Natychmiast się uspokój bo
cię pan weźmie! – wrzasnęła wczoraj klientka na pół Kleparza, usiłując przywołać
do porządku swoje kilkuletnie dziecko. Krzysiek na straszydło nie wygląda a do
tego jest człowiekiem uśmiechniętym i miłym a już na pewno nie porywa dzieci,
przeciwnie, zawsze odnosi się do nich z uwagą i szacunkiem.
Ciekawa jestem, czy te matki
się słyszą. Pan cię weźmie, pani ci wleje, kierowca cię wyrzuci z autobusu do
rowu, ksiądz będzie krzyczał, piesek cię ugryzie, kominiarz, policjant,
listonosz – oni wszyscy mają monopol na porywanie niegrzecznych dzieci. Tak, te pogróżki z pewnością zdyscyplinują
przedszkolaka, już to widzę.
Kilka lat temu pewna mamuśka regularnie straszyła mną swoją pociechę. Jadalnia w ośrodku
wczasowym, ludziska pousadzane ciasno przy stolikach, wszystko widać i słychać.
Pani przychodziła z córeczką i od razu na zachętę do małej – jedz bo jak nie zjesz (kromeczki, kiełbaski,
ziemniaczka, kotlecika) to ci pani zje! Nie odzywałam się, nawet mi to było na
rękę bo mała trzymała się ode mnie z daleka również w innych miejscach. Wiecie,
co mam na myśli. Człowiek się wysmaruje, zamknie oczęta i leży uszczęśliwiony. Przez pięć minut, bo
tuż obok rozłoży się rodzinka i młode sypią piachem i się drą, biegając z wody
i do wody, tam i z powrotem, a mamusia drze się jeszcze głośniej i biega za nimi.
A tak to miałam jako straszydło spokój.
Raz się oburzyłam, w innych
okolicznościach. Gości mieliśmy i dzieci gości bardzo grzeczne i fajne, bawiły
się z kotami. Koty również były bardzo grzeczne i jedna z pań zwróciła się do
tych dzieci z propozycją – to może sobie weźmiecie kotki do domu skoro tak
się ładnie bawicie?
Nie ma to jak dysponować
cudzymi zwierzętami i robić dzieciakom nadzieję, choć wiadomo było, że rodzice
nie pozwalają im nawet na rybki, o kocie i psie mowy nie ma. Co miałam zrobić –
wzięłam kota na ręce mówiąc, że kocham go bardzo i za nic w świecie nikomu nie
oddam ale mogą czasem go odwiedzać jeśli chcą.
Miało być o grożeniu dzieciom
a skończyło się jak zawsze. Powiem na koniec – kiedy będę taką starą babą co się wtrąca do
wszystkiego i usłyszę, że ktoś opowiada dziecku bzdury, kłamie i myśli, że
dzieci są głupie i ograniczone to zdzielę laską przez łeb.
Jak straszyć to straszyć.
U mnie był popularny "dziad" i "babok" taki od ciemności:) Wtedy to było dość normalne, że tak dyscyplinowało się dziatki. Moje dziecię na swój własny użytek wymyśliło "szczypaka", którego jak twierdził się wtedy bał. Szczypakiem okazał się być kwiatek, który miał takie lancetowate liście. Chyba w dalszym ciągu jest dość powszechne podstaszanie dzieci, słyszałam ostatnio straszenie lisem....
OdpowiedzUsuńjak lisem, żywym? i co ten lis ma zrobić?
UsuńBo wpierw się dzieciaka w ogóle nie wychowuje, , na zasadzie byle mieć ciszę w domu to i nóż dam do zabawy, a przy ludziach się dzieci straszy, bo na wychowywanie już za pózno. Kiedyś powiedziałam pewnemu dziecku, że jego mamusia tylko tak żartuje, to baba mało mnie nie zabiła swym wrzaskiem- tym razem skierowanym do mnie.Repertuar miała niezły, sięgnęła do moich rodzinnych powiązań, z czego "stara małpa" było wręcz pieszczotą.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
no masz, to się dowiedziałaś. Czyli dobrze napisałam, one prawdopodobnie nie słyszą tych swoich wrzasków.
UsuńHahahahaha! Dobre! Mnie straszono na tyle skutecznie, że bałam się sama otworzyć szafy, a o wejściu do piwnicy nie było mowy. Taki sposób na zdyscyplinowanie mnie miała moja babcia, a moja kuzynka, o wiele lat starsza ode mnie jej wtórowała. Mama długo nie mogła sobie z tym poradzić.
OdpowiedzUsuńMoje dzieciaki nie boją się i nigdy się nie bały ani ciemności, ani wejść do piwnicy, czy na strych. Z drugiej strony to ja się bałam, że coś wywiną, więc może prościej było babci powiedzieć nie właź do piwnicy, bo tam cię coś porwie/ugryzie/złapie :)
a może babcia naprawdę miała jakiego przeterminowanego narzeczonego w szafie, o piwnicy nie wspomnę..
Usuńprzyłączę się z tą lachą przez łeb ...
OdpowiedzUsuńkijaszkiem do chodzenia tez można trącić
UsuńJa akurat bałam się złego pana, który przyjdzie i mnie zabierze. Miałam wizję, że wrzuci mnie do worka, żebym nie wiedziała, jak wrócić.
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o mikołaju, który przyniesie rózgę!
zajrzy pod pierzynę i spierze po gołym tyłku, jaka perwersja!
UsuńHa, chciałabym Cię w akcji zobaczyć :D Bo delikwentów na pewno nie zabraknie, nie ma co się łudzić...
OdpowiedzUsuńa już mi niewiele brakuje,dostałam właśnie kijki do chodzenia to mogę zacząć choćby od jutra.
UsuńTak, racja jak straszyć to straszyć. Kiedyś taki rodzic straszył synka moim tatą: "Jak się nie uspokoisz to oddam cię panu i pan cię do torby wsadzi". Byliśmy wtedy na molo nad Zalewem Wiślanym i tata miał dużą turystyczną torbę. Odrzekł mądremu rodzicowi na to: "A pan tę torbę wystawi za molo i wytrzepie zawartość, o którą się nie prosił." Rodzica zamurowało.
OdpowiedzUsuńTakimi bzdurami się buduje u dzieci brak zaufania do ludzi, niepotrzebny strach, różne lęki, traumy i wstręty na całe życie.
a do tego rodzic szybko traci autorytet i kiedy chce przestrzec przed realnym zagrożeniem, to nie ma posłuchu.
UsuńTaaa, najbardziej mnie oburza w przychodni, jak matka/babka starszy dziecko: bądź grzeczne bo ci pani zrobi zastrzyk! A potem jak chore i trzeba robić zastrzyk to jest dramat, bo "przecież to nic nie boli" a dziecko takie niegrzeczne!
OdpowiedzUsuńSzacunek i uwaga - tak, jak napisałaś. To się należy dzieciom.
o tak, dentystą, lekarzem i pielęgniarką, bardzo mądrze. I tatusiem:D
UsuńJa nie straszę mojego dziecka, raz Pani kasjerka w sklepie powiedziała do Martyny, która marudziła bo za długo staliśmy w kolejce "Bo Cię zabiorę" a ja ją przytuliłam i powiedziałm: "Nie bój się, mama nigdy nikomu Cię nie odda". Moim zdaniem straszenie dziecka nie zdyscyplinuje. I wkurza mnie bardzo jak ktoś traktuje dzieci jak powietrze kiedy o czymś mówią lub pytają. Zwłaszcza takie malutkie.
OdpowiedzUsuńmnie też wkurza i oburza, bo komu dziecko ma wierzyć jak nie matce? A potem się dziwią, że ich dzieci nie słuchają.
UsuńNie wiem jak można kogoś Tobą straszyć, ale okazuję się, że można i to skutecznie ;)
OdpowiedzUsuńi to bez przebierania;)
UsuńNo wiesz co ??
OdpowiedzUsuńStraszyć Tobą to chyba przesada :-)))
Ale przynajmniej spokój miałaś...
może wyglądałam na wygłodniałą;) choć sądzę, że to był przypadek, po prostu najbliżej siedziałam i padło na mnie.
UsuńMnie nie straszono, ja nie straszylam, ale kiedy raz postraszono mna, zaraz wypowiedzialam swoja opinie o metodach wychowawczych mamusi.
OdpowiedzUsuńsklęłaś babę?:D
UsuńJa nie przeklinam :o, wytlumaczylam panci, ze nie tedy droga. A czy dotarlo, to juz insza inszosc.
UsuńKlarko, masz rację. Mnie też wkurza straszenie dzieci innymi. Albo nie rób tak bo nie będę cię kochała... Bo cie pan zbije, zabierze, bo pani zje... Bo robak na rękę wejdzie, robak idzie, robak się zesrał czasem mam ochotę dodać od siebie... A może tak dorosłych straszyć też? Taka mania straszenia dzieci. A potem dziwią się, że się dziecko czegoś/kogoś boi...
OdpowiedzUsuńnie prać lagą po łbach? postaram się:)))
UsuńNie każdy chce mieć dzieci, ale każdy czuje presję społeczną, że "powinien", i to powoduje, że są tabuny rodziców niewydolnych wychowawczo...
OdpowiedzUsuńDobre sobie! Mnie straszono Cyganami ( Bog jeden wie dlaczego?) Ja swego syna nie straszylam niczym, ale jako male dziecko obejrzal kiedys film ( dla dzieci) , w ktorym Baba Jaga uciekala siedzac z miotla na motorze , smiejac sie zlowieszczo. Zrobilo to nim takie wrazenie, ze jak zobaczyl motocykliste to darm sie w nieboglosy:" Adzka ( to zdrobnienie od Baby Jagi), Adzka na motorze!" I tak zostalo!
OdpowiedzUsuńA rzeczywiscie rece mi opadaja jak matki strasza niedorzecznie swoje dzieci lub w druga strone- kiedy bezkrytycznie na wszystko im pozwalaja, np "milosnie" zameczac cudze zwierzatka bedac gdzies z wizyta
ale wiesz co, chyba każda matka boi się, że syn zapragnie mieć motor, a Ty już wiesz, że mu to nie grozi;)
Usuństraszyć straszyć ale TOBĄ?? :D Ja nie cierpię jak ktoś straszy moje dziecko - bo Cię pan zabierze!!! A u Teściowej to niestety na porządku dziennym. Moja babcia też straszyła mnie DZIADEM który mnie schowa do wora jak nie będę grzeczna. Takie metody powinny odejść do lamusa. Dawno już ;)
OdpowiedzUsuńno co, uosobienie Baby Jagi!
UsuńNiech się babcia nie zdziwi, jak któregoś pięknego dnia wnusia tez postraszy babkę jakim dziadem;)
I znowu laska okazała się ważnym a nawet niezbędnym atrybutem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ostatecznie można użyć torebki lub parasola
UsuńMój wujek to straszył kuzynów milicją. Raz w pociągu, pełnym ludzi, strasznie rozrabialiśmy z bratem. Wtedy kuzyn podszedł do nas przestraszony i krzyknął na cały głos: uspokójcie sie, bo wam milicja wpier...li
OdpowiedzUsuńwujek musiał mieć niezbyt miłe doświadczenia z milicją, inna sprawa, że oni naprawdę mieli takie metody - do suki i pałą, nie cackali się
Usuńbezcenne:))Maria I
UsuńMną też straszą i to nawet we własnej rodzinie :))
OdpowiedzUsuńBuźka!
niech zgadnę - perfekcyjna ciocia iw zobaczy, że dzieciak ma bałagan w pokoju?
UsuńTo może teraz napiszę jak ja zawsze skutecznie dzieci straszyłam i dotąd straszę. Mam taki duży gruby zeszyt i czarną kredkę.Wyślę to mikołajowi,ale jak będziecie grzeczni to kreski anuluję.I bardzo pilnują każdą anulowaną kreskę.
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba Twoja metoda
Usuńprzepraszam, czy ty wyglądasz na wygłodzoną?
OdpowiedzUsuńa z tą laską to koniecznie. ja o mały włos wczoraj tak nie zrobiłam, ale kijeczka nie było a nic pod ręką nie miałam...
absolutnie nie, przeciwnie:D parasolką albo ostatecznie torbą;)
UsuńDobra, wszyscy już powiedzieli o tym straszeniu dzieci. Mam takie samo zdanie o tym, co Ty. Jak trzeba, to podeślę Ci tę lagę. Z dziką przyjemnością. No i mam nadzieję, że ktoś Cię sfotografuje w akcji :)))
OdpowiedzUsuńzdjęcia pt "staruszka znów w akcji czyli terror na placu zabaw"
UsuńO, właśnie :)))))
UsuńJak mnie irytuje straszenie dzieci w taki sposób...
OdpowiedzUsuńA później dziecko boi się własnego cienia i jest przekonane, że każdy je skrzywdzi/porwie/zje... Brrr!
albo przestaje wierzyć dorosłym bo szybko odkrywa, że to kłamstwo
Usuńmoja kolezanka straszy synka mysza, ktora przyjdzie i go ugryzie. kiedys gdy byl niegrzeczny w czasie naszej wizyty zamknela go na chwile w piwnicy w ktorej te myszy sa. maly dostal histerii. XXI wiek a metody wychowania sredniowieczne
OdpowiedzUsuńznęca się nad dzieckiem:(
UsuńMoi teściowie mojego męża raz jedyny nastraszyli Dydkiem na słomianych nogach,który go zabierze -chcąc go zmusić do powrotu z podwórka-nie przewidzieli jednak tego,że mąż będzie prawie do północy siedział na schodach z uporem maniaka czekał na tego Dydka chcąc żeby go od nich zabrał...
OdpowiedzUsuńto musiał nie mieć zbyt różowo..
Usuńnie mogłam się powstrzymać:
OdpowiedzUsuńmiejsce akcji: mieszkanie na 10 piętrze
osoby występujące: 3 letni Staś i jego dziadek
zdarzenie: Staś zaczyna psocić
Dziadek: Staś! Bo Cię przez okno wyrzucę!!
tłum za dziadkiem: no teraz to pojechałeś...
Dziadek zajarzył i zaczął się śmiać sam z siebie
koniec
niestety pewne błędy wychowawcze są powielane z pokolenia na pokolenie:( to straszne, że dorośli pacyfikują swoje dzieci za pomocą strachu..
OdpowiedzUsuńKiedy metodą wychowawczą stał się strach?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam,ze niezamożnych dzieci nikt nie porywa/.Bo po co sobie kłopot bez profitów na głowę brać.
Ale jak takie ładne, zdolne, z dobrej rodziny....to warte zachodu,co nie?
Autobusy były państw.- więc nie sądzę, by ktokolwiek ryzykował posadę ale merce państwowe- owszem. Kierowcy BOR-u bywają apodyktyczni.To jest jednak posadka.
Pupką czy na główkę- różanego krzaczka?
Fotograf stworzył takie bardzo nostalgiczne portfolio z nawiązaniem opieki nad dziećmi. Troskliwe dłonie układające w niebezpiecznym manewrze, który by się skończył skręceniem karku.
Dzieci kaskaderami nie są a jako załącznik
blog. relski.pl i post o groopie Mikołajka co to cudownie dostarcza dzieci.Cudownymi kanałami.
jr
Jako dziecko stałam w "kolejkowych czasach" z mamą w sklepie. Zapewne musiałam marudzić, bo pani stojąca za nami, powiedziała do mnie:"jak będziesz taka niegrzeczna, to cię zabiorę" Spojrzałam na mamę i zapytałam czy ta pani mówi prawdę. Mama powiedziała, że tak. W tym momencie wybiegłam ze sklepu i wpadłam do pierwszej lepszej bramy (wtedy nie było domofonów) i przykucnęłam za kubłami na śmieci. To było lato - straszliwie śmierdziało z nich i latały muchy. Wyszłam tylko dlatego, bo pomyślałam sobie, że nim ta pani za nami zrobi zakupy, ja już będę daleko z mamą. Do tej pory pozostał mi jednak żal do mamy za tamtą sytuację i dlatego wiem, że dzieci nie można straszyć.
OdpowiedzUsuńfidelia
Za każdym razem mówię takiej mamuśce ,że sobie nie życzę,żeby mną straszyć.traktuję to bardzo serio,bo bardzo kocham dzieci.Przy okazji -czy słyszycie słowa zachwytu :
OdpowiedzUsuń"jaka ta twoja córeczka jest śliczna-chętnie bym ją zjadła"Matko Boska!!!maria I