej od dawna nie robiły żadnego wrażenia, bo od samego początku była dla niej wyłącznie tłukiem, biedotą bez posagu i kulą u nogi. Z początku płakała a potem stwierdziła, że nie ma się co przejmować starą, wredną babą. Starała się jedynie, by tych epitetów nie słyszały dzieci, Kazek nigdy nie stanął w jej obronie bo sam twierdził, że gdyby nie on to Samanta klepałaby biedę na zadupiu i rok po roku rodziła bachory jakiemuś furmanowi. A tak to jest panią i ma wszystko. To wszystko to był piętrowy dom teściów, pięcioletni opel i mąż do obsłużenia raz na trzy miesiące przez kilka dni. I stały dostęp do Internetu. Wcale nie wydawała dużo mężowskich pieniędzy, bo nawet nie mieli wspólnego konta. On wręczał pieniądze na utrzymanie matce i to matka zarządzała domem, a Samanta dostawała na drobne wydatki kieszonkowe, jak dziecko.
Nie spała tej nocy wcale. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, w tym laptop, wrzuciła do kominka zeszyt z notatkami, wykasowała niektóre kontakty z telefonu i rano była gotowa do drogi.
Z przyjemnością! :)))
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem, czy w kontaktach face-to-face nie włącza mi się tryb Zawiecha! :)))
Oho, jednak są dzieci! Jestem wróżką (albo wiedźmą) ;)
OdpowiedzUsuńOj, biedny Alf...
Nie zbuduje się niczego na kłamstwie, nawet malutkim. Jak myślałam, ona Smutnego po prostu wykorzysta do swoich celów. Rozumiem, że miała pod górkę w małżeństwie, ale jak się ma pod górkę w małżeństwie i chce zacząć nowe życie, to się szuka pracy, wynajmuje chatę i odchodzi, a nie marnuje czas na romansowanie po sieci dla zabawy. Nie ta kolejność.
OdpowiedzUsuńA druga sprawa, że raz nauczona takiego manipulowania, nie wyleczy się z tego za pomocą cudzej miłości.
robi sie bardzo ciekawie..:-)
OdpowiedzUsuńbedzie dalej?
OdpowiedzUsuńBedzie ciag dalszy Klarko ???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wercia6665 właśnie nie wiem, to znaczy nie wiem czy tu publikować
OdpowiedzUsuńchciałem zapytać czy będzie dalej ale mnie ktoś wyprzedził, a w razie wątpliwości pisać dalej :) czekam
OdpowiedzUsuńlipton_R
Bardzo mnie to wciąga i czekam!!
OdpowiedzUsuńah, ah, ciekawie!!
OdpowiedzUsuńSzkoda takich żyć-nijakich, z dnia na dzień z byle kim znikają. Zostają po nich buty i telefon głuchy- jak w nostalgicznych poezjach. A to proza.
OdpowiedzUsuńTakie życie warte czego? Trwa tyle co lot ćmy.
PS nie wyrzucajmy notek, mogą być przydatne.
Klarko, pisz !!! Czekamy :)
OdpowiedzUsuńbędzie dalej? Vivi22
OdpowiedzUsuńwww.paciaciakowo.blogspot.com
Musi być dalej!!! Nie można tak przerwać. Stali czytelnicy zasiadają codziennie do komputera z wypiekami na twarzy, czekając na kolejne perypetie ulubionych bohaterów. Początkowo bardziej humorystyczne, teraz wdarło się nieco melancholii. Odcięcie ich (czytelników) od ciągu dalszego tak fascynującej historii miałoby niekorzystny wpływ na ich psychikę. A przecież tego byś Klarko nie chciała :D Po prostu MUSI być ciąg dalszy. Nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie ciąg dalszy. Koniecznie z happy endem. To nie sztuka snuć tragiczne wątki. Napisać coś o szczęściu i nie popaść w kicz, to jest dopiero sztuka.
OdpowiedzUsuń