niedziela, 5 maja 2019

podzieleni

Kiedy robię zakupy w popularnych sieciówkach, przyglądam się pracującym tam ludziom. Wąskie przejścia między alejkami, ciasnota. Kobiety wyciągają z magazynu towar - ręcznymi paleciakami trudno manewrować wśród klientów z dużymi wózkami. Pracują szybko, czasem sterta na palecie niebezpiecznie się przechyli, trzeba ją przytrzymać i z całych sił popchnąć na miejsce ale i tak spadnie, widziałam i taką scenę - cała warstwa opakowań rozsypała się w przejściu,  dziewczyna błyskawicznie zbierała i układała pudełka z powrotem.
Pudełka, zgrzewki ze słoikami, skrzynki z warzywami. Szybko, dalej i dalej.
Zanim ja zrobiłam zakupy, ona już została wezwana na kasę bo przybyło klientów i zrobiły się kolejki.
Nieco inaczej jest w innym sklepie, gdzie zatrudnia się prawie wyłącznie ludzi z orzeczeniem o niepełnosprawności. Oni pracują wolniej, nie ma tego napięcia, nie widać spoconych z wysiłku twarzy. Czy nie mogłoby tak być w każdym z tych sklepów? Trzeba być niepełnosprawnym aby móc spokojnie w swoim tempie pracować?

Podczas strajku nauczycieli często padał argument, że pracownicy marketów zarabiają więcej niż nauczyciele. Czasem podczas takiej dyskusji pytałam - to ile według ciebie powinien zarabiać pracownik marketu? I czy nie przychodzi ci do głowy, jak przykro może być tym ludziom gdy się ich tak porównuje? Wszystkim chodzi o godne życie. I nauczycielom, i pracownikom w sklepach, i sprzątaczkom.
Dzielić i rządzić. Nigdy nie czułam się tak bezradna wśród podzielonego społeczeństwa. Poniżenie, policzki, kpiny. Gdybyś miała czworo dzieci to byś miała emeryturę. Serio? I nawet trzynastą! Heh, no patrz, że też nie mam czwórki dzieci.
Pierwszy raz w życiu żałuję, że nie wyjechałam 10 lat temu za granicę. Daleko, i na zawsze.






34 komentarze:

  1. Na małe dzieci jestem za stara. Na emeryturę za młoda. Jedziemy na tym samym wózku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest przecież powiedzenie: „ żadna praca nie hańbi”
    i to jest prawda! Każdą należy wykonywać rzetelnie i kazda powinna być odpowiednio wynagradzana; a jak jest, to wszyscy wiemy.
    Brak szacunku do drugiego człowieka, stwarza podziały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty wiesz, że ja za kolejne 100 lat mogę być uznana za żołnierza wyklętego?? Tak mi teraz przyszło do głowy 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjechałam 6 lat temu. Daleko i na zawsze. I bardzo żałuję, że tak długo z tym zwlekałam. Dzisiaj mam cudowne życie. Przez ten czas spełniłam prawie wszystkie swoje marzenia. Mówi się, że w obcym kraju zawsze się będzie obywatelem drugiej kategorii. To prawda. Ale to i tak o niebo lepiej niż czuć we własnym kraju na kążdym kroku nienawiść, złość i wrogość. Tutaj nawet jak ktoś sprząta ulice, to ludzie się do niego uśmiechają i miło go pozdrawiają. I ta praca pozwala mu na skromne życie, ale nie wybiera czy kupić lekarstwa, buty czy zapłacić rachunki. A i na wakacje zagraniczne jeszcze wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Klarko, to teraz rozumiesz dlaczego coraz rzadziej jezdze do Polski, a ostatnio wcale na to ochoty nie mam.Tu przez 37 lat tylko ze strony Polonii spotkalam sie z lekcewazeniem innych ludzi( a dokladnie z nietoleracja innych ras).

    OdpowiedzUsuń
  6. I od pierwszych dni w Au wstydzilam sie za rodakow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To smutne. Zupełnie nie znam tego uczucia w Lux. Wręcz przeciwnie.

      Usuń
    2. Pamietam ogloszenia po polsku na fabrykach w Melbourne"Polakow do pracy nie przyjmujemy".To byl rok 1982, kiedy do Au co tydzien przylatywal duzy Samolot Quantasa z Wiednia-specjalne loty z emigrantami , glownie Polakami.Po kilku tygodniach spotkalam Polaka, ktory mieszkal tu od lat i pracowal w fabryce ciastek , ktora tez wywiesila takie ogloszenie.Powiedzial mi, ze przyjeli kilku Polakow i po paru tygodniach ich zwolnili, bo albo kradli albo wlasnie obrazali pracownikow z Azji i Afryki.Potem nieraz bylam sama swiadkiem takich zachowan, gdy grupa moich rodakow wysmiewala np.Chinczykow czy Hindusow i nazywala ich pogardliwymi nazwami.A Australia to wieza Babel, zyja tu wszystkie rasy i wszystkie narodowosci swiata dokladnie wymieszane ze soba.I wszyscy sa rowni.Mam sasiadow o roznych odcieniach i kolorach skory.Nikt nikogo nie pyta skad jest i gdzie pracuje, bo to niewazne,wazne jakim jest czlowiekiem.Za to wlasnie kocham ten kraj, za slonce w sercach jego ludzi--co trzeci dorosly Australijczyk jest wolontariuszem( pracujemy w szpitalach, domach opieki, szkolach,klubach sportowych, wszedzie w roznych organizacjach).

      Usuń
    3. Wierzę w to co piszesz. To bardzo przykre. Teraz sobie uświadamiam że tutaj też często słyszę krytykę tubylców np. Przodują w tym katotaliby.
      Jednak są w mniejszości.

      Okropnie mnie denerwują głosy Polaków,którzy narty raz za granicą nie byli, mówiące o tym jacy to ludzie za granicą są bezbożni znaczy źli. Bo widzę odwrotną zależność wręcz

      Usuń
  7. Mieliśmy wyjechać tuż przed stanem wojennym- nie zdążyliśmy. Ale zapewne co komu przeznaczone to go nie minie- wyjechaliśmy teraz (niedługo będzie 2 lata) i jestem szczęśliwa.Tylko się martwię by kraju nie wysiudano z UE, bo wtedy będę musiała żebrać o azyl.
    Już nie wyobrażam sobie powrotu do Polski.Nie tęsknię za niczym i za nikim. A podobno nie przesadza się starych drzew.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Anabell bo Ty nie jesteś jeszcze "stare" drzewo😁

      Usuń
    2. Ja nie tesknie i nie tesknilam .I ani chwili nie zalowalam wyjazdu.

      Usuń
    3. Ja tez nigdy nie zalowalam i nie żałuję.że nie wyjechalam

      Usuń
    4. Ja nigdy nie marzyłam o wyjeździe. Wręcz nie chciałam. Ale to się samo pojawiło. I nie żałuję. Nie chcę wracać.

      Usuń
  8. masz rację, te podziały są bardzo nieprzyjemne. Mnie jeszcze bardzo raziło, gdy nauczyciele podczas strajku bardzo krytycznie wyrażali sie o swoich niestrajkujących kolegach (typu tylko swinie pilnuja na eghzaminie) i tu wyszło ze są ludzie bardzo nietlerancyjni. miałam wątpliwoą przyjemnośc doświadczyć takiej nietolerancji i msciwości gdy odważyłam się przeciwstawić pewnym ich zachowaniom. I do dziś mi to pamiętają, staraja się zawsze dokuczyć, i przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo przykry jest ten obraz podzielonego narodu. Też nie pamiętam czasów żeby tak władza pogardzala to tymi to tamtymi. W parze z KK co najgorsze. Jest zgoda na ohydne zachowania jak wychodzenie z sali sejmowej różnych kreatur w trakcie minuty ciszy po śmierci człowieka. Bo są lepsi ludzie i gorsi. A potem pieprzy na konwencji że Polak i wiara to jedno.
    Ciężko to wytrzymać

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko 10 lat temu wyjechałam, może nie tak bardzo daleko bo do DE, w PL jestem parę razy w roku /Mama 81 l./ i powiem tak: tu tez czasami nie jest idealnie ale mimo to nie żałuję swojej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarko, mam wrażenie, że polacy (nie poprawiać!) codziennie odmawiają przed snem modlitwę z "Dnia świra". W przeciwieństwie do Polaków. (Widzisz? też dzielę)

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko, niedawno się dowiedziałam , ze mimo iż mam 4 dzieci i tak emerytury bym nie dostała z tego powodu, że ...pracowałam.

    Jak zawsze trafiłaś w punkt z tym dzieleniem i porównywaniem.

    Sama zastanawiałam się , co mogę?
    Jak zacząć od siebie?Może od drobiazgów.W niedzielę staram się robić zakupy tylko takie nagłe -jak zabraknie jajek, czy chleba.Uczę Grzesia, że jak zrezygnuję z jakiegoś zakupu przed dojściem do kasy to zanoszę w to samo miejsce!Że jak zbiłam słoiczek z ketchupem zgłosiłam i chciałam zapłacić(to akurat była moja nieuwaga, a nie źle postawiony towar- pani kasy nie chciała, a wręcz dziękowała, że powiedziałam, bo może posprzątać, zanim się rozniesie po całym sklepie)
    Taki drobiazgi naprawdę ułatwiają życie.

