Szwy ściągnięte. nie powiem, żeby to było miłe doświadczenie ale za to trwa krótko więc nawet mazgaj wytrzyma. Pielęgniarki zastanawiały się, czemu doktorek tak ciasno szyje, że te nici trudno wyciągać. Zagoiło się elegancko i wszystko jest jak trzeba. Nawet się dowiedziałam, że pięknie wyglądam ale to nic szczególnego bo przecież w szpitalu byłam obolała i powłócząca nogami a dziś już energiczna, umalowana i przyzwoicie ubrana.
Muszę się wytłumaczyć, dlaczego tak chwalę ten szpital. Po pierwsze - bo na to zasługuje i takie miejsca trzeba chwalić. Po drugie - kiedy czuję wdzięczność, mówię o tym. A czuję, bo zostałam otoczona opieką, troską i przestałam się bać to jakże mogłabym mówić inaczej niż wyłącznie dobrze.
Przekonałam się, jak ważna jest informacja. Rozmawiali ze mną lekarze i pielęgniarki, przed przyjęciem dostałam starannie i przejrzyście zredagowany informator dla pacjenta z całym terminarzem - kiedy i w którym pokoju jakie badania, jak się przygotować, czego należy oczekiwać i czego oczekuje lekarz i wiele, wiele drobiazgowych informacji o które już nikogo nie musiałam pytać. Nie lubię niepotrzebnie zajmować komuś czasu ale nie lubię też niepewności.
Dziś kot znów mnie nienawidzi, co one czują w tym szpitalnym zapachu?
Samotność czują :)
OdpowiedzUsuńOj, mój to mnie dopiero nienawidzi... Z tydzien mu bedzie przechodzic albo i ze dwie godziny ;-)
OdpowiedzUsuń;-)
OdpowiedzUsuńKot za bardzo tęsknił i jest obrażony ze go zostawiłaś..przejdzie mu.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze,że tak dobrze napisałaś o szpitalu. Ciężko ciągle czytać o złych doświadczeniach. A kot? pewnie w zapachu szpitalnym czuje całą tą ludzką niedolę.
OdpowiedzUsuńOby każdy kto choruje, mógł i miał za co, tak wychwalać lekarzy i pielęgniarki, które się nim opiekowały:)
OdpowiedzUsuńKot podejrzewa, że mu wychlałaś całą walerianę świata...
OdpowiedzUsuńTo nie o kocie ta notka, tylko o Klarce.
OdpowiedzUsuńGratulować trzeba. Dzielna jest kobita i kwita...
Pozdrawiam
Koty nie w ciemię bite:)). Ja też chcę do tego szpitala!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że w porządku. ja też nie lubię tego zapachu,wiec kotu się nie dziwę wcale.
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że w końcu wszystkie szpitale będą takie, jak ten. Jak widać - da się. A skoro się da u Bonifratrów, to czemu nie wszędzie?... Oby szło ku lepszemu :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewa
Ja też będę wychwalać szpital w którym miałam dwie operacje.
OdpowiedzUsuńWspaniała opieka, pielęgniarki, lekarze. Szpital jest ok 30 km
od mojego miasta, a wybrałam go dlatego, że mój lekarz jest
tam zastępcą ordynatora oddziału i operował mnie osobiście.
Na prawdę tam jest SUPER!!! /nie wiem jak jest na innych
oddziałach/.
Pozdrawiam Ania
Kocina czuje jaka wyżerka jest w szpitalu a odchudzać się nie chce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z daleczka !
Naprawdę czytam o tym Twoim szpitalu jak jakąś bajkę. Na pewno w Polsce ten szpital?;-))))
OdpowiedzUsuńMam nie tylko swoje doświadczenie szpitalne za sobą, ale na przestrzeni ostatnich 7 lat ....13 pobytów T., męża znaczy i w tym samym czasie (dwa razy równocześnie, ale to już inny temat) 8 matki. W różnych szpitalach, na różnych oddziałach. Nigdzie takiej opieki i dbałości o pacjenta w Poznaniu nie było. Więc chwal ile wlezie tych Twoich Bonifratrów, bo się należy bardzo.
zante
W moim szpitalu normalnie było. Nie super dobrze, ani tez nie super źle :)
OdpowiedzUsuńKlarka, i co było na brzuchu?
OdpowiedzUsuńŚwietnie, ze wszystko dobrze :-)
I masz rację takie miejsca trzeba chwalić, też lubię być doinformowana, bo się czuje bezpieczniej :-)
wieczorem przed zabiegiem przyszedł ordynator, kazał pokazać brzuch i zrobił mi pisakiem na prawym boku wielki iks!
UsuńWiesz, to super, że o tym piszesz...
OdpowiedzUsuńSama po sobie wiem, że wdzięczność jest ważna, że napisanie: podobało mi się, cieszę się, że tak było, zwłaszcza jeśli często jest zupełnie inaczej.
Uściski Klarko!
A może kotu kojarzy się zapach szpitala z tym weterynaryjnym?
OdpowiedzUsuńTe środki do dezynfekcji pachą podobnie. Wcale mu się nie dziwię, też tego nie lubię. Taki szpital to skarb! A o wdzięczności warto mówić!
Miłego!
Dobrze poczytać o szpitalu w samych superlatywach, czyli jest jeszcze nadzieja, że może być normalnie :)
OdpowiedzUsuńMusi być dobrze
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja na prawdę mam wspaniałe wspomnienia z pobytu w szpitalu
OdpowiedzUsuń/dwie operacje w ciągu roku/. Kiedy po pierwszej poważnej
operacji wypisywano mnie do domu, jednia z pielęgniarek
powiedziała "smutno będzie bez pani". Odpowiedziałam jej, że
się nie żegnam, bo za pół roku tu wrócę - wróciłam, a ona mnie
poznała, nawet o kota zapytała.
Wspominałam, że to mały powiatowy szpital, 30 km od mojego
miasta - ten Szpital jest w Strzyżowie woj. Podkarpackie.
Pozdrawiam Ania