Czasem łapię się na tym, że przez cały dzień nie piję nic innego tylko kawę. No, kieliszek wina wieczorem, ale rzadko.
Z lenistwa zaparzam rano kawę w najprostszy z możliwych sposobów – na dno wielkiego kubka wsypuję dwie miarki mielonej kawy, zalewam to wrzątkiem, mieszam i gotowe. Nie słodzę, nie dolewam mleka. Wystarcza mi to na godzinę, potem robię sobie kolejny kubek do śniadania. Też duży ale robię kawę rozpuszczalną i dolewam do niej dużo chudego mleka.
W ciągu dnia piję kawę jeszcze wiele razy, ale już z filiżanki i bez mleka. Lubię wszystko, co kawowe. Tort z kawowym kremem, lody, zapach kawy jest dla mnie jednym z najprzyjemniejszych aromatów.
Nie gardzę kawą z automatu wyżłopaną prawie w biegu ale najbardziej lubię taką czarną, mocną, zaparzaną w porządnym ekspresie ale nie szatańskie espresso, nie, od tego mnie telepie.
Moje pokolenie chyba pamięta komunistyczny wynalazek zwany „pokaw”. Piło się kawę, a potem te fusy zalewało jeszcze raz wrzątkiem do połowy szklanki i to był właśnie „pokaw”. Mój znajomy jeszcze słodził sobie te fusy w szklance i je zjadał.
Kiedyś, nie tak dawno temu, jedliśmy obiad w Kryspinowie nad zalewem i chciałam się jeszcze potem napić kawy i się nie dało, spróbowałam i zostawiłam pełną szklankę. Nie dlatego, że nie lubię pić gorących napojów ze szklanki. Oj, nie lubię, i to bardzo. Był to jeden z najpodlejszych gatunków, grubo zmielony, fusy po zalaniu nie opadły na dno bo było ich tak dużo. Smak obrzydliwy, kwaśny, czuć było stęchliznę.
A w domu nie mam ekspresu bo albo rozbijam dzbanek, albo mi wybucha i cała kuchnia w fusach. Dlatego się umawiam na dobrą kawę „między ludźmi”.
Taaak... dobra kawa z rana to najlepsza przygrywka do śniadania :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą nie ma nic lepszego niż zapach i smak kawy we wszystkich możliwych odsłonach.
Kaw z automatu wole unikać, jak widziałam jak uzupełniają automat na mojej Alma Mater to dziękuje do tej pory.
Próbowałaś kaw z takich metalowych zaparzaczy co się stawia na kuchenkę tudzież są elektryczne? Po takim parzeniu czuje się wszystko, nawet w jaki sposób była wypalana.
Pozdrawiam
Ela - z wynajętej kuchni
ps. dziękuje za linka :D
A moja mama na ten pokaw mówiła po prostu dolewka:)I zawsze mówiła: zrób mi dolewkę;)zapachniało mi kawą! Mniam!
OdpowiedzUsuńGdybym mogla, zaprosilabym cie do siebie na kawe, taka z prawdziwego ekspresu, z ubitym mlekiem, latte (moja ulubiona) albo cappucino, a moze malenka filizaneczke espresso, a jakbys nie lubila to taki bardziej zwykly "ekspres" tez mam. Lub rozpuszczalna. Moj maz pracuje w fabryce kawy :-))
OdpowiedzUsuńDobre określenie "miedzy ludźmi".
OdpowiedzUsuńNiestety kawa to używka. Wykańczająca sercowców. Uwielbiam smak ze wzgledu na balans pomiedzy goryczą a słodyczą. Ogólnie- preferuję "na krawędzi" smaków.
Z pradziwą przyjemnoscią obejrzałam menu oferty kawiarni oferujących na równi z odmianami kawy, musy owocowe, koktajle, mrożone herbaty, ciastka z zawartoscią gorzkiej czekolady (a więc i kofeiny), lekkie surówki...natomiast nazwa takiego miejsca pozostaje jak za dawnych lat. "Kawiarenki" .
PS Trzeba wspomnieć o właściwościach fusów/zmielonej kawy. Poza wróżem z (jak to kobiety), to jeszcze doskonały piling zarówno dla cery jaki przewodu.
Wyeksploatowana do ostatniej łyżeczki;)
Mniam uwielbiam kawę :)
OdpowiedzUsuńMogę pić niestety tylko do 3 dziennie, bo inaczej się trzęsę ale uwielbiam :) A zwłaszcza z lodami i czekoladą :)) Pychotka :)
Zrozumiałem przesłanie Klarko. ;) A więc gdzie i kiedy ? Byle ni na Plantach z babcią :))))))) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam kawę,koniecznie z dużą ilością mleka, albo mlecznej pianki:) Albo z jakimś syropem:)
OdpowiedzUsuń(szeptem-o-milosci)
A ja jakiś czas temu zupełnie za darmo wygrałam fajny, prosty do kawy BOSCHA i mmmm... zapach rano jest nieziemski, a na 'okazje' dolewamy odrobinkę likieru Amaretto... achh aż sobie ochoty narobiłam :D
OdpowiedzUsuńbez kawy o 8 był bym już trupem. Pamiętam jak byłem mały kawy , jak na lekarstwo matka nie wiem skąd przynosiła wór zielonej kawy i prażyła w prodiżu Ech ten zapach.A w sklepach te wielkie młynki do kawy.Teraz kawa z ekspresu z mleczkiem.
OdpowiedzUsuńa możemy się umówić Ty na kawę ja na herbatę? Bo ja jestem od herbaty uzależniona :) Swoją drogą jakim cudem Ci ekspres wybuchł? Masz jakieś ukryte talenty? :) Choć domyślam się, że miłe to nie było
OdpowiedzUsuńjeanette
A wiesz, że bardzo podobnie rozkłada się nam ten kawowy dzień? Tylko, że ja zaczynam od szybkiej Ricorette w porannym biegu między smarowaniem bułek a czesaniem Młodej warkoczy. Potem obowiązkowa "sypanka" czarna i mocna, potem rozpuszczalna z mleczkiem i znowu "sypanka". Jak mnie Małż nie nakryje, to koło 19 jeszcze mały kubek rozpuszczalnej z mleczkiem, ale tu już idą na kompromis ;) i zastępuję ją lampką wytrawnego wina.Jak widać preferuję mało wyszukane i szybkie sposoby przygotowania (bo trudno to nazwać parzeniem) kawy. Gdy się nie spieszę zawsze ulegam czarowi kawy prawdziwej, przygotowanej w ekspresie i pitej w kawiarni. Mmmmmm. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czekoladę kawową, cukierki kawowe, zapach kawy i peeling domowy z kawy (fusy albo od razu sypana, zmieszana z bezzapachowym żelem do mycia - cudo), nie cierpię tylko... PIĆ. Obrzydlistwo. Chyba, że zbożową na mleku, jak z czasów dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kawę. Miałam taki czas, że bez mleka bym nie wypiła, później owszem, bez mleka mogła być, ale za to z cynamonem, kardamonem i imbirem:)
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel robi pyszną kawę- z miodem i mlekiem, z dodatkiem amaretto... Mniammmmm, nie ma pyszniejszej kawy od takiej:)
Mhm... uwielbiam kawę, ale ze względu na moje serce nie mogę pić jej wiele, więc ograniczam... :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam kawę z lodami waniliowymi <3
Kawy sypanej nie lubię, wypiłam w życiu może ze 3 filiżanki. Od czasu jak jestem na emeryturze, nauczyłam się pić „rozpuszczalkę”. Testuję różne rodzaje kawy, kupując za każdym razem inną. Zwykle zaczynam dzień on małej filiżanki kawy rozpuszczalnej z łyżeczką miodu. A kawę naturalną używam kilka razy w roku, przygotowując masę do tortu bezowego. Znakomicie równoważy słodkość bezy.
OdpowiedzUsuńRopzpuszczalna kawa to zło :-))) Kwaśne, niedobre zło. Musi być mielona, zaparzana w ekspresiku na gazie, w ostateczności zalewana wrzątkiem z porządnym chlustem skondensowanego mleka. Inaczej nie potrafię się obudzić i żyć jak człowiek :-)))
OdpowiedzUsuńMmmmm, ale mi zapachniało. Nie piłam kawy od stycznia ubiegłego roku, kiedy to dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Delektuję się jedynie zapachem kiedy serwuję innym :-)
OdpowiedzUsuńJa jestem miłośnikiem filiżanek i kubków i dla mnie kawa ma smak nie tylko wtedy, gdy jest przygotowana z dobrej jakości ziaren i w odpowiedni sposób, ale też wtedy, gdy podana jest w ładnym kubku albo filiżance. Ostatnio nabyłam dwie wysokie szklanki do latte z grubego szkła i na nóżce. Najbardziej nienawidzę, gdy podaje mi się kawę w szklance z duralexu (nie wiem, czy to fachowa nazwa - tak na to u nas mówią). Po prostu nie umiem się z takiej szklanki napić i już! A mój promotor do dziś pije tzw. pokaw - ma w kubku fusy, które zalewa jeszcze raz - na naszych seminariach to norma:-)
OdpowiedzUsuńPokój Tobie! 1.- wypocznij; 2.- najedz się; 3.- ucz się; 4.- czyń co umiesz; 5.- działaj ostrożnie 6.- pamietaj, że jesteś największym cudem na świecie 7.- odezwij sie do Grzesia Radosnego dnia!
OdpowiedzUsuńPijało dziecię kawę zalewaną zimną wodą i/lub z cytrną
OdpowiedzUsuń?
Mmmm, kawa, ale taka porządna ma niesamowity smak i aromat. ;)
OdpowiedzUsuńA w mojej młodości mówiło się "dochlipka". I tyż
OdpowiedzUsuńpiknie. Ja uwielbiam zapach kawy i mielonej i parzonej, mogłabym się ZAWĄCHAĆ. Bardzo lubię kawę ale w specjalnym kubku, albo w filiżance, nie cierpię podawanej w szklance. Natomiast (co za fenomem) nie toleruję ani ciast, ciastek, tortów czy też lodów kawowych. Mam mdłości. Cóż robić, tacy też muszą żyć.
Kawowe pozdrowienia.
A tak na marginesie małgorzata(Google) i bulgot@buziaczek to jedno
Ja też jestem zwolenniczką dobrej kawy, ale od paru lat zbrzydła mi rozpuszczalna.
OdpowiedzUsuńDwa lata temu stwierdziłam, że nie będę już czekać na zakup porządnego ekspresu z młynkiem, aż wyremontuję moją kuchnię (oj przydałoby się), tylko najpierw kupię ekspres, żeby mi się tę kawę dobrze piło, a przy niej pracowało na odnowioną kuchnię :)
Uważam, że to był jeden z moich lepszych zakupów w życiu, bo teraz już dobrej kawy mogę się napić nie tylko na mieście w dobrej restauracji czy kafejce :)
Jak skończysz tę kuchnię, to spróbuj przemyśleć temat :)
pozdrowienia!
Chetnie bym Cie zaprosila do siebie, tez jestem kawoszka, ale kurcze bardzo daleko mieszkam...trzeba samolotem doleciec..;-/
OdpowiedzUsuńNo popatrz, popatrz, ja wcale nie piję kawy. I nie lubię niczego o smaku kawowym. Ale owszem, lubię jej zapach i ten nastrój, który wiąże się z jej celebrowaniem.
OdpowiedzUsuńLubię wszystko o smaku kawowym, ale samej kawy nie znoszę. Za to herbaty uwielbiam owocowe, ale nigdy nie piję w domu, tylko zawsze proszę u kogoś... Nie wiem, skąd to zboczenie, ale to takie przyjemne zboczenie;> Zawsze jak do kogoś jadę, to myślę, jakie herbaty będzie mieć do zaproponowania o_O
OdpowiedzUsuńDobrą kawę to trzeba umieć zrobić. Ja do mistrzyń się w żadnym razie nie zaliczam. Taką pije jaka mi wyjdzie. Fusiastej nie robię tylko tą rozpuszczalną bo fusów nie znoszę od zawsze. Jakiś czas temu uzależnieniłam się od kawy i potrafię nawet 3 razy dziennie wypić.
OdpowiedzUsuń