    A Tobie z całego serca życzę takiej pracy, która sprawia radość i satysfakcję;*
    Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozbolało mnie serce, kiedy czytałam Twój post i komentarze, z żalu, bezradności i poczucia niemocy. Mam spory problem z uświadamianiem moim- synowi i synowej, że powrót do Polski równa się katastrofie.Oni są w Anglii 15 lat i w ogóle nie zdają sobie sprawy, jakie tu zaszły zamiany w stosunkach międzyludzkich i to na gorsze. Przyjeżdżają na 2 tygodnie latem i widzą tylko zmiany w sposobie życia- markety, lepsze drogi...a to jest złudne. Nie widzą rosnących rachunków, zamkniętych sklepów, braku komunikacji, dramat w oświacie, klęskę w opiece zdrowotnej i ten wszechogarniający wszystko klerykalizm.
    Nie rozumiem tego przerzucania się argumentami na cięższą- lżejszą pracę, na lepsze- gorsze płace... jak się komuś nie podoba, to nie rób tak, by inni mieli gorzej, bo tobie źle. Tyle zawiści, złości i co najgorsze, braku zrozumienia dla drugiego.
    człowieka.
    Staram się szanować ludzi na wszystkich stanowiskach, ale przyznam szczerze, że czasem jest mi ciężko powstrzymać język.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...
    Znam osoby, które miały czworo i więcej dzieci i pracowały zawodowo by zapewnić im godziwe życie, może powinny dostać dwie emerytury?

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko nikt nie chce dołować i odbierać godności pracownikom biedronki. to raczej pewien skrót myślowy, figura retoryczna. Wiadomo, że to ciężka, nieprzyjemna i nierozwijająca praca. Raczej dla mało ambitnych albo postawionych pod ścianą. A po tych aferach z pieluchami wręcz niegodna...upokarzająca i wredna, jak widzę zachowania klientów. Chodzi oczywiście o to, że praca nauczyciela jest traktowana płacowo jeszcze gorzej... a przecież w zakresie odpowiedzialności,potrzeby rozwoju cywilizacyjnego Nieporównywalna!!! tu się nie ma o co obrażać. A jeśli już to chyba raczej w drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  16. To co opisałaś na początku – tak wyglądała moja praca. Fizyczna głównie. W markecie. Szybko i szybciej, wszystko miało być zrobione przed czasem.
    Podziały – obserwuję, staram się nie zabierać głosu, ale... ciężko jest, bo często dotykają mnie bezpośrednio i serce od razu szybciej kołacze. A ludzie nie chcą się opamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Szybko, szybciej, więcej, mocniej. Czy to market spozuwspo,czy budowlany. Wycisnąć jak cytrynę i wywalić przy większym potknięciu. Dać ochłapy, pochylic pokornie głowę kiedy klient wyzywa od najgorszych a kierownik bierze stronę klienta.
    Nienawidzę swojej pracy i siebie że muszę tam pracować.
    I jeszcze sobie nami wycierają wszyscy gębę.
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę ciężko pracujące panie w marketach. Jeśli nie przy kasie to transport towaru, sprzątanie i tak cały czas. Nie wiem czy mają czas na odpoczynek. Czy w mniejszych sklepach mają lepiej? Nie wiem. Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Wyjechalam. I nie zaluje ani odrobinke.
    A co gorsze, procz polskiego pochodzenia rodzenstwa nie mam zadnych znajomych Polakow. Amerykanie, Latynosi, Inni niz Polacy Europejczycy.
    Pieknie jest❤️

    OdpowiedzUsuń
  19. Podziały są w każdym społeczeństwie,to normalne.
    Mogą być rożne kryteria podziałów,u nas najbardziej wyraźne przebiegają po linii pogladów politycznych - stąd podział na zwolenników i przeciwników obecnej władzy.Kryteria ekonomiczne odgrywają mniejszą rolę,bo u nas nie ma takich dysproporcji majątkowych jak w innych,bogatszych krajach.
    Tez sądzę,że wszędzie dobrze,gdzie nas nie ma..

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja Babcia jak wracała do Warszawy,to tak się cieszyła i mówiła,że "kamienie bym całowała".

    OdpowiedzUsuń
  21. Może jestem jakaś inna, ale nigdy bym z Polski nie wyjechała. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale zawsze w swoim domu.
    Nieźle czuję się za granicą, ale nie dłużej niż dwa miesiące.

    OdpowiedzUsuń
  22. :DDD Rozbawilas mnie ostatnim zdaniem! Nie ma co zazdroscic marzen o powrocie z tych krajow 'lepszych' i 'niepodzielonych'! Moj trawnik na wiosne tez jakis blady w porownaniu z zielonoscia trawnika sasiada...
    Ufff. Szkoda, ze masz znow racje w spostrzezeniach swych. Macham reka w ramach ideologicznych.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja bym juz w Pl zyc chyba nie potrafila. Owszem, gdybym musiala, ale nie ma przymusu. A na starosc mam zamiar wyemigrowac do cieplych krajow :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie odczuwam podziałów,nie jestem beneficjentką zadnego z rządowych programów"pomocowych":)Najniższa emerytura byłaby dla mnie ogromnym upokorzeniem,więc tym bardziej nie zazdroszczę ani dzieci,ani emerytury:)
    Podobnie jak nie zazdroszczę nikomu "kariery" za granicą,bo widzę jak to w większośći przypadków wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wyjechalam prawie 16 lat temu i nie zaluje ani troche. Zaluje za to moj maz, co i rusz marzac sobie jakie to by mial wygodne zycie "u siebie". Trudno mi go przekonac, ze to na zasadzie "wszedzie dobrze gdzie nas nie ma". ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz