środa, 28 kwietnia 2021

klucz do wszystkiego

 

Master, czyli klucz pasujący do każdego zamka, jest w mojej pracy bardzo ważnym narzędziem. Ile ja się namęczyłam, pracując w szkołach, z ciężkimi pękami kluczy! To była zmora i przekleństwo – każde drzwi musiały być zamknięte, każde, i na końcu cały budynek zakodowany i zamknięty na amen, bo jak nie to przyjdą złodzieje i zdemolują, okradną, napadną, podpalą, zrabują wszystko łącznie ze szmatami sprzątaczek schowanymi pod schodami w piwnicy. Dlatego pod groźbą utraty premii, pracy, zdrowia i życia każde pomieszczenie i każde okno musiało być zatrzaśnięte i zamknięte, a do tego służyło sześćset sześćdziesiąt sześć kluczy. I alarm zamykany na klucz, to jasne. Jak ja się bałam codziennie. Jakie ja miałam katastroficzne wizje. Płonąca szkoła, bo czegoś nie zgasiłam. Zalana szkoła, bo czegoś nie zakręciłam. Szkoła obrabowana i zdemolowana, bo może nie zakodowałam, bo może nie przekręciłam.

Wreszcie, kiedy już byłam tak znerwicowana że można mi było wmówić wszystko, otrząsnęłam się cudem. Cud polegał na tym, że odwarknęłam raz i drugi – był pożar? Nie było. Było włamanie? Nie było. No to co się stało?

Ale i tak nienawidziłam zamykania tych wszystkich pomieszczeń, zakręcania wody, wyciągania z gniazd kabli i oglądania budynku z zewnątrz czy przez przypadkiem uchylone okno nie wleci szatan albo Harry Potter.

Do brzegu daleko.

W hotelu pracuje dwóch sympatycznych chłopaków, zajmujących się wszelkimi naprawami. Panowie konserwatorzy mają roboty od cholery od poważnych remontów do banalnych działań typu naderwane gniazdko czy zatkany odpływ.

Telefon i klucze noszę w kieszeniach spodni. Kiedy korzystam z toalety, wyciągam je i kładę na umywalce a potem wchodzę do kabiny. A to dlatego, że niejeden telefon i klucz wypadł ludziom do muszli i był płacz, suszenie w ryżu i inne niewiele pomagające sposoby ratunku.

Tak było i tym razem. Nie, że klucz wpadł mi do muszli, nie. On mi wpadł do odpływu umywalki i utknął. Wpadła mi do sedesu odznaka ZMS-u.. zanuciłam, mając nadzieję na odzyskanie mojego mastera. Dłubałam, naciskałam, wyciągałam i nic.

Wpadło mi do wiaderka odznaczenie Gierka.. nuciłam dalej nie wierząc, że sobie nie poradzę. No chyba do takiej głupoty nie będę dzwonić po chłopaków!

 Czas płynął a roboty nie ubywało bo klucz tkwił w odpływie. I musiałam zadzwonić. Ale jak to się stało, przecież macie klucze na smyczy? – spytał pan konserwator ze śmiechem bo się tłumaczyłam jakbym  zepsuła jakąś maszynę albo urwała drzwi od szafy. Nie chciałam go utopić,  sam wskoczył – odparłam zasmucona.

Przyszli we dwóch i wydobyli mój klucz w ciągu 10 sekund.

Kto pamięta piosenkę, którą nuciłam? Tetryk na pewno J.  

 

20 komentarzy:

  1. ;)) piosenkę pamiętam acz niedokładnie.
    U nas w prasy nosimy nerki.Super sprawa.Nic w kieszeniach bo wiadomo;))).

    OdpowiedzUsuń
  2. no le zaraz - klucz na smyczy to czemu leżał na umywalce?

    OdpowiedzUsuń
  3. "...albo iiii nie wpadła!"
    A wszystko dlatego, że zapomniałaś, jak się kończył refren:
    ...siedź na d...e, nie ryzykuj!
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ..Wpadla mi do rosołu odznaka konsomołu..albo i nie wpadła...)))
    ech,Klarko,jak widzisz, jest tu nas więcej z tych najlepszych rocznikow:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pamiętam:) A myślałam, ze napiszesz o takim kluczu-karcie, jaki mają w hotelach i otwierają nimi wszystko! Aż mnie czasem kusi spróbować, czy mój klucz-karta nie otworzyłby drzwi do cudzego pokoju? a czyjś do mojego?No bo nie rozumiem ich działania?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. goście mają klucz pasujący wyłącznie do jego pokoju, ale jeśli Cię kusi to próbuj, zawsze możesz powiedzieć - och, pomyłka :P

      Usuń
    2. No ja się bardziej boję, że ktoś mi otworzy swoim:)Ale Tobie wierzę, że to niemożliwe:)

      Usuń
    3. Twój pokój może otworzyć wyłącznie ktoś z obsługi, nikt inny, ale zanim otworzy, musi pukać dwa razy, tzn. pukać, czekać i znów pukać

      Usuń
  6. Tu są takie właśnie wynalazki- jednym kluczem otwieram- bramę wejściową, drzwi do swego mieszkania i pomieszczenie , w którym są pojemniki na śmieci. Ja z kolei muszę pamiętać by wziąć klucz wychodząc z mieszkania, bo jeśli nie wezmę to klops- nie dostanę się z powrotem.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadła mi do rosołu odznaka Komsomołu :) Ale były czasy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszłam za ciosem i znalazłam taką przypominajkę piosenki:)
      https://nk.pl/szkola/60850/forum/412

      Usuń
  8. Wszystko się zgadza, ale jak oni go wyjęli w 10 sekund?

    OdpowiedzUsuń
  9. Piosenki nie znam, za to znam strach , gdy obudziłam się z pytaniem: czy wyłączyłam ksero, czajnik, listwę przepięciową w bibliotece?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpadła mi do komina odznaka Wu Lenina .......
    Jasne, że znamy :).

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam sprawy, które dzieją się "same" i też bym się uśmiał. (nie, żebym był wolny od wad i niedoróbek, ale tak już mam wbudowane).

    OdpowiedzUsuń
  12. "Wpadła mi do rosołu odznaka komsomołu, albo sam ją wrzuciłem. "pamiętam, pamiętam 🤣jak miło przypomnieć sobie 1 Maja 😉. DTCK 🥀♥️

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